Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
Oficjalnym powodem zgonu 55-letniego Pierre'a Nkurunzizy jest zawał, ale Burundyjczycy podejrzewają, że faktycznie zmarł on na koronawirusa. Prezydent przekonywał ludzi, że nie ma się czego bać, bo "Bóg ich ochroni".
W maju Nkurunziza zarządził wybory, nie zważając na rozpędzającą się w Afryce epidemię COVID-19. 11-milionowy kraj przyznaje się do zaledwie 83 zachorowań (w całej Afryce jest ich ok. 200 tys.), ale nie wiadomo, czy to prawda, zważywszy na niską wiarygodność rządu. W przeddzień wyborów wydalił on z kraju przedstawicieli Światowej Organizacji Zdrowia.
W odróżnieniu od większości krajów Afryki Burundi odmówiło zamknięcia obywateli w domach.
- Burundi, wierzcie albo nie, podpisało pakt z Bogiem – głosił dobrą nowinę rzecznik prezydenta.
Po 15 latach rządów Nkurunziza chciał startować ponownie, lecz plany pokrzyżował mu bunt w szeregach własnej partii. Na prezydenta namaścił więc sekretarza generalnego partii, gen. Evariste’a Ndayishimiye, który w oprotestowanych przez opozycję wyborach zdobył 68 proc. głosów.
Ale odchodzący satrapa nie miał zamiaru rezygnować z władzy i przywilejów. Zapewnił sobie stanowisko „najwyższego przewodnika do patriotyzmu” o niesprecyzowanych prerogatywach. Miał dostać „prezent od narodu” w wysokości pół miliona dolarów, do tego luksusową willę.
Oficjalny komunikat: zawał
W sobotę Nkurunziza grał w koszykówkę, na boisku zasłabł, został zabrany do szpitala. We wtorkowym komunikacie podano, że jego stan się początkowo poprawił, ale w poniedziałek nastąpił zgon. Ogłoszono siedmiodniową żałobę.
Wielu Burundyjczyków nie wierzy w zawał. Niektórzy podejrzewają, że Nkurunzizę zabił koronawirus. 10 dni wcześniej jego żona została ewakuowana do szpitala w Nairobi, stolicy Kenii. Pojawiły się niepotwierdzone doniesienia, że ze zdiagnozowaną COVID-19.
„Pierre Nkurunziza był w równym stopniu kochany, co nienawidzony” - pisze korespondent BBC w regionie. „Jedni doceniali to, że spełnił obietnice, kiedy został wybrany na prezydenta po zakończeniu wojny domowej. Lecz polityczni oponenci się go bali”.
Od bohatera do satrapy
Początki miał znakomite. Kiedy w 2005 r. ten były przywódca rebeliantów obejmował władzę, Burundi zaczynało lizać rany po konflikcie między Tutsi i Hutu, w którym w ciągu dekady zginęło 300 tys. ludzi. Młody i charyzmatyczny wielbiciel sportu zdołał zjednoczyć naród i odbudować gospodarkę. Był laureatem siedmiu międzynarodowych nagród pokojowych.
Ale nie potrafił rozstać się z władzą. Po dwóch przepisowych kadencjach zorganizował w 2015 r. referendum, żeby zostać na trzecią. Rezultatem były zamieszki, próba przewrotu i tysiące uchodźców, którzy do dziś mieszkają w obozach w sąsiednich krajach.
Burundi stało się międzynarodowym pariasem. Nkurunziza przemienił się w satrapę prześladującego opozycję i tłumiącego wolność słowa. Tylko między styczniem i marcem tego roku burundyjska organizacja praw człowieka Ligue Iteka naliczyła 67 zabójstw, w tym 14 egzekucji pozasądowych, 23 przypadki tortur i 204 arbitralne aresztowania.
W 2017 r. Burundi wycofało się z Międzynarodowego Trybunału Karnego, a w zeszłym roku zamknęło placówkę ONZ ds. praw człowieka.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie