Dziś jest:
Poniedziałek, 25 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zgadzam się z Krzysztofem Jackowskim, że jesteśmy w przededniu wielkiej światowej wojny, choć widzę ją zupełnie gdzie indziej niż jasnowidz z Człuchowa i trochę inaczej. Moim zdaniem wybuchnie nie na Bliskim Wschodzie i nie w pobliżu tak często wspominanego przez najsłynniejszego obywatela Człuchowa Izraela (którego cały czas nazywa małym państwem, którego nazwy nie wymieni), ale być może w dwóch punktach świata jednocześnie. Rosja (a raczej jeden człowiek Władimir Putin) może faktycznie zaatakować wschodnią Ukrainę, a Chiny uderzą na Tajwan – cały świat aż huczy od informacji, że ruchy wojsk na to jednoznacznie wskazują. Oba warianty oznaczają dramatyczną sytuację na świecie i zawieruchę wojenną, gospodarczą i każdą inną, z której będziemy wychodzić dekadami.
Staram się regularnie oglądać materiały na youtube autorstwa Krzysztofa Jackowskiego, które on sam nazywa audycjami. Najbardziej lubię te, w których opowiada o historiach ze swojego życia, odnajdywaniu zwłok, zaginionych ludzi, zwierząt czy przedmiotów, także fantastyczne chwile, kiedy robi wizje na żywo. Mniej, kiedy te audycje przypominają dawny telewizyjny magazyn „7 dni na świecie” tyle że w wersji narodowo-człuchowskiej, w których to jasnowidz dzieli się z widzami swoimi przemyśleniami o sytuacji międzynarodowej po lekturze artykułów z onetu, wp czy interii oraz rozmowach z tym czy innym jutjuberem. Powodów mojego braku entuzjazmu do tych akurat wywodów mojego znakomitego przyjaciela jest wiele, ale jednym z podstawowych jest to, że ja znam mniej więcej poglądy na świat i politykę Krzysztofa Jackowskiego, które ma takie same od lat. Są one dosyć proste, jasne i nieskomplikowane, a sprowadzają się do prostego hasła: „wszystkiemu winien zły Żyd” – trzeba go gonić gdzie się da i jak się da, a potem się zobaczy, co dalej. Ta prosta wizja świata jest zdumiewająco bliska bardzo dużej części naszego społeczeństwa i niektórzy trochę się wstydzą mówić o tym wprost, więc gdzieś tam półgębkiem jedynie puszczają oko, że przecież wiadomo, kto za tym wszystkim stoi… Za czym? A za wszystkim, co nie jest dla nas dobre, co nam się nie udało, co jest związane ze złem na świecie i tak dalej. Stoją oczywiście „oni”, czyli wiadomo, kto…
Youtube bardzo utrudnił życie takim osobom jak Krzysztof Jackowski. Nie może powiedzieć takich słów jak „żyd”, „żydzi”, „żydom”, „przez żydów”, „żydostwo”, „żydowski”, a nawet musi unikać słowa „Izrael” i ukochanych, tak efektownych słów jak „wojna” czy „terroryzm”. Automat cenzurujący youtube jest bowiem tak idiotycznie ustawiony, że natychmiast blokuje takie materiały, co moim zdaniem jest niepotrzebne i wręcz szkodliwe. Ludzie bowiem powinni poznać od końca do początku prawdziwe poglądy osób, które prezentując swoje przemyślenia dla dziesiątek tysięcy widzów wpływając na ich opinię i wizję świata, a jednocześnie oszukańczo muszą wykonywać nieprawdopodobne łamańce, aby ich odbiorcy wyłapali, o co im naprawdę chodzi. I tak co chwila słyszymy o konflikcie zamiast o wojnie (to słowo jest w youtube na cenzurowanym), o „państwie, którego nazwy nie wymieni, ale wy wiecie, o jakie państwo chodzi” licząc, że każdy się domyśli, że chodzi o ten znienawidzony przez polskich narodowców Izrael.
Trzeba mrugać do widzów okiem w nadziei, że niby ja wymówić tego parszywego słowa nie mogę, ale wy dobrze wiecie, kto chce „konfliktu”, nie? Oni. Wiadomo – „oni” za tym stoją! Czy ludzie to kupują? W Polsce?! Absolutnie kupują to całe legiony i jeszcze oblizują się ze smakiem, bo z jakiś niepojętych dla mnie powodów w kraju buraka i kartofla właśnie taka wizja świata jest niczym największy rarytas, główne danie pysznej kolacji. Ich parszywe rycie - tych „onych” - pod nami tłumaczy, gdzie my jesteśmy i dlaczego mamy tyle, a gdzie są „oni” i dlaczego mają więcej od nas. Ci „oni” to oczywiście Żydzi, ale niekoniecznie – w sumie także wszyscy, którzy z jakiś sposobów osiągnęli w życiu sukces większy od naszego. Oczywiste jest dla miłośników takiego postrzegania rzeczywistości, że sukces „onych” nie wynika z większej pracowitości, większego talentu czy nawet zwykłego szczęścia, ale ma on mroczne podłoże złożone z macek i siatek podłych układów, w który, „sitwa onych” musiała takiego lepszego od nas wspierać i promować. Bo jak on inaczej mógł zajść dalej niż my? No jak?!
Nie ma sensu oceniać tej wizji świata - każdy ma prawo do własnej i absolutnie to rozumiem. Warto jednak wspomnieć o ciekawym aspekcie założenia "wielkiego spisku", który ma słaby punkt - to pewna cecha ludzkiej natury, której istnienie może potwierdzić każdy z nas. I o niej chciałbym napisać kilka słów.
Moje telefoniczne rozmowy z jasnowidzem na temat jego wizji świata są bardzo ciekawe i szkoda, że nie są rejestrowane, bo ich słuchanie byłoby bardzo pouczającą lekcją dla wielu osób, a także odsłoniłyby kulisy wielu rzeczy, które dla widzów pogadanek jasnowidza są nie do końca zrozumiałe. Zawsze powtarzam mu zdanie, które powinno być mottem wszelkich dywagacji o spiskowych wizjach świata, w których tak bardzo – o zgrozo! - kochają się na zabój akurat mieszkańcy naszego zabawnego kraju. O jakie zdanie chodzi? W świecie amerykańskiej mafii, która po prostu empirycznie zweryfikowała wiele tajemnic ludzkiej natury, od dziesięcioleci powtarzana jest prosta, oczywista i niezawodnie działająca prawda, której prawdziwość życie zweryfikowało na wszelkie sposoby tysiące, jeśli nie miliony razy:
„ABY DWIE OSOBY DOCHOWAŁY WAŻNEJ TAJEMNICY – JEDNA Z NICH MUSI BYĆ MARTWA”
Nie ma takiej siły, aby wszystkich zastraszyć, sterroryzować, przekupić, nożem lub nawet torturami przeflancować tak, żeby milczeli jak grób. Życie uczy nas, że w każdej większej zbiorowości znajdzie się cały tabun takich, którzy wszystko wykablują i przekażą wszystkim wokół mimo gróźb, próśb, straszenia, wygrażania, zastraszania, przekupywania, obsypywania dolarami czy złotymi sztabkami, a nawet przypalania rozżarzonym żelazem.
To tylko naiwne spisko-lubne Jasie i Małgosie widzące świat w „mackach onych – złych, podłych i brzydkich” myślą, że jak się dobrze zastraszy, jak się pilnikiem odpowiednio przypiłuje frajerowi zęby, jak się pogrozi śmiercią jego rodzinie, bliskim i zwierzętom domowym, jak się mu na konto przeleje miliony, to będzie milczał jak grób i jak w amerykańskich komiksach Marvela o super-bohaterach „nie puści nawet pary z ust”. Ale rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej – nawet największe tajemnice klecone przez ludzi wychodzą na powierzchnię jak niechciane szczury i nic ich nie powstrzyma.
Mówię do jasnowidza tak:
- Krzysiek, cały czas powtarzasz, że to Izrael stoi za tym, że na przykład dojdzie do wojny na – powiedzmy – granicy polsko-białoruskiej, choć oczywiste jest dla mnie, że zgodnie z takim myśleniem wszystkie wojny świata to także ich robota, ale… trzymajmy się tego konkretnego przykładu. Jak sobie wyobrażasz? Myślisz, że robi to „jeden wpływowy Żyd ze szwagrem”? Dwóch? Pięciu? Pięć tysięcy?! Gwarantuje ci, że sami obywatele państwa Izrael tego nie uklecą – muszą mieć pomagierów w tych wszystkich państwach, które uczestniczą w spisku. I to nie tylko narodowości żydowskiej (agentów wewnętrznych w opozycji, o których ostatnio bezwstydnie mówił jeden z polskich polityków), ale takich zwykłych Polaków, Białorusinów, Niemców, Holendrów, Belgów i tak dalej. O zmowie musi wiedzieć szef departamentu w resorcie spraw zagranicznych, ale także chcą nie chcąc jego asystent albo i dwóch, bardzo możliwe, że sekretarka, ale to i tak za mało. Żydzi chcą zabić miliony, żeby zniewolić Polaków, zabrać im coś i wywołać wojnę? Super, ale ten plan musi być realizowany nie przez dziesiątki, nie przez setki, nie przez tysiące, ale wręcz miliony ludzi – skromnych wykonawców żydowskiego spisku. W tej armii ludzi wykonujących „parszywy plan wiadomo kogo” jest i kobieta, która czeka na poród, jest i facet, którego zdradza żona, a także alkoholik po kolejnym odwyku – tacy ludzie są wszędzie, także w służbach specjalnych. Wiesz dobrze, że jedna z głównych postaci polskich służb specjalnych to gość praktycznie non-stop pijany i wiesz o kim mówię… Tak wygląda rzeczywistość wszystkich organizacji ludzkich, w których jest więcej niż jedna osoba. I co, myślisz że ta armia ludzi wykonujących „żydowski plan” milczy jak grób, bo premier Izraela przelewa im pieniądze na konto? Bo Mosad grozi, że jak zaczną sypać, to ich rodzina poczuje, co to znaczy tortury przy pomocy średniowiecznych narzędzi? A może zakładasz, że to wszystko głupki, którzy pracując w najważniejszych instytucjach w ogóle nie zorientowali się, że za chwilę przyczynią się do masowych śmierci, bo uczestniczą niczym pionki w wielkiej grze „małego państwa na Bliskim Wschodzie, którego nazwy nie wymienię”?! I wszyscy uczestnicy spisku milczą jak grób?! Jeszcze raz powtórzę zweryfikowaną na miliony sposobów zasadę amerykańskiej mafii o tym, że aby dwie osoby dotrzymały tajemnicy, to jedna musi być martwa…
Ale dość o tym. ;-) Wizja „spisku tysięcy w jakieś sprawie i gdzie wszyscy robią krecią robotę, ale milczą jak grób… jak grób!” jest tak pociągająca dla pewnej szczególnej grupy ludzi, że święty Boże nie pomoże – jak ktoś się w takiej wizji zakochał, to już do grobowej deski. Miałem okazję przekonać się o tym tyle razy, że w zasadzie uznaję to za coś oczywistego.
Osoby, które pojawiają się na moich wykładach o zjawiskach niewyjaśnionych wiedzą, jak ogromną wagę przywiązuję do idei reinkarnacji, którą traktuję jak prawo ciążenia – jest i już. Nie jest to żadna wiara, ale wiedza. Absolutnie rozumiem, dlaczego obcy przybywający na Ziemię na pokładach pojazdów UFO w przypadku Bliskich Spotkań Trzeciego Stopnia zawsze (!) powtarzają ludziom, że najpierw muszą zrozumieć zasady wędrówki dusz i reguł „światła” w nich samych, a dopiero potem myśleć o innych światach. Faktycznie – bez idei reinkarnacji nie znajdzie się sensu, nie poskłada się tej układanki zwanej życiem. Reinkarnacja, a może nawet szerzej „wiedza duchowa” jest kluczem także do tego, aby zatrzymać proces zmierzania naszej cywilizacji do apokaliptycznego upadku przez zniszczenie naturalnych zasobów Ziemi.
W fundacyjnym projekcie „Reguły Gry” zajmującym się badaniem fenomenu wędrówki dusz jest fascynujący dział, który nazwałem „wędrujący po szczytach ośmiotysięczników”. Dotyczy on dusz, które w swoich kolejnych wcieleniach są bardzo znanymi postaciami i wpływają na los milionów ludzi w danej społeczności. Od lat powtarzam, że wszyscy wpływowi polscy politycy już kiedyś odgrywali w naszym kraju ważne role, a teraz powrócili. Szczególnie ciekawym przykładem jest jeden z trzech Polaków (obok Kopernika i Chopina), którego nazwisko będzie w podręczniku historii za tysiąc lat, czyli Lech Wałęsa.
Nie mam cienia wątpliwości, że jest to powrót Józefa Piłsudskiego, o czym świadczą setki elementów nie tylko związanych z wyglądem, zachowaniem, artykulacją, sposobem myślenia lidera Solidarności, ale także rzeczami związanymi z biografią… o „wędrujących po szczytach ośmiotysięczników” chciałbym kiedyś napisać książkę. I jak dobry Bóg da mi dożyć sędziwych lat, to taką książkę napiszę.
W tej mojej książce na pewno zamieszczę wiele zdjęć, które z tego czy innego powodu uznałem za cudowne. Chcecie przykład? Poniżej jedna z fotografii, którą opublikował 11 listopada 2021 jeden z popularnych portali. Mogę patrzeć na to zdjęcie godzinami i cały czas mam ochotę się śmiać..
Praktycznie cały czas na pocztę FN przychodzą „ślady Nautilusa”, które ktoś wypatrzył w Polsce czy na świecie Oto najnowszy przykład – czym to jest? Skąd pochodzi ta fotografia? Nie mam pojęcia.
I jeszcze jedno zdjęcie, które przysłał na moją prywatną skrzynkę mój serdeczny kolega z pokładu okrętu Nautilus. To zdjęcie wykonane w Bazie FN sprzed kilku lat, kiedy trwały przygotowania do przyjęcia ważnych gości.
Kończę ten wpis w „Dzienniku Pokładowym” i zaraz się biorą za robienie prezentacji na kongres w czeskiej Pradze. Jej tytuł to UFO - KIM SĄ NASI BRACIA Z GWIAZD? Název přednášky: UFO - KDO JSOU NAŠI BRATŘI Z HVĚZD?
Ciekaw jestem tylko, czy przypadkiem przez sytuację pandemiczną w Czechach w ostatniej chwili nie zostanie wszystko odwołane. Ale ja na pewno będę gotowy tam pojechać, bo bardzo chcę spotkać ponownie moich czeskich przyjaciół. Mówić na wykładzie o przesłaniu obcych istot dla naszej cywilizacji to nie tylko ogromna frajda, ale wręcz powinność. Niczego mądrzejszego na tej planecie nie ma, bo być nie może. Oni są naprawdę dalej od nas i nie chodzi mi wcale od odległość w latach świetlnych od naszej Ziemi.
Baza FN, 15 listopada 2021
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie