Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Na samym początku przyznam się, że mało która historia przyniosła mi tyle satysfakcji i spełnienia, jak właśnie owa niesłychana „drogą pod górę” ze zdjęciami UFO, które zrobiła dwójka policjantów. To, że panowie udawali się do agencji towarzyskiej było ukryte przed nami przez wiele lat. Wreszcie, kiedy jeden ze świadków czerwony jak burak ze wstydu wydukał, że oni jechali wtedy „na dziewczynki” wszystko stało się jasne, skąd takie dziwne „kręcenia” z celem podróży, skąd tak zabawne, czy wręcz pokraczne zachowanie świadków i autora zdjęć, którzy najchętniej by zapomnieli o całej sprawie, co dawało się odczuć podczas rozmów z nimi praktycznie na każdym kroku.
W rozmowie ze mną została dość szczegółowo opisana moja „droga przez mękę” z redakcją dziennika FAKT, aby te zdjęcia dostać, a raczej wyrwać je na siłę po wielu nieudanych i trochę upokarzających próbach.
KLIKNIJ NA LINK, ABY PRZECZYTAĆ TEKST „ZDANY – DOWÓD NA UFO”!
W publikacji w serwisie znalazła się wreszcie analiza zdjęcia nr 3, która absolutnie powinna zakończyć raz na zawsze spór, jak duży był to obiekt. Dla mnie wszystko jest jasne, oczywiste i pozbawione wątpliwości – obiekt miał dokładnie takie wymiary, jak opisywali świadkowie, czyli wielkość „Fiata 126p”. Analiza tego zdjęcia w modelu 3D potwierdziła ostatecznie, że jeśli był to „model z misek”, to musiał mieć dwa metry średnicy.
To naprawdę fantastycznie ważna publikacja w sprawie UFO, być może nawet najważniejsza w historii Fundacji Nautilus. Jest to bowiem pierwszy przypadek zdjęć UFO na świecie (i piszę to z pełną odpowiedzialnością), na których widać obiekt, od powierzchni którego odbijają się elementy otoczenia. To, że na jednym ze zdjęć odbijają się „druty wysokiego napięcia” było naprawdę dla nas prawdziwym darem od niebios! Pamiętam ten moment, kiedy w Bazie FN robiłem próby z użyciem potężnej bombki choinkowej (odbicia modeli z misek były do niczego) i nagle zobaczyłem, że obiekt UFO wcale nie jest przed drutami jak to mi się wydawało, ale znacznie za linią drutów i trochę powyżej… Tej chwili nigdy nie zapomnę, kiedy nagle na powierzchni owej bombki utworzyły się dokładnie dwie linie odbicia drutów w sposób identyczny, jak widoczne jest to na zdjęciu nr 3 ze Zdanów. Potem to wszystko potwierdził model 3D p. Cezarego Draba. Fenomenalna historia, której scenariusz nadaje się bez większych poprawek do zrobienia filmu.
Czytając komentarze zauważyliśmy kilka zabawnych elementów, które będą ciekawe dla tych, którzy śledzą sprawę Zdanów od pierwszej publikacji, czyli od lutego 2006 roku. I tak widać, że po moich obszernych wyjaśnieniach dotyczących Faktu jakoś znikły komentarze, że „dziennikarze tej redakcji rzucali miskami”.
To była idiotyczna koncepcja od samego początku ze stu tysięcy powodów, ale cieszy mnie bardzo, że jej idiotyczność dotarła także do tych, którzy ją głosili. O wielką inscenizację oskarżany jestem albo ja sam, albo pracownicy miejscowego aeroklubu (?!), albo bliżej nieznani „fałszerze, którzy mają niezłą bekę”. Oczywiście piszący te bzdury o wybitnych „rzucaczach misek” pomijają krępującym milczeniem pytanie, dlaczego do dziś owi mistrzowie świata milczą jak zaklęci… Ot, są ukryci gdzieś w podziemnym schronie i mają mnóstwo radości, że nabrali „głupich gości z FN”. Oczywiście ironizuję, gdyż jest dla mnie jasne, że wśród dosłownie setek dowodów prawdziwości „zdjęć ze Zdanów” owo milczenie sprawców jest jednym z bardziej zabawnych, ale jakże ciekawym dowodem na to, że Zdany są „kryształową, absolutną prawdą”. Jest dla mnie jasne, że nie ma takiej siły na świecie, aby zmusić do podawania tej samej wersji wydarzeń świadków przez dziesięć lat. Dodajmy - podczas ogromnej liczny spotkań i rozmów, a tak właśnie było w przypadku Zdanów.
Kolejna rzecz, którą zauważyliśmy po tej ostatniej publikacji, to bardzo pozytywne reakcje, które docierają do nas od ludzi interesujących się UFO na całym świecie. Wielu z nich naprawdę zrozumiało, że ta historia jest dowodem na istnienie w naszej przestrzeni Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. I to dowodem absolutnym!
Teraz mamy zupełnie inny aspekt tego wydarzenia, który pojawia się w listach do FN. Ze względu na popularność dronów wiele osób sugeruje, że owszem – w Zdanach poruszał się po niebie dziwaczny obiekt o super-hiper-wypolerowanej powierzchni i o średnicy ok. dwóch metrów, ale był to… banalny dron. W dodatku wojskowy!
To, że nikt na świecie nie skonstruował drona, który przybliżając się do ludzi powodowałby chwilowy paraliż ich ciała od pasa w dół (a taki właśnie zadziwiający objaw opisywali świadkowie) nikogo nie interesuje. Zdaniem usilnych demaskatorów to był dron i koniec dyskusji!
Zabawne, że dla wielu osób przyznanie się do tego, że wieloletnie negowanie przybywania na Ziemię pojazdów innych cywilizacji było błędem okazuje się silniejsze i niezależnie od tego, co pojawi się w tej sprawie, oni i tak będą dalej śpiewać swoją melodię o „dronach w kształcie latających spodków, które robi armia Korei Północnej”.
Ale dość o Zdanach (ja na ten temat mógłbym pisać bez końca). ;)
Już wkrótce spróbujemy w serwisie przećwiczyć zupełnie nową figurę, czyli transmisję z kamer on-line. Nigdy tego nie próbowaliśmy, gdyż możliwości techniczne przesyłania danych były zbyt ubogie. Ostatnie prawdziwie rewolucyjne zmiany w technologii transmisji „on-line” sprawiły, że zainteresowaliśmy się tym tematem. W sobotę 16 stycznia w Bazie FN odbyła się strategiczna narada w tej sprawie. Mam nadzieję, że już wkrótce zobaczycie jej efekty!
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie