Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Od lat fascynują mnie Amerykanie negujący to, że była II Wojna Światowa. Ta grupa ma własne Stowarzyszenia, od czasu do czasu piszą odezwy do rządu, senatu i prezydenta USA, wydają własne książki i gazety. O „kłamstwo II wojny” oskarżają rząd. Oczywiście rząd amerykański.
Trudno oszacować, jak duża jest to grupa, ale od lat książki demaskujące „kłamstwo II Wojny Światowej” sprzedawane są w milionowych nakładach. Na początku lat 90-tych byłem w Stanach Zjednoczonych na zaproszenie jednej z dużych linii lotniczych. Akurat było uruchamiane nowe połączenie nad Atlantykiem i zarząd linii postanowił nagłośnić sprawę zapraszając na pierwszy lot dziennikarzy z Europy i Stanów Zjednoczonych. Tak się szczęśliwie złożyło, że miałem przyjemność uczestniczyć w tym locie. Traf chciał, że byłem jednym z dwóch dziennikarzy z Polski. Mój kolega z nieistniejącego już dziś dziennika oddawał się swojemu chyba jedynemu życiowemu hobby, czyli opróżnianiu kolejnych małych buteleczek z różnej barwy trunkami. Chcą nie chcąc zacząłem rozmawiać z moimi kolegami „po fachu” ze strony amerykańskiej. Zainteresowała mnie lektura, której oddawał się jeden z dziennikarzy. Zapytałem, co czyta. Okazało się, że bardzo słynną książkę, która… zdemaskowała kłamstwo o II Wojnie Światowej.
Był to prawdziwy bestseller, który w różnych rankingach popularności konsekwentnie utrzymywał się na samym szczycie. Na początku nie bardzo „chwyciłem temat”, bo w głowie mi się nie mieściło, że można negować coś, co zamieniło mój kraj w ruinę. Jednak od słowa do słowa mój amerykański kolega wprowadził mnie w tajniki negacjonizmu, którego – jak mnie zapewniał – on sam jest wielkim sympatykiem. I tak poznałem założenia tej błyskotliwej i niedocenianej w Polsce teorii. Dziennikarz przedstawił się jako gorący zwolennik Demokratów, który nienawidzi Republikanów za „wojny i śmierć”. To oni jego zdaniem stworzyli „kłamstwo o drugiej wojnie”, gdyż tej ostatniej nigdy nie było. Nie było ani holokaustu, nie było wielkich bombardowań miast europejskich, nie było nawet milionowych ofiar. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś kupił takie brednie, ale… ów zwolennik nurtu zwanego „negacjonizmem” o wszystko obwiniał Amerykę i kapitalizm, którego szczerze nienawidził. Jego zdaniem to amerykańscy imperialiści odegrali ten cały „teatr” z II Wojną Światową. Zdjęcia ze zburzonej Europy były sfingowane w studiach Holywood tylko po to, aby móc stworzyć państwo Izrael. Zapytałem go o Hitlera. Owszem, zgodził się, że ten „niemiecki marginalny polityk nawet sobie tam gdzieś żył w Niemczech”, ale nie odegrał wielkiego znaczenia. Największym zbrodniarzem był amerykański republikański prezydent, który wywołał wojnę. Hitler był jedynie „marionetką” w rękach amerykańskich koncernów zbrojeniowych! To one sfinansowały produkcję filmów pokazujących zniszczenia w Europie, których „nigdy nie było”. Zapytałem w takim razie, jak wyjaśni kompletne zburzenie przez Niemców Warszawy w 1944 roku, kiedy to milionowa metropolia została zrównana z ziemią. Ale on na wszystko miał odpowiedź podpartą książką, którą trzymał w ręku. Okazało się, że po pierwsze nie słyszał, aby Niemcy coś zbombardowali, bo bomby głównie zrzucały samoloty amerykańskie. Ale nawet jeśli te niemieckie coś tam zrzuciły, to na pewno było to sztucznie rozdmuchane przez amerykańską imperialistyczną propagandę.
To ona bowiem starała się rozpętać to kłamstwo o II Wojnie Światowej i Hitlerze i „złych faszystach” tylko po to, aby móc produkować więcej broni i zwielokrotnić zyski. Mój rozmówca był zniesmaczony, jak mogę „łykać tę oficjalną papkę”, którą sprzedaje rząd amerykański. Powiedziałem mu, że mam w nosie to, co „sprzedaje rząd amerykański”, natomiast niech nie opowiada głupot, że Polskę zniszczyły samoloty USA aby „zwielokrotnić zyski i zdobyć władzę”, bo historia moich bliskich z czasów wojennych mówi więcej, niż te jego książki nie warte funta kłaków. Wszelka rozmowa z tym człowiekiem nie miała sensu, gdyż co chwila cytował jakieś cytaty z nieznanych mi książek, które już dawno „zdemaskowały kłamstwo wojenne”. Miałem wrażenie, że było mu mnie po prostu żal, że chodzę „na pasku propagandy”. Punktem zwrotnym naszej dyskusji był moment, kiedy nie wytrzymałem i nazwałem go idiotą, radziłem zmianę lektur, a także codzienne moczenie pustego łba w zimnej wodzie w nadziei, że może mu znowu „coś zaskoczy” na właściwe miejsce. Obraził się i już więcej nie zamieniliśmy ze sobą nawet słowa.
Wiele lat później z kwadratowymi oczami przeczytałem, że w „kłamstwo o II Wojnie Światowej” wywołanej przez Żydów i amerykańskich imperialistów wierzy… jeden na dziesięciu Amerykanów. W USA żyje prawie 300 milionów ludzi, więc nie dziwne, że książki o „kłamstwie II Wojny Światowej” mają wielomilionowe nakłady. Znakomita książka Normana Daviesa o Powstaniu Warszawskim, którą zresztą napisał po angielsku (a dopiero potem została przetłumaczona na polski) nie ma szans na zostanie bestsellerem w USA. Opisuje bowiem coś, co stworzyła „amerykańska propaganda”, więc… takie książki czytają tylko ludzie naiwni i dający się „tak łatwo manipulować oficjalnej papce”. Wojna? Hitler? Holocaust? Masowe mordowanie ludności cywilnej przez SS? Wolne żarty…
Na pokładzie Nautilusa mamy dość ciekawy moment odkrywania możliwości, które daje nowe oskryptowanie strony FN. Wiele opcji jeszcze nie działa, ale na przykład „Dziennik Pokładowy” i owszem. Polubiłem go i nawet bawi mnie pisanie tych tekstów, bo przy okazji mogę sobie przypomnieć takie ciekawe momenty, jak ta rozmowa ze zwolennikiem negacjonizmu na wysokości 12 tysięcy metrów na Atlantykiem.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie