Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
Najpierw wprowadzają nas w stan hipnozy, a następnie cofają do poprzedniego życia, czyli regresja hipnotyczna. Jest absolutnie dowodem na istnienie reinkarnacji (jednym z wielu), choć wiąże się z dużym ryzykiem. Dlaczego? Od lat powtarzamy, że ludzie nieprzypadkowo nie pamiętają swoich poprzednich żyć. A skoro tak jest, to właśnie tak powinno być. Wiedza o "poprzednim życiu" zamiast zbawienia potrafi być jedynie balastem, gdyż nasze "cierpienie i radość" powinny być prawdziwe, a nie wynikające z rozsądnego ocenienia konsekwencji poprzedniego życia.
Potwierdzenie naszych rozważań znaleźliśmy w korespondencji do FN.
-----Original Message-----
From: Mateusz [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, February 21, 2017 8:07 PM
To: nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: reinkarnacja artykul
Witam zaloge, przesylam ciekawy artykul:
http://romannacht.blogspot.de/2017/02/o-reinkarnacji-sow-kilka.html
Pozdrawiam serdecznie
Mateusz
Poniżej fragment z zamieszczonego tam tekstu:
Thorwald Dethlefsen to jeden z gigantów psychoterapii XX wieku uznawany jest szczególnie w niemieckojęzycznej Europie za "ojca" terapii regresyjnej (Reinkarnationstherapie). Warunkiem przeprowadzenia tego typu regresji jest wprowadzenie pacjenta / klienta w stan lekkiego transu. Można tego dokonać posługując się różnymi narzędziami jak hipnoza, holotropowe oddychanie, medytacja, metodą binaural beats i lub Hemi-Sync. Niektórzy ludzie mają zdolność wprowadzania się w taki trans bez pomocy tych metod. Ale nawet Dethlefsen szybko rozpoznał, że wdzieranie się w sferę poprzednich wcieleń nie jest zgodne z Boskim Prawem, a już z całą pewnością nie, gdy motywami są ciekawość (ze strony klienta) i chęć zarobku (ze strony niedoświadczonego "terapeuty").
Wówczas Boskie Prawo da znać o sobie, a rezultat to kozetka u psychiatry i psychotropy. Zdrowie bowiem jest swobodnym przepływem uzdrawiającej Boskiej energii z wnętrza duszy na zewnątrz, a więc poprzez mózg, system nerwowy, całe fizyczne ciało i aurę jednocząc nas z Wielką Unikalną Wersją - z wszechświatem - z Uniwersum.
- To niebezpieczne gdy dyplomowani i niedyplomowani terapeuci odważają się manipulować wyżej wymienionymi metodami głęboko położonymi warstwami podświadomości. Takie postępowanie można śmiało porównać do szczepienia noworodków nie bacząc na konsekwencje. Jeśli nie stabilny psychicznie pacjent przeżyje ponownie kim był i jaki był w poprzednich wcieleniach i nie będzie w stanie sobie wybaczyć popełnionych świadomie i nieświadomie złych czynów, jeśli uświadomi sobie kim są jego najbliżsi w nowych ciałach i obsunie się w stany depresyjne itp., wówczas pacjenta i terapeutę połączą więzy karmiczne, gdyż obaj stworzyli przyczyny, które wywołują skutki - posiew i zbiory.
- Jeśli pacjent zbyt wcześnie - prowadzony przez nieświadomego, kierującego się chęcią materialnego zysku terapeutę albo szamana - doświadczy kim był i jakich negatywnych uczynków uprzednio dokonał, wówczas może to kulminować w procesie zwanym chorobą psychiczną. Następstwem będzie spotkanie tych dwóch dusz w następnej inkarnacji w celu wspólnego "odpokutowania" lekkomyślności z poprzedniego wcielenia. Obaj nie powinni wdzierać się w obszary które zostały na pewien czas niedostępne. Dzięki temu dusza może skoncentrowawszy się na poznawaniu samej siebie w stanie amnezji szybciej uszlachetnić się bez zbędnej traumy. Samopoznanie tak, wdzieranie się - nie. "Nasze" ziemskie rakiety w odróżnieniu od optyczno-magnetycznych ślizgaczy kosmicznych też nieelegancko wdzierają się w przestrzeń kosmiczną.
- Gdy człowiek pracując nad sobą jest już stabilny, czyli psychicznie zrównoważony, świadomy kim jest w rzeczywistości, wówczas ma siłę zamienić niskie wibracje w wysokie. Samopoznanie jest postępowaniem leczniczym, a nie wdzieranie się do sanktuarium jakim jest dusza. Dusza jest bowiem świątynią świętego ducha - świątynią świętej, Boskiej świadomości - stanu świadomości w jakim żył Jezus przed 2000 ziemskich lat, którego "użytkownikiem" był drugi po Bogu - Chrystus. (Ja i Ojciec jednym jesteśmy).
- Słyszę od czasu do czasu: A ja po tych regresjach czuję się teraz lepiej.
- Nie neguję tego, ale czy w ten sposób zlikwidowana została w duszy przyczyna choroby w ciele?
Podany czasem silny antybiotyk także na jakiś czas wywołuje złudzenie wyzdrowienia. Operacja również. Ale co z przyczyną leżącą nadal w duszy?
Można szybko uwinąć się i posprzątać salon zanim przyjdą goście, a worek ze śmieciami - zamiast je wyrzucić - upchać gdzieś w komórce. Chwilowo mieszkanie "jakoś wygląda", ale gdy o tych śmieciach zapomnimy, wówczas w komórce śmieci gniją i z komórki zaczyna docierać do naszego nosa informacja: trzeba w końcu pofatygować się, pozbyć się śmieci i przewietrzyć komórkę tak, jak należy dotleniać komórki naszego materialnego ciała.
- Dla Boga, dla Chrystusa istotne jest uzdrowienia tego, co nieśmiertelne - dusza. Materialne ciało jest drugoplanowe. Gdy dusza ozdrowieje, bo pozbyła się obciążeń, wówczas jej ziemskie ciało odzwierciedla ten stan świadomości i też jest zdrowe. Na Ziemi jak w kasynie: możemy stawiać na ducha, albo na ciało. Decyzja i reakcja.
cały tekst: http://romannacht.blogspot.de/2017/02/o-reinkarnacji-sow-kilka.html
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie