Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Kiedyś nie było to dla mnie takie oczywiste. Myślałem na przykład naiwnie, że ktoś z tytułem profesora musi znać prawdę na dany temat. Z czasem zobaczyłem, że tytuły „doktora czy profesora” noszą przeróżnej maści głupcy, którzy wypowiadają się na jakiś temat nie mając o nim zielonego pojęcia. Kiedy jednak miałem kilkanaście lat, podchodziłem do takich osób z jakąś nabożną czcią, no bo wiadomo – naukowiec z tytułem! Oczywiście zdarzają się w tej grupie niezwykle mądrzy ludzie i dobry Bóg dał mi ten przywilej, że mogę korzystać z ich wiedzy.
Dziś znam wielu profesorów, z niektórymi nawet się przyjaźnię, ale nigdy nie zamierzam ich się pytać o „życie po śmierci” czy „UFO”, bo wiedza tych ludzi na ten temat jest zerowa. Odwrotnie – zdarza się, że to oni pytają mnie i proszą o spotkanie, w czasie którego nieśmiało pytają o to, czym „mógł być ten dyskoidalny obiekt, który widziała moja żona na wakacjach”.
To samo dotyczy linków do Wikipedii czy innych serwisów. Z rozbawieniem zauważyłem, że ktoś przysyła na pocztę FN link do jakiegoś wpisu w Wikipedii o zjawisku niewyjaśnionym, który to wpis „demaskuje to zjawisko jako złudzenie”. A skoro jest to w Wikipedii, no to znaczy, że „prawda to i już”. Taka osoba nie rozumie, że ten wpis redagował bardzo często jakiś koziołek-matołek, nastoletni internauta-woluntariusz Wiki, który wstukał hasło w wyszukiwarkę, wyszło mu „kilka linków”, a potem machnął tekst, zredagował i zamieścił. Ot, i wszystko. Jego pojęcie o danym zjawisku jest mniej więcej takie, jak trzyletniego dziecka o mechanice kwantowej. Ale nagle urósł nieświadomie do mega-autorytetu, bo wyskrobał coś w Wordzie i – o dziwo – mu zamieścili. A potem link do tego tekstu jest traktowany jako coś „ważnego i znaczącego”.
Dobrym przykładem jest absolutnie prawdziwe, fascynujące i poruszające swoim rozmiarem zjawisko UFO. Zajmuję się tym – podliczyłem ostatnio i trochę się zdziwiłem – już ponad trzydzieści lat, jeśli weźmiemy pod uwagę szczenięcy okres robienia "wycinków z gazet". Dzięki potędze, jaką jest narzędzie w postaci Fundacji Nautilus, rozmawiałem z dziesiątkami ludzi, którzy zetknęli się w sposób bezpośredni z tym zjawiskiem. Zjeździłem prawie pół świata, od Meksyku i USA po Rosję w poszukiwaniu ludzi, którzy mieli coś na ten temat do powiedzenia. Zauważyłem, że ludzie nie mający dostępu do nowoczesnych mediów, którzy nawzajem się nie znają, mówią rzeczy zgodne i pasujące do siebie „jak elementy tej samej układanki”. O przypadku nawet nie ma sensu mówić! I dopiero teraz po tylu latach jestem w stanie powiedzieć tak, jak Mark Davenport: tylko osobiste poznanie pozwala wyciągnąć właściwe wnioski i obraz danego zjawiska. Nie żadna „mądra książka”, nie jakiś „wszystkowiedzący pajac”, ale osobiste poznanie. Rozmowa ze świadkami, obejrzenie miejsc, pojechanie na koniec świata. Innej drogi nie ma. Siedząc przed ekranem komputera i klikając „w linki” człowiek nie ma szans zbliżyć się do prawdy. Czy dotyczy to także Fundacji Nautilus? Oczywiście, że tak. Stąd ja do niczego nikogo nie chcę przekonywać. Nie interesuje mnie to, nie mam na to czasu, nie zależy mi.
Taka metoda weryfikacji przez osobiste poznanie pozwala w sposób bezwzględny posłać w kosmos wszelkie teorie o UFO opowiadane przez hochsztaplerów, oszustów czy nawiedzeńców, którzy całymi tabunami dobijają się do „pokładu Nautilusa”, aby tylko dać im szansę przekonać się do tego, jaka „jest prawda”. Z upływem lat widzę, że słowa Buddy są chyba jednymi z najmądrzejszych zdań, jakie kiedykolwiek wypowiedziała istota ludzka. Pozwolę je sobie zacytować na koniec:
"NIE POWINNIŚMY WIERZYĆ TEMU, CO POWIEDZIANO JEDYNIE DLA TEGO, ŻE ZOSTAŁO POWIEDZIANE, ANI TRADYCJI, PONIEWAŻ PRZEKAZAŁA NAM JĄ STAROŻYTNOŚĆ, ANI POGŁOSKOM JAKO TAKIM, ANI PISMOM MĘDRCÓW, PONIEWAŻ MĘDRCY JE NAPISALI, ANI FANTAZJOM O KTÓRYCH PRZYPUSZCZAMY, ŻE ZOSTAŁY NAM DANE PRZEZ DEWY, ANI TEŻ DLA TEGO, ŻE COŚ WYDAJE NAM SIĘ KONIECZNOŚCIĄ WYNIKAJĄCĄ Z ANALOGII, ANI CZEMUŚ CO JEST OPARTE NA AUTORYTECIE NASZYCH NAUCZYCIELI I MISTRZÓW. POWINNIŚMY NATOMIAST UWIERZYĆ, GDY PISMA, NAUKĘ LUB WYPOWIEDZI POTWIERDZA ŚWIATŁO NASZEGO WŁASNEGO ROZSĄDKU I ŚWIADOMOŚCI”.
KLIKNIJ NA LINK I SKOMENTUJ WPIS KAPITANA W HYDEPARK-u FN!Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie