Dziś jest:
Piątek, 5 grudnia 2025
Życie niemal na pewno ma sens.
/A. Einstein/
Wyślij do nas swoje pytanie - kliknij, aby rozwinąć formularz
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania historii do działu "Pytania do FN": pytania@nautilus.org.pl
czytaj dalej 
W naszej poczcie e-mailowej czytelnicy serwisu FN zadają bardzo dużo pytań. Niektóre z nich są bardzo ciekawe i stąd pomysł, aby na stronie stworzyć oddzielny dział "PYTANIA DO FN". Czas na pytanie z "ostatnich godzin". Na samym dole tradycyjnie odpowiedź od FN:
Na poczatku chcialam zapewnic ze bardzo mnie interesuje wszystko to co robicie i lektura ''Nautilusa '' jest od kilku lat prawdziwa przyjemnoscia. Choc dopiero od niedawna moje zapatrywanie na tego typu sprawy zrobilo sie '' poważne '' gdyz wczesniej traktowalam je raczej w ramach rozrywki i przyjemnosci . Jak zwykle w takich przypadkach nastapilo cos co uruchomilo moje myslenie a byla to smierc mojego Taty .
Niestety moj tata nie odwiedza ani mnie ani mamy po smierci ( choc moze to robi tak ze żadna z nas tego nie odczuwa ) ale bardzo czesto przychodzi do nas w snach . Wiele razy przychodzil w snie ostrzegajac nas przed czyms , dzialo to sie w pierwszym roku po jego smierci . Lecz po ofiarowaniu mszy swietej w dniu Wszystkich Swietych na drugi dzien tata sie przysnil jakby żegnajac sie z nami . Stal w oknie tak jakby na drabinie w uchylonych drzwiach z ktorych swiecilo piekne , jasne swiatlo i machał ręką na pożegnanie . Dodam jeszcze ze tata był ateistą i nie wierzył w Boga , wiec po jego smierci nasze sily'' modlitewne '' zostaly zwielokrotnione Czy moglo to oznaczac odpuszczenie mu jego kar , czy tez opuszczenie czyśćca i wejście do królestwa bożego ?
Drugą historią która chcialam opowiedziec jest historia mojej kolezanki , ktorej mama zmarla jak miala 9 lat a jej brat 11 i wychowywal ja tata . Wiadomo ze dzieci bardzo mocno przeżyly odejście mamy , choć kazde na swoj sposób . Kolezanka bardzo rozpaczała , natomiast jej brat nie dając sobie z tym rady jakby wyparl sie mamy i nie rozmawial o tym cosie stalo ani nie modlil sie za nia . To troche tak trwalo , kiedy pewnej nocy brat przebudzil sie i uslyszal ze bramka , ktora bardzo skrzypiala otworzyla sie i zamknela , pies nawet nie szczeknął więc musial znac osobe ktora weszla . Nastepnie osoba weszla na gore po drewnianych schodach , otworzyla drzwi do pokoju brata i wtedy on zobaczyl swietlista kule . Kula ''wisiala ''jakby przy suficie , poruszając się w różne strony az w koncu zbliżyła sie do dziecka leżącego w łóżku , przeleciala kilka razy od golowy do nóg , a następnie wszystko się powtórzylo . Otworzyla drzwi od pokoju , zeszla po schodach , otworzyla skrzypiacą bramke , zamknela i poszla . Dziecko od tej pory juz nie 'wypieralo ''z siebie bólu , zaczęlo uczestniczyc w żałobie po mamie i historia nigdy sie nie powtórzyła
Pozdrawiam calą załogę , życzę wielu udanych odkryć w Nowym Roku
K.
[imię i inne dane do wiad. FN]
ODPOWIEDŹ OD FUNDACJI NAUTILUS
Pytanie "czy ateiści idą do nieba" jest pytanie o tyle ciekawym, że natychmiast pojawia się pytanie: czym jest niebo? Jeśli „niebem” nazwiemy świat, do którego idzie człowiek (lub jak kto woli jego dusza) po śmierci, to oczywiście niebo istnieje. Ateiści bardzo zabawnie odczuwają przejście „na drugą stronę”, gdyż przecież bardzo często poświęcają całe swoje życie na negowanie tego, co nagle ze zdumieniem odkrywają, że jednak istnieje… Dochodzi do naprawdę śmiesznych sytuacji, kiedy przeżywają na przykład śmierć kliniczną, w czasie której poznają zaskakującą informację, że tak naprawdę ich ciała są jedynie „pojazdami”, które napędza prawdziwy kierowca, czyli właśnie „dusza” (lub ciało astralne). Po powrocie z tamtego świata zmieniają się diametralnie, a ich podejście do tematów „życia po śmierci” jest jednym z najlepszych dowodów na to, że nic tak nie zmienia człowieka jak „porządne wyjście z ciała”. Mieliśmy o tym okazję przekonać się wiele razy.
Podsumowując: prosimy być spokojnym o losy Pani ojca – jest tam, gdzie wszyscy będziemy, a nawet skąd tutaj przyszliśmy. To wspniałe miejsce, które w pełni zasługuje na słowo "niebo". A że stamtąd przyszliśmy? Fundacja Nautilus od lat mówi bowiem wyraźnie, że reinkarnacja jest niczym prawo powszechnego ciążenia Izaaca Newtona – po prostu jest.
Co się dzieje po śmierci z bardzo złymi ludźmi za życia? Jak wygląda owo „piekło”, o którym straszą wielkie światowe religie? Tym tematem zajmiemy się innym razem, ale na koniec mała wskazówka w sprawie ateizmu.
Proszę zapamiętać te słowa:
JEST JEDNO CENTRUM, JEDEN PUNKT, DO KTÓREGO WSZYSCY ZMIERZAMY. PROWADZI DO NIEGO WIELE ŚCIEŻEK. JEDNA TO KATOLICYZM, INNA BUDDYZM, JESZCZE INNA ATEIZM. KAŻDA Z TYCH ŚCIEŻEK JEST POTRZEBNA DO ZDOBYCIA INNEGO DOŚWIADCZENIA DLA TEGO, KTÓRY JĄ ZMIERZA. NIE MA ŚCIEŻEK LEPSZYCH LUB GORSZYCH. NIE MA PRZYPADKU, ŻE JEST TYLE ŚCIEŻEK, ALE WSZYSTKIE ONE PROWADZĄ DO TEGO SAMEGO ŹRÓDŁA.
NIE TRZEBA ZMIENIAĆ ŚCIEŻKI. TRZEBA TYLKO ZROZUMIEĆ, PO CO JEST... I STARAĆ SIĘ BYĆ CORAZ DOSKONALSZYM I LEPSZYM CZŁOWIEKIEM IDĄC SWOJĄ ŚCIEŻKĄ.

czytaj dalej 
Prosze napisac jak to wedlog was jest z ta aborcja pozdrawiam
malgosia
ODPOWIEDŹ FN
Sprawa z aborcją wygląda źle - nie ma sensu robić komukolwiek złudzeń. Tego typu wydarzenie ma poważne konsekwencje karmiczne i wiąże na pewno matkę z "usuniętym" dzieckiem. Podejrzewaliśmy ten fakt kiedyś, a potem historie spływające do Fundacji Nautilus tylko potwierdziły nasze przypuszczenia.
Aborcja jest przez współczesny świat uważana za środek antykoncepcyjny, a także trwały element "wolności współczesnego, nowoczesnego świata". Jest to dramatyczny błąd. Patrząc na aborcję z punktu widzenia nastolatki, która ma całe życie przed sobą, spróbowała owego "zakazanego owocu" zwanego tak nęcąco seksem, którym zachwycają się piosenkarze i bohaterowie popularnych seriali, a teraz decyduje się na aborcję, aby "nie zmarnować sobie życia i móc jeszcze trochę poszaleć" - a więc patrząc na jej życie wydawać by się mogło: no i co takiego się stało? Robi to cały świat, robił i robić będzie! Niestety jest małe "ale". Jeśli spojrzymy na jej życie z punktu widzenia nas, co zobaczymy? Długą wstęge złożoną z małych ogniw, a jednym z tych ogniw jest jej dzisiejsze życie jako "zakochanej w smartfonach i SMS-ach" nastolatki, która miała przygodę... Ale tego typu wydarzenie stanowi poważne wydarzenie dla jej prawdziwego życia, czyli owej wstęgi. I ma konsekwencje.
Pomińmy na chwilę aborcje wynikające z uszkodzenia płodu, chorób genetycznych itp. Stanowią one drobny promil. Reszta to "radylalna antykoncepcja". Stosowanie jej wynika z braku moralności, co jest dramatyczną chorobą współczensego człowieka.
Jesteśmy ludźmi dorosłymi. Często mamy dzieci, doświadczenia każdego rodzaju, także popełnialiśmy błędy w przeróżnych ludzkich sferach, jak wszyscy - nie jesteśmy bez winy! Jednak bez najmniejszych oporów będziemy pisać o tak trudnych tematach jak seks czy aborcja, gdyż po pierwsze mamy do tego pełne prawo, a poza tym nasza wiedza pozwala spojrzeć na te trudne tematy w sposób, w jaki nie patrzy nikt w Polsce (śledzimy tę kwestię uważnie od lat).
Nie ma to nic wspólnego z żadnym kościołem, religią, doktryną itp. Musimy być jednak uczciwi i jasno odpowiadać na pytania o sprawy dotyczące tego, w jakim punkcie jest ludzkość i nasza cywilizacja. I są tu trudne tematy. Aborcja jest jednym z nich - nie ma wątpliwości.
czytaj dalej 
Witam Droga Fundacjo! Nazywam się [dane do wiadomości FN] mam ... lat i odkąd pamiętam jestem Waszą stała czytelniczką, ale do rzeczy. Ostatnimi czasy coraz więcej u Was artykułów i wzmianek na temat reinkarnacji, w którą dzięki Wam wierze, jednakże mam pytanie, które być może jeszcze nie padło. Mam siostrę bliźniaczkę, jesteśmy bliźniakami jednojajowymi, a co za tym idzie jesteśmy bardzo ze sobą zżyte i rozumiemy się "bez słów". Czy po mojej i jej śmierci, gdy wrócimy do życia na ziemi dalej będziemy bliźniakami? Czy wcześniej przed tym życiem, które obecnie mamy również nimi byłyśmy? Z góry dziękuje za odpowiedź i ogrom pracy jaki wkładacie w ten serwis, pozdrawiam!
ODPOWIEDŹ FN
Dziękujemy za ciepłe słowa. A teraz sprawa "reinkarnacji i bliźniąt". Generalnie cel jest jeden: nasze obecne życie jest doświadczeniem danym nam przez Stwórcę, abyśmy się czegoś nauczyli. Po śmierci fizycznej, jeśli "lekcja została odrobiona", mamy nowe zadania. Jeśli nie została - wtedy powstaje tzw. dług karmiczny. I on przenosi się na kolejne wcielenie.
Z naszej wiedzy wynika, że bliźnięta są bardzo silnie ze sobą powiązane poprzednim wcieleniem. Nie jest jednak absolutnie regułą, że wcześniej były bliźniętami! To mogli być mąż i żona, ojciec i córka, matka i córka itp. To także nie oznacza, że w następnym wcieleniu będą takie dusze bliźniętami. Ważne jest, aby takie istoty przez całe życie czuły się siebie miłość, wspierały się i doskonaliły w tym niezwykłym układzie. Wtedy doświadczenie będzie wypełnione, a jeśli wcześniej była tzw. zła karma wynikająca z poprzednich żyć - zostanie ona - jak to my mówimy na pokładzie okrętu Nautilus - "wypalona".
O tym, jak czasami niezwykle potrafią układać się losu bliźniąt, jeśli ich życie zostało zakłócone przez czyste zło, można dowiedzieć się z odcinka znakomitej serii dokumentalnej "Ghost inside my child", którą specjalnie dla tej odpowiedzi umieszczamy poniżej.
czytaj dalej 
Jeżeli jesteśmy w swojej istocie nieśmiertelnymi duchami, to czy nasze "życie" nie jest właściwie snem, z którego się kiedyś obudzimy? Czy nasze radości i lęki w tym życiu są realne i na ile są realne z perspektywy ducha? Skoro jesteśmy nieśmiertelni to czy nie jest głupotą bać się czegokolwiek?
ODPOWIEDŹ FN:
Nasze życie jest w pewien sposób snem i... nie jest. Jest, gdyż uczestniczymy w pewnej ułudzie "przedmiotów materialnych". Ten świat "żądz i przedmiotów, pragnień i zaspokajnania prostych instynktów" nazywamy Mają. Maja potrafi opętać człowieka, który "sen" bierzez za jawę. I w tym sensie nasze życie jest snem.
Ale nie jest także snem, gdyż wszystkie rzeczy dzieją się naprawdę i ból jest bólem, cierpienie cierpnieniem, a miłość miłością. I w tym sensie nigdy się z tego snu nie obudzimy, gdyż to nie jest sen. Dwoistość tego, co wydaje się jednością - na ten problem natrafi każdy, kto wejdzie głębiej w świat ducha.
Odpowiadając na ostatnie pytanie: "skoro jesteśmy nieśmiertelni, to czy nie jest głupotą bać się czegokolwiek?"
Tak, jesteśmy nieśmiertelni. I tu znowu owa dwoistość. Człowiek nie powinien bać się śmierci, gdyż ona faktycznie jest "ułudą i snem". Ale powinien się także jej bać, gdyż na naszym poziomie rozwoju tylko dzięki temu potrafi w pełni szanować życie. W wyższych światach (na planetach ze społecznościami wyżej stojącymi od nas) ten lęk znika całkowicie.
czytaj dalej 
Chciałabym poznać waszą opinię nt. książek Michaela Newtona tj.'Wędrówka dusz' i "Przeznaczenie dusz". Niektóre jego obserwacje są podobne, a niektóre zupełnie inne niż wasze np. on twierdzi, ze bardzo rzadko dusza wciela się ponownie w tej samej rodzinie i że nigdy dusza zwierzęcia nie wciela sie w człowieka, bo ma inny rodzaj energii....coś w tym rodzaju.
A ciekawa jestem , czy w ogóle wierzycie, czy to możliwe, aby poprzez hipnozę regresyjną zajrzeć do okresu pomiędzy wcieleniami?
ODPOWIEDŹ FN:
Szanujemy tę książkę, absolutnie polecamy jej przeczytanie, ale... to nie znaczy, że ze wszystkim się zgadzamy. Teza, że dusze zwierząt nie wcielają się w ciała ludzi kłóci się z tym, co zgromadziliśmy w naszym archiwum. Nie wiemy, na jakich przesłankach swoją duszę o "wędrówce dusz" budował Michael Newton, ale nasza droga jest jasna: zbieramy setki relacji, świadectw, słuchamy tysięcy opowieści. Na tej podstawie wysuwa wnioski i są one oczywiste:
- dusze bardzo często powracają do tych samych rodzin!
- dusze zwierząt potrafią wejść w człowieka i tu także przedstawimy tak nieprawdopodobne historie, że ludziom czytającym artykuł o tym "buty z wrażenia pospadają".
Na ostatnie pytanie odpowiedź jest krótka: tak! I tu Michael Newton ma podobne wnioski. Te "pobyty w zaświatach" są fascynujące... specjalnie w ramach naszej odpowiedzi przedstawiamy odcinek serii "Ghost Inside my Child" z naszego Archiwum Wideo.
czytaj dalej 
Czy zakładając reinkarnację nie byłoby lepiej gdybyśmy jednak pamiętali swoje poprzednie wcielenia? Może wtedy byśmy nie popełniali tych samych błędów oraz bylibyśmy bardziej świadomi swej duchowej natury?
ODPOWIEDŹ FN:
Absolutnie nie. Człowiek musi w pełni zrozumieć lekcję. Łzy musza być autentyczne, ból prawdziwy. Wiedząc, że z naszym obecnym partnerem przeżywaliśmy to „coś” już kiedyś rzeczywiście nie popełnilibyśmy wcześniejszych błędów, ale przeżycie nie byłoby autentyczne, ale byłoby grą nastawioną na maksymalne zmniejszenie bólu i cierpienia. A to nie o to chodzi.
Śledząc przeróżne losy dusz, które później inkarnują się w dziwnych układach (mąż zadający ból swojej żonie może być w następnym wcieleniu jej dzieckiem, które będzie musiało walczyć o jej miłość – układy „mąż-żona” wracają, ale nie jest to reguła!) wielokrotnie przekonywaliśmy się o nieskończonej sprawiedliwości i mądrości takiego rozwiązania. To jednak jedna uwaga: brak pamięci występuje tylko dla istot niższych duchowo – jak ludzie. Wielcy mistrzowie zachowują już „na zawsze” pamięć o swoich wcieleniach, gdyż „mechanizm zapomnienia” nie jest im po prostu potrzebny w dalszej drodze. I wtedy pamięta się wszystko i zawsze!
Cywilizacje stojące wyżej od nas (i nie w poziomie technologicznym budowy bardziej zaawansowanych smartfonów, ale oczywiście duchowym) zachowują pamięć. Stąd nie muszą niczego „zaczynać od nowa”. Ich wiedza dlatego jest tak potężna! Zawsze powtarzamy: kluczem do ruszenia z miejsca dla ludzkości nie są „nowe wynalazki”, ale wiedza duchowa. Cywilizacja stawiająca tylko na postęp technologiczny zapominając o „duchowym” jest skazana na klęskę.
czytaj dalej 
Codziennie czytelnicy serwisu przysyłają nam dziesiątki linków z pytaniem, co o tym czy tamtym "myśli FN'. Przykład? A choćby film z "obcymi zasuwającymi po lesie".
ODPOWIEDŹ FN:
Nie wierzymy w prawdziwość tego filmu za grosz, ale… dziękujemy za jego przeslanie. I pamięć o pokładzie okrętu Nautilus!
Pzdr
FN
czytaj dalej 
Witam! W archiwum FN znalazłem artykuł na temat skrzyń zakopanych przez wojsko w pobliżu miejscowości Żnin. Z artykułu wynika, że tam byliście i mieliście wrócić w to miejsce. Niestety nie znalazłem żadnych innych wpisów na ten temat. Co dalej z tą zagadką? Wróciliście tam? Pytam, bo jestem z okolic Żnina i sprawa mnie zaciekawiła. Niżej podaję link do artykułu.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
http://www.nautilus1.home.pl/nowa/artykuly,711,ruszyl-nasz-konwoj-nautilusa-dotarlismy-do-miejsca-gdzie-polskie.html
ODPOWIEDŹ FN:
Witamy,
Niestety – nie mieliśmy szans cokolwiek zrobić w tej sprawie. Sprawa jest z 2006 roku! Może i wielka szkoda, ale… takie jest życie.
Pozdrawiamy
FN
czytaj dalej 
Czy wierzycie, że chmara ptaków ułożyła się na kształt twarzy Putina?
Pozdrawiam,
JR
ODPOWIEDŹ FN:
Witamy
Dziękujemy za e-mail. Nie wierzymy w to (ktoś dał wspomaganie programem graficznym), ale… efekt rzeczywiście jest dość zabawny.
Pzdr
FN
czytaj dalej 
Czy każdy człowiek ma swojego anioła stróża, ducha opiekuna, który mu pomaga? I czy FN ma jakieś dowody na taką pomoc?
ODPOWIEDŹ FN:
Absolutnie mamy tzw. ducha opiekuńczego, który obserwuje każdą żywą istotę, czyli każdego człowieka. Czy mamy dowody? Naszym zdaniem tak. Co jest dla nas dowodami? Przeróżne relacje w naszym serwisie na temat tych "aniołów stróżów". Było takich relacji wiele, oto przykładowa:
[...] Kilka lat temu, gdy byłem młodszy, czasem zdarzało się założyć z kumplami o coś, zazwyczaj to były pierdoły, ale raz o mało co przez to nie zginąłem. Obok domu jednego są kanały, można do nich wejść bo właz jest otwarty. Uznaliśmy, że to może być fajne miejsce do spotkań i popijaw, bo nikt tam nam nie przeszkadzał, a i ciepło było, szczególnie w zimie. Pewnego razu założyłem się z jednym znajomym, że za trochę pieniędzy wejdę do kanału ściekowego i przejdę kilkanaście metrów. Nie śmierdziało ani nie było tak brudno, zresztą był to okres gdy chciało się imponować swoją odwagą. Tak więc zdjąłem ubranie i prawie nagi weszłem do niego i z obawą zacząłem iść przed siebie. Jednak się przeliczyłem i porwał mnie prąd, pchnął mocno przed siebie. Nie wiem ile popłynąłem, 15 czy 20 metrów, w końcu udało mi się zatrzymać. Byłem przerażony, nie mogłem się skupić, wręcz czułem, że tam zginę w tych ściekach.
Wtedy machinalnie podniosłem głowę do góry i powiedziałem "Jestem z tobą". Dziwne to było, bo nagle się uspokoiłem, emocje ze mnie uleciały, strach i przerażenie. Spokojnym, miarowym krokiem zacząłem wracać do wyjścia z kanału, nawet prąd wody mi już tak nie przeszkadzał. Zajęło mi to kilka minut, bo jednak w takich sytuacjach i 20 metrów staje się dużą odległością, ale udało mi się. Dopiero gdy wyszedłem na suchy ląd znów powróciły emocje jak i zdałem sobie sprawę jak blisko otarłem się śmierci.
Nie wiem co to było, czy anioł stróż, czy jakiś duch który wtedy mi pomógł, czy jednak reakcja obronna organizmu. Nie wykluczam, że włączył mi się wtedy w pełni instynkt przetrwania, a powiedzenie tych słów służyło temu, bym po prostu nie czuł się sam. Jak już wyszedłem to zdawało mi się jakbym to powiedział... kobiecym głosem, a przynajmniej takie miałem odczucia.
W dzieciństwie miałem sporo szczęścia, co rusz brałem udział w jakiś konkursach z nagrodami i często je wygrywałem, rzadko pierwsze miejsce, ale trafiały mi się przynajmniej nagrody pocieszenia. Jednak też był i pech, nie było roku bym nie miał jakiejś kontuzji. Pamiętam, że raz wygrałem przelot helikopterem na wianki ale nie doszło do niego, bo akurat się rozpadało. Innym razem wygrałem wstęp do Anikina( taki plac zabaw w budynku) i jak na ironię rozciąłem sobie głowę podczas zjeżdżania z czegoś. [ARCHIWUM FN}
czytaj dalej 
O czym może świadczyć poczucie obcości we własnej rodzinie? Niby wszystko jest ok., mama, tata, rodzeństwo i dalsi krewni, ale brak poczucia więzi z tymi osobami. Nie ma zaufania do żadnej z osób, jest tylko kurtuazja i pewna poprawność relacji. Poczucie bycia przypadkową osobą w tej rodzinie jest jednym z najwcześniejszych wspomnień. Znam takie dwa przypadki, w dwu rodzinach/miejscowościach. W obu dotyczy to dzieci najmłodszych, nieplanowanych, można by rzec "przypadkowych".
ODPOWIEDŹ FN:
No tak... poczucie obcości. Powinniśmy napisać, że "poczucie obcości wynika z dawnych historii związanych z poprzednimi wcieleniami" i to byłaby może prawda, ale napiszemy inaczej:
poczucie "obcości czy wręcz niechęci do ludzi, w tym do własnej rodziny" wynika z choroby, która trwi nasz współczesny świat, czyli braku duchowości. Wiedza o duszy, sensie i prawach związanych z kreacją nigdy nie sprawi, że ktoś będzie się czuł "obco", zawsze będzie "u siebie" i "tam, gdzie być powinien". Nie można wierzyć w duchowość. To jest wiedza. Polecamy śledzić w naszym serwisie dział "Szalupa Ratunkowa". To samo polecilibyśmy wszystkim, którzy czują się "wyobcowani". To znaczy, że nie traktują swojego życia jako "przygody, którą przyszło nam przeżyć". Tu, gdzie jesteśmy. I nigdzie inaczej - to jest także "nasze miejsce".
Pzdr
FN
czytaj dalej 
Szukam informacji na temat obserwacji UFO w Patkowie w latch 90-tych XX wieku. Ufo wylądowało na łące nieopodal wsi. Wiem ze TVP robiła wywiady ze świadkami, jednak nigdzie nie mogę sie natknąć na zadna relacje. Czy maja panstwo informacje o tym zdarzeniu w swoim archiwum? Z gory dziekuje za odpowiedz. Pozdrawiam. [dane do wiad. FN]
---------------------------------
ODPOWIEDŹ FN:
Przeszukaliśmy archiwum i niestety nie mamy żadnych informacji. Damy jednak ogłoszenie na stronach – może ktoś coś wie na ten temat? Nasz adres: nautilus@nautilus.org.pl
czytaj dalej 
Cześć Wam! Dawno temu słyszałem o takiej historii (i możliwe że twórcy serialu Ostry Dyżur się zasugerowali bo ultra podobna sytuacja była w jednym z odcinków) Ok do rzeczy:
Ojciec przywozi na dyżur córkę – jest w złym stanie – organizm odrzuca przeszczepioną nerkę (dawcą był ojciec). Dziewczyna trafia na listę do przeszczepu, jest wysoko ale musi czekać. Mija kilka dni, stan się pogarsza, śmierć czai się za rogiem. Jej ojciec z jedną nerką decyduje się na taki krok – kupuje rewolwer, przychodzi na izbę przyjęć, strzela sobie w łeb i faktycznie dziewczynie ratuję życie – dostaje jego nerkę, przeszczep się powiódł.
Teraz moje pytanie;
wiemy jak samobójstwo jest złe, ale czy np. w takim przypadku może być aktem hmm najwyższego oddania, miłości, człowieczeństwa?
Skomentujcie proszę wedle Waszej wiedzy
Pozdrowienia!
ODPOWIEDŹ FN
Samobójstwo jest złem i naruszeniem boskiego prawa, aby "nie zabijać innych istot", w tym siebie samego. Czy tego typu sytuacja naruszy to prawo? Jak najbardziej. Czy będzie miała konsekwencje karmiczne? Bardzo silne, choć być może to właśnie ona była konsekwencją tego, co zdarzyło się w przeszłości. A więc ojciec musiał zostać doprowadzony do tego stanu, aby "coś zrozumiał i czegoś się nauczył". A na koniec ważne pytanie: czy ten krok zostanie mu wybaczony i ma szansę trafić "do światła"? I tutaj odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca. Prosimy obejrzeć program z naszego archiwum "Życie po Życiu". Jedna z bohaterek targa się na życie, po czym spotyka się oko w oko "ze światłem". I mówi o tym, że zostaje jej to "przebaczone". Nie zmienia to faktu, że samobójstwo doprowadza tylko i wyłącznie do nieszczęść, kłopotów i późniejszych tragicznych konsekwencji karmicznych.
czytaj dalej 
Witam serdecznie, Jeżeli nie będzie Pan/Pani miała czasu na odpisanie na tego maila to oczywiście to zrozumiem, wiem, że tego typu wiadomości możecie Państwo otrzymywać sporo. Odkąd sięgam pamięcią interesowałem się już jako dziecko, tematyką życia poza Ziemią i zawsze w to wierzyłem. Obecnie mam świeżo skończone 30 lat (20.03.1986). Mniej więcej 3 miesiące temu zacząłem miewać świadome i realistyczne sny niczym rzeczywistość odnośnie spotkań z innymi istotami. Trwało to kilka nocy pod rząd dokładnie 3. Szczególną uwagę przykuł ostatni z nich. Wyglądał mniej więcej tak:
Mniej więcej o 3 w nocy zasnąłem na kanapie w salonie ze zmęczenia. Następnie po otworzeniu oczu siedziałem w białym pomieszczeniu z zielono-szarą (nie pamiętam dokładnie koloru) 3-5 metrową istotą w formie ważki z ogromną głową i bardzo chudym ciałem.
Ten mantis alien początkowo powodował u mnie strach ale szybko to uczucie minęło i poczułem się komfortowo, wręcz czerpałem radość z możliwości komunikowania się z nim. Jego/jej wielka głowa była około 1 metr od mojej i mówił mi coś telepatycznie w umyśle jednak nie pamiętam co to były za słowa. Przez jakiś czas w ten sposób "rozmawialiśmy". Następnie znalazłem się na dużym okrągłym korytarzu i na jego środku stałą grupa około 8 zahipnotyzowanych ludzkich dzieci, wokół których chodzili małe szaraki "little grey ones". Gdy to zobaczyłem, bardzo mnie zafascynowali ponieważ myślałem, że zatrzymali czas (dzieci się nie ruszały) i zacząłem wołać swoją dziewczynę w trakcie tego snu aby zobaczyła co oni potrafią. Niestety nie przyszła nie wiem dlaczego (ona takiego snu nie pamięta).
Tak mniej więcej wyglądał sen. Po kilku dniach zacząłem szukać w internecie o tego typu rasie Mantis Aliens, ponieważ nigdy wcześniej o nich nie słyszałem. To co znalazłem bardzo mnie zaniepokoiło. Gównie natrafiłem na Pana Simona Parkes, który z nimi się kontaktuje od lat. Obejrzałem bardzo dużo wywiadów z nim i przeraziło mnie to, że to co on opowiada pokrywało się z moim "snem".
Moje pytanie jest takie: Czy to może być możliwe? Od około 2 miesięcy stale czuje duży niepokój, stałem się nadwrażliwy emocjonalnie do tego stopnia, że nie mogę się skupić na życiu codziennym ani na pracy.
Z wyrazami szacunku,
Piotr
ODPOWIEDŹ OD FN
Witamy Pana,
Rzeczywiście wiele osób ma sny z udziałem UFO i przeróżnych "obcych". Na ile to efekt prawdziwych przeżyć, a na ile jedynie kultury masowej atakującej nas zewsząd filmach i powieściami o obcych? Trudno dociec. Nie ma wątpliwości dla nas jedno. Zarówno istnienie tzw. uprowadzeń przez UFO (abductions), jak i istot "owadzich" jest prawdziwe. Miejmy nadzieję, że byl to w Pana przypadku jedynie zły sen...
Pozdrawiamy
FN
czytaj dalej 
Prosze o odpowiedz na nastepujace pytania. Jak czesto zglaszaja sie do panstwa fundacji osoby ktore twierdza ze najprawdopodobniej zostsly uprowadzone przez UFO i czy znany jest panstwu przypadek Alvaro Fernandeza boliwijczyka indianskiegi pochodzenia ktory podobno rowniez mial podobne przezycia?
ODPOWIEDŹ FN
Witamy,
Dziękujemy za wiadomość. Owszem, zgłaszają się takie osoby. Jak często? Raczej rzadko. Oceniamy, że przez 25 lat w miarę profesjonalnego (ze względu na skalę) zbierania informacji o UFO mamy ok. 20 osób, które naszym zdaniem miały absolutnie prawdziwe CE III, czyli Bliskie Spotkanie III Stopnia. Oczywiście zgłosiło się więcej osób, ale co do tej 20-tki jesteśmy pewni. Właśnie w wakacje spotkamy się z człowiekiem, który przeżył takie spotkanie w 1977 i jest stuprocentowo wiarygodny!
Jeśli chodzi o przypadek Alvaro Fernandeza, to "gdzieś tam widzieliśmy to nazwisko w materiałach", ale nie zajmowaliśmy się jakąś bardziej szczegółową analizą tej historii.
Pozdrawiamy
FN
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
To może być statek obcych. Co naprawdę leci przez Układ Słoneczny?
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie