Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Od kiedy zacząłem jeździć po świecie i spotykać się z ludźmi zajmującymi się na poważnie zjawiskiem UFO, zauważyłem wiele prawidłowości, których nie dostrzegałem wcześniej. Fenomen Niezidentyfikowanych Obiektów Latających zafascynował mnie tak bardzo, że w ilości wszelkich relacji, zdjęć czy filmów zatraciliśmy gdzieś podstawowy sens.
No bo czy jest sensem przekonywanie siebie samego po raz tysięczny, że na Ziemię przylatują obce cywilizacje? Dla mnie nie ma żadnego sensu. Moje zdanie wyrobiłem sobie zarówno podczas rozmowy z mieszkańcem małej podwarszawskiej miejscowości, który przeżył CE III, jak i świadkami mieszkającymi w Roswell czy Meksyku. Nie muszę podpierać się żadnymi książkami, linkami do youtuba czy przemyśleniami „tego czy innego mądrali internetowego” – mam swoje własne zdanie w tej sprawie. W moim wieku człowiek ma ogromny komfort tego, że jest w stanie powiedzieć „wiesz, zajmuję się tym 25 lat i pozwól, że mam w tej sprawie własne zdanie”. A więc moja opinia jest jednoznaczna – na Ziemię przylatują obce cywilizacje. Nie są to żadne „demony”, jak to uparcie twierdzą różne nawiedzone religijnie odloty prowadzące niekończącą się „krucjatę nawracającą” (mamy z nimi kłopoty od samego początku, kiedy tylko Nautilus pojawił się w sieci, czyli od 15 lat), nie są to żadne „pojazdy wojskowe amerykańskich trepów superwynalazców”, jak przekonują maniacy zapatrzeni w amerykańską armię… To są obce cywilizacje obserwujące bardzo dyskretnie Ziemię. Miałem okazję rozmawiać z setkami ludzi w Polsce i na całym świecie, którzy zetknęli się bezpośrednio z tym zjawiskiem, miałem okazję widzieć miejsca lądowań, czytać raporty wojskowe, a wreszcie w spotkaniach bezpośrednich poznawać kulisy jakiegoś wydarzenia, jak podczas mojego pobytu w Meksyku w 1997 roku czy w Roswell w 2011. A więc przylatują. Z innych wszechświatów i wymiarów. Są znacznie wyżej od nas, chciałoby się rzec „o lata świetlne”. Wiemy, jak wyglądają. Wiemy, skąd przylatują. Wiemy w końcu, co mówią. Takiej wiedzy nie można posiąść pracując na „wyszukiwarce google”, niestety trzeba spakować walizkę i ruszyć w świat. Tylko bowiem osobiste poznanie pozwala wyrobić sobie pogląd na daną sprawę. I ja ten pogląd mam. Jestem szczęśliwym człowiekiem!
Jest jednak wiele ciekawych pytań. Skoro tak jest, że ich zachowanie jest tak naprawdę skrajne ignorowanie ludzi (wszelkie uprowadzenia to naprawdę margines marginesu – proszę mi wierzyć), to czy w takim razie można wysłać do nich wiadomość? Poza tym „których onych”, bo tych, co pojawiają się na naszej planecie jest wielu… bardzo różnych. Ten temat pojawił się przy okazji jednego z najbardziej fantastycznych pomysłów, jaki pojawił się na pokładzie Nautilusa, który nazwałem roboczo „Kula na dnie morza”. Będzie to najbardziej kosztowny projekt spośród tych, które są prowadzone w ramach Fundacji. Ale jako osoba pisząca od lat scenariusze filmowe uważam, że jest to materiał na prawdziwy filmowy hit, z czym zgadza się każdy, kto poznał kulisy tego projektu. I tylko od wyniku zależy, czy będzie to film dokumentalny, czy fabularny. Jeśli nam się uda, to pchniemy całą dziedzinę światowego badania zjawiska UFO na zupełnie nowe tory… trzymajcie za nas kciuki!
Cały weekend spędziliśmy w Bazie FN instalując nowy sprzęt. Największym wyzwaniem było kopanie rowu na terenie Bazy, aby tam umieścić kabel wideo do kamery. Wszystko jednak przebiegło lepiej niż się spodziewałem, a dzień zakończyliśmy sadzeniem trawy w miejscach, gdzie wcześniej prowadziliśmy prace. Niedługo ruszamy naszym pojazdem w Polskę w ramach kolejnej odsłony projektu "Otwarte Niebo".
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie