Dziś jest:
Poniedziałek, 25 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Mam dość niezwykłą, wielce osobliwą pracę. Jestem dziennikarzem i opowiadam codziennie ludziom o tym, co się zdarzyło w Polsce i na świecie. Piszę tzw. startówki (teksty wprowadzające materiały), poprawiam „białe” (neutralne teksty bez tzw. obrazków w tle), a potem przed kamerą to wszystko ludziom prezentuję, o tym wszystkim opowiadam. Każdego dnia widzę bezmiar ludzkiego nieszczęścia, ale także innych żywych istot czyli naszych "mniejszych braci" - zwierząt. To nie jest tak, jak myślicie, że jest to wszystko dla mnie i moich kolegów z redakcji obojętne. Czasami wszyscy mamy łzy w oczach – ode mnie po kolegów pracujących w studiu czy pomieszczeniach emisji. Najgorzej mam oczywiście ja, gdyż te wszystkie materiały przez siebie „przelewam” i coś tam we mnie zostaje. Potem wracam do domu i te straszne obrazy powracają do mnie, zmagam się z nimi wiele godzin.
Oto przykład z ostatnich dni. Mała 7-letnia dziewczynka dostaje raka kości z przerzutami na inne organy. Jest tylko jeden sposób uratowania jej życia – natychmiastowa najsilniejsza z możliwych chemia potwornie wyniszczająca wszystkie inne organy. W tę małą dziecinkę tak bardzo cierpiącą wlewają litry najgorszej z możliwych trucizn, która ma zwalczyć komórki nowotworowe. Rak się trochę cofa, ale chemia „bierze sobie za cel” serce dziewczynki i zupełnie je niszczy. Lekarze decydują się na radykalny krok – usuwają jej serce i podłączają do sztucznego serca. Dziewczynka płacze i narzeka, że nie może zasypiać, bo to „sztuczne maszynowe serduszko” tak głośno pracuje… Czeka na dawcę, a przecież i tak nie ma żadnej gwarancji, że rak kości został skutecznie zatłuczony. Rodzice nieprzytomni z rozpaczy siedzą obok dziecka, a dziewczynka nagle pyta swoją mamę:
- Mamo, a kto da mi nowe serduszko, skoro wszyscy chcą żyć i każdemu serce jest potrzebne?
Tę scenę nagrywa nasz lokalny dziennikarz i jego operator, są jej świadkami. Potem umieszczają ją w tzw. materiale typu off, który prezentuję w moim programie. W czasie jego emisji w studiu jest potworna cisza, ktoś dyskretnie ociera łzy. Czujemy wszyscy całkowitą bezradność. Doszliśmy właśnie do ściany.
Kilka minut później zapowiadam kolejny materiał, tym razem o ludziach „bez serca”, ale trochę inaczej. Oto na polu z samochodu ktoś wyrzuca konającego, wyjącego z bólu psa. Zaalarmowana wyciem biednego zwierzęcia rodzina mieszkająca obok przybiega na miejsce i widzi straszny widok – ktoś podjął w domu próbę „wykastrowania psa” nożem. Bez wiedzy, bez środków przeciwbólowych. Zaszył rany „na żywca” zwykłą nicią, ale ponieważ uszkodził przy okazji mięśnie nóg i piec nie mógł chodzić, więc postanowił go wyrzucić na polu. Niech tam sobie skona, a w ten sposób zaoszczędzi się kilka złotych, które wziąłby weterynarz… Te obrazy znowu wszystkich nas nokautują, nikt w studiu się nie odzywa. Kilka osób spuszcza w milczeniu głowy – wszyscy jesteśmy przecież wrażliwymi ludźmi I widzimy przez to małe szklane telewizyjne okienko piekło robione przez ludzi. Nie trzeba wcale żadnego biblijnego miejsca szatańskich męczarni. To miejsce jest bardzo często obok nas.
I jedna i druga historia jest związana z „brakiem serca”. Myślicie, że są zupełnie różne i nic je nie łączy? Mylicie się. To całe zło robione przez ludzi wytwarza złą energię, która wpływa na wibrację całej planety. Ta wibracja z kolei sprawia, że żyjemy bardzo krótko (co to jest średnio 65-70 lat?) i nękają nas potworne choroby, które są spowodowane także karmą zbiorowości zamieszkującej dany świat planetarny, czyli przeznaczeniem budowanym postępowaniem jednostkowych ludzi. Rak i inne straszne choroby znikną, kiedy ludzie przestaną kiedyś zabijać zwierzęta i je zjadać i przetwarzać na towary użytkowe. Stanie się to nie dlatego, że zjadane mięso „coś tam robi” w ludzkim organizmie, ale koniec zabijania żywych istot podniesie wibrację Ziemi. A w tej wyższej wibracji te choroby po prostu nie występują.
Czeka nas długa droga, aby tę oczywistą prawdę przekazać ludzkości. Ale będziemy o tym mówić i to powtarzać zawsze. I przy każdej okazji.
Wpis w Dzienniku Pokładowym 26 marca 2019
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie