Dziś jest:
Niedziela, 13 kwietnia 2025
Jedność myśli, słowa i czynu. To jedyna droga do szczęścia.
Sathya Sai Baba
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Tej rodziny miało nie być w domu, ale... nagle wszystko poprowadziło ich na spotkanie ze śmiercią. Tragedia w Szczyrku wstrząsnęła całą Polską. W wybuchu gazu zginęło 8 osób, w tym czworo dzieci. Byli rodziną. Okazuje się, że większości z nich miało w tym momencie nie być w domu. Los zadecydował inaczej.
Szczyrk. W środę wieczorem zawalił się tam trzykondygnacyjny budynek przy ul. Leszczynowej. Powodem był wybuch gazu. Ratownicy pracowali kilkanaście godzin w poszukiwaniu uwięzionych pod gruzami osób. W domu, gdzie doszło do eksplozji, mieszkały dwie rodziny. Z budynku po wybuchu nie zostało dosłownie nic.
W tragedii zginęło 8 osób. To 60-letni Józef Kaim, jego żona - 60-letnia Jolanta, 39-letni siostrzeniec Wojciech Kaim z żoną Anną i trójką dzieci: 10-letnią Michalinką, 6-letnią Marcelinką i 3-letnim Stasiem oraz wnuk Józefa – 10-letni Szymonek. Ocalała jedynie pani Katarzyna. W dniu tragedii pojechała do pracy.
Jak czytamy w "Fakcie", większości z nich miało w tym momencie nie być w domu. Osoba, która była blisko związana z rodziną, powiedziała, że Wojciech miał być w tym czasie na basenie na nauce pływania z Marcelinką. Zajęcia się jednak przesunęły i zostali w domu.
- Podobnie Szymonek, syn Kasi, która była wtedy w pracy. Od południa był u koleżanki - mówił rozmówca "Faktu". Wrócił 20 minut przed wybuchem. Chłopiec usiadł w pokoju pograć na konsoli.
Wszystko wskazuje na to, że gaz przedostał się instalacjami i kanałami do budynku po uszkodzeniu pobliskiego gazociągu. Zdaniem Polskiej Spółki Gazownictwa pracownicy zewnętrznej firmy mieli wwiercić się w rurę urządzeniem do wykonywania przecisków podziemnych. Śledztwo ws. katastrofy wszczęła Prokuratura w Bielsku-Białej.
Jak czytamy w "Fakcie", firma, która wykonywała prace na ulicy Leszczynowej, na zlecenie powstających nieopodal apartamentowców miała zasilić nową inwestycję w energię elektryczną.
Jak wynika z ustaleń dziennika, kilka minut przed wybuchem pan Józef razem ze swoim bratem Tadeuszem, który mieszka obok, wyszli do pracowników firmy budowlanej i prosili, aby wreszcie zakończyli prace. Pokłócili się z nimi, gdyż chcieli mieć już spokój, a robotnicy pracowali do późna.
Jak czytamy w "Fakcie", Wojciech Kaim z żoną remontowali dom po dziadkach, do którego planowali się przeprowadzić. Sąsiedzi opowiadają, że byli zgodną i kochającą rodziną. Małżeństwo prowadziło lokalny biznes w ramach którego wynajmowali pokoje turystom. Oboje byli także instruktorami narciarstwa. Pan Wojciech miał w czwartek wyjechać do Austrii jako trener. Tuż obok ich domu mieszka mama i wujek Wojciecha.
60-letni Józef Kaim w latach 70. i 80. był odnoszącym sukcesy narciarzem alpejskim. Od lat w domu, w którym mieszkał, prowadził serwis narciarski, jeden z pierwszych w mieście - informuje "Gazeta Wyborcza". Od nazwiska rodziny pochodzi nazwa ośrodka narciarskiego "Kaimówka".
UWAGA, ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU W NASZEJ ECHO-SONDZIE.
PYTANIE: W SZCZYRKU W WYNIKU ZAWALENIA SIĘ DOMU ZGINĘŁO 8 OSÓB. TEGO DNIA TEJ RODZINY MIAŁO TAM NIE BYĆ... CZY WIERZYSZ, ŻE TO PRZEZNACZENIE SPRAWIŁO, ŻE WSZYSTKICH SPOTKAŁA ŚMIERĆ?
czytaj dalej
Elon Musk i jego zespół kilka tygodni temuu umieścił na ziemskiej orbicie kolejne 60 urządzeń kosmicznego Internetu. W sumie SpaceX ma ich teraz 120. Błyszczące urządzenia będzie można niebawem zobaczyć na niebie nad naszym krajem.
Astronomowie protestują, gdyż twierdzą, że rozbudowywana przez firmę Muska konstelacja mikrosatelitów już zaczyna zakłócać obserwacje przestrzeni kosmicznej, a trzeba tutaj podkreślić, że urządzeń jest teraz tylko 120, a docelowo ma ich być na orbicie ponad 40 tysięcy. Każdy mikrosatelita jest wyposażony w panele solarne, dzięki którym może normalnie funkcjonować. Problem w tym, że zarówno ich korpusy, jak i panele solarne, odbijają część światła słonecznego, które może oślepiać obserwatorów i przeszkodzić w obserwacjach za pomocą naziemnych teleskopów.
Dla świata astronomicznego to gigantyczny problem, ale dla fanów zjawisk kosmicznych jest to niezłą gratką. Mikrosatelity będzie można bowiem wypatrzeć na niebie, podobnie jak to ma miejsce np. w przypadku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Ich jasność wyniesie około 3 mag, co oznacza, że będą one widoczne gołym okiem, ale nie będą wyjątkowo jasne. Aby obserwacja się powiodła, najlepiej przeprowadzić ją z dala od sztucznego oświetlenia, gdzieś, gdzie niebo będzie wystarczająco ciemne. Elon Musk zapowiedział jednak, że zlecił swoim inżynierom, by jak najbardziej to możliwe obniżyli albedo nowych mikrosatelitów, czyli stosunek ilości promieniowania świetlnego odbitego od satelitów i skierowanego w stronę powierzchni Ziemi.
Wielu naszych czytelników widziało Starlink.
Witajcie, miejsce: Kłaj pow. Wielicki godz. obserwacji 6.03 do 6.10 Przelot około 60 !!!! obiektów z zachodu na wschód. Powyżej pułapu chmur w szyku torowym w odległościach równych między obiektami
[...]
Dzisiaj rano 5 grudnia 2019 Siedlce, godz 5,10-15 była jeszcze noc. Podszedłem do samochodu i jak zwykle spojżałem w niebo oglądając piękne gwiazdy. A było na co patrzeć, wyraźne bez chmur. Szukałem czy czegoś dziwnego na niebie nie było, zobaczyłem lecącą "gwiazdę" nie różniącą się od tych wszystkich jakie się ogląda co noc, lecący jasny punkt. Leciał praktycznie centralnie nad moją głową na wysokości jak zwykle, gdy ogląda się te latające punkciki, czyli dość wysoko. W sumie nic szczególnego, ale patrzyłem sobie na niego. Jednak po chwili zobaczyłem, że za nim pojawił się kolejny identyczny, który poruszał się idealnie po tym samym torze. Zdziwiło mnie to, a potem pojawił się kolejny i kolejny. W sumie w pewnym momencie patrzyłem na cały sznur obiektów ,które poruszały się po jednej idealnej lini i w idealnym odstępie od siebie. Naliczyłem prawie dwadzieścia takich obiektów.
Cały sznur punktów, który obejmował praktycznie pół widocznego widnokręgu. W tym spektaklu tylko przedostani punk różnił się od pozostałych bo leciały obok siebie dwa takie obiekty. Gdy to się skończyło i one odeciały patrzyłęm na niebo i pojawiły się kolejne dwa obiekty, które suneły po tej lini w takiej samej odległości od siebie jak te wcześniejsze. Tak to wyglądało, a co dziwne zastanawia mnie związek między tym co widziałem rano, a tym co myślałęm około 22 w nocy, czyli parę godzin wcześniej, że chciałbym zobaczyć ufo. Zbieg okoliczności, dziwna synchronizacja, czy ktoś słyszy co myślimy?
[...]
czytaj dalej
W atmosferze nad marsjańskim kraterem Gale dzieje się coś dziwnego. Stężenia tlenu zmieniają się drastycznie wraz z następującymi po sobie porami roku. Nowe badania wykazały, że tego tajemniczego cyklu nie można wyjaśnić poprzez znane nam mechanizmy.
Krater Gale to depresja o szerokości 154 km, która powstała w wyniku uderzenia meteorytu lub asteroidy 3,5-3,8 mld lat temu. Łazik Curiosity bada krater od 2012 r., kiedy to wylądował u podnóża szczytu Aeolis Mons.
Przez ostatnie trzy lata marsjańskie (ponad pięć lat ziemskich) łazik badał powietrze nad kraterem i analizował atmosferę za pomocą instrumentu znanego jako Sample Analysis at Mars (SAM), który wchodzi w skład przenośnego laboratorium chemicznego.
SAM potwierdził, że 95 proc. atmosfery Marsa składa się z dwutlenku węgla, a pozostałe 5 proc. to połączenie azotu cząsteczkowego, tlenu cząsteczkowego, argonu i tlenku węgla. SAM odkrył także, że kiedy dwutlenek węgla zamarza na biegunach podczas marsjańskiej zimy, ciśnienie powietrza na całej planecie spada. Kiedy dwutlenek węgla odparowuje w cieplejszych miesiącach, ciśnienie powietrza ponownie wzrasta. Argon i azot w przewidywalny sposób rosną i spadają, w zależności od ilości dwutlenku węgla w powietrzu.
Ale kiedy SAM przeanalizował poziomy tlenu w kraterze, wyniki były tajemnicze. Tego gazu było znacznie więcej niż oczekiwano. Poziom tlenu wzrastał aż o 30 proc. wiosną i latem, a zimą spadał do poziomów niższych niż zakładano. Skąd taka rozbieżność?
- Próbujemy to wyjaśnić. Fakt, że zachowanie tlenu nie jest idealnie powtarzalne o każdej porze roku, sprawia, że uważamy, że nie jest to problem związany z dynamiką atmosfery lub jakimikolwiek procesami fizycznymi zachodzącymi w atmosferze. Wszystkie wyjaśnienia, które wymyśliliśmy, nie były satysfakcjonujące - powiedziała Melissa Trainer, planetolog z NASA.
Naukowcy spekulują, że na Marsie musi być jakieś źródło chemiczne i pochłaniacz, którego nie udało nam się namierzyć. Historia ta przypomina tajemnicę dotyczącą poziomów metanu w kraterze Gale, którą SAM wykrył już jakiś czas temu. Okazuje się, że stężenie metanu w kraterze wzrasta o ok. 60 proc. latem i spada w innych przypadkowych momentach - bez zauważalnej przyczyny.
źródło: interia.pl
czytaj dalej
Wróciliśmy z krótkiego pobytu w Czechach, gdzie Fundacja Nautilus miała wykład o obecności UFO na naszej planecie. Mieliśmy okazję spotkać się z naszymi przyjaciółmi z Czech i Słowacji, którzy podobnie jak FN zajmują się badaniem fenomenalnego zjawiska Niezidentyfikowanych Obiektów Latających, a dokładniej tych z nich, które są pojazdami obcych cywilizacji bardzo licznie odwiedzających naszą planetę.
Poniżej nasze zdjęcia z tej imprezy. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem niezwykłej sprawności organizacyjnej naszych czeskich kolegów, którzy z oddaniem i pasją zadbali o każdy szczegół.
Po raz pierwszy mieliśmy okazję poznać osobiście prawdziwą legendę badania UFO, gdyż w konferencji uczestniczył Miloš Jesenský ze Słowacji. Miał on bardzo ciekawy wykład o tym, jak zmienia się świadomość społeczeństwa i nastawienie kościoła do problemu istnienia obcych cywilizacji.
To był bardzo ciekawy weekend i nawiązaliśmy sporo nowych znajomości z naszymi południowymi kolegami z Czech i Słowacji, którzy podobnie jak FN zajmują się UFO.
Przy okazji jeszcze dwie sprawy. Polecamy najnowszy miesięcznik Nieznany Świat, w którym jest specjalny dodatek poświęcony osobie naszego przyjaciela Ś.P. Marka Rymuszko, którego odejście do krainy światła w tym roku (22 lipca 2019) do tej pory jest czymś, z czym bardzo trudno się pogodzić.
Jeden z listów zamieszczonych w tym dodatku nawiązuje także do tekstu publikacji, który ukazał się w serwisie FN.
Bardzo polecamy ten numer Nieznanego Świata!
Na koniec rzecz bardzo ważna, czyli sytuacja serwisu FN. Jak pewnie zauważyliście strony otwierają się cały czas bardzo wolno, a także często po prostu się blokują. Mamy już przynajmniej kilka hipotez dotyczących tego, co jest tego powodem. Jak wiecie nie mamy kontaktu z naszym programistą i głównym autorem strony, który niestety z powodów osobistych musiał zawiesić wszelką aktywność. Tego typu sytuacja oznaczała, że o ile oprogramowanie serwera było cały czas uaktualniane, to oprogramowanie serwisu niestety nie. Wcześniej czy później musiały pojawić się takie kłopoty… to było tylko kwestią czasu.
Na razie czekamy na przestawienie opcji naszego serwera (mamy już na to pieniądze) na większą i szybszą, co powinno już poprawić sytuację (przynajmniej mamy taką nadzieję). Pojawili się także czytelnicy, którzy są gotowi pomóc nam w obecnej sytuacji. Jeden z nich już zaczął pracować nad nową i znacznie szybszą wersją serwisu przystosowanego do tak dużego transferu (grafika poniżej).
Najpierw jednak spróbujemy uratować to, co jest obecnie, gdyż naprawdę w powstanie tej wersji „wirtualnego okrętu Nautilus” kilka osób włożyło gigantyczną pracę i po prostu jej szkoda… miejmy nadzieję, że wszystko uda się przynajmniej tak ustawić, aby nie pojawiały się dziwne komunikaty o np. 502 bad Gateway. ;)
Już w najbliższą niedzielę 1 grudnia o 10.00 rozpocznie się nasz LIVESTREAM „Planeta Buddów”.
Rada FN podjęła jednak ważną decyzję. Tego dnia, czyli w niedzielę 1 grudnia 2019 będzie narada projektu KONTAKT, a także wykład odbędzie się w samym centrum Warszawy (100 metrów od ronda gen. Charles'a de Gaulle'a!) o godzinie 16.00
Dla naszych sympatyków z Warszawy, którzy będą mieli czas i ochotę 1 grudnia o 16.00 zobaczyć na żywo ekipę FN i ekipę Projektu KONTAKT mamy dobrą wiadomość – będzie można uczestniczyć w tym wykładzie, choć liczba osób będzie ograniczona pojemnością sali. Jak to zrobić, aby zobaczyć wykład FN na żywo? Więcej informacji wkrótce w serwisie.
czytaj dalej
Amerykańska NASA opublikowała informacje o asteroidzie oznaczonej jako JF1. Obiekt, którego szerokość wynosi około 128 metrów, za mniej niż 3 lata znajdzie się niepokojąco blisko Ziemi.
NASA twierdzi, że 2009 JF1 może uderzyć w Ziemię 6 maja 2022 r. Według ocen NASA prawdopodobieństwo kolizji pozostaje niskie. 2009 JF1, jak każde ciało niebieskie może zmienić swoją trajektorię na skutek różnych czynników zewnętrznych jak ciepło lub oddziaływania grawitacyjne.
Oznacza to, że nie da się zbyt precyzyjnie przewidzieć, gdzie konkretnie znajdzie się dany obiekt za jakiś czas. Jednak gromadząc kolejne dane na podstawie nowych obserwacji, można adaptować predykcję orbity urealniając jej przebieg. W przypadku 2009 JF1 musi to dopiero nastąpić. Do tego czasu wszystko jest możliwe, nawet zderzenie z Ziemią.
Asteroida 2009 JF1 została wpisana na listę obiektów potencjalnie niebezpiecznych już w czerwcu tego roku. Zgłoszenie nadeszło od Europejskiej Agencji Kosmicznej - ESA. Teraz NASA potwierdziła tylko wyliczenia europejskich astronomów. Gdyby rzeczywiście istniało ryzyko kolizji, to trzeba by było organizować jakąś misję kosmiczną w celu neutralizacji zagrożenia.
Gdyby asteroida JF1, obiekt wielkości wieżowca, zderzyła się z naszą planetą, oznaczałoby to poważne niebezpieczeństwo dla Ziemi. Zderzenie miałoby siłę około 230 kiloton lub 230 tysięcy ton TNT. Bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę w 1945 r. uwolniła energię, która odpowiada mniej więcej 15 kilotonom trotylu.
From: [...]
Sent: Thursday, November 21, 2019 10:49 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: nagranie
Witam
Jakiś czas temu zacząłem interesować sie samochodami elektrycznymi natomiast dziś trafiłem na film na którym bateria takiego samochodu nagle eksploduje, a kilka sekund przed tym zdarzeniem coś nadlatuje z lewej strony. Najlepiej widać to przy spowolnieniu 0.25. Nie jestem pewien czy jest to jakiś defekt nagrania i akurat zbieg okoliczności czy nie. Proszę o podanie filmu osobie która zna się na obróbce wideo i sprawdzenie czy jest to rzeczywiście jakiś obiekt czy błąd/bug podczas nagrywania.
https://youtu.be/IrJZFT-0FOs?t=7
Pozdrawiam serdecznie
[...]
From: [...]
Sent: Wednesday, November 20, 2019 2:36 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Greta Thunberg to podróżniczka w czasie?
Dzień dobry
Obecnie w internecie trwa gorąca dyskusja po ujawnieniu rzekomej fotografii pochodzącej z XIX wieku na której widać słynną aktywistkę klimatyczną Gretę Thunberg. Ludzie twierdzą że Greta Thunberg to podróżniczka w czasie. Poniżej linki do artykułów:
https://kobieta.wp.pl/greta-thunberg-podrozniczka-w-czasie-ludzie-udostepniaja-zdjecie-z-1898-roku-6448085623548033a
https://www.rt.com/news/473866-greta-thunberg-photo-time-traveler/
Pozdrawiam
czytaj dalej
Droga Redakcjo, cześć
Niedawno oglądałem ciekawy program w kanadyjskiej TV (CBC Doks POV Spaceman). Program był poświecony “zniknięciu” mężczyzny (Granger Ormand Taylor) w 1980 roku. Zdarzyło to się na Vancouver Island w miejscowości Dunken - British Columbia w 1980 roku. Do tej pory nie znaleziono śladu po nim. Przed swoim zniknięciem uprzedził rodzinę, że “Obcy” go zabierają ale że wróci. Jak dotąd nie wrócił.
Po bezskutecznych poszukiwaniach powstały różne hipotezy np że popełnił samobójstwo ale znający go ludzie wykluczają taki rozwój zdarzeń. Piszę do Was bo może p. Jackowski na podstawie zdjęć tego pana bedzie mogł znalezć rozwiazanie tej zagadki.
Poniżej link do tego programu – jeżeli będziecie mieli problem z uzyskaniem zdjęć tego pana z tego programu to proszę dać znać - na wszelki wypadek załączam parę, które udało mi sie zrobić.
https://www.reddit.com/r/UnresolvedMysteries/comments/an25c5/spaceman_new_tv_documentary_highlights_mystery_of/
Pozdrawiam,
[...]
Na internecie jest więcej informacji o tym zdarzeniu oraz o tej osobie ale ten link chyba jest najbardziej wartosciowy (moim zdaniem).
czytaj dalej
Mamy bardzo dużo filmów z UFO, które dostaliśmy w ostatnich miesiącach. Ich prezentacja i obróbka na programach montażowych zajmie sporo czasu - prezentujemy jeden z ostatnich, który dotarł na pokład okrętu Nautilus 18 listopada 2019.
From: [...]
Sent: Monday, November 18, 2019 12:40 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: NOL
Witam, dnia 24.06.2019 zarejestrowałem przelot nie znanego mi obiektu w miejscowości Barlinek, pozdrawiam
Poniżej klatka z filmu (powiększony fragment z obiektem).
I jeszcze film
czytaj dalej
Kilku oficerów Marynarki Wojennej, którzy byli świadkami tzw. incydentu USS Nimitz w 2004 r., poinformowało, że sprawę próbowano zatuszować. Dotyczy to kontaktu amerykańskich żołnierzy z tak zwanym UFO.
We wrześniu amerykańska armia oficjalnie przyznała, że ich piloci spotkali niezidentyfikowanymi obiektami latającymi, czyli w skrócie - UFO (ang. "Unidentified Flying Object"). Nie oznacza to bynajmniej, że Amerykanie bezpośrednio potwierdzili istnienie przysłowiowych "latających spodków".
Reklama
Przez kilka dni w listopadzie 2004 r. krążownik USS Nimitz stacjonujący ok. 160 km od wybrzeży południowej Kalifornii obserwował dziwne sygnały emitowane z obiektu na niebie. Sygnały były nieregularne i nie pasowały do sygnatur emitowanych przez znane samoloty. Marynarka Wojenna podniosła myśliwce, aby bliżej przyjrzeć się temu dziwnemu zjawisku. Efektem tych obserwacji były dwa czarno-białe materiały wideo upublicznione w 2017 r.
Pięciu weteranów Marynarki Wojennej, którzy w czasie incydentu USS Nimitz stacjonowali na USS Princeton w ramach misji szkoleniowej, podzielili się swoimi doświadczeniami z tamtego czasu.
Dziwne sygnały pochodziły z obiektu, który gwałtownie zmieniał wysokość - w jednym momencie znajdował się na 24 km, by po kilku sekundach przemieścić się zaledwie na pułap 9 kg. Obiekt został nazwany "Tic Tac" ze względu na swój kształt.
- Tic Tac emitował w nocy fosforyzujący blask widoczny w różnych kierunkach - powiedział Gary Voorhis, jeden z weteranów, którzy obserwowali obiekt przez lornetkę na okręcie.
Voorhis relacjonuje, że jakiś czas po tym, jak zaobserwowano sygnały UFO, na okręcie Marynarki Wojennej wylądowali tajemniczy agenci, którzy nakazali przekazać wszystkie prywatne nagrania obiektów. Podobną historię przytacza podoficer Patrick P.J. Hughes, który był technikiem lotniczym w 2004 r. Dwóch nieznanych mężczyzn poprosiło go o oddanie dysków twardych z samolotów, które obserwowały UFO.
źródło: interia.pl
czytaj dalej
Elon Musk mówi o budowie miasta na Marsie. Będzie potrzebne 1000 lotów i 20 lat. Elon Musk potwierdził właśnie, że transport wszystkich materiałów potrzebnych do budowy samowystarczalnego miasta na Marsie będzie sporym wyzwaniem. Z jego obliczeń wynika, że potrzebnych będzie 1000 lotów rakietą Starship, co zajmie ok. 20 lat.
Elon Musk przemawiając na konferencji Space Pitch Day organizowanej przez amerykańskie Siły Powietrzne stwierdził, że jeden lot 100-osobowej rakiety Starship na Marsa będzie kosztował ok. 2 mln dolarów. To bardzo niewiele, mniej nawet niż lot małej rakiety na Czerwoną Planetę.
Mimo wszystko, jeśli myślimy o budowie stałej bazy na Marsie, jeden start zdecydowanie nie wystarczy. Po konferencji, Musk podzielił się w serii tweetów swoimi wyliczeniami na temat ewentualnej kolonizacji planety za pomocą rakiet SpaceX.
Zdaniem ekscentrycznego przedsiębiorcy, potrzebne będzie 1000 lotów na Marsa, aby dostarczyć tam wszystkie materiały, które powinny wystarczyć do budowy samowystarczalnego miasteczka. Każdy statek Starship byłaby w stanie zabrać ze sobą ok. 100 ton ładunku, co oznacza, że łączna waga materiałów, które miałyby być zabrane z Ziemi to 100 tys. ton.
Niestety transport surowców zajmie sporo czasu - ze względu na ciągły ruch planet wokół Słońca, statki Starship nie będą mogły startować codziennie. Ziemia i Mars zbliżają się do siebie na odpowiednią odległość tylko raz na dwa lata, co oznacza, że przetransportowanie wszystkiego zajmie prawdopodobnie aż 20 lat. Koszt tego przedsięwzięcia (chodzi o same loty) będzie wynosił ok. 2 mld dolarów, choć z biegiem czasu może się oczywiście nieco zmienić.
1000 lotów na orbitę rocznie
Przy okazji Musk powiedział też nieco więcej o możliwościach wynoszenia ładunków na orbitę Ziemi przez statek Starship. Zdaniem miliardera, 100 takich rakiet jest w stanie wynieść 10 mln ton rocznie. A to za sprawą częstotliwości lotów, która wyniosłaby aż ok. 3 dziennie, czyli ponad 1000 w ciągu roku.
Jeśli zbudujemy tyle Starshipów, co Falconów - ok. 100 pojazdów i każdy wyniesie 100 ton na orbitę - będzie to pojemność 10 milionów ton ładunku rocznie
- napisał na Twitterze Musk.
czytaj dalej
Przed szczytem klimatycznym w Madrycie 11 tysięcy naukowców ostrzega przed brakiem zmian w polityce klimatycznej. Inaczej ludzkości grozi "nieopisane cierpienie".
Jeżeli ludzkość nie zacznie poważnie przeciwdziałać globalnemu ociepleniu, grozi jej "nieopisane cierpienie" - ostrzega 11 tys. naukowców z całego świata. Mimo wszystkich przestróg i wezwań w ostatnich czterech dziesięcioleciach, globalne ocieplenie przybiera na sile w alarmującym tempie - piszą naukowcy we wspólnym apelu opublikowanym na łamach pisma "BioScience".
Cztery tygodnie przed kolejnym szczytem klimatycznym ONZ badacze ze 153 krajów stwierdzają bez ogródek: "Z danych, jakimi dysponujemy, jasno wynika, że czeka nas klimatyczny stan wyjątkowy". Wskazują przy tym, że chociaż mnożą się alarmujące sygnały, wszystko toczy się na ogół tak jak dotąd.
Do sygnatariuszy apelu należy 871 naukowców z niemieckich uniwersytetów i instytutów badawczych.
Cele za mało ambitne
Naukowcy proponują szereg rozwiązań w walce z globalnym ociepleniem. Między innymi trzeba zachować lasy jako magazyny CO2, ludzkość powinna w dalekim stopniu przejść na wegetarianizm (!) i musi zostać zatrzymany gwałtowny przyrost liczby ludności na naszym globie.
Według autorów innego, opublikowanego także w tych dniach artykułu amerykańskiej organizacji pozarządowej Universal Ecological Fund, cele wyznaczone w paryskim porozumieniu klimatycznym nie są wystarczająco ambitne.
Trzy czwarte ze 184 państw, które ratyfikowały porozumienie, robi za mało, by przyczynić się do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Tylko 28 państw Unii Europejskiej i siedem innych krajów jest na dobrej drodze, by osiągnąć cel, jakim jest ograniczenie emisji gazów do 2030 r. co najmniej o 40 proc.
Cztery państwa największymi emitentami CO2
Krytyczna ocena celów klimatycznych wyznaczonych sobie przez światową społeczność, nie jest nowa. Co pięć lat ustalenia porozumienia paryskiego mają być zaostrzone. W przyszłym roku mają zostać przedłożone nowe plany.
W centrum zainteresowania autorów raportu Universal Ecological Fund znajdują się cztery państwa: Chiny, Indie, Rosja i Stany Zjednoczone. Czwórka ta odpowiada za ponad połowę gazów cieplarnianych na świecie. Chiny i Indie zadeklarowały jak dotąd tylko, że będą dążyły do tego, by wzrost emisji gazów cieplarnianych był wolniejszy niż wzrost ich gospodarek. Rosja nie przedłożyła żadnych planów, a USA wycofują się z paryskiego porozumienia klimatycznego.
(DPA,ARD/stas)
czytaj dalej
Historia przydarzyła się Lachlanowi Connorsowi, nastolatkowi z Denver. Według rodziców chłopaka przed wypadkiem nie miał on słuchu. Dziś gra na 13 instrumentach.
Materiał o nastolatku przed kilkoma dniami przedstawiała amerykańska telewizja CBC Denver. Opowiada o uczniu jednej z miejskich szkół średnich, który jest multiinstrumentalistą.
– Szkoła Kent Denver High School może pochwalić się kilkoma ciekawymi grupami muzycznymi, ale naprawdę ciekawa jest historia, która kryje się za pianistą jednej z nich – zaczyna swój materiał CBC.
Lachlan nigdy nie miał talentu do muzyki – mówi reporterom matka nastolatka Elsie Hamilton. Opowiada, jak namawiała syna, aby zanucił którąś z popularnych amerykańskich piosenek. Nie potrafił. Gdy chłopiec był młodszy, muzyka mogła dla niego nie istnieć. Interesował go sport.
Był załamany, ale nagle odkrył, że…
– Myślałem, że zostanę profesjonalnym graczem lacrosse – opowiada. To popularna, zwłaszcza w Kanadzie, dyscyplina sportu. Polega na umieszczeniu w bramce piłki za pomocą trójkątnej rakiety. Lacrosse jest sportem kontaktowym. Drobne starcia pomiędzy graczami są elementem gry. Dlatego zawodnicy noszą kaski i ochraniacze.
Gdy Connors był w szóstej klasie szkoły podstawowej, przez lacrosse trafił do szpitala. Podczas gry przewrócił się na boisku, upadł do tyłu i mocno uderzył się w głowę. – Czułem się oszołomiony, gdy wstawałem, ale myślałem, że nic mi nie jest – opowiada. Lekarze zabrali chłopca do lekarza, a ten zgodził się, aby znów grał w lacrosse. Ale kolejne uderzenie w głowę zakończyło się atakiem drgawek podobnym do epilepsji i halucynacjami. Chłopak spędził w szpitalu kilka tygodni. Gdy wychodził, lekarze zakazali mu uprawiania sportów kontaktowych.
Connors początkowo był załamany. Ale niespodziewanie odkrył, że potrafi z pamięci grać muzykę, chwytając za różne instrumenty. Dziś grywa w sumie na trzynastu, m.in. na pianinie, gitarze, mandolinie, ukulele, harmonijce i dudach. Jak opowiada CBS, muzyka stała się sensem jego życia. – Kocham ją bardziej niż cokolwiek innego. Jest tą rzeczą, która sprawia, że rano wstaję z łóżka – mówi.
Szopen też miewał ataki epilepsji
Według lekarza nastolatka – doktora Spyridona Papadopoulosa – wskutek uderzenia Connors mógł “uruchomić” nieaktywną wcześniej część mózgu.
– Możliwe, że ten talent był utajony w jego mózgu. Z jakiegoś powodu ujawnił się, gdy mózg dochodził do siebie po kontuzji. To nie było lekkie stłuczenie – mówi lekarz, zaznaczając, że to tylko teoria.
– Po prostu coś się zmieniło i dziękuję Bogu, że tak się stało – komentuje Connors.
Dziś nastolatek gra muzykę wyłącznie ze słuchu. Nut się nie uczy, choć matka go do tego zachęca. Przeszły mu już drgawki, ale CBC przypomina, że ataki epilepsji zdarzały się także Szopenowi. Taki wniosek przed kilkoma latami wysnuli hiszpańscy naukowcy, którzy analizowali listy Szopena i jego znajomych. Słynny polski kompozytor opisywał w nich nagłe utraty kontaktu z rzeczywistością i halucynacje, których doznawał.
– Nikt nie może z absolutną pewnością powiedzieć, że wypadek jest powodem muzycznego talentu tego chłopca. On sam ma nadzieję, że ten dar pozostanie z nim do końca życia – podsumowuje CBC.
Connors nie jest pierwszym mieszkańcem Denver, który nagle dostał od losu nowy talent. W ubiegłym roku amerykańskie media opisywały Dereka Amato, który doznał wstrząśnienia mózgu po skoku do płytkiego basenu. Teraz grywa na ośmiu instrumentach.
/wiadomość dostaliśmy na naszą pocztę/
From: [...]
Sent: Tuesday, November 5, 2019 12:52 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Czyżby odblokowana pamięć reinkarnacyjna?
Witam Fundację. Natknąłem się w sieci na artykuł mówiący o ciekawym przypadku nastolatka, który po urazie głowy zaczął grać na 13 instrumentach!
https://dobrewiadomosci.net.pl/50-przewrocil-sie-na-boisku-uderzyl-w-glowe-i-zaczal-grac-na-instrumentach/
Pozdrawiam!
czytaj dalej
Polecamy najnowszy odcinek wideo-bloga Krzysztofa Jackowskiego o życiu po śmierci. Obowiązkowa pozycja dla wszystkich interesujących się tamatem nieśmiertelności duszy i tego, co nas czeka po przekroczeniu granicy i wkroczeniu do krainy światła.
Jasnowidz mówi bardzo ciekawe rzeczy, które znajdują potwierdzenie w naszych materiałach. Odpowiadając na pytanie internauty, jak radzić sobie z duchami, które starają się zakłócić życie żyjącym faktycznie trzeba mówić "ostro i zdecydowanie".
Krzysztof Jackowski mówi także o zjawisku Déjà vu.
- To czasami odkrywające się klapki tego, co jest zaplanowane i co musimy przeżyć. - wyjaśnia jasnowidz.
Najpiękniejsze słowa padają na koniec.
- Idąc na groby swoich bliskich nie obrażajcie ich myślą, że ich już nie ma. Byt jeden - nieskończony i wieczny. Spinoza - mówi Krzysztof Jackowski.
To piękne motto na najbliższy Dzień Wszystkich Świętych.
czytaj dalej
Grupa badaczy UFO, której przewodzi były wokalista Blink-182, Tom DeLonge, podpisała umowę z armią USA. Dzięki niej razem zbadają i opracują materiały mogące posłużyć do konstruowania nowych technologii, m.in. aktywnego kamuflażu i komunikacji kwantowej.
Amerykańska armia na przeprowadzenie badań z firmą "To The Stars Academy" przeznaczy aż 750 tys. dolarów (ok. 2.9 mln zł). Umowa współpracy obejmuje 5 lat.
Niewątpliwie jest to zaskakująca informacja. Do tej pory działalność firmy DeLonge'a znana była raczej z ekscentrycznych ruchów w obszarze tematyki UFO – np. pozyskała ona materiały, które rzekomo miały być pozaziemskiego pochodzenia (i które być może zbada teraz amerykańska armia) oraz pokazała filmy wykonane przez siły powietrzne amerykańskiej marynarki wojennej, na których miały widnieć obiekty UFO (co okazało się prawdą).
Od UFO do technologii przyszłości
Teraz jednak organizacja pokazała swoją inną twarz. Razem z Centrum Uzbrojenia Dowództwa ds. Rozwoju Sił Zbrojnych (CCDC) amerykańskiej armii, firma DeLonge'a będzie pracowała nad rozwojem nowych technologii.
Współpraca obejmuje badania takich obszarów, jak redukcja masy bezwładności (rodzaj napędu przyszłości), mechaniczne/strukturalne metamateriały, przewodniki fal elektromagnetycznych z metamateriałów, fizyka kwantowa, aktywny kamuflaż, komunikacja kwantowa, napęd zasilany wiązką energii. Wszystkie z tych technologii mają związek z ulepszeniem możliwości pojazdów lądowych armii.
Źródło: Vice.com, Thefader.com
czytaj dalej
Emma Johnson to 35-letnia mama, która pochodzi z Liverpoolu. Kobieta wybrała się do kina wraz ze swoimi dziećmi - sześcioletnim Georgem, ośmioletnią Avą i ośmiomiesięcznym Harperem, który pierwszy raz odwiedził kino. Zrobiła rodzinne selfie, aby uwiecznić ten moment.
Duch z misiem
Kobieta wyjęła telefon komórkowy i zrobiła zdjęcie. Z pozoru wyglądało normalnie - uśmiechnięta rodzina w kinie. Przyglądając mu się bliżej, na tylnych siedzeniach widoczna jest jednak ciemna, podejrzana postać. Żeby dzieci nie bały się, mama musiała im powiedzieć, że był to chwyt marketingowy i efekt specjalny, który miał na celu wypromować nowy film o pogromcach duchów.
Wyostrzyłam zdjęcie, a następnie zauważyłam, że na tylnych siedzeniach znajduje się duch małej dziewczynki, który przytula misia - powiedziała portalowi The Sun przerażona kobieta.
Tajemnicza dziewczynka
Emma Johnson udostępniła zdjęcie w Internecie i zasugerowała, że duchem mogła być dziewczyna, która w przeszłości utopiła się w pobliżu kina. Kobieta spotkała przyjaciółkę, która siedziała w ostatnim rzędzie. Upewniła ją, że nikt tam nie siedział. Po udostępnieniu zdjęcia, została oskarżona o użycie programu do edycji obrazu. Twierdzi jednak, że to realne zdjęcie. Powiedziała:
- Gdy tylko udostępniłam zdjęcie, niektórzy oskarżali mnie o użycie Photoshopa lub innej aplikacji w telefonie. Nie znam się na technologii, więc nawet nie wiem, jak to zrobić. - powiedziała dziennikarzom The Sun.
Rzecznik Light Cinema odmówił komentarza na temat tego incydentu.
czytaj dalej
Do naszego archiwum projektu OTWARTE NIEBO trafił właśnie fantastyczny film pokazujący przelot UFO. Film jest bardzo ciekawy i ważny, gdyż pokazuje obiekt UFO, który my klasyfikujemy jako 'super-szybkie przeloty Nieidentyfikowanych Obiektów Latających". Tego typu manifestacje często trafiają na nasze łamy i od zawsze uważamy, że nie są to żadne "owady czy drobinki gnane przez wiatr", ale prawdziwe przeloty pojazdów obcych cywilizacji.
Po raz pierwszy mamy film, który jest jasnym dowodem na tę tezę. Dlaczego? Powód jest prosty: obiekt przelatuje przez chmurę i wylatując z niej wydostaje także smugę. Film jest naprawdę fantastyczny i zamieściliśmy go na naszym twitterze.
Na samym początku widzimy lądujący samolot.
Potem przed chmurą (przed samolotem) pojawia się dyskoidalny obiekt.
UFO wlatuje w chmurę, po czym wystrzeliwuje z jej drugiej strony.
Fragment chmury zostaje wręcz "wybity" z chmury.
Poniżej nagranie z naszego twittera.
Poniżej jeszcze kilka filmów z naszego Archiwum Wideo FN, które były zamieszczone na naszym profilu na facebooku (serwisu emilcin.com)
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
Teleskop Webba sfotografował UFO?
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie