Dziś jest:
Niedziela, 24 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
Bardzo dobrze znamy tę relację, już kiedyś publikowaliśmy ją w serwisie, ale dobrych i wiarygodnych relacji nigdy dosyć i dlatego przypominamy ją dla wszystkich, którzy interesują się tym fascynującym zjawiskiem. UFO to pojazdy techniczne, wykonane przy użyciu zaawansowanych technologii, które często pojawiają się w pobliżu samolotów. Relacje pilotów są inne niż pozostałych ludzi - obfitują w precyzyjne, nie budzące żadnych wątpliwości szczegóły. Czy ktoś o zdrowych zmysłach może jeszcze opowiadać idiotyzmy o tym, że nie ma "wiarygodnych relacji pilotów o spotkaniach z UFO"?
From: [...[
Sent: Monday, May 15, 2017 12:24 PM
To: nautilus@nautilus. org. pl
Subject: UFO w Mielcu
Witam,
W uzupełnieniu do https://www.nautilus.org.pl/xxi-pietro,517,15-maja-2017--o-dawnej-obserwacji-ufo-nad-mielcem.html
przesyłam w załączeniu fragment z książki pt. „Pilot doświadczalny” napisanej przez mieleckiego pilota doświadczalnego Henryka Bronowickiego.
Wysyłałem już wam wcześniej tą informację.
Pozdrawiam,
JR
Książka została wydana: http://www.altair.com.pl/books/preview?book_id=6
poniżej relacja:
UFO?
13 lipca 1984 roku (piątek) po przerwie obiadowej przyjechałem do pracy na lotnisko. Miałem wykonać lot na TS-11 Iskra w celu sprawdzenia usunięcia usterek z wcześniejszego oblotu oraz sprawdzić zachowanie się samolotu w korkociągach. Dwa dni wcześniej oblatywałem tą Iskrę według programu oblotu a później wykonałem lot poprawkowy na sprawdzenie usunięcia usterek i innych regulacji, a ten lot miał być trzecim lotem. Miałem wykonać korkociągi po 4 zwitki w lewo i w prawo oraz sprawdzić usunięcie innych usterek. Jeżeli wszystko będzie dobrze miałem podpisać dokumenty, że „samolot nadaje się do eksploatacji” i że można do przekazać do Odbiorcy, czyli wojskom lotniczym.
Po wyjściu z samochodu zauważyłem, że mechanicy i inni ludzie pracujący na STARCIE stoją przed hangarami, żywo dyskutują i spoglądają w niebo. To co sam zobaczyłem trochę mnie zdziwiło - nad lotniskiem znajdował się obiekt w kształcie srebrzystej kuli i pomimo wiejącego wiatru z prędkością około 5m/s tj. ~18km/godz obiekt ten stał nieruchomo. Gdyby to był jakikolwiek balon, to poleciałby on z wiatrem. Zacytuję fragmenty z codziennej gazety wojewódzkiej „Nowiny” nr 178, redaktora pana Anatola Wołoszyna:
„Tajemniczy i dziwnie się zachowujący obiekt, który pojawił się na niebie w piątek 13 lipca br. w godzinach popołudniowych wywołał duże wrażenie wśród mieszkańców naszego regionu. Przez dłuższy czas obserwowało go tysiące ludzi zastanawiając się, co to tez może być. Widoczny był wyraźnie na czystym, bezchmurnym niebie mniej więcej od godziny 1630 do późnych godzin popołudniowych. Obiekt pojawił się nad Rzeszowem nagle i przez dłuższy czas jakby zawisł nieruchomo nad miastem. Później zaczął się powoli przemieszczać w stronę Mielca. Jego ruchowi nie towarzyszyły żadne odgłosy. Przesuwał się jakby płynąc po niebie. Kształtem przypominał sporej wielkości balon, co do wyglądu i rozmiarów panują rozbieżne opinie. A oto kilka wypowiedzi naocznych świadków:
Stanisław R. - mieszkaniec Baranówki: „W pierwszej chwili pomyślałem, ze to jakiś zwyczajny balon. Kiedy jednak zacząłem mu się przyglądać uważniej, zastanowił mnie fakt, ze obłoki płynęły po niebie, a on wisiał nieruchomo w jednym miejscu, jak przyczepiony. I tak jakoś dziwnie błyszczał w słońcu…”
Janusz B. - „Na Nowym Mieście obiekt był bardzo wyraźnie widoczny i stad wnioskowałem, że musi znajdować się niezbyt wysoko. Mógł mieć dwa, trzy metry średnicy. Doskonale odbijał promienie słoneczne, jakby był wypolerowany lub powleczony srebrem (…)Nie wzbudzał we mnie większych emocji. Jestem przekonany, że był to zwykły balon meteorologiczny”.
Tajemniczy balon został także zauważony przez służby naziemne lotniska. Kontroler lotów na rzeszowskim lotnisku w Jasionce, Janusz Szpont stwierdził, że była to jakby kula, od której odbijało się jaskrawe światło.
Orientacyjnie mogła znajdować się na wysokości około 2000 m i miała kilka metrów średnicy. W chwili obserwacji przesuwała się w kierunku Mielca (mój przypis: przesuwała się pod wiatr do Mielca odległego w linii prostej 50km). W Mielcu dziwny balon był wyraźnie widoczny i bacznie obserwowany przez służby naziemne lotniska. Pogoda była idealna. Pełniący wówczas służbę kierownik lotów Kazimierz Lubertowicz podaje dane jakie wówczas wskazywały przyrządy pomiarowe: zachmurzenie 6/8 cumulusa, podstawa chmur 1800 m, widzialność 20km, wiatr 270o, prędkość wiatru 5m/sek, ciśnienie 747,8 słupa rtęci.
Obiekt ten o „powierzchni kulistej i jakby powleczony folią” znajdował się na południe od mieleckiego lotniska i przesuwał się w kierunku zachodnim. „Póki co łamiemy sobie głowy, co też to mogło znajdować się nad naszymi głowami w dniu 13 lipca br. Anatol Wołoszyn”.
N ten temat ukazały się informacje w innych gazetach w Polsce:
Kurier polski: nr 136 z dnia 14.07.84 „Z całą pewnością UFO!”,Kurier polski: nr 152 z dnia 04.08.84 „UFO w Przemyślu. Kula tkwiła 3 minuty”Głos załogi: z dania 30.07.84 „Może kosmiczny patrol”Dziennik polski: nr 166 z dnia 16.07.84 „Świecąca kula nad Tarnowem”.
Wydział STARTU na lotnisku tworzyły dwa hangary wybudowane tuz przed rozpoczęciem II wojny światowej. Przy każdym hangarze po jego zewnętrznych stronach, wzdłuż całej długości hangaru były wybudowane murowane pomieszczenia, w których swoje biura mieli: Kierownictwo Startu, piloci doświadczalni, kontrola techniczna, kontrola wojskowa z dwoma pilotami wojskowymi jako przedstawicielami Odbiorcy, mechanicy i inne służby niezbędne do funkcjonowania lotniska. Piloci doświadczalni mieli kilka pokoi plus pokój wypoczynku i pomieszczenia z szafkami na osobiste spadochrony i inny sprzęt lotniczy.
Lotnisko mieleckie miało standardową zgodę na wykonywanie lotów do poziomu FL 80 to jest 2450 m. Ponieważ lotnisko było położone w środku międzynarodowego korytarza lotniczego (szerokość 15 km) Warszawa - Jędrzejów - (Mielec)-Starżawa (granica ZSRR) i dalej na południowy wschód Europy, to lot powyżej FL=80 kierownik lotów musiał uzgadniać z radarową służbą ruchu lotniczego, tak zwaną- Kontrolą Obszaru.
Po krótkiej rozmowie z mechanikami obserwującymi ten balon, poszedłem do biura, żeby zadzwonić do kierownika lotów i zamówić strefę lotów do wysokości 5000m. kierownik lotów pan Kazimierz Lubertowicz: „Załatwiam ci zgodę w strefie nr 4 do 5000m, dodatkowo jest od wszystkich prośba, żebyś podleciał i zobaczył z bliska co to za obiekt stoi nad lotniskiem. Od około 40 minut obserwujemy go przez telemetr (potężna lornetka 10 x 80 z okularami pod kątem 60o zamocowana na przenośnym stojaku, używana na wieżach lotniczych do obserwowania stanu podwozia lądujących samolotów) i myślimy, że jest na wysokości około 2000m. Radarzyści z Kontroli Obszaru (kierujący pasażerskim ruchem lotniczym w drogach lotniczych - korytarzach) nie widzą tego obiektu ale na wszelki wypadek zawiesili wszystkie loty w tym korytarzu kierując samoloty innymi korytarzami. Wojskowa kontrola radarowa w Sandomierzu też nie widzi tego obiektu na swoich radarach. Po starcie przejdziesz na łączność z Sandomierzem”.
Dla mnie zastanawiające było to, ze wojskowa kontrola radarowa z Sandomierza (~70km od Mielca) mająca wysokiej klasy radary sprawujące nadzór nad wszystkimi rodzajami lotów nie ma tego obiektu na ekranach.
Jako obserwator w drugiej kabinie leciał ze mną, bardzo lubiany sympatyczny starszy pan(miał powyżej 50 lat) z kontroli technicznej Henryk Lubera. Hermetyzacja kabiny była wcześniej sprawdzona, lot był planowany do 5000m, więc nie zabraliśmy ze sobą masek tlenowych. Po starcie podczas nabierania wysokości do strefy nr 4 położonej na wschód od lotniska Mielec, której północna granica przebiegała przez kilkadziesiąt kilometrów wzdłuż poligonu wojskowego „Dęba” otrzymałem od kierownika lotów informację: „Dęba pracuje do 10 000m. Po zakończeniu zadania w strefie 4 nawiąż łączność z kontrolą z Sandomierza”. Oznaczało to, ze muszę dokładnie utrzymywać się w strefie, żeby nie wlecieć nad poligon ponieważ można zostać przypadkowo zestrzelonym pociskiem z działa dalekiego zasięgu. Działa takie były produkowane w zakładzie Huta Stalowa Wola, potem były sprawdzane - przestrzeliwane a pociski eksplodowały na oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów poligonie „Dęba”. Czasami przy dobrej pogodzie oglądałem wybuchy tych pocisków na poligonie.
Po wykonaniu prób korkociągowych i sprawdzeniu usunięcia innych usterek, uznałem, że samolot jest dobry i zakończyłem zadanie. Lecąc na wysokości 2000m w kierunku lotniska, tuż nad chmurami typu cumulus nawiązałem łączność z wojskowym radarem z Sandomierza. Powiedział, że mnie „widzi i będzie za mną śledził ”. Następnie zapytałem czy widzi obiekt nad lotniskiem w Mielcu - odpowiedział, że „nie widzi”. Wróciłem na łączność z wieżą Mielec, która dała mi zgodę na lot w kierunku balonu, który nie zmieniając położenia nadal wisiał nad lotniskiem od jego południowej strony. Po chwili zobaczyliśmy dużą srebrzystą kulę, która według naszej oceny była wyżej od nas o około 500 m, czyli była na wysokości 2500 m. Obaj z Henrykiem Luberą uznaliśmy, że jego średnica wynosi około 25 m. Skierowałem samolot w jego kierunku i z prędkością około 500 km/godz. nabierając wysokość szybko zbliżaliśmy się do obiektu. Miałem zamiar podlecieć blisko na odległość kilka metrów do tego obiektu. Obaj z obserwatorem stwierdziliśmy, ze to nie jest balon, ale o tym kształcie jakiś dziwny Obiekt, który wiruje wokół własnej pionowej osi. Kierownik lotów (KL) z Mielca potwierdził przez radio, że: „Widzimy Iskrę i balon, cały czas obserwujemy was przez telemetr. Mam łączność telefoniczną z radarzystą z Sandomierza, który potwierdził, że na radarze u siebie widzi tylko wasz samolot, balonu nie widzi”. Powiedziałem do KL - „Pozostanę z nim na łączności i spróbuję bliżej podlecieć do tego Obiektu”. Odpowiedział: „Dobrze możesz podlecieć bliżej, cały czas was obserwujemy”. Z prędkością około 500km/h zbliżałem się szybko do Obiektu i kiedy odległość między nami zmalała do około 500 m Obiekt ruszył i zaczął się przesuwać z naszą prędkością, nabierając wysokości nie pozwalając nam się zbliżyć. Wznosiliśmy się równocześnie oddaleni od siebie w odległości około100 m.. Byłem zachwycony piękną błyszczącą srebrnym kolorem powłoką odbijającą promieni słoneczne. Obiekt cały czas wirował z dużą prędkością wokół swojej pionowej osi, był co najmniej dwa razy większy od Iskry. Nie miał kształtów idealnej kuli, był lekko wydłużony wzdłuż wirującej osi. To wydłużenie z ciemnym kolorem na dole było widoczne dopiero z bliższej odległości. W miarę nabierania wysokości moja prędkość lotu zmniejszała się, a Obiekt też zmniejszał prędkość utrzymując stała między nami odległość ~100 m.
Z obserwatorem Henrykiem Luberą razem potwierdziliśmy- wzajemnie się upewniając- nasze obserwacje i spostrzeżenia. Zjawisko było dziwne, niezrozumiałe i wręcz niesamowite i dlatego razem utwierdziliśmy się w tym co obserwujemy i widzimy.
Nie mieliśmy masek tlenowych, wiec kiedy na wznoszeniu minęliśmy 5000 m wyjęliśmy węże tlenowe łączące butlę z maską i po otwarciu zaworu butli staraliśmy się oddychać tlenem płynącym pod ciśnieniem z węża. Było to ryzykowne i mogło stać się niebezpieczne. Po kilku minutach wznoszenia i osiągnięciu wysokości 7500 m, kiedy Obiekt nie pozwalał się do siebie zbliżyć, zgłosiłem do KL w Mielcu, że przerywam zadanie i będę schodził do lądowania. KL potwierdził, że mogę lądować i że obserwuje Obiekt i mój samolot.
Podczas zniżania nie widziałem Obiektu, jedynie KL powiedział nam przez radio, że: „Obiekt podąża za wami, zniżając się razem z wami”. Radarzysta z Sandomierza potwierdził mi, że na ekranie swojego radaru widzi tylko mój samolot. Po wylądowaniu podczas kołowania na miejsce postoju KL przekazał nam, że Obiekt obniżył się i ponownie stoi w tym samym miejscu, co przed moim startem.
Po wyjściu z kabiny razem z moim obserwatorem Henrykiem Luberą, mechanikami i innymi pracownikami STARTU obserwowaliśmy Obiekt. Po około 20 minutach Obiekt zaczął się przesuwać - lecieć z dość dużą prędkością w kierunku południowo - zachodnim z kursem na Tarnów, przemieszczając się pod wiatr wiejący z prędkością 5m/sek, to jest 18km/godz. Nie jestem specjalistą od UFO i tego typu zjawisk, ale to co widziałem, stawia wiele pytań na które jako inżynier lotniczy i pilot doświadczalny nie potrafię odpowiedzieć.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie