Dziś jest:
Niedziela, 24 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
Ogniste niebo nad Europą, dym na biegunie północnym, pasy ognia widziane z kosmosu - sytuacja na Ziemi od kilku tygodni przypomina przedsionek apokalipsy. Mamy za sobą najgorszy lipiec pod względem pożarów na świecie, a tegoroczny sezon płonących lasów jest dopiero w połowie. W roku 2021 Ziemia stała się płonącą planetą.
W niektóre zdjęcia i nagrania aż trudno uwierzyć. Przypominają sceny z hollywoodzkich filmów pokazujących postkatastroficzny, przerażający świat. Krwawe lub pomarańczowe niebo mogą oglądać "odpoczywający" na przykład w Grecji - w każdym razie ci, którzy nie zostali zmuszeni do ewakuacji - gdzie żywioł na wyspie Eubea (inaczej Evia) szaleje już od tygodnia.
Grecja. Eubea w ogniu siódmy dzień z rzędu
Położoną tuż przy kontynentalnej części kraju wyspę w północnej części pokrywają naturalne lasy. Teraz te lasy płoną już siódmy dzień z rzędu. Pożary barwią niebo na żółtopomarańczowy lub nawet krwisty kolor, dym przesłania słońce, wypalone po przejściu ognia domy i hotele wyglądają wręcz upiornie.
Greckie lasy, złożone w dużej części z łatwopalnych sosen, są dodatkowo podatne na ogień, bo w tym roku wyjątkowo wysuszone. Jak cała Grecja, w efekcie największej od trzech dekad fali upałów, podczas której temperatury przez kilka dni utrzymywały się gdzieniegdzie w okolicach 45 stopni Celsjusza. Płoną nie tylko lasy Eubei, ale także tereny, także rolnicze, na Peloponezie na południu kraju, zagrożone są też okolice Aten. Ogień już strawił domy, hotele i inne miejsca pracy, tysiące ludzi trzeba było ewakuować. W poniedziałek jednocześnie miało miejsce kilkadziesiąt pożarów. Na pomoc greckim strażakom ruszyło wojsko i specjaliści z ponad 20 krajów, także z Polski.
Takie pożary to zjawisko powtarzające się regularnie w tym rejonie świata, ale jego skala jest porażająca i już teraz większa niż w poprzednich sezonach - a jeszcze kilka tygodni przed nami. Jak wylicza "The Guardian", w ciągu 10 dni do 7 sierpnia spłonęło blisko 57 tysięcy hektarów, w takim samym okresie roku w latach 2008-2020 było to średnio 1700 hektarów.
Płonąca planeta. Mapa pożarów obejmuje większość kontynentów
Płonie nie tylko Grecja. W Turcji walka z żywiołem trwa od 10 dni, głównie na południowym wybrzeżu, w tym w bardzo popularnej wśród turystów okolicy Bodrum w prowincji Muglas. W określanych jako najgorsze od dekad pożarach zginęło osiem osób, dziesiątki tysięcy ludzi ewakuowano, czasem także ze zwierzętami gospodarskimi.
Niebezpiecznie jest na południu Włoch, przede wszystkim na Sycylii i Sardynii. Ogień doświadcza mieszkańców rozległych obszarów Europy, Ameryki Północnej i Dalekiego Wschodu. Widać to na mapie generowanej przez system FIRMS (Fire Information for Resource Management System), pod opieką NASA. Na poniższej grafice widzimy pożary aktywne tylko w ostatnich trzech dniach w Europie. Jeszcze niżej w ciągu ostatniej doby na świecie (według stanu na południe 9 sierpnia; pożary w Afryce to, jak co roku, zapewne efekt wypalania pól uprawnych i pastwisk w celu oczyszczenia ziemi).
W Kalifornii szaleje pożar Dixie. Przez weekend "awansował" na największy pojedynczy w historii stanu. Zajmuje ponad 1870 kilometrów kwadratowych. Niemal doszczętnie spłonęło na przykład centrum miasteczka Greenville, zniszczonych zostało 370 domów. A to tylko jeden z listy ponad 100 pożarów w 14 stanach USA. Bardzo możliwe, że tegoroczny sezon w Kalifornii pokona ten z ubiegłego roku, który był najgorszym od czasu prowadzenia takich statystyk w tym stanie - wysuszonym, przypomnijmy, przez rekordową suszę.
Z powodu tej suszy trzeba było wyłączyć ważną elektrownię wodną Hyatt nad Jeziorem Oroville (to sztuczny zbiornik) - poziom wody spadł poniżej absolutnego minimum. Taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz od 1967 roku, od kiedy wspomniana elektrownia zaczęła pracować. To z kolei może przyczynić się do planowych wyłączeń prądu - takie blackouty już się zdarzały. Przedstawiciele stanowych instytucji w oficjalnych komunikatach wprost piszą o zmianach klimatu jako przyczynach długotrwałej suszy i upałów, a w konsekwencji rekordowo niskich poziomów wody w rezerwuarach.
Pożary w Ameryce Północnej ciągną się przede wszystkim wzdłuż zachodniego wybrzeża. Mierzy się z nimi także Kanada. W prowincji Kolumbia Brytyjska takich punktów zapalnych w niedzielę było blisko 280, od wiosny spaliło się tam 5800 kilometrów kwadratowych lasów. W Ameryce Południowej pali się amazońska dżungla. Z danych satelitarnych wynika, że w lipcu pożary objęły obszar większy niż w jakimkolwiek lipcu od 2016 roku - podobnie zresztą jak w czerwcu. Tam akurat ogień jest często celowo podkładany przez ludzi chcących "oczyścić" teren pod uprawy lub hodowlę bydła. Ale przy najgorszej od dziewięciu dekad suszy rośnie ryzyko, że te "nielegalne" pożary zupełnie wymkną się spod kontroli.
Bezpośrednie przyczyny pojawienia się ognia mogą być różne. Czasem jest to podpalenie, czasem zaprószenie, na odludnych terenach uderzenie pioruna, w Kalifornii mógł spowodować go upadek drzewa na jedną z linii energetycznych. Ale intensywność i czas trwania pożaru uzależnione są od takich kwestii jak warunki atmosferyczne czy poziom wilgotności drzew i leśnej ściółki, a to z kolei często można powiązać ze zmianami klimatu.
- Choć pożary na taką skalę jak dziś w Turcji i Grecji, a wcześniej w Australii czy w Kalifornii, jeszcze w Polsce nie występują, to wcale nie oznacza, że jesteśmy bezpieczni. Wystarczy kilkanaście - kilkadziesiąt suchych dni i zagrożenie pożarowe w Polsce wzrośnie, a ze względu na dominację w polskich lasach gatunków szpilkowych nasze lasy są bardzo zagrożone pożarami
- ostrzega prof. Zbigniew Karaczun z SGGW, ekspert Koalicji Klimatycznej.
- Warto na pożary popatrzyć także z szerszej perspektywy skutków zmiany klimatu - kiedy się pojawiają, zabierają nam wszystko: nasze życie i zdrowie, majątek, infrastrukturę, więzi społeczne, poczucie bezpieczeństwa, przyrodę. Zmiana klimatu zabierze nam to wszystko albo przez pożary, albo w wyniku suszy, albo przez powódź, albo przez nowe choroby i pandemie. Bo dziś mówimy o pożarach, ale jeszcze kilka dni temu mówiliśmy o wielkich powodziach w Niemczech, Belgii czy Holandii. A jeszcze wcześniej o huraganach i trąbach powietrznych pustoszących miasta i wsie w Czechach.
"Prognoza pogody" na zadymienie
Przez sezon pożarów przechodzi także część Rosji - Syberia, a przede wszystkim Jakucja. Tamtejsze lasy borealne płoną regularnie, lecz znów: zmiany klimatu sprawiają, że te pożary są bardziej intensywne, rozległe i trwają dłużej - a do tego dołącza się też bardziej bezpośredni czynnik ludzki, czyli lekceważenie zasad bezpieczeństwa. Według stanu na niedzielę, na Syberii aktywnych było 155 pożarów tajgi, z których część zagraża osiedlom ludzkim.
Ewakuowano właśnie mieszkańców dwóch wiosek, niebezpieczeństwo dotyczy 12 lokalizacji. Takich ewakuacji w tym roku było tam już dużo, podobnie jak innych utrudnień. Dym z płonących lasów wymusił niedawno do czasowe zamknięcie lotniska w Jakucku.
- Jak dotąd, w wyniku tegorocznych pożarów do atmosfery w Jakucji wyemitowane zostały rekordowe ilości dwutlenku węgla - wynika z informacji europejskiego programu Copernicus, posługującego się danymi z satelitów. A sezon płonącej tajgi jeszcze się nie skończył. Z kosmosu pożary całkiem dobrze widać. Można na przykład zobaczyć, na jak ogromnym obszarze Syberii - porównywalnym z Europą Centralną - rozprzestrzenia się pochodzący z nich dym.
Pojawiają się już swego rodzaju "prognozy pogody" dla dymu z pożarów. Nie tylko tych na Syberii, ale i w Ameryce Północnej i Europie. Aktualnie, według unijnej agencji kosmicznej, należy spodziewać się zwiększonych emisji pyłów znad Grecji. Już teraz są one największe w ostatnich 13 latach. Jak podała NASA, w ubiegłym tygodniu dym z pożarów w Jakucji dotarł 3000 kilometrów na północ, aż na biegun północny - według agencji to pierwszy taki zanotowany przypadek w historii.
Poprzedni miesiąc był najgorszym lipcem pod względem pożarów - globalnie najgorszym - od czasu prowadzenia pomiarów satelitarnych, czyli od 2003 roku. Emisje dwutlenku węgla do atmosfery o jedną piątą przekroczyły poprzedni lipcowy szczyt (z 2014 roku) i sięgnęły 343 megaton.
Kluczowy raport IPCC
To wszystko dzieje się w momencie publikacji fundamentalnego raportu w sprawie klimatu. ONZ-towski Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu w dokumencie, na który czekaliśmy siedem lat, podkreśla tym razem twardo, że to człowiek jest odpowiedzialny za obecne gwałtowne przyspieszenie globalnego ocieplenia. Poza tym, bez względu na to, co zrobimy, temperatury i tak wzrosną o przynajmniej 1,5 stopnia Celsjusza względem epoki przedindustrialnej - i to by była wersja optymistyczna.
Część zmian, które spowodowaliśmy, jest już nieodwracalna - na przykład poziom mórz wyraźnie wzrośnie, nawet jeśli już dziś podejmiemy radykalne kroki ograniczające emisje - a poza dwutlenkiem węgla powinniśmy też pilnie zająć się metanem. Ekstremalne zjawiska pogodowe, jak dotąd rzadkie, będą się coraz częściej powtarzać. Fali upałów, zamiast dwa razy w ciągu stulecia będziemy doświadczać co dekadę, susze zamiast co 10, będą nas męczyć co 5-6 lat. To wzmocni zjawisko pożarów lasów. Do tego rośnie prawdopodobieństwo, że różne czynniki, jak gorąco, susze i silne wiatry, będą występować równocześnie - a to bardzo dobry "przepis" na intensywne pożary.
- Niestety nie ma wątpliwości, że intensywność i częstość tych pożarów musimy rozpoznać jako skutek kryzysu klimatycznego. Pożary są też przykładem sprzężenia zwrotnego, ponieważ uwalniają dodatkowe setki megaton węgla do atmosfery, pogłębiając problem. Tracimy cenne zielone magazyny węgla, jakimi są lasy oraz ich zdolności do dalszego pochłaniania emisji. W kontekście rosnących strat oraz opublikowanego dzisiaj raportu IPCC nie mamy innego wyjścia, niż jak najszybciej redukować emisje gazów cieplarnianych. Musimy też szukać rozwiązań, które pomogą w złagodzeniu już widocznych skutków zmiany klimatu i zwiększeniu odporności na ryzyka klimatyczne - zaznacza Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego.
To poniższa grafika, zamieszczona w raporcie IPCC, jest tak naprawdę "cichym bohaterem" tego tekstu. Naukowcy powtarzają, że średnia temperatura na świecie jest już o 1,1 stopnia Celsjusza wyższa niż przed gwałtownym rozwojem przemysłu, czyli przed drugą połową XIX wieku. Na około 0,1 stopnia tego wzrostu składają się czynniki naturalne (związane z aktywnością słoneczną i wybuchami wulkanów) - reszta to nasze dzieło. Działalność człowieka ociepliła klimat w tempie niespotykanym od co najmniej ostatnich 2000 lat.
- Płonące lasy i stepy, praktycznie na wszystkich kontynentach, to piekielny wręcz znak tego, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. Fale upałów i długotrwałe susze, które je powodują, są efektem zmian klimatu, które następują za sprawą antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych. I będzie coraz gorzej, bo wraz z rosnącymi emisjami klimat coraz bardziej i coraz szybciej się ociepla, a to pociąga za sobą coraz bardziej ekstremalne zjawiska pogodowe. Coraz większe regiony na wszystkich kontynentach są zagrożone pożarami - komentuje Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej.
źródło: gazeta.pl
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie