Dziś jest:
Sobota, 23 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Pytania do FN
ODPOWIEDZI NA PYTANIA NASZYCH CZYTELNIKÓW
Wyślij do nas swoje pytanie - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "Pytania do FN": pytania@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




Dlaczego wystawia się zwłoki w domu pogrzebowym? Po co jest ‘czuwanie przy zmarłym’?
Pt, 8 gru 2023 23:14 komentarze: brak czytany: 4598x

Z dość nieoczekiwanym pytaniem zwrócił się do załogi okrętu Nautilus nasz czytelnik z zagranicy. Chodzi o dziwny zwyczaj ‘czuwania przy zmarłym’, ale jego wątpliwości wzbudza jeszcze inna sprawa. Poniżej e-mail do FN „z ostatnich godzin” -----Original Message----- From: [dane do wiad. FN] Sent: Thursday, December 7, 2017 9:26 PM To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl> Subject: .......

czytaj dalej

Z dość nieoczekiwanym pytaniem zwrócił się do załogi okrętu Nautilus nasz czytelnik z zagranicy. Chodzi o dziwny zwyczaj ‘czuwania przy zmarłym’, ale jego wątpliwości wzbudza jeszcze inna sprawa. Poniżej e-mail do FN „z ostatnich godzin”

 

-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, December 7, 2017 9:26 PM
To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Pogrzeb

 Witam cała załogę Nautilusa ponownie.

W miasteczku w którym mieszkam czyli (…. dane dla Waszej wiadomości) Mieszka tutaj sporo ludzi z Polski i jeden z naszych rodaków odszedł po ciężkiej chorobie dość szybko po postawieniu diagnozy .........rak.....

Mam pytanie jakie znaczenie ma w wierze katolickiej pogrzeb dokładnie wiem że to jest ceremonia odejścia duszy i czy ma jakiś sens wystawianie zwłok w domu pogrzebowym? w czymś to pomaga?? Osobiście nie poszedłem ponieważ nie jest to miły widok pożegnałem się w myślach i w zadumie.

Jeszcze jedno znajomi mówili że jeżeli nie pochowa się osoby zmarłej przed niedzielą to zabierze ona kogoś ze sobą w najbliższych dniach???

 Pozdrawiam Was!!

Miłego wieczoru oraz wszystkiego dobrego!!!

 

 

Słynne „trzy dni do pogrzebu” to nic innego jak danie szansy takiej osobie na przebudzenie ze stanu letargu, który bardzo często jest mylnie przez rodzinę (a także lekarzy!) brany za śmierć. Te trzy dni pozwalają uniknąć sytuacji, kiedy taka osoba budzi się we własnym grobie. Bardzo często tacy ludzie próbują się wydostać… Kiedyś specjalnie na tak upiorne okazje instalowano w trumnach specjalne dzwonki, aby taka osoba miała szansę zawiadomić o tym, że się przebudziła.

W latach 90-tych mieliśmy okazję rozmawiać z warszawskimi grabarzami o „pochowanych żywcem”. Opowiadali przerażające rzeczy! Zdarzało się, że musieli odkopać grób, aby pochować kolejną osobę i widzieli szkielet człowieka, który do połowy opuścił trumnę, ale nie był w stanie wydostać się na zewnątrz. Oni zobaczyli jedynie ślady po próbie opuszczenia własnego grobu.

To właśnie dlatego kiedyś wystawiało się zwłoki w domach, aby „dać szansę”. Oczywiście to wszystko tłumaczy się na milion sposobów inaczej (szacunek, modlitwa itp.), ale powód jest banalny. Sprawa pochowania „przed niedzielą” – to bzdury i w takie rzeczy radzimy nie wierzyć.

I jeszcze o „pochowanych żywcem” – z naszego archiwum.

Pisaliśmy o tym:

https://nautilus.org.pl/artykuly,1666.html

 

 

 




zwiń tekst

Tajemnice reinkarnacji – czy jest coś takiego jak… płeć duszy?
Pt, 8 gru 2023 23:15 komentarze: brak czytany: 2887x

Przesłanie do nas pytanie dotyczy zagadnienia związanego z płcią dziecka. Czy są męskie i żeńskie dusze? Poniżej przysłane do nas pytanie.[...] Witajcie, Ponieważ z chęcią odpowiadacie na pytania swoich czytelników ostatnio najczęściej dotyczące tematu reinkarnacji, postanowiłem skorzystać z okazji i również zadać swoje: Czy duszę zawsze inkarnują się w kolejne ciała tej samej płci? A jeśli tak to.......

czytaj dalej

Przesłanie do nas pytanie dotyczy zagadnienia związanego z płcią dziecka. Czy są męskie i żeńskie dusze? Poniżej przysłane do nas pytanie.

[...] Witajcie, Ponieważ z chęcią odpowiadacie na pytania swoich czytelników ostatnio najczęściej dotyczące tematu reinkarnacji, postanowiłem skorzystać z okazji i również zadać swoje: Czy duszę zawsze inkarnują się w kolejne ciała tej samej płci? A jeśli tak to dlaczego? Czy dusza ma płeć? We wszystkich opisywanych przez Was historiach i artykułach dusza inkarnuje się w kolejne ciało tej samej płci. Szukacie poprzedniego wcielenia Donalda Trumpa znajdujecie i był mężczyzną, szukacie poprzedniego wcielenia Angeli Merkel i okazuje się, że była jakąś carycą, szukacie poprzednika Krzysztofa Jackowskiego i piszecie, że był nim Stefan Ossowiecki też mężczyzna, w innym artykule zginęły dzieci chłopiec i dziewczynka i za jakiś czas w tej samej rodzinie przychodzą na świat również chłopiec i dziewczynka i wiele wiele innych przykładów na które szkoda tutaj miejsca. Czy wobec tego zawsze tak jest, że dusza inkarnuje się w kolejne wcielenia?

 

Dziękujemy za przesłanie pytania. Odpowiedź jest oczywista: dusza nie ma płci! Po śmierci fizycznej ma ona co prawda energię w przeważającej części męską lub żeńską, co jest wyczuwalne przez media czy jasnowidzów, ale w miarę kolejnych wcieleń obie energie zaczynają się równoważyć.

To nieprawda, że nie ma przykładów przejścia „męskich wcieleń w żeńskie i na odwrót” – mamy ich w Archiwum FN setki, o czym także wielokrotnie pisaliśmy przez ostatnie 25 lat! Przykładem jest choćby historia Carlosa pięknie przedstawiona w odcinku z serii „Moje Poprzednie Wcielenie”, którą dokumentowaliśmy na potrzeby naszego Archiwum Wideo FN. Mężczyzna o imieniu Carlos dokładnie opisuje swoje poprzednie wcielenie, kiedy był kobietą. Co więcej – jego uroda i łagodne rysy wskazują także na to, że bezpośrednio przed obecnym życiem mógł mieć kobiece wcielenie.

 Po co jest płeć? Aby nauczyć człowieka miłości. Poprzez miłość do jednej istoty można się nauczyć miłości do wszechrzeczy. Wyższe światy (także dotyczy to cywilizacji materialnych!) nie mają płci, gdyż już jej nie potrzebują. Brzmi to dziwnie, ale piszemy o tym, co udało nam się ustalić.

 Poniżej materiał wideo z naszego archiwum.

  

 



zwiń tekst

Czy znacie dalsze losy słynnego chłopca, który był w poprzednim wcieleniu rycerzem i zginął w pojedynku?
Pt, 8 gru 2023 23:15 komentarze: brak czytany: 3305x

Dostaliśmy pytanie dotyczące bardzo ważnej historii z naszego archiwum, która jest wielokrotnie przywoływana przez nas jako dowód na reinkarnację i pierwszy ważny ślad na naszej drodze do ustalenia „wędrówki dusz”. To przypadek chłopca o imieniu „Marcin”, który pamiętał dokładnie swoje poprzednie wcielenie.  From: [dane do wiad. FN] Sent: Monday, December 4, 2017 11:54 PM To: pytania@nautilus.......

czytaj dalej

Dostaliśmy pytanie dotyczące bardzo ważnej historii z naszego archiwum, która jest wielokrotnie przywoływana przez nas jako dowód na reinkarnację i pierwszy ważny ślad na naszej drodze do ustalenia „wędrówki dusz”. To przypadek chłopca o imieniu „Marcin”, który pamiętał dokładnie swoje poprzednie wcielenie.

 

 

From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, December 4, 2017 11:54 PM
To: pytania@nautilus.org.pl
Subject: dalsze losy Marcinka ?

 Witam. Jestem ciekawa czy wiecie co dalej u Marcinka ? Czy wasz kontakt z chłopcem był jednorazowy i od 20 lat nie macie żadnych informacji co u niego? jeśli znacie jego nazwisko i miejscowość to może warto byłoby się dowiedzieć czy ma jeszcze jakieś przebłyski z przeszłości..ten przypadek to prawdziwa perełka, szczególnie jak opowiada własnymi słowami o tych wielkich namiotach oraz jak był rycerzem i przegrał pojedynek. Czasem myślę jak dalej potoczyły się jego losy..

 

Nie mamy w tej chwili kontaktu ani z tym dzieckiem, ani z jego rodziną. Telefon i adres kontaktowy gdzieś są zapisane w notesach FN leżących w Bazie FN. Kiedyś przekazaliśmy ten kontakt do pewnej dziennikarki z gazety, która na podstawie rozmów z tą rodziną napisała bardzo ciekawy tekst i absolutnie potwierdziła wszystkie nasze wcześniejsze opowieści. Czy warto sięgnąć do tej sprawy? Na 99,9 proc. to dziecko (dziś już dorosły mężczyzna) niczego nie pamięta. Dzieci zapominają wspomnienia z poprzedniego życia ok. 6-7 roku. Ogrom emocji związanych ze szkołą, rówieśnikami zaciera ślady poprzedniego życia. Powoli porządkujemy ogromne archiwa FN związane z „notesami i notatkami na kartkach”. Będzie moment, aż dojdziemy także do tego kontaktu. Przyspieszać tego nie będziemy ze względu na ilość przeróżnych obowiązków i projektów, na które i tak ledwo znajdujemy czas. Mamy nadzieję, że nam Pani to wybaczy. ;)

 

Poniżej jeden z tekstów o tym przypadku, który powstał na potrzeby serwisu FN.

 

5-cio letni Marcin twierdzi, że kiedyś był rycerzem. Przybył na Ziemię po wybraniu sobie w zaświatach rodziny. Dziecko mówi, że jego obecna siostra cioteczna była w poprzednim życiu jego żoną. To dowód na istnienie reinkarnacji!

Ta historia zaczęła się w momencie, kiedy w rodzinie państwa G. mały Marcinek zaczął mówić. Dwuletnie dziecko co chwilę pytało, dlaczego nikt nie jeździ na koniach i nie nosi zbroi. Początkowo rodzice podejrzewali, że za wszystkim stoi dziecięca fantazja. Bezskutecznie szukali  książek, z których Marcin mógł o tym przeczytać. Im dziecko było starsze, tym jednak opowiadana przez niego historia była coraz ciekawsza.

 Ku przerażeniu najbliższych Marcin oświadczył, że na ziemi nie jest pierwszy raz. W swoim poprzednim życiu był rycerzem, jeździł na koniu, nosił zbroję i uczestniczył w pojedynkach. Miał rodzinę, żonę i sześcioro dzieci. Mieszkał w zamku i miał własnego króla, choć " nie był bardzo ważnym rycerzem ".

Tu zaczyna się część opowieści chłopca, która zapiera dech w piersiach. Marcin pamięta dzień, kiedy przyszło mu stoczyć pojedynek na miecze. Obok niego walczył jego giermek. Chłopiec utrzymuje, że w tym pojedynku został zabity. Jest to o tyle niezwykłe, że kilkuletnie dzieci przeważnie w wymyślanych przez siebie historiach kreują się na bohaterów. Marcin przeciwnie, mówi że przegrał!

 Wspomina, że z góry obserwował swoje własne ciało, z którego po śmiertelnym ciosie mieczem sączyła się krew. Następnie opowieść Marcina przypomina jako żywo relacje ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Dziecko opisuje świetlisty tunel, który pojawił się obok miejsca ostatniej walki. Tunelem udał się w stronę światła do cudownej krainy, gdzie było mu bardzo dobrze. Tam spotkał niezwykłe istoty, które nazywa aniołkami.

" One były zupełnie przezroczyste, można było przez nie przelatywać " – opowiadało dziecko - " Nie musieli nic mówić, a ja i tak wiedziałem co chcą powiedzieć".

Według chłopca tam, gdzie był, jest bardzo jasno i bezpiecznie. Są tam miliony takich ludzi, jak na Ziemi. Nie można jednak tam przebywać wiecznie. Trzeba wrócić na Ziemię, aby dalej się uczyć.

" Każdy musi wrócić, tak samo jak każdy jest malutki, potem duży, a później przychodzi od aniołków do brzuszka mamusi " - mówi Marcin dziwiąc się, że nie wiemy tak oczywistych rzeczy.

 Powrót na Ziemię

 Kiedy zbliżał się czas jego powrotu na Ziemię, Marcin ma do wyboru miejsce, czas, a nawet rodzinę. Jest zmęczony wojnami, nie chce więcej krwi i pojedynków. Kiedy pytaliśmy go o jego obecnych rodziców potwierdza, że przed swoim narodzeniem znał ich oboje. Pamięta nawet, jak przyszedł do brzuszka mamusi! Jednak to, co tak naprawdę przyciągnęło go do rodziny G., była jego była żona z czasów, kiedy był rycerzem. Z relacji chłopca wynika, że jego żona reinkarnowała się jako Monika. Ma dwadzieścia lat i jest dla niego ciocią. Nie jest to jednak jedyna osoba, którą Marcin pamięta z czasów, kiedy był rycerzem. Kolejną reinkarnacją z odległych czasów jest jego babcia, którą nazywa imieniem Gizela.

" Marcin był zdumiony, że babcia nie pamięta czasów, kiedy nosiło się zbroję i mieszkało w zamkach" - mówi matka Marcina - " Często opowiada, że przychodził do niej ze swoimi synami, zaś najstarszy był do niej niezwykle podobny..."

 

 Mieszkałem w tym zamku!

 Marcin opisuje mnóstwo szczegółów ze swojego rycerskiego życia. W tamtych czasach ludzie mieszkali w zamkach, ale także w namiotach. Bardzo wielu jeździło na koniach. Wokół zamków urządzano turnieje. Rycerze, tacy jak on, mieli własnych giermków i uczestniczyli w pojedynkach.

" A czy kiedy byłeś duży, to miałeś długopis, taki jak ten? " - pytamy Marcina pokazując nasz długopis Parkera.

" Nie było wtedy takich, ale pisaliśmy przy pomocy piór. Takich, jakie mają ptaszki " - odpowiada ze spokojem Marcin. Rodzice często pokazywali mu zdjęcia i rysunki różnych budowli z czasów średniowiecza. Chłopiec żadnej sobie nie przypominał. Dopiero kiedy na wakacjach cała rodzina G. pojechała do Malborka, chłopiec rozpoznał zamek.

 " Mieszkałem tu, w tamtym skrzydle. Jak przyjechał król, to nas z niego wyrzucili, ale tylko na chwilę" - oświadczył zdumionym rodzicom. Okazało się, że zna znakomicie cały układ zamku. Wiedział, gdzie w dawnych czasach podnoszono konie z rycerzami do góry, gdzie były stajnie i gdzie odbywały się pojedynki. Co ciekawe, nie pamiętał w ogóle krzyżaków. Przewodnik zaprowadził chłopca do zbrojowni. Tam Marcin rozpoznał zbroje i stroje, które noszono w czasach, kiedy był na zamku. Z setek rekwizytów wybierał bezbłędnie te, które były z lat 1550-1600. Było to już po Hołdzie Pruskim, a więc wtedy na zamku krzyżaków już nie było! To nie jest jedyna rzecz potwierdzająca relację chłopca. I tak Marcin od małego opowiadał, że mieszkał w zamku, gdzie była podłoga w krawaty. Dopiero na miejscu okazało się, że posadzka komnat w Malborku jest zrobiona w charakterystyczne, czarno-białe romby. Chłopiec narzekał także na oświetlenie w zamierzchłych czasach. Jego zdaniem pod sufitami były świeczniki z normalnymi świecami, z których " strasznie kapało ".

 Reinkarnacja istnieje.

 " Nie wierzyłam w reinkarnację i nigdy się nad tym nie zastanawiałam " - mówi mama Marcina - " Teraz jednak jest dla mnie oczywiste, że zjawisko kolejnych wcieleń  dusz istnieje ". Jej zdaniem Marcin nie miał szans tego wszystkiego wymyśleć. Niemożliwe jest także, aby taką ilość szczegółów poznał z książeczek z obrazkami, czy nawet z telewizji.

" Przecież on o tym, że był rycerzem, zaczął opowiadać, jak miał niecałe dwa lata! " - dodaje ojciec Marcina. Z całej rodziny Marcin najbardziej jest przywiązany do swojej cioci Moniki, która - jak utrzymuje - kiedyś była jego ukochaną żoną. Kiedy przeprowadzam na miejscu wywiad, nie schodzi jej z kolan.

Marcin opowiada o swojej historii coraz rzadziej. Początkowo był zdziwiony, że nikt wokół niego nie pamięta rycerzy, koni i pojedynków.  To niezwykły przypadek, nawet na skalę światową. Bardzo rzadko zdarza się, żeby dziecko tak dokładnie pamiętało swoje poprzednie wcielenie. Każdy z nas częściowo pamięta swoje poprzednie życia. Każdy miał bowiem przynajmniej raz  sytuację, kiedy to pewne  miejsca czy nawet utwory muzyczne słuchane po raz pierwszy, wydawały się dziwnie znajome....

FN 2001



zwiń tekst

Czy można urodzić się w przeszłości?
Pon, 27 lis 2017 09:44 komentarze: brak czytany: 3105x

Pytanie dotyczy reinkarnacji i tego, czy można przekroczyć w cyklu narodzin i śmierci przekroczyć barierę czasu.[…] Mam mnóstwo pytań ale chyba jak każdy , ale mam nadzieje ze mogę liczyć na jedna odpowiedź a mianowicie . Czy jeżeli istnieje reinkarnacja to można rodzić się na nowo wstecz? Ponieważ od dziecka czuję że nie pasuje tutaj że to nie moje czasy i jak to zawsze mówię Bóg się pomylił zsylajac.......

czytaj dalej

Pytanie dotyczy reinkarnacji i tego, czy można przekroczyć w cyklu narodzin i śmierci przekroczyć barierę czasu.

[…] Mam mnóstwo pytań ale chyba jak każdy , ale mam nadzieje ze mogę liczyć na jedna odpowiedź a mianowicie . Czy jeżeli istnieje reinkarnacja to można rodzić się na nowo wstecz? Ponieważ od dziecka czuję że nie pasuje tutaj że to nie moje czasy i jak to zawsze mówię Bóg się pomylił zsylajac mnie tu . Zawsze zastanawiałem się czy będę mógł wrócić tam skad czuję że pochodze... Proszę o odpowiedź :) Serdecznie pozdrawiam całego Nautilusa.

 

Jak pewnie stali czytelnicy wiedzą mamy jasną zasadę: nie interesują nas „napisane mądre książki” zawierające być może słuszne tezy, ale naszą wiedzę opieramy tylko i wyłącznie na zebranym przez nas materiale, czyli dokumentacji konkretnych historii, opisach ludzi itp.

Kiedy 25 lat temu zaczęliśmy zbierać takie historie okazało się prawie natychmiast, że reinkarnacja jest faktem. Potem z przychodzących materiałów zaczęliśmy się dowiadywać kolejnych ciekawych rzeczy: dlaczego ludzie wcielają się w kolejne ciała (dla nas ludzie to dusze a nie ciała – to tylko pojazdy, którymi dusze się poruszają!). Okazało się także, że dla wędrówki dusz nie ma granicy „czasu i przestrzeni”, a także – choć tutaj nasza wyobraźnia odmawia posłuszeństwa – może być kilka światów równoległych, kilka rzeczywistości, w których toczą się różne scenariusze i w których może uczestniczyć ta sama dusza!

Wykluczyć więc nie można, że człowiek np. owładnięty nienawiścią do jakieś innej nacji urodzi się w czasie przeszłym, kiedy ta nacja była zabijana przez inną, aby poprzez to doświadczenie wyleczyć się raz na zawsze z takiej nienawiści.

Prawdą jest jednak także to, że w naszym materiale (relacjach) zebranym od tysięcy ludzi nie mamy takiego przypadku. Przeważnie kolejne wcielenie następuje zgodnie z chronologią naszego czasu. Jeśli śmierć była nagła i gwałtowna, to zauważyliśmy, że dzieje się to przeważnie 2 lata po niej. Ale to temat na dłuższy tekst.

 



zwiń tekst

Jak przygotować się na własną śmierć?
Pt, 8 gru 2023 23:15 komentarze: brak czytany: 2417x

Pytanie zostało skierowane do nas za pośrednictwem naszej witryny na facebooku. Dotyczy rzeczy dość ważnej, czyli… własnej śmierci. Nasza załoga okrętu Nautilus potrafi zmierzyć się nawet z "najtrudniejszymi pytaniami świata", więc i z tym damy sobie radę! ;) Dzień dobry Wszystkim. Skoro czasem spełniacie różne prośby, skoro niebawem święta, to może spełnicie moje marzenie i napiszecie coś nt.......

czytaj dalej

Pytanie zostało skierowane do nas za pośrednictwem naszej witryny na facebooku. Dotyczy rzeczy dość ważnej, czyli… własnej śmierci. Nasza załoga okrętu Nautilus potrafi zmierzyć się nawet z "najtrudniejszymi pytaniami świata", więc i z tym damy sobie radę! ;)

 

Dzień dobry Wszystkim. Skoro czasem spełniacie różne prośby, skoro niebawem święta, to może spełnicie moje marzenie i napiszecie coś nt. hmm...jak przygotować się na własną śmierć. Kiedyś dawno temu, brzmi jak bajka, choć nie jest, miałam wielka chęć chodzić do hospicjum i pomagać w odejściu chorym, umierającym ludziom. Nie zrobiłam tego, gdyż myślałam pójdę i sama będę zwyczajnie ryczeć. Więc jaka to pomoc. Gdy umierała mój ukochany Dziadek bardzo chciałam być przy Jego śmierci. Umarł samotnie, w nocy, klęcząc przy swoim łóżku. Pogodziłam się z tym. widać nie byłam gotowa. Myślę, że jakoś łatwiej byłoby ludziom umierać przy kimś bliskim, kochającym. Mnie również. Ostatnie spojrzenie w kochane oczy, dotyk, nawet łzy, które też są na właściwym miejscu i czasie. Szkoda, że w ogóle nie rozmawiamy na temat śmierci w rodzinie, w jakimkolwiek środowisku. Mówimy o narodzinach, co jest przyjściem na świat ciała i duszy, a co ze śmiercią, jakoś jej nie celebrujemy. To jest odejście, po wykonaniu "pewnego" zadania, roboty tu na ziemi. To ciężka i nie zawsze usłana różami droga. Myślę, że trochę brakuje nam zrozumienia sensu umierania. I chyba o to głównie chodzi. O zrozumienie procesu umierania i śmierci. Ja wiem, że jest inkarnacja, ale bardzo wiele osób myśli, że to jakiś absurd, że wyssana z palca. Myślę o pewnym połączeniu tych spraw. Może jako FN coś tam więcej wiecie i macie zwyczajnie chęć podzielić się czymś, a może ktoś zostanie zainspirowany do napisania swoich przemyśleń i odczuć. Właściwie tę sprawę można rozważać wielopłaszczyznowa. Od strony osoby umierającej i osób pozostających. Jeśli macie chęć poruszyć tego tematu to proszę o wiadomość. Pozdrawiam [dane do wiad. FN]

 

Zacznijmy od tego, że NIE NALEŻY MYŚLEĆ O WŁASNEJ ŚMIERCI. Nie tylko dlatego, że to słowo oznacza „koniec”, a jak wiemy – końca żadnego nie ma. To, co my nazywamy śmiercią, jest jedynie krótkim przystankiem w dalszej podróży. Błąd jednak tkwi w założeniu.

Nie należy ani żyć PRZESZŁOŚCIĄ, ani żyć PRZYSZŁOŚCIĄ. Liczyć się powinna dla nas TYLKO I WYŁĄCZNIE TERAŹNIEJSZOŚĆ. Nie jesteśmy pewni, czy te zdanie jest w pełni zrozumiałe, więc uściślijmy:

Nie chodzi o to, aby być nieodpowiedzialnym, nonszalancko podchodzić do wszystkie wokół, pożyczać pieniądze i nie oddawać itp. To nie o to chodzi! Oczywiście, że trzeba myśleć o tym, z czego będziemy żyli, być solidnym i rzetelnym w zobowiązaniach, ale nie należy się PRZESADNIE MARTWIĆ O PRZYSZŁOŚĆ,  A ZWŁASZCZA ŻYĆ WIZJĄ ŚMIERCI I SIĘ DO NIEJ PRZYGOTOWYWAĆ. Z punktu widzenia wiedzy duchowej to błąd!

Stąd zawsze radzimy: żyj tak, jakby dzisiejszy dzień był najważniejszym dniem na świecie. I jemu poświęcaj swoją uwagę. I nim się ciesz, a nawet jeśli ciebie zasmuci, to także traktuj to jako… naukę mistrza.

Na koniec – bardzo polecamy pracę w hospicjach, które my nazywamy „PORTAMI LOTNICZYMI DLA PASAŻERÓW CZEKAJĄCYCH NA KOLEJNY ETAP PODRÓŻY”.



Praca w hospicjum nie tylko służy rozwojowi duszy, ale także wbrew pozorom uspokaja, ale daje także cudowny dystans do tzw. wielkich naszych życiowych problemów, które nagle bledną, zanikają, karleją… bardzo ważne doświadczenie.





zwiń tekst

Czy zwykła osoba może się skontaktować z UFO?
Pt, 8 gru 2023 23:15 komentarze: brak czytany: 2335x

Pytanie pojawiło się ostatnio w naszej poczcie. Przytaczamy je w całości.Czy zwykła osoba może się skontaktować z UFO? Jeżeli tak, to w jaki sposób? Pozdrawiam serdecznie mój ulubiony pokład.Odpowiedź na to pytanie będzie prosta – naszym zdaniem nie! Zwykła osoba czyli „przeciętny Kowalski”, a nie np. silne medium obdarzone darem telepatii i przekazywanie informacji drogą pozazmysłową. Tego typu przypadki.......

czytaj dalej

Pytanie pojawiło się ostatnio w naszej poczcie. Przytaczamy je w całości.

Czy zwykła osoba może się skontaktować z UFO? Jeżeli tak, to w jaki sposób? Pozdrawiam serdecznie mój ulubiony pokład.

Odpowiedź na to pytanie będzie prosta – naszym zdaniem nie! Zwykła osoba czyli „przeciętny Kowalski”, a nie np. silne medium obdarzone darem telepatii i przekazywanie informacji drogą pozazmysłową. Tego typu przypadki rzeczywiście znamy, kiedy silne medium w drodze medytacji przekazało prośbę do „wszelkich pojazdów z istotami przybywającymi na Ziemię”, które przebywają w pobliżu o pokazanie się. I faktycznie – dochodziło czasami do zapierających dech w piersiach manifestacjach UFO, ale… to są naprawdę pojedyncze sytuacja.



Generalnie trzeba mieć gigantyczne szczęście, aby zobaczyć taki pojazd (nie mamy na myśli wszelkich balonów czy dronów, ale właśnie prawdziwe UFO) nie mówiąc już o tym, aby zostać zabranym na jego pokład w celu przeprowadzenia badań (słynne CE III).

Faktem jest także absolutnym, że są osoby, które „obcy” obserwują od wielu lat i które w sposób dla nich niezrozumiały mają wiele okazji zobaczenia UFO, a tymczasem tajemnica tkwi w tym, że ich życie jest monitorowane w ramach jakiegoś eksperymentu czy projektu.

Nie ma sensu daleko szukać – w Polsce dowiedzieliśmy się właśnie o takiej osobie i już zaczęliśmy powoli dokumentować to, co dzieje się w życiu tego człowieka. Ale kończąc odpowiedź na to pytanie – zwykły człowiek musi niestety liczyć na ogromny łut szczęścia, aby mógł uczestniczyć w czymś, co nazywamy „kontaktem z UFO”!  To trochę tak jak trafieniem kumulacji w lotto… ;)





zwiń tekst

Czy waszym zdaniem chodzenie do kościoła ma sens?
Pt, 8 gru 2023 23:16 komentarze: brak czytany: 2986x

Dostaliśmy bardzo proste pytania, które wręcz rozbraja swoją bezpośredniością. Dotyczy spraw kościoła i wiary chrześcijańskiej, a może nawet bardziej konkretnie – katolickiej i chodzenia do kościoła. Postanowiliśmy się zmierzyć z tym pytaniem… ;) From: […]Sent: Monday, November 20, 2017 9:58 AMTo: nautilus@nautilus.org.plSubject: pytanie dzień dobry,czy Waszym zdaniem chodzenie do Kościoła.......

czytaj dalej

Dostaliśmy bardzo proste pytania, które wręcz rozbraja swoją bezpośredniością. Dotyczy spraw kościoła i wiary chrześcijańskiej, a może nawet bardziej konkretnie – katolickiej i chodzenia do kościoła. Postanowiliśmy się zmierzyć z tym pytaniem… ;)

 

From: […]

Sent: Monday, November 20, 2017 9:58 AM

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: pytanie

 

dzień dobry,

czy Waszym zdaniem chodzenie do Kościoła ma sens?

Pozdrawiam


Osoby regularnie odwiedzające serwisy FN dobrze wiedzą, że w sposób otwarty głosimy prawdę o istnieniu reinkarnacji, która w sposób oczywisty stoi w sprzeczności z linią prezentowaną przez Kościół Katolicki. Widzimy także całe zło związane z tym, co dzieje się w Polsce, widzimy toruńskiego oligarchę i szaleństwo związane z wieloma patologiami, które trawią tzw. kościelną wspólnotę. Nigdy jednak nie występujemy przeciwko kościołowi, nie atakujemy go i nie zachęcamy do porzucenia wiary! Byłoby to sprzeczne z filozofią, którą od zawsze głosimy:

JEST WIELE DRÓG PROWADZĄCYCH DO CENTRUM, WIELE ŚCIEŻEK.

NIE ZACHĘCAJ NIKOGO DO PORZUCENIA SWOJEJ ŚCIEŻKI, GDYŻ PROWADZI ONA W TO SAMO MIEJSCE, W KTÓRE PROWADZĄ INNE ŚCIEŻKI. NIE MA ŚCIEŻEK GORSZYCH I LEPSZYCH – WSZYSTKIE SĄ PO TO, ABYŚMY SIĘ CZEGOŚ NAUCZYLI I COŚ ZROZUMIELI.



Kościół (w sensie – świątynia) jest miejscem, w którym można znakomicie medytować (kiedy nie odbywa się msza). Jest także miejscem, w którym znajduje spokój i nadzieję wiele osób. Mimo wiedzy o reinkarnacji, przychodzeniu na Ziemię awatarów (nie jednego czyli Jezusa, ale wielu!) nie mamy najmniejszego problemu z kościołem. A nawet więcej – z naszą wiedzą rozumiemy o wiele lepiej symbolikę rzeczy, która odbywa się w trakcie mszy, a nawet słowa Jezusa cytowane w homiliach. I nigdy nie powiemy – zejdź ze swojej ścieżki!

Powiemy: idź dalej, ale bądź lepszym człowiekiem! Lepszym Buddystą, lepszym Żydem, lepszym Chrześcijaninem. Kiedyś i tak wszyscy spotkamy się w krainie światła pod „tęczowym mostem” i zrozumiemy, że tak naprawdę nic nas nie różniło…







zwiń tekst

CZY TO MÓGŁ BYĆ POWRÓT DUCHA UKOCHANEGO PSA?
Pt, 8 gru 2023 23:16 komentarze: brak czytany: 1843x

Witam serdecznie, Piszę do Was, bo nie wiem jak mam wytłumaczyć zaistniały wczorajszy fakt. Być może zwariowałam albo sobie coś ubzdurałam. Jednak nie wydaję mi się to możliwe. Jakiś czas temu zdechł mi pies, bardzo bliski, ukochany. Był chory a jego śmierć była nieunikniona. Wiele dni płakałam i nie mogłam sobie poradzić z jej stratą. Bardzo przeżyłam nasze rozstanie. Do rzeczy. Wczoraj nadszedł .......

czytaj dalej

Witam serdecznie, Piszę do Was, bo nie wiem jak mam wytłumaczyć zaistniały wczorajszy fakt. Być może zwariowałam albo sobie coś ubzdurałam. Jednak nie wydaję mi się to możliwe. Jakiś czas temu zdechł mi pies, bardzo bliski, ukochany. Był chory a jego śmierć była nieunikniona. Wiele dni płakałam i nie mogłam sobie poradzić z jej stratą. Bardzo przeżyłam nasze rozstanie. Do rzeczy. Wczoraj nadszedł dzień w którym zrozumiałam, że miała piękne życie. Doczekała sędziwego wieku,była kochana i otoczona troską. Nie mogłam się przecież smucić, nigdy tego nie lubiła. Zostają zdjęcia i wspomnienia, a serce nadal kocha... Przyjechałam z moim narzeczonym z podróży, on poszedł spać, a ja udałam się do łazienki. Po jakimś czasie usłyszałam piszczenie mojego 2 psa. Bardzo nerwowe piski. Na początku to zbagatelizowałam jednak pies dalej ujadał. Weszłam do pokoju aby zobaczyć co się dzieje i usiadłam w tym miejscu na kanapie w którym lubiła leżeć moja ukochana psinka (było to blisko koło kocyka 2 psa). Wtedy poczułam jej zapach unosił się tylko w tym jednym miejscu. Zapach przy jej chorobie był bardzo charakterystyczny. Po chwili znikł, a pies się uspokoił. Nie mogłam się pomylić... To był jej zapach. Czy to możliwe?? Bardzo proszę o odpowiedź.

 Z góry dziękuję

Pozdrawiam

[dane do wiad. FN]

 

Jak najbardziej jest to możliwe! Dusze piesków są bardzo rozwinięte i potrafią przeżywać wszystkie znane nam uczucia, więc także zdarza się, że po śmierci duch psa odwiedza swojego przyjaciela, aby na przykład się pożegnać. I bardzo często tak to wygląda, że inne zwierzątko może dostrzec taki właśnie powrót „do domu”. Nie jest to groźne, choć na pewno bardzo wzruszające.




zwiń tekst

Czy wiecie, że agenci z NWO trują ile wlezie z samolotów? Co myślicie o zjawisku tzw. "chemtrails"?
Pt, 8 gru 2023 23:16 komentarze: brak czytany: 2236x

Temat "szalonych agentów zatruwających wielkie obszary (także te, gdzie mieszkają oni sami i ich rodziny!!!) wraca jak bumerang. Wypowiadaliśmy się na ten temat dziesiątki razy, ale napiszemy jeszcze raz - za grosz nie wierzymy w te bzdury! To zwykłe smugi kondensacyjne, którym nie ma sensu dorabiać "gęby", której nie mają... i tak niszczą naszą atmosferę tworząc efekt cieplarniany.Oto e-mail do FN.......

czytaj dalej

Temat "szalonych agentów zatruwających wielkie obszary (także te, gdzie mieszkają oni sami i ich rodziny!!!) wraca jak bumerang. Wypowiadaliśmy się na ten temat dziesiątki razy, ale napiszemy jeszcze raz - za grosz nie wierzymy w te bzdury! To zwykłe smugi kondensacyjne, którym nie ma sensu dorabiać "gęby", której nie mają... i tak niszczą naszą atmosferę tworząc efekt cieplarniany.

Oto e-mail do FN:

From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, November 16, 2017 2:58 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: dokument

 Witam Państwa.

Ponizej zamieszczam link do bardzo ciekawego filmu dokumentalnego. Uwazam ze powinien on byc udostepniony Waszym czytelnikom zwazywszy na to ze wlasnie dzis czytam na portalach takie ostrzezenia:  

https://pogoda.interia.pl/wiadomosci/news-fatalna-jakosc-powietrza-w-polsce-przekroczone-normy,nId,2465711

 link do dokumentu:

 https://www.youtube.com/watch?v=cTVupaWX6io&t=1841s

 pozdrawiam,

 RP

 

 

Od czego by tu zacząć... może od "cudownej rozmowy", którą miał okazję odbyć ze swoim dzieckiem nasz kolega z pokładu okrętu NAUTILUS.

Oto autentyczny fragment rozmowy ojca z synem, wojskowym pilotem latającym ponaddźwiękowym samolotem.

- Tato, ty też masz za swoim samolotem taką smugę?

- Tak synu. A dlaczego pytasz?

- Smutno mi, że jesteś sługusem NWO i przez chemtrails zabijasz miliony ludzi…

I naszego kolegę z FN dosłownie… zatkało. ;)

„Dlaczego trujecie, dlaczego rozpylacie trucizny i mordujecie miliony osób?” – z tym dramatycznym pytaniem zwrócił się do FN jeden ze zwolenników teorii spiskowej związanej ze zjawiskiem chemtrails. Niestety, miał wiele racji…

Przez wiele dziesiątków lat było to zjawisko znakomicie znane i w zasadzie nikt się nie zastanawiał, dlaczego smugi kondensacyjne istnieją. Wiadomo – samolot odrzutowy zostawia za sobą taką właśnie smugę. Naukowcy już dawno ustalili, że smugi kondensacyjne wytwarzają się w sposób naturalny z powodu emisji z działających turbin samolotowych gorących oraz wilgotnych gazów. Emisja taka musi zachodzić w odpowiednich warunkach atmosferycznych - na dużych wysokościach, gdzie powietrze jest zimne i suche. Wyziewy silnikowe tamże zamieniają się w kryształki lodu, które w dalszej kolejności podlegają sublimacji. Jeżeli warunki klimatyczne są dobre, wtedy takie smugi potrafią utrzymywać się bardzo długo w powietrzu, a nawet tworzyć ogromne i szerokie pasy.

Wszystko było dobrze do czasu, kiedy do Polski około dziesięciu lat temu dotarła bardzo agresywna rodzina teorii spiskowych z cyklu „oni knują, oni trują”. Wtedy smugi kondensacyjne zamieniły się… w chemtrails. I się zaczęło!

Chemtrails (to skrót od  angielskich słów chemical trails czyli chemiczne ślady) zakładają, że nad naszymi głowami jest prawie Oświęcimska Komora Gazowa na skalę globalną. Nie są to bowiem żadne tam smugi kondensacyjne, ale zwykłe gazy bojowe, przy pomocy których pogarsza się zdrowie ludności. Kto truje? Tu miłośnik teorii spiskowej obudzony nawet w środku nocy bezbłędnie wyduka po kolei sprawców: przede wszystkim NWO, ale także Bank Światowy, Rząd Światowy, tajne organizacje i ci, którzy współorganizowali zamachy 11 września.

Dlaczego trują? Tu odpowiedź jest także oczywista – dla kasy i władzy. Ale także dlatego, żeby „łatwiej psubraty z NWO mogły zapanować nad światem”. Wytrują połowę ludzkości, będzie więcej miejsca itd. Logiczne, proste, bez żadnych tam „ale” czy „Dlaczego”. Po prostu trują i już.

Teoria spiskowa jak to teoria spiskowa, mieliśmy już lepszych i bardziej pokręconych zawodników w tej „dyscyplinie”, ale pojawił się poważny problem. Natknął się na niego nasz współpracownik i przyjaciel, zawodowy pilot wojskowy, którego syn naczytał się w sieci o teoriach spiskowych i zaatakował któregoś dnia własnego ojca pytaniem: „Tato, czy ty także ciągniesz za sobą taką smugę jak lecisz?”. Kiedy nasz znajomy odpowiedział twierdząco, wtedy jego syn spuścił głowę i powiedział, że jest mu przykro, że jego ojciec jest sługusem NWO.

Dopiero wielogodzinne ślęczenie w sieci pozwoliły naszemu znajomemu nadrobić zaległości w wiedzy  z zakresu czym jest NWO, dlaczego rozpylają chemitrails, od kiedy chcą kasy i władzy, dlaczego chcą mordować ludzkość itp. Z tą wiedzą ponownie poprosił na rozmowę syna i powiedział mu stanowczo, że teoria jest kompletnym idiotyzmem z wielu powodów, ale on wymieni tylko jeden. Otóż nad polskim niebem największe „chemitrails” robią samoloty wojskowe, na których lata jego ojciec i koledzy. Jeżeli on uczestniczyłby w zamianie Polski w „nowoczesną komorę oświęcimską” to oznaczałoby, że truje… sam siebie, a także żonę i synów. On natomiast ma taki plan, że chce być zdrowy i żadna „kasa i władza gnid z NWO” jego nie zmusi do tego, aby zatruwać swoje dzieci, które bardzo kocha. Ten argument trafił do jego małego syna, który już więcej nie poruszał tego tematu.

Na nasz pokład wartkim strumieniem płyną zdjęcia z „roboty NWO i służb”, czyli zatruwania Polaków. Dotyczy to nas dość dotkliwie, gdyż wielu spośród ludzi FN to… właśnie piloci. Dlaczego tak jest? Trudno dociec, ale już kiedyś to sygnalizowaliśmy. W każdym razie trują i są na „usługach szajki Rządu Światowego” nasi oficerowie. Oczywiście piszemy to ironicznie, ale w pytaniach, które docierają do nas od czytelników w stylu ”Naprawdę jesteście pilotami?! To dlaczego trujecie, dlaczego rozpylacie trucizny i mordujecie miliony osób?!” jest ziarno prawdy. Faktem jest bowiem, że spalanie tysięcy to paliwa lotniczego na dużych wysokościach nie pozostaje bez wpływu na chociażby efekt cieplarniany. W tym sensie istotnie „trujemy”, choć nie „na usługach wiadomych mocodawców” itp.

Tak się składa,  że w szeregach FN był Ś.P. inż. Leszek Czarnecki, znakomity polski konstruktor samolotów, którego wiedza i talent sprawiła, że takim sukcesem okazał się samolot Iskra. Okazało się, że przez chwilę pracował on nad tajnym radzieckim projekcie wojskowym stworzenia samolotu, który rozpylałby… gazy bojowe nad terytorium wroga. Wstępne obliczenia i eksperymenty pokazały, jak bardzo trudnym byłby taki projekt. Przy okazji inż. Czarnecki stanowczo oświadczył, że wszelkie rozpylania „przez dysze silnika” to brednie, a rozpylać można jedynie ze zbiorników podwieszonych lub umieszczonych w samolocie. Jest jednak tysiąc zaskakujących problemów. Jeden z nich polega na tym, że taki samolot powinien lecieć prawie… nad ziemią. Powód? Przemieszczanie się mas powietrza. Jeżeli ktoś chciałby cokolwiek rozpylać nad Polską na wysokości kilku tysięcy metrów musi liczyć się z tym, że w zasadzie opryskuje już nawet nie Czechy, ale przy dobrym wietrze Afrykę albo i nawet Australię.

Pan Leszek dodał jednak, że rozpylanie trucizn na wysokości powyżej 80 metrów daje ogromne ryzyko, że trucizny zostaną poderwane przez prądy wstępujące. Powiedział wtedy, że gdyby ktoś zleciłby mu zadanie zrobienia samolotu dla „rozsiewania trucizn i mordowania milionów ludzi” nie zgodziłby się z przyczyn etycznych, ale tego typu zadanie byłoby możliwe do zrobienia pod jednym warunkiem:

„samolot musiałby nie tylko latać dosłownie ocierając skrzydłami o czubki drzew, ale także musiałby mieć silne, strumieniowe nakierowanie w kierunku ziemi, gdyż w innym wypadku cała operacja byłaby pozbawiona sensu”.







zwiń tekst

Czy w sprawie nowych informacji o zaginięciu Iwony Wieczorek może się wypowiedzieć Krzysztof Jackowski?
Pt, 8 gru 2023 23:16 komentarze: brak czytany: 2762x

[…] Witam Załogę! Ostatnio pojawił się mediach raport biura detektywistycznego "Lampart" dotyczący zaginięcia Iwony Wieczorek. Wnioski detektywów odnośnie miejsca i sposobu porzucenia ciała dziewczyny są zbieżne z wizjami Pana Jackowskiego. Czy w świetle nowych faktów, pan Krzysztof ma coś do dodania w tej sprawie?Dziękujemy za przesłanie tego pytania. Sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek monitorujemy.......

czytaj dalej

[…] Witam Załogę! Ostatnio pojawił się mediach raport biura detektywistycznego "Lampart" dotyczący zaginięcia Iwony Wieczorek. Wnioski detektywów odnośnie miejsca i sposobu porzucenia ciała dziewczyny są zbieżne z wizjami Pana Jackowskiego. Czy w świetle nowych faktów, pan Krzysztof ma coś do dodania w tej sprawie?

Dziękujemy za przesłanie tego pytania. Sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek monitorujemy w ramach Projektu Messing. Warto przypomnieć ten raport, który ukazał się w serwisie youtube i który zaprezentowaliśmy w naszym dziale PROJEKT MESSING ON-LINE w Kajucie Załogi.



Detektywi z agencji Lampart opublikowali w sieci własną analizę wydarzeń, która - według nich - rzuca nowe światło na sprawę śmierci Iwony Wieczorek. Nagranie składa się z ich analizy wydarzeń, które miały miejsce w nocy 17 lipca 2010 roku i jest poparte filmami z monitoringu miejskiego.

- Tę sprawę można było rozwiązać w ciągu kilku tygodni od zaginięcia kobiety - piszą detektywi. - Wymagałoby to rzetelnej pracy operacyjnej i analizy wszystkich materiałów dowodowych - dodają.

Według pracowników prywatnej agencji za śmierć dziewczyny mogą mieć związek członkowie ekipy sprzątającej miasto, którzy w chwili zaginięcia byli w tamtej okolicy. Dowodem na potwierdzenie tej tezy ma być nagranie monitoringu i fakt, że ich samochód mógł być jednym z niewielu pojazdów, które mogły poruszać się po wyznaczonym terenie.

Detektywi twierdzą, że w chwili zaginięcia samochodem ekipy sprzątającej jechało trzech mężczyzn. Dwóch zajmowało się opróżnianiem pojemników, jeden zaś był kierowcą. Wskazani przez agencję pracownicy oczyszczania miasta mieli zaczepiać słownie Iwonę Wieczorek. Ich zeznania w kwestii tego, co działo się tamtego wieczoru są, zdaniem detektywów agencji Lampart, niespójne.

- Niespójności te należało wyjaśnić już kilka lat temu, ponieważ w naszej opinii były one rażące i oczywiste oraz mogły wskazywać na okoliczność fałszywego składania zeznań - zauważają detektywi.

Zgromadzone przez siebie materiały przekazali prokuraturze.

 

Sprawa wygląda tak: od Krzysztofa Jackowskiego mamy dokładne, niezwykle precyzyjne informacje na ten temat, co on zobaczył w swojej wizji i jaka była jego wersja wydarzeń. Odbiegają one od tej wersji, którą przedstawia biuro detektywistyczne Lampart, ale… nie mamy upoważnienia, aby te informacje publikować.

Jest jedna sprawa, o której musicie Państwo wiedzieć. Otóż są duchy osób, które po prostu sobie nie życzą odnalezienia ich ciała. Mówi o tym Jackowski, mówią o tym największe media i jasnowidze na całym świecie, z którymi mamy kontakt. Wtedy można robić nawet tysiąc wizji, a nie będzie żadnego rezultatu. Wolna wola jest zarówno po stronie naszego świata, jak i „świata światła”, z którego przybywają duchy tych ludzi.

Ludzie tego prostego faktu nie wiedzą i nie mogą zrozumieć, dlaczego jasnowidz „znalazł tyle ciał, a tego akurat nie”. A wyjaśnienie jest banalnie proste.

 



zwiń tekst

Jak to jest z tą przyszłością, skoro "ja chcę tak, a los mi to uniemożliwia"?
Pt, 8 gru 2023 23:17 komentarze: brak czytany: 2521x

Czytelnicy mają wyraźny kłopot ze zrozumieniem tego, jak wygląda karma (konsekwencje naszych poprzednich wcieleń) i los człowieka. Pokazuje to ten e-mail. From: [dane do wiad. FN] Sent: Monday, November 06, 2017 9:41 PM To: pytania@nautilus.org.pl Subject: Pytanie o przyszłość i o "wymianę dusz" Pozdrawiam Wszystkich na pokładzie.  Jak to jest z Naszą Przyszłością? Skoro Wszystko jest.......

czytaj dalej

Czytelnicy mają wyraźny kłopot ze zrozumieniem tego, jak wygląda karma (konsekwencje naszych poprzednich wcieleń) i los człowieka. Pokazuje to ten e-mail.

 From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, November 06, 2017 9:41 PM
To: pytania@nautilus.org.pl
Subject: Pytanie o przyszłość i o "wymianę dusz"

 Pozdrawiam Wszystkich na pokładzie.  Jak to jest z Naszą Przyszłością? Skoro Wszystko jest już wcześniej "zapisane", sami podjęliśmy się wykonania tego co "ustaliliśmy wcześniej" i jeśli przyjąć za fakt, że przeznaczenie nie istnieje -  to jak to się ma do stwierdzeń z którymi już parę razy się zetknęłam:  że "Przyszłość nie jest do końca jednoznacznie ustalona"   oraz "Kto nie stanowi o Sobie jest o nim stanowione".

 Bo można by przyjąć, że mamy wpływ na nasz los ale pod wpływem przeżytych doświadczeń wiem, że "ktoś" albo "Coś" robi wszystko aby Nasze zdanie, Nasza Wola nie liczyła się . Robimy to o czym "zawsze" mówiliśmy, że tego nigdy nie będziemy robić albo że nie będziemy powtarzać doświadczeń naszych rodziców - bo widzimy co robią, nie podoba się to nam bardzo a po jakimś czasie -  mija np. parę lat patrzymy a my robimy dokładnie to samo co oni.

Mam sobie pewien bunt , Ja chcę stanowić o Sobie.

Sprawa pojawiała się wielokrotnie w dziale PYTANIA DO FN, ale cały czas ludzie nie bardzo rozumieją, że ich „wielkie życie” jest jedynie jednym z tysięcy „małych żyć”, na który składa się długa wstęga kolejnych wcieleń. I ta wstęga jest dopiero „ich życiem” i tylko z pozycji tej długiej wstęgi warto jest rozpatrywać problem „celu i sensu”.

Przykład z ostatnich tygodni. Znamy rodzinę, której 2-letnia córeczka zachorowała na bardzo ciężkiego raka i praktycznie jest w tej chwili jedynie leczona paliatywnie, czyli ogranicza się jej ból. Ich wiara natychmiast legła w gruzach, bo „co takie dziecko jest winne”, a także „to wszystko nie ma sensu, bo ich córeczka nie może zrobić nawet jednego dobrego uczynku lub złego, więc to całe gadanie o Bogu nie ma sensu”. Faktycznie – patrząc na ten dramat z punktu widzenia „jednego życia” wszystko traci sens. Ot, na życiowej ruletce akurat jej wypadło „zero”, a innym koło fortuny przynosi szczęście, więc „show must go on” i tyle w temacie.

 Oczywiście wiedząc o wędrówce dusz sprawa wygląda zupełnie inaczej. Tak „ciężkie i krótkie życie” jest w rozwoju tej duszy do czegoś potrzebne, co oczywiście z punktu widzenia losu wydaje się „pozornie niesprawiedliwe, bo lepiej być zdrowym, bogatym i pięknym niż biednym i chorym”, ale z punktu widzenia rozwoju duszy oczywiście wygląda to zupełnie inaczej – i wszystko jest w jak największym porządku. Przykład z chorą 2-letnią dziewczynką jest oczywiście ekstremalny, ale znakomicie pokazuje problem.

Zawsze powtarzamy: jeśli ktoś rodzi się z urodą i zdrowiem jest mu oczywiście łatwiej w życiu niż ktoś „boleśnie ubogo obdarzony przez naturę”, ale to nie znaczy, że każda z tych osób nie może zrobić w swoim życiu wiele rzeczy złych i dobrych. Ludzkie życie (pojedyncze, które przeżywamy teraz) przypomina drogę po krawędzi wielkiej zapory wodnej. Tak, wiele rzeczy (kierunek, pewne wydarzenia, data urodzin i śmierci) są zapisane w gwiazdach, ale i tak mamy ogromne możliwości wpłynięcia na swoje życie w ramach „ścieżki wyznaczonej przez wszechświat”.



 



zwiń tekst

Czy wszystkie dzieci pamiętają o swoim poprzednim wcieleniu?
Pt, 8 gru 2023 23:17 komentarze: brak czytany: 3918x

Na pokład okrętu Nautilus przysyłacie nam różne pytania, a my w miarę "chwili wolnego czasu" staramy się na nie odpowiedzieć. Opieramy się tylko i wyłącznie na wiedzy, którą zgromadziła Fundacja Nautilus przez ostatnie 25 lat. Jedno z pytań dotyczy poważnej kwestii: czy wszystkie dzieci pamiętają poprzednie wcielenie?Odpowiedź jest oczywista: absolutnie tego typu pamięć dotyczy nielicznych dzieci. .......

czytaj dalej

Na pokład okrętu Nautilus przysyłacie nam różne pytania, a my w miarę "chwili wolnego czasu" staramy się na nie odpowiedzieć. Opieramy się tylko i wyłącznie na wiedzy, którą zgromadziła Fundacja Nautilus przez ostatnie 25 lat. Jedno z pytań dotyczy poważnej kwestii: czy wszystkie dzieci pamiętają poprzednie wcielenie?



Odpowiedź jest oczywista: absolutnie tego typu pamięć dotyczy nielicznych dzieci. Takie przypadki natychmiast wzbudzają ogromne zainteresowanie "załogi okrętu", a czasami nawet uruchamiamy procedurę weryfikacji. Jak często to się zdarza? Trudno precyzyjnie wskazać procent takich dzieci, ale jest to raczej 1-2 procent, które mają "ślady po poprzednich wcieleniach", a promil takich, które pamiętają je bardzo dokładnie. Ostatnio mamy fantastyczmą historię dziecka, które pamięta swoje imię i nazwisko "z poprzedniego życia" i faktycznie - sprawdziliśmy i wszystko zgadza się w 100 procentach. Czy to jest dowód na reinkarnację? Absolutnie tak - jeden z tysięcy posiadanych przez FN. Akurat ta historia musi pozostać w naszych archiwach, gdyż rodzina w obawie przed reakcją otoczenia poprosiła nas o zachowanie tajemnicy. Tak też się zdarza.




Na koniec tej krótkiej odpowiedzi film z naszego Archiwum Wideo FN, który specjalnie na potrzeby tej publikacji umieściliśmy w naszej witrynie vimeo.com (kolejnej - poprzedmie zostały uznane przez vimeo jako... spam!). Ale jeśli tę nam też zamkną - otworzymy kolejną.
Film jest o dzieciach, które w poprzednim życiu zginęły w zamachu na WTC.



zwiń tekst

Czy są dobre i gorsze drogi dla „starych dusz”?
Pt, 8 gru 2023 23:17 komentarze: brak czytany: 1939x

Kolejne pytanie,. Które trafiło do nas na pocztę okrętu Nautilus „w ostatnich godzinach”. Jeśli dobrze zrozumieliśmy pytanie, to chodzi o tzw. „stare dusze”, które wcielają się w ludzkie ciała. [...]From: [dane do wiad. FN] Sent: Friday, November 3, 2017 6:36 AM To: nautilus <nautilus@nautilus.org.pl> Subject: Witam serdecznie, mam pytanie ? Witam Szanowna FNMam do Panstwa pytanie, .......

czytaj dalej

Kolejne pytanie,. Które trafiło do nas na pocztę okrętu Nautilus „w ostatnich godzinach”. Jeśli dobrze zrozumieliśmy pytanie, to chodzi o tzw. „stare dusze”, które wcielają się w ludzkie ciała.

 [...]

From: [dane do wiad. FN]
Sent: Friday, November 3, 2017 6:36 AM
To: nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Witam serdecznie, mam pytanie ?

 Witam Szanowna FN

Mam do Panstwa pytanie, z tego co zauwazylem to niektorzy wierza w zjawiska niewyjasnione, i bardziej zaglebiaja sie w duchowosci, zadajac sobie pytanie o co temu stworcy chodzi? a niektorzy nie, zyjac bardzo przyziemnie, tu i teraz, czy to oznacza ze ci piersi maja starsza dusze? czyli wiecej razy wcielali sie, schodzili tu na ziemie?

 Przepraszam za bledy o ile sie takie pojawily, no i oczywiscie mieszkam za granica i nie mam polskich znakow

Ostatnie artykuly byly bardzo fajne zwlaszcza ten, rozmowa z duchem Pana krzysztofa Jackowskiego. A moze napiszecie cos o dobrej karmie i zlej ? - moj ulubiony temat - ktory rozwija najbardziej

 Dane tylko do wiadomosci FN

[dane do wiad. FN]

Pozdrawiam z Dublina

 

 

Dziękujemy za pytanie i miłe słowa pod naszym adresem, ale… spróbujmy odpowiedzieć. Oczywiście, że są tzw. stare dusze, które mają za sobą ogromną ilość wcieleń i ich wibracja jest o wiele silniejsza niż zwykłych ludzi. Takie osoby są obdarzone czymś „poza naszą wyobraźnią i możliwością opisu”, co sprawia, że inni ludzie darzą je szacunkiem i nawet podświadomie traktują jako mistrzów. Czasami jest to tłumaczone tzw. charyzmą, ale to słowo nie oddaje dobrze fenomenu tzw. duchowych wibracji.



 Jeśli dobrze zrozumieliśmy Pana pytanie, to chodzi o to, że niektórzy wybierają drogę „duchowej nauki”, a inni zajmują się rzeczami „całkiem przyziemnymi”. Obie drogi są jednak równie ważne dla tzw. „starych dusz”, gdyż często doświadczenie życia w skrajnej nędzy uczy taką istotę więcej niż miesiące spędzone na szkoleniach i czytaniu mądrych książek o duchowości.

 Niestety przeludnienie, którego teraz doświadcza Ziemia, jest dramatyczne dla rozwoju dusz. Powodem jest to, że do ludzkości w sposób sztuczny „podciągane są dusze” z innych, mniej doskonałych światów. Mechanizm jest trochę bardziej skomplikowany i nie mamy teraz czasu pisać o tym, ale generalnie istnienie ograniczonej populacji jest fenomenalnie pozytywne nie tylko dla świata zwierząt i roślin (daje im szansę przetrwania), ale także dla rozwoju duchowego ludzkich dusz.

 Na Ziemi obserwujemy teraz inkarnowanie się wielu istot, które możemy nazwać „starymi duszami”. W odpowiednim momencie staną się one przewodnikami i mistrzami dla ogromnych rzesz ludzi i pomogą Ziemi przejść przez ważny punkt zwrotny – tak to wszystko wygląda z perspektywy wiedzy zgromadzonej przez Fundację Nautilus.

Na koniec – pozdrawiamy serdecznie naszych czytelników w pięknym i zielonym Dublinie!




zwiń tekst

Kilka ważnych pytań do Krzysztofa Jackowskiego po publikacji o 'rozmowie z duchem'
Pt, 8 gru 2023 23:17 komentarze: brak czytany: 1889x

Pytania zostały przysłane tuż po naszej tak ważnej publikacji o „rozmowie z duchem”. Znamy na tyle dokładnie postać naszego wybitnego jasnowidza z Człuchowa, jego poglądy i zwyczaje, że bez kłopotu odpowiemy na te pytania. [...] Po wysłuchaniu relacji Pana Jackowskiego o spotkaniu ze zmarłym z warszawskiego Bródna, nasunęło mi się pytanie, w zasadzie kilka pytań... Czy Pan Krzysztof (wiem, że.......

czytaj dalej

Pytania zostały przysłane tuż po naszej tak ważnej publikacji o „rozmowie z duchem”. Znamy na tyle dokładnie postać naszego wybitnego jasnowidza z Człuchowa, jego poglądy i zwyczaje, że bez kłopotu odpowiemy na te pytania.

 

[...] Po wysłuchaniu relacji Pana Jackowskiego o spotkaniu ze zmarłym z warszawskiego Bródna, nasunęło mi się pytanie, w zasadzie kilka pytań... Czy Pan Krzysztof (wiem, że jest osobą wierzącą w Boga), zauważa jakieś różnice w kontaktowaniu się ze zmarłymi wierzącymi i niewierzącymi racjonalistami? Czy Jasnowidz pyta o tę kwestię rodziny zgłaszające się do niego z prośbą o pomoc w odnalezieniu zwłok swoich bliskich? Czy ma to znaczenie i wpływa na uzyskanie wizji, jej jakość?

 

Krzysztof Jackowski nigdy nie pyta o to, czy ktoś jest wierzący czy też nie, gdyż ta kwestia jest bez znaczenia. Osoby o poglądach ateistycznych po przejściu na drugą stronę są w takiej samej sytuacji jak wierzące, może poza tym, że muszą w pierwszych chwilach czuć „większe zaskoczenie”… ;)

Nigdy także nie pyta o sprawy wiary osoby, które zgłaszają się do niego z prośbą o wykonanie wizji. Proszę zwrócić uwagą na to, jak bardzo świat taksówkarza, syna zaginionego (z opowieści o rozmowie z duchem)„obrócił się i stanął na głowie”, bo ona całe życie „nie wierzył w takie rzeczy”, a nagle jego ojca nie znalazło 100 policjantów przeczesujących okoliczne zakamarki, tylko jakiś jasnowidz z Człuchowa, który zrobił to „na odległość”.

Podsumowując: kwestie typu „wierzy czy nie wierzy” mają znaczenie zerowe w wizjach jasnowidczych i kontaktach ze światem duchów.



zwiń tekst

Kiedy dusza wchodzi w ciało materialne?
Pt, 8 gru 2023 23:17 komentarze: brak czytany: 2162x

Od tysięcy lat ludzie wierzący w „duszę zamieszkującą ciało materialne” zadają sobie pytanie: kiedy jest moment wejścia „światła w materię”? Jest kilka szkół i wersji tego, jak wygląda ten moment. I kiedy następuje. Problem „momentu wejścia duszy w ciało człowieka” pojawił się w korespondencji. Jeden z e-maili przysłanych do FN zawierał ważne pytanie: From: PIOTR [dane do wiad. FN]Sent: ...........

czytaj dalej

Od tysięcy lat ludzie wierzący w „duszę zamieszkującą ciało materialne” zadają sobie pytanie: kiedy jest moment wejścia „światła w materię”? Jest kilka szkół i wersji tego, jak wygląda ten moment. I kiedy następuje.

 

Problem „momentu wejścia duszy w ciało człowieka” pojawił się w korespondencji. Jeden z e-maili przysłanych do FN zawierał ważne pytanie:

 

From: PIOTR [dane do wiad. FN]

Sent: ....

To: nautilus@nautilus.org.pl

Subject: in vitro a dusza

 

Witam!

Może umiecie odpowiedzieć na pytanie - jak to jest z duszą przy zapłodnieniu "in vitro"?

 

Sprawa była wielokrotnie poruszana przez wielkich mistyków i media, a więc ludzi, którzy z racji swoich naturalnych uzdolnień pozazmysłowych wiedzą „więcej niż inni”. Jest moment, kiedy dusza wchodzi w ciało, ale… nie ma na zawsze wyjaśnionego precyzyjnego momentu, kiedy to następuje. W literaturze ezoterycznej mowa jest o zarówno o trzecim dniu od poczęcia, jak i 5-7 tygodniu, a zdarzają się także opinie, że staje się to z pierwszym oddechem. Problem ma także Kościół.

 Jeden z hinduskich mistyków przekonywał, że widział moment wejścia duszy w ciało człowieka, kiedy znajdował się w stanie silnej medytacji. Jego zdaniem dusza spłynęła po energetycznym słupie w ciało dziecka znajdującego się w łonie matki, słychać było wtedy dźwięk podobny do ćwierkania ptaków.

Pojęcie duszy jest zawsze związane z pojęciem ducha, a także oddechu. W wielu językach etymologia tego słowa nawiązuje do oddechu, tchnienia (w szczególności do ożywiającego tchnienia Boga), powiewu. W języku polskim bliskie duszy jest słowo „dech” lub „oddech”. Może to mieć związek z tym, że w dawnych wiekach wierzono, że dusza wstępuje i występuje z ciała wraz z pierwszym (lub ostatnim) oddechem.

W pierwotnych religiach animistycznych często wierzono, że dusza potrafi wędrować, kiedy człowiek jest we śnie, w transie, albo gdy jest chory. Mieszkańcy Sumatry wiązali chorego człowieka sznurami, aby jego dusza nie uciekła. Na Fidżi duszę wyobrażano sobie jako miniaturowego człowieczka.

Hinduiści od zawsze mówią o atmanie, czyli duszy rozumianej jako indywidualna jaźń obecna w każdej żywej istocie. Atman wciela się w kolejnych żywotach (idea reinkarnacji) w kolejne ciała podlegając prawu karmy. Atmana posiadają nie tylko ludzie, ale także wszelkie inne żywe istoty.

Chińscy mistrzwie wierzyli, że człowiek ma dwie dusze – po oraz hun. Dusze te oddzielają się od siebie w momencie śmierci.

Po to dusza cielesna, związana z ziemią i yin. Po zgonie należy ją pochować, żeby mogła się udać do podziemnych Żółtych Źródeł. Duszę tę należy regularnie częstować ofiarą. Jeżeli pochówek został nieprawidłowo przeprowadzony (zasady, miejsce i moment właściwego pochówku wskazywały fengshui oraz astrologia), zabrakło zstępnych, żeby serwować po ofiarę, lub za życia jej właściciel został bardzo skrzywdzony, może się ona przekształcić w złego ducha – gui. Nie znaleźliśmy jednak informacji, kiedy według filozofii chińskiej dusza wstępuje w ciało.

Wiele kultur wierzy, że dusza to połączenie ciała (prochu ziemi) z tchnieniem Boga. Gdy człowiek umiera do nieba idzie „dech życia” czyli dusza, a ciało zostaje bez świadomości.   Pytanie „kiedy dusza wstępuje w ciało” jest niezwykle ciekawe. Jest dla nas jasne, że każde życie jest związane w tym, że w „materii” jest duch. Kiedy jednak ów duch wstępuje w ciało dziecka w łonie matki? Wraz z pierwszym oddechem? Trudno jest przyjąć takie założenie - naszym zdaniem następuje to znacznie wcześniej, a opieramy się w tym twierdzeniu na materiale zgromadzonym przez FN.

A już tak zupełnie na koniec - z punktu widzenia okrętu Nautilus najbardziej zabawni są ludzie, którzy „negują istnienie duszy”. Dlaczego? A choćby dlatego, że „jej nie widać”. A choćby dlatego, że „nie ma o duszy w podręcznikach fizyki”. A choćby dlatego, że wiara w istnienie duszy to „ciemnogród i zacofanie”, a oni „są do przodu”, są „postępowi”, idą „z nauką” a nie z „ciemnotą” i tak dalej. Znacie to? Na pewno znacie. Tymczasem warto jest zrobić pewne proste doświadczenie tylko w naszej wyobraźni.

Wyobraźmy sobie człowieka, który waży ok. 70 kilogramów. Załóżmy, że jakaś doskonała maszyna potrafi rozdzielić człowieka na „prostsze substancje”. Co taka maszyna uzyska?  W skład organizmu człowieka wchodzi przeciętnie 65% wody, 20% białek, 10% tłuszczów , 1 % cukrów , 4 % soli mineralnych. Jeśli potraktujemy sprawę jeszcze bardziej szczegółowo i rozbijemy ciało człowieka na atomy poszczególnych pierwiastków występujących w przyrodzie, to także otrzymamy bardzo ciekawy skład.

Patrząc na ludzkie ciało z punktu widzenia pierwiastków zobaczymy, że:

Pierwsze 15 pierwiastków stanowi 99,31% masy i są to:

tlen (65%mas.), węgiel (18%mas.), wodór (10%mas.), azot (3%mas.), wapń, fosfor, siarka, potas, sód, chlor, magnez, żelazo, cynk, rubid, stront. Pierwiastki budujące organizm ludzki są połączone w wodę, białka, tłuszcze, węglowodany, sole kwasów nieorganicznych i organicznych. Woda stanowi główny związek chemiczny budujący ciało ludzkie. Jej zawartość jest zmienna i zależy od wieku (w okresie płodowym ponad 90% masy ciała, w okresie pełnej dojrzałości ok.60%, w okresie starości do 50%).

Potrzebujemy kilkanaście plastikowych misek, aby do każdej z nich włożyć trochę węgla, trochę żelaza, siarki i tak dalej – każda miska będzie miała inny składnik ciała. W ostatniej misce będzie zwykła woda.

Teraz spójrzmy na te wszystkie miski, obejmijmy je wzrokiem… tak, to jest skład ludzkiej istoty. Teraz wyobraźmy sobie pralkę, do której wrzucimy te wszystkie elementy i włączymy program „długotrwałe i przypadkowe mieszanie”. Ludzie trzymający w ręku w geście triumfu podręcznik fizyki i pokładający się ze śmiechu w „wiarę ciemnoty w jakieś tam dusze i inne takie bzdury” tak naprawdę wierzą w inną, niezwykłą rzecz. Otóż oni są przekonani, że owa „pralka wszechświata” na skutek przypadkowych procesów, łączenia się poszczególnych atomów dzięki nieustannemu kręceniu się bębna kosmosu po prostu… stworzyła Leonarda da Vinci czy Wiliama Szekspira.


 

I ta przypadkowa „mieszanina z pralki” kiedyś zaczęła pełznąć, potem chodzić, wreszcie gadać i powiedziała słowa „być albo nie być”. A dusza? A światło wewnątrz materii nadające życie? A oni tutaj wybuchają radosnym, rubasznym śmiechem! Jaka dusza?!… Co za bzdury opowiadają te wszystkie religie, opium dla ludzkich umysłów! - tak myślą ludzie negujący istnienie duszy.

Na szczęście jest... okręt Nautilus! Jeśli już trafiliście na nasz pokład, to na pewno macie wyrobione zdanie na temat istnienia światła, które nadaje życie materii.

I na koniec "z innej beczki" - dostaliśmy także takie pytanie:

Witam .
Serdecznie proszę odpowiedzcie mi czy jest możliwa reinkarnacja dwa dni po śmierci .
Dziękuję i pozdrawiam .

Nie znamy takiego przypadku, nie ma go w Archiwum FN, ale... nie można tego wykluczyć. Warto pamiętać, że "tam" nie ma czasu biegnącego liniowo, więc dusza może się także wcielać w przeszłości - trudno to sobie nawet wyobrazić, ale mamy takie sygnały, że to jest możliwe. O tym, po jakim czasie najczęściej następuje "powrót na ziemię" napiszemy innym razem.





zwiń tekst

STRONA
1 16 17 18 19 20 21 22 31
Strona 19 / 31

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.