Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/


#17 grudnia 2023 25 czerwca 2010

Nie rozumiem ludzi, którzy lwią część swojego życia poświęcają jedzeniu. Cały swój wolny czas potrafią zmarnować na przygotowywanie posiłku, godzinami coś smażą lub gotują, tygodniami rozprawiają o tym, co i jak przyrządzą, aby pod koniec dnia w ciągu pół godziny zjeść to, co z takim trudem zrobili. Dodatkowo sami są nawzajem utwierdzają się w przekonaniu, że dzięki temu oni są po prostu tak bardzo kulturalni i światowi, tak bardzo potrafią „czerpać radość z życia” w odróżnieniu od takich osób jak ja, którzy traktują jedzenie jako paliwo niezbędne do napędzania organizmu. Oczywiście ja także mam swoje ulubione potrawy czy owoce, ale... nie robię z tego jakieś wielkiej celebry, z mojego posiłku nie czynię wielkiego przedstawienia i zawsze będę powtarzał, że jem po to, aby żyć, a nie żyję po to, aby jeść.

Ludzie jedzą za dużo. Wystarczy przejść się dowolną ulicą polskiego miasta, aby zobaczyć ludzi otyłych, którzy traktują jedzenie jako „kolejną przyjemność”, która „im się należy”. A skoro coś sprawia przyjemność, to niby dlaczego mają sobie tego odmawiać? Pracowanie nad silną wolną, umiejętnością poskramiania swoich żądz i pragnień, wreszcie doskonaleniem się siebie także poprzez umiar w jedzeniu... Tego typu myślenie jest w naszej kulturze zupełnie niezrozumiałe. Po co sobie czegoś odmawiać?! Lubię, więc jem.

Po części są to także efekty tego, co w jednym z przeczytanych przeze mnie artykułów w tygodniku „Forum” zostało nazwane „kulturą jedzenia śmietnikowego”. Mówiąc w największym skrócie wiele produktów w naszych sklepach ma może i kuszący smak, ale składem przypomina podmiejski śmietnik. Wszelkie „cudowne batony” rujnują zdrowie tysięcy dzieci i doprowadzają ich do otyłości, ale dodatkowo jeszcze zabijają rzecz o wiele bardziej niezbędną w codziennym życiu – silną wolę. Oczywiście jest jeszcze kilka dodatkowych aspektów tego typu stylu życia i cywilizacji. Ludzie są gotowi „mordować dowolną ilość żywych stworzeń”, aby tylko spełnić zachcianki „swojego podniebienia”. Dodam tylko dla porządku, że Ziemia już dawno doszła do niebezpiecznej bariery, kiedy to wyżywienie tak ogromnej ilości ludzi musi pociągnąć za sobą rzeź zwierząt na niespotykaną i masową skalę. Już tylko ten drobiazg sprawia, że obce cywilizacje zawsze będą patrzeć na nas jak na barbarzyńców i żaden wielki „kontakt” nigdy nie będzie możliwy... Powrócę jednak do tematu głodówki.

Wszyscy na pewno pamiętają postać nepalskiego chłopca, który po odwiedzenia miejsca, gdzie przebywał Budda, nagle powrócił do lasu i rozpoczął medytację pod drzewem. Jej ubocznym skutkiem było to, że przez 9 miesięcy nie przyjmował pokarmów. Oczywiście zawsze znajdą się ludzie, którzy „po prostu nie uwierzą w takie rzeczy”, ale to nie ma znaczenia. Jego historia jest prawdziwa, a sposób oddychania i pocenia się Ramy Bahadura Bomjona (tak nazywa się ten niezwykły Nepalczyk) świadczą niezbicie, że opanował on niezwykle trudną sztukę medytacji Tumo. To ona pozwala obyć się żywemu organizmowi bez przyjmowania posiłków, a także – choć trudno w to uwierzyć – bez wody.

Od lat zbieram najlepsze filmy dokumentalne z całego świata, gdyż w pełni podzielam zdanie Józefa Mackiewicza, że "jedynie prawda jest ciekawa". Do napisania tych kilku refleksji o „żywności i ludzkich zwyczajach” skłonił mnie wielokrotnie nagradzany film dokumentalny Petera Liechtiego „Odgłosy robaków  - zapiski mumii”, który w ostatnich dniach obejrzałem i który zrobił na mnie wstrząsające wrażenie. Opowiada on historię człowieka, który podjął desperacką i – nie ma co kryć – szaleńczą próbę zagłodzenia się na śmierć. Wszystko bardzo chłodno przemyślał, znalazł miejsce w dalekim lesie, zrobił prowizoryczny szałas i tam spokojnie czekał na śmierć.

Niezwykłe jest także to, że każdego dnia robił notatki i dzięki temu my także możemy poznać jego dramatyczne losy zmagania się ze śmiercią głodową, jedną z najbardziej bolesnych śmierci, jakie zna ludzkość. W filmie pokazane są kolejne etapy tego, co działo się z tym człowiekiem, co zresztą zdumiewało nawet jego samego. Zauważył na przykład, jak bardzo zmieniało się jego ciało, jak próbowało za wszelką cenę walczyć korzystając ze wszelkich „rezerw”, aby utrzymać je przy życiu. Jest jednak inna rzecz, która najbardziej zainteresowała mnie w historii tego człowieka.

Oto bowiem na samym początku w swoich notatkach wyznaje, że jest człowiekiem niewierzącym, jest ateistą. Kolejne dni zmagania się ze śmiercią głodową powodują, że zaczyna dostrzegać coś, czego istnienia nawet nie podejrzewał. Po ponad miesiącu głodówki opisuje, jak do jego samobójczego „szałasu” przyszedł duch dziewczyny, która została w tym lesie zgwałcona i zamordowana. Oczywiście większość osób oglądających film „Odgłosy robaków – zapiski mumii” myśli, że oto mamy opis „przywidzeń z powodu osłabienia organizmu”, ale ja wiem, że jest to opis najprawdziwszego spotkania z duchem, gdyż kilka szczegółów z tego spotkania opisanych w notatkach tego nieszczęśnika nie pozostawiają wątpliwości, że w pewnym etapie śmierci głodowej zaczął postrzegać „inny świat” i  ten „inny świat” zaczął do niego przychodzić.

Do ostatnich dni jego umysł zachował jasność spojrzenia, choć z racji wycieńczenia z trudem pisał notatki w swoim dzienniku. Choć trudno w to uwierzyć, ale bez jedzenia przeżył ponad dwa miesiące! Ostatnie dni były jego wielkim pojednaniem z Twórcą Wszechświata, a także prośba o skrócenie jego męki i upragnioną śmierć. Ostatnim słowem, które zapisał w swoim dzienniku jest „światło”. Jakże często to jest także ostatnie słowo, które wypowiadają osoby znajdujące się w stanie agonalnym, kiedy doszli już do ostatnich metrów ich ścieżki życia... To samo „światło” znamy z opisów osób, które przeżyły śmierć kliniczną.
Naprawdę, poruszający i wielki film.

 

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.