Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
Dotychczas we Włoszech zdiagnozowano ponad 101 tys. przypadków zakażenia koronawirusem. Jednym z najbardziej dotkniętych przez pandemię regionów jest Lombardia. Na jej terenie znajduje się jednak miasteczko, w którym dotychczas żaden z mieszkańców nie został zarażony. Naukowcy rozpoczęli badania nad tym fenomenem.
Włoskie władze publikują najnowsze dane dotyczące rozprzestrzeniania się pandemii koronawirusa codziennie około godziny 18.00. Z ostatniego komunikatu wynika, że łącznie od początku trwania epidemii we Włoszech zdiagnozowano 101 739 przypadków zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2, z czego w ciągu doby – 4050. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła od wczoraj o 812, całkowity bilans to 11591 osób. Najwięcej przypadków COVID-19 wykryto w Lombardii, gdzie zakażonych zostało aż 42161 osób, z czego 6818 zmarło. Od wczoraj w tym regionie zdiagnozowano 1154 nowych pacjentów, a 458 kolejnych osób zmarło.
Zagadkowa miejscowości
Lombardia jest jednym z najbardziej dotkniętych regionów przez koronawirusa. Co ciekawe w miejscowości Ferrera Erbognone, położonej we wspomnianym regionie, nie potwierdzono dotychczas ani jednego przypadku COVID-19. Ten fakt do tego stopnia zaciekawił naukowców, że postanowili rozpocząć prace badawcze na ten temat. Chętni mieszkańcy mają wykonać badania krwi, a testy rzecz jasna będą dobrowolne. Naukowcy zakładają dwa scenariusze – twierdzą, że brak potwierdzonych przypadków na terenie Ferrera Erbognone może być całkowicie przypadkowy, ale z drugiej strony liczą się z tym, że może występować ewentualne podłoże na tle genetycznym, które np. pozwala mieszkańcom tej miejscowości przechodzić infekcję bezobjawowo.
I jeszcze jedna ciekawa informacja w sprawie koronawirusa.
George Gao, szef chińskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób, jest głównym mózgiem walki z epidemią w Chinach. Wywiad z nim na temat pandemii COVID-19 udało się przeprowadzić tygodnikowi "Science" (dziennikarze starali się o to przez dwa miesiące).
Zalecenia Gao są m.in. następujące:
Wszyscy, którzy wychodzą z domów, muszą nosić maseczki.
Zakażonych koronawirusem, nawet jeśli nie mają objawów, należy izolować
Maseczki nie mają służyć ochronie tych, którzy w miejscach publicznych je noszą. Mają chronić innych przed potencjalnymi zakażonymi koronawirusem SARS-CoV-2.
- To, że ludzie [przebywający w strefie publicznej] nie noszą maseczek, to największy błąd, jaki popełniają USA i Europa - uważa Gao.
- Wirus przenosi się drogą kropelkową i podczas bliskiego kontaktu. Nawet kiedy mówimy, kropelki [śliny] wypryskają nam z ust. A przecież wiele osób, które nie mają żadnych objawów choroby [COVID-19] albo mają je bardzo ograniczone, jest zakażonych! W maseczkach nie zakażałyby innych ludzi - mówi Gao.
Pytany o to, czego inne kraje mogą się nauczyć od Chin i ich walki z koronawirusem oraz pandemią choroby COVID-19, Gao nie ma wątpliwości:
- Podstawą trzymania w ryzach każdej choroby zakaźnej, szczególnie tych przenoszonych drogą kropelkową i atakujących układ oddechowy, jest zachowanie bezpiecznej odległości pomiędzy ludźmi.
Stąd społeczne czy raczej fizyczne odosobnienie (bo przecież możemy ciągle pielęgnować nasze kontakty społeczne - przez internet czy telefon) jest pierwszą niefarmaceutyczną odpowiedzią na wybuch epidemii. Dopóki nie ma leków i szczepionki, to jedyny sposób na powstrzymanie rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych.
- Po drugie - tłumaczy dalej Gao - trzeba bezwzględnie odizolować wszystkich zakażonych.
Po trzecie, poddać kwarantannie wszystkich tych, którzy mieli kontakt z zakażonymi. Po czwarte, zawiesić wszelkie spotkania w strefie publicznej. Po piąte, ograniczyć przemieszczanie się ludzi [żeby nie roznosili choroby].
Przy czym Chiny wprowadziły te zasady o wiele bardziej restrykcyjnie niż państwa zachodnie. Nawet osoby z łagodnymi objawami choroby są izolowane - w tymczasowych szpitalach, które wybudowano specjalnie w tym celu. Rodziny zakażonych nie mają tam dostępu.
W Polsce i innych krajach cywilizacji zachodniej tacy pacjenci mają przechorować COVID-19 w domach.
- Zakażeni muszą zostać odizolowani [żeby nie zakażali innych, m.in. swoich bliskich] - podkreśla Gao. - Jedynym sposobem zachowania kontroli nad COVID-19 jest usunięcie źródła infekcji. Dlatego pobudowaliśmy modułowe [kontenerowe] szpitale i zamieniliśmy stadiony w szpitale.
Jak jednak wykryć zakażonych, jeśli mają tylko łagodne objawy choroby albo wręcz żadnych? Tak zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 przechodzi 80 proc. zainfekowanych.
Chiny wprowadziły masowe pomiary temperatury. Bez jej pomiaru nie można wejść nawet do sklepu czy do transportu zbiorowego. Innym środkiem wprowadzonym na Tajwanie, w Korei Południowej czy w Niemczech oraz krajach skandynawskich są masowe testy wykrywające obecność koronawirusa w organizmach ludzi. Dzięki temu można odizolować więcej osób zakażonych, a te zdrowe mogą normalnie pracować.
Pytany o to, czy mieszkańcy Chin, w których epidemia pojawiła się pierwsza, nabyli już zbiorową odporność na koronawirusa SARS-CoV-2, Gao nie ma wątpliwości, że jeszcze na to za wcześnie (szacuje się, że aby osiągnąć zbiorową odporność, zakażeniu lub zaszczepieniu - a szczepionki długo nie będzie - musi ulec co najmniej 70 proc. populacji).
Uczeni z Chin - oraz naukowcy z innych krajów - pracują obecnie zarówno nad znalezieniem leku na COVID-19, jak i szczepionki na SARS-CoV-2. W kwietniu, obiecuje Gao, Chińczycy mają opublikować wyniki swoich badań klinicznych nad zastosowaniem remdesiviru. To lek stosowany dotąd w leczeniu zakażeń wirusami Ebola i Marburg.
W swoich badaniach nad nowymi lekami Chińczycy (jak i inni badacze) wykorzystują również tzw. modele zwierzęce - małpy oraz transgeniczne myszy, które mają w komórkach układu oddechowego receptory ACE2, do których przyczepia się koronawirus SARS-CoV-2.
"Science" pytało szefa chińskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób także o to, czy Chiny zrobiły wszystko, co należało, żeby odpowiednio wcześnie ostrzec świat przed nową epidemią. Jak można się spodziewać, George Gao uważa, że tak.
Pytany o to, czy źródłem SARS-CoV-2 był niesławny mokry targ w Wuhanie (na którym zabija się i sprzedaje m.in. dzikie zwierzęta), Gao odpowiada, że to możliwe. Ale targ mógł być też nie tyle pierwotnym źródłem koronawirusa, ile miejscem, w którym uległ on namnożeniu.
Cały wywiad można przeczytać na stronach "Science.
Ostatnie dni na świecie przynoszą kolejne fotografie, które przechodzą do historii świata. Oto kolejna z nich - odkażanie słynnej "Ściany Płaczu" w Jerozolimie. Zdjęcie trafia do Archiwum Foto FN.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie