Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
Ostatnie informacje płynące z praktycznie wszystkich krajów świata pokazują, że bez jakiegoś przełomowego leku lub skutecznej szczepionki drugiej fali wirusa nie da się powstrzymać. Warto zobaczyć, jakie scenariusze przyszłych wydarzeń wynikają z modeli matematycznych. Jak dotąd okazały się one niezwykle skuteczne i trafne, gdyż precyzyjnie przedstawiły wydarzenia związane z letnim, pozornym wyciszeniem pandemii i ponownym, zwielokrotnionym uderzeniem pandemii w październiku.
Jednym z najlepszych ośrodków matematycznych posiadającym odpowiednie możliwości obliczeniowe do badań operacyjnych dla tak dużej populacji jest amerykański Instytut Pomiarów i Oceny Zdrowia (Institute for Health Metrics and Evaluation - IHME) działający przy Uniwersytecie w Waszyngtonie. Prognozy opublikowane kilka miesięcy temu przez IHME okazały się zadziwiająco trafne i dokładnie wskazały okres kilku dni w październiku, kiedy pojawi się nagły wzrost liczby osób zarażonych w poszczególnych regionach świata. Regularnie publikuje on przewidywania związane z rozwojem pandemii. Pojawiły się właśnie najnowsze prognozy obliczone o dane ostatniego skoku zachorowań na Covid-19. Warto się im przyjrzeć, gdyż takie modele zachowania się koronawirusa zostały przez komputery IHME policzone dla wszystkich krajów świata, w tym dla Polski.
Krytyczny grudzień: może zabraknąć respiratorów, nawet 500 zgonów dziennie
Najnowsza prognoza zakłada trzy scenariusze: w pierwszym ograniczenia są nakładane na sześć tygodni, gdy dzienna liczba zgonów osiągnie osiem na milion mieszkańców. Drugi to scenariusz, w którym rząd łagodzi obostrzenia. Trzeci – sytuacja, w której obok powrotu obostrzeń, gdy liczba zgonów dziennie osiągnie osiem na milion, powszechne jest używanie maseczek, a ludzie są zdyscyplinowani – w miejscach publicznych nosi je 95 proc. obywateli. Przewidywania dotyczą również naszego kraju.
Koronawirus. Jakie są prognozy dla Polski?
W pierwszym scenariuszu, czyli okresowych obostrzeń, ale bez ścisłego pilnowania nakazu zasłaniania twarzy, średnia dzienna liczba zgonów w Polsce mogłaby w połowie grudnia przekraczać 500, a potem spadać. Ale obostrzenia mogłyby zmniejszyć tę liczbę do około 200 w styczniu. Gdyby ich nie było i rząd nie decydował się na łagodzenie obostrzeń, w grudniu mielibyśmy również w okolicach 500-600 zgonów, ale w połowie stycznia moglibyśmy mieć średnio już nawet 1700 zgonów dziennie. Najlepszym wyjściem jest scenariusz trzeci – utrzymywanie obostrzeń i jednoczesna dyscyplina w noszeniu maseczek: to średnio 100 zgonów dziennie w grudniu i 150-200 w styczniu.
Według najbardziej optymistycznych prognoz instytutu łączna liczba zgonów od początku pandemii może sięgnąć na koniec stycznia 7,5-24 tys. osób (średnio 15 tys.), w nieco gorszym – 25-39 tys. (średnio 30 tys.); w sytuacji gdyby nie było żadnych obostrzeń – to 40-146 tys. zgonów (średnio 86,5 tys.).
Szacunkowa liczba zakażeń
W najgorszym scenariuszu dzienna liczba zakażonych może sięgać pod koniec stycznia średnio 280 tys. osób. UWAGA: instytut wlicza w te szacunki osoby zakażane każdego dnia, również te, które nie zostały przetestowane, stąd liczba ta niekoniecznie będzie widoczna w danych publikowanych przez resort zdrowia.
Na 14 października IHME szacuje liczbę nowych zakażeń na ok. 14 tys. dziennie. Gdyby jednak obostrzenia były wdrażane konsekwentnie, to od grudniowego szczytu (średnio 80 tys. zakażeń dziennie) liczba zakażeń miałaby szansę spadać. A gdybyśmy obok obostrzeń konsekwentnie stosowali się do nakazu noszenia maseczek, liczba zakażeń miałaby szansę utrzymać się również w grudniu na poziomie 13 tys. osób, rosnąc powoli do około 30 tys. w styczniu.
Czy wystarczy łóżek i respiratorów?
Kluczowa będzie pierwsza połowa grudnia. Instytut szacuje całkowitą pojemność polskiej służby zdrowia na 56,5 tys. łóżek, jednocześnie oceniając, że w najgorszym momencie liczba potrzebnych miejsc tylko dla pacjentów z COVID-19 może się zbliżać do 50 tys. Dużo gorzej jest, jeśli chodzi o prognozy dotyczące łóżek na intensywnej terapii – możliwości to ok. 4 tys., a potrzeby w grudniu mogą sięgać 5,7 tys. Potrzeby dotyczące respiratorów mogą również sięgać 5 tys. urządzeń.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz mówił w środę, że na pacjentów z COVID-19 czeka 14 tys. łóżek i 1020 respiratorów. Ta ostatnia liczba zmienia się z dnia na dzień. Przed kilkoma dniami słyszeliśmy od premiera o prawie 900 respiratorach, później wiceminister zdrowia Waldemar Kraska mówił o 838 respiratorach. A Agencja Rezerw Materiałowych informowała, że w magazynach ma obecnie zapas około 1,5 tys. respiratorów, choć – jak podkreśla – dokładna liczba chroniona jest tajemnicą państwową.
"Stoimy w obliczu śmiertelnego grudnia"
W opublikowanej na początku września prognozie eksperci instytutu oceniali, że do 1 stycznia dzięki takim środkom jak noszenie masek i dystans społeczny może zostać uratowanych prawie 770 tys. istnień ludzkich na całym świecie. Stoimy w obliczu śmiertelnego grudnia, szczególnie w Europie, Azji Środkowej i USA. Nauka jest jasna, a dowody niepodważalne: noszenie masek, dystans społeczny i ograniczenie spotkań towarzyskich są niezbędne, aby zapobiec przenoszeniu wirusa – mówił dr Christopher Murray, dyrektor IHME.
Instytut ostrzega, że liczba zgonów spodziewana do 1 stycznia to na całym świecie 2,8 miliona, a dzienna liczba zgonów w grudniu może sięgać nawet 30 tys.
Instytut stworzył trzy scenariusze:
„Najgorszy przypadek”, w którym używanie maski utrzymuje się na obecnym poziomie, a rządy nadal łagodzą wymogi dotyczące dystansu społecznego, może doprowadzić do 4 mln zgonów ogółem do końca roku.
„Najlepszy przypadek” to 2 mln zgonów ogółem. Zakłada, że użycie maski jest prawie powszechne, a rządy nakładają wymogi dotyczące dystansu społecznego, gdy ich dzienna śmiertelność przekracza osiem na milion
Z kolei „najbardziej prawdopodobny” scenariusz zakłada użycie maseczek przy jednoczesnym łagodzeniu restrykcji. Ten może spowodować około 2,8 miliona zgonów ogółem.
– Ludzie na półkuli północnej muszą być szczególnie czujni, gdy zbliża się zima, ponieważ koronawirus, podobnie jak zapalenie płuc, będzie bardziej rozpowszechniony w zimnym klimacie – ostrzega Murray.
Zgodnie z najbardziej prawdopodobnymi scenariuszami IHME krajami o najwyższej łącznej liczbie zgonów na mieszkańca byłyby Holandia i Hiszpania. Instytut przestrzega przed stosowaniem tak zwanej strategii odporności populacyjnej; ocenia, że scenariusz, w którym przywódcy pozwalają na przenoszenie się koronawirusa, “ignoruje naukę i etykę oraz pozwala na miliony zgonów, których można było uniknąć”.
źródło: gazeta.pl
I jeszcze jedna ważna wiadomość dotycząca najnowszych informacji z ośrodków naukowych o koronawirusie, które warto zaprezentować w naszym dziale FN24 monitorującym publikacje w mediach.
Zidentyfikowanie mechanizmów molekularnych wspólnych dla trzech najgroźniejszych koronawirusów SARS-CoV-2, SARS i MERS otwiera drogę do opracowania skutecznych leków. Jeśli to się uda, przydadzą się teraz oraz w przyszłości, gdy zagrożą nam nowe epidemie.
Nareszcie ze świata nauki płyną jakieś pozytywne wieści na temat naszych szans w starciu z koronawirusami. Wśród ludzkich koronawirusów trzy najniebezpieczniejsze - czyli SARS, SARS-CoV-2 i MERS - mają pewne typowe cechy, które możemy teraz wykorzystać - dowodzą badacze.
Wspólne słabe strony śmiertelnych koronawirusów
Wirusy często używają wspólnych szlaków i procesów komórkowych. Zespół badawczy, składający się z 200 naukowców z sześciu krajów, zidentyfikował podobieństwa między koronawirusami wywołującymi najgroźniejsze infekcje układu oddechowego i znalazł kilka procesów komórkowych oraz białek, które wydają się dobrym "celem" dla leków na te trzy wirusy razem.
- SARS-CoV-2 jest blisko spokrewniony z bardziej jeszcze śmiercionośnymi, choć mniej zaraźliwymi koronawirusami, które zaatakowały ludzi w ostatnich dwudziestu latach, czyli z SARS i MERS. Teraz naukowcy przeprowadzili analizę porównawczą interakcji wirus - ludzkie białko -białko wirusowe i analizę lokalizacji białek dla wszystkich trzech wirusów - czytamy w czasopiśmie "Science", które opublikowało wyniki badań.
Okazuje się, że te trzy koronawirusy są do siebie podobne w kilku newralgicznych punktach. Już wcześniej zidentyfikowano ponad 300 białek w komórkach gospodarza, które mogą wchodzić w interakcje z białkami SARS-CoV-2. Teraz dokładnie przebadano każde z nich. Naukowcy skoncentrowali się na sprawdzeniu, w jakim stopniu każde z tych białek jest w stanie zahamować (albo przyspieszyć) tempo namnażania się wirusa.
- Zidentyfikowaliśmy co najmniej 20 ludzkich genów, które odpowiadają za produkcję takich białek i wyraźnie wpływają na ilość wirusa replikującego się w zakażonych komórkach - mówi Christopher Basler, profesor Instytutu Nauk Biomedycznych (Institute of Biomedical Sciences) na Uniwersytecie Stanowym w Georgii.
Te białka mogą stać się celem interwencji medycznych, jak określają to naukowcy. - Na przykład jeśli białko komórkowe wyraźnie sprzyja namnażaniu się wirusa, można pacjentowi podać lek, który je hamuje. W efekcie mamy możliwość spowolnienia infekcji - tłumaczą badacze.
Jednym z takich związków jest Tom70, mitochondrialne białko wpływające zarówno na SARS, jak i SARS-CoV-2 (mitochondria zbudowane są z ponad 1000 różnych białek opowiadających za ich morfologię, a także biorących czynny udział w prowadzonych przez nie procesach życiowych).
Jest sposób na lekooporność
Naukowcy przeanalizowali ponadto dokumentację medyczną około 750 tysięcy pacjentów z COVID-19. Celem było zidentyfikowanie leków czy procedur medycznych, które okazały się najskuteczniejsze. Te terapie farmaceutyczne powinny stać się przedmiotem dalszych badań molekularnych i klinicznych - postulują badacze.
- Tradycyjne leki przeciwwirusowe celują w enzymy wirusa, które jednak często podlegają mutacjom, a tym samym sprzyjają powstawaniu lekooporności patogenów. Celowanie w białka gospodarza, których używa wirus do replikacji, jest strategią, która nie tylko omija problem lekooporności, ale może pomóc w znalezieniu leków o szerokim spektrum działania i na całe rodziny wirusów - czytamy w magazynie "Science".
Źródła: MedicalXpress.com, Science, Georgia State University
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie