Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Ropa naftowa to przekleństwo tego świata. I proszę nie mówcie mi, że bez niej bylibyśmy cywilizacyjnie w innym miejscu, bo… o tym wiem. Cały transport, czyli krwioobieg naszej cywilizacji opiera się właśnie na tym płynie, który jest przecież zwykłym „olejem skalnym”. Szczątki organiczne, jakieś fragmenty zwierząt czy roślin pod wpływem wysokiego ciśnienia, temperatury i czasu zamieniły się w oleistą ciecz, która zalega na znacznych głębokościach pod powierzchnią ziemi. Kiedy ludzie zorientowali się, że po małej przeróbce tę dziwną ciecz da się wykorzystać w silnikach, wtedy... zaczął się prawdziwy dramat. Bez najmniejszej refleksji o przyszłości naszej planety zaczęto drenować ziemię bez umiaru i litości wysysając ile wlezie owego „oleju skalnego”, bo przecież transport potrzebuje paliwa. I nagle zmniejszyły się odległości pomiędzy ludźmi, ruszył handel, zaczęło się powolne bogacenie się cywilizowanych społeczności. Ropa naftowa sprawiła, że nasza cywilizacja dokonała gigantycznego „skoku cywilizacyjnego”. Ale koszty okazały się ogromne.
Oczywiście na początku warto zadać sobie pytanie: ile tej ropy naprawdę jest? Nie wierzę w żadne „szacunkowe obliczenia”, bo współczesna nauka nie jest w stanie skutecznie ustalić, ile naprawdę jest ropy naftowej wewnątrz naszej planety. Ocenia się, że może być jej 140 miliardów ton. Biorąc pod uwagę te przybliżone dane (a także to, że rocznie świat wydobywa i zużywa około 3.5 miliarda ton) ropy naftowej powinno wystarczyć na najbliższe 30-50 lat. Co będzie potem? A kogo to obchodzi! „Po nas choćby potop” – tego typu maksyma wydaje się przyświecać ludzkości. Nikt nie zadaje sobie pytania, jakie konsekwencje ma wydobywanie ropy naftowej dla naszej planety. Nikt nie myśli nawet o tym, że nie jest ona przypadkiem tam, gdzie jest, że stanowi niezwykły płynny balast dla obracającej się kuli zawieszonej w kosmicznej pustce, jaką jest nasza trzecia planeta od Słońca. Jest jakiś olej skalny, który po przeróbce można wlać do baku? No to super, wyprodukujmy jeszcze miliard samochódów więcej i ustawmy kolejne sto tysięcy szybów naftowych. A że za 30 lat nagle świat stanie na krawędzi największego kryzysu w historii? I co z tego! Kto to wie, co będzie za tyle lat, grunt, że mogę znowu zatankować samochód i ruszyć w drogę. Są jeszcze inne konsekwencje „płynnego, czarnego złota”.
Każdy grosz wydany na ropę naftową prowadzi do zwiększenia bajkowego bogactwa krajów bandyckich i wyjątkowo niebezpiecznych, jak chociażby Arabia Saudyjska. Fakt położenia Arabii Saudyjskiej na wielkim zbiorniku ropy naftowej doprowadził do sytuacji absurdalnej. Oto lud pasterski, o bardzo prymitywnej plemiennej kulturze zyskał praktycznie z dnia na dzień miliardy dolarów. Gorzej, że to właśnie w Arabii Saudyjskiej zagnieździł się najbardziej radykalny odłam islamu, czyli wahhabityzm. To najsurowsza odmiana islamu, z powodu której w Arabii są łamane nagminnie wszystkie możliwe prawa człowieka, a także wszelkie możliwe bariery ludzkiej wolności. Inne religie w zasadzie nie mają prawa bytu, a osoba przyznająca się do wyznawania innej wiary musi mieć świadomość, że grozi jej kara śmierci.
To właśnie Arabia Saudyjska przeznacza miliardy dolarów na drukowanie specjalnej wersji Koranu, który potem jest rozdawany za darmo w tysiącach szkół koranicznych na całym świecie. W tym Koranie drukowanym w „królestwie ropy naftowej” są pewne małe, ale subtelne „wzbogacenia”. I tak na przykład możemy tam przeczytać, że żydów i niewiernych można oczywiście zabijać dźgając ich w gardło nożem, ale równie dobre są „samoloty i czołgi”, a także wysadzanie się samobójców objuczonych ładunkami wybuchowymi. Oglądałem o tym znakomity dokument na kanale „National Geographic HD” i wtedy dotarło do mnie, że światowy radykalny islam ma praktycznie nieograniczone środki finansowe i wcześniej czy później rozleje się na cały zachodni świat.
Skąd te środki? A chociażby z tego, że wieczorem zatankuję mojego Saaba na jakieś stacji benzynowej. Na 100% jakaś mała część z zapłaconych przeze mnie pieniędzy dofinansuje „Koran z fragmentami o czołgach i samobójcach”. Piękna perspektywa.
Na koniec mała refleksja na temat tego, co się dzieje w Zatoce Meksykańskiej. Wyciek ropy naftowej po wybuchu na platformie wiertniczej koncernu BP to wydarzenie, które powinno być stawiane na jednej półce obok daty wybuchu Drugiej Wojny Światowej czy zburzenia dwóch wież WTC z 11 września 2001. Ludzie wyraźnie nie doceniają dramatu, jaki rozpoczął się półtora kilometra pod powierzchnią wody.
Wszelkie próby zatrzymania wycieku ropy spaliły na panewce. Mamy do czynienia z największą katastrofą ekologiczną w dziejach świata, a to i tak jest chyba dopiero początek tego, co nas czeka.
Przeglądając amerykańskie serwisy naukowe zajmujące się analizą wydarzeń w Zatoce Meksykańskiej natrafiłem na bardzo niepokojący scenariusz wydarzeń. Warto pokazać symulację skażenia, które będzie się rozwijać, jeżeli wyciek nie zostanie powstrzymany.
http://www.youtube.com/watch?v=pE-1G_476nA
/symulacja pochodzi ze stron http://www2.ucar.edu/
Wiele osób pyta mnie o to, czy w najbliższych latach przyjdzie Armagedon. Ja uważam, że on już się rozpoczął, a początkiem była owa tragiczna (11 osób zginęło w jej wyniku) eksplozja na platformie wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej. Nie ma wątpliwości, że coś wyrwało się nam spod kontroli. Mówicie, że nic takiego się nie stało? Że ropa to i tak naturalna substancja, z którą natura sobie poradzi? Mylicie się! Ona jest naturalna, owszem, ale jej miejscem są potężne złoża dziesiątki kilometrów pod ziemią! Okryte płaszczem skał niczym szczelnym sarkofagiem. W tym roku w Zatoce Meksykańskiej człowiek otworzył Puszkę Pandory – nie mam co do tego cienia wątpliwości.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie