Dziś jest:
Wtorek, 3 grudnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

FN 24
WIADOMOŚCI OD NASZYCH CZYTELNIKÓW
Wyślij do nas wiadomość - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




Naukowcy wyznaczyli 29 możliwych do zamieszkania planet, z których widoczna jest Ziemia
Sob, 2 gru 2023 18:43 | komentarze: brak czytany: 1897x

Badacze kosmosu nie ustają w poszukiwaniach i stawianiu hipotez dotyczących możliwości istnienia cywilizacji pozaziemskiej. Ostatnio jednak odwrócili pytanie: a co jeśli one istnieją i – podobnie jak my – mogą tylko odbierać sygnały z dalekiej Ziemi? Tak powstała lista 29 planet, które mogłyby mieć mieszkańców świadomych naszego istnienia w kosmosie.Ziemianie dysponują katalogiem 1715 systemów gwiazd.......

czytaj dalej

Badacze kosmosu nie ustają w poszukiwaniach i stawianiu hipotez dotyczących możliwości istnienia cywilizacji pozaziemskiej. Ostatnio jednak odwrócili pytanie: a co jeśli one istnieją i – podobnie jak my – mogą tylko odbierać sygnały z dalekiej Ziemi? Tak powstała lista 29 planet, które mogłyby mieć mieszkańców świadomych naszego istnienia w kosmosie.

Ziemianie dysponują katalogiem 1715 systemów gwiazd w naszym otoczeniu, skąd ewentualna cywilizacja pozaziemska mogłaby zaobserwować istnienie naszej planety w ciągu ostatnich pięciu tysięcy lat. Obserwacja taka jest możliwa – przynajmniej według ziemskich naukowców – wtedy, kiedy planeta pojawia się na tle tarczy gwiazdy.

46 planet do zamieszkania

Z tej listy 46 systemów gwiezdnych jest dostatecznie blisko, by ich planety mogły przechwycić czytelny znak, że nasza Ziemia jest zamieszkała. Mogą to być sygnały radiowe albo telewizyjne, wysłane w ciągu ostatnich stu lat.

Badaczki szacują, że 29 planet w tych 46 układach jest potencjalnie zamieszkałych, co oznacza, że ich budowa i klimat nie wykluczają istnienia na nich życia. Jeżeli któraś z tych planet jest zamieszkała przez inteligentną cywilizację, jej mieszkańcy mogliby przechwycić jakieś sygnały płynące z Ziemi i być może nawet wywnioskować, że na naszej planecie istnieją inteligentne formy życia.

Zostały one "wyłowione" z prowadzonego przez Europejską Agencję Kosmiczną katalogu Gaia, który śledzi pozycję i ruch gwiazd. Znalazły się tam 2034 gwiazdy w zasięgu 100 parseków, czyli 326 lat świetlnych, które mogłyby dostrzec Ziemię w czasie między 5 tys. lat a 5 tys. lat od teraz.





UFO odbierają sygnały z Ziemi?

Jest wśród nich np. Ross 128, czerwony karzeł w konstelacji Panny, odległy o 11 lat świetlnych, który jest dwa razy większy od Ziemi. Nasza planeta była stamtąd widoczna przez 2 tys. lat, ale ten kontakt urwał się 900 lat temu. Za to ewentualni mieszkańcy jednej z dwóch planet orbitujących wokół Gwiazdy Teegardena 12,5 roku świetlnego od Ziemi, będą mogli przechwycić sygnał naszych telewizji za 29 lat.
 
"Pytanie, czy przekazy z Ziemi zachęciłyby zaawansowaną cywilizację, by nawiązać z nami kontakt, pozostaje nierozstrzygnięte" – zauważa "The Guardian". Jednak nasze planety mogłyby wymieniać się informacjami tylko w krótkich "okienkach".

Autorkami nowych badań, które zostały właśnie opublikowane w "Nature", są Lista Kaltenegger, dyrektorka Instytutu Carla Sagana na Uniwersytecie Cornell w Nowym Jorku oraz astrofizyczka z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej Jackie Faherty.

Naukowcy podkreślają, że metoda tranzytowa to tylko jedna z metod wykrywania nowych planet. W tym roku ma zostać uruchomiony choćby kosmiczny teleskop Jamesa Webba, który będzie wyszukiwał życia na planetach pozasłonecznych analizując skład ich atmosfery.





zwiń tekst

JAPONIA: W FUKUSHIMIE POWSTAJE OŚRODEK MONITOROWANIA UFO
Śr, 23 cze 2021 11:55 | komentarze: brak czytany: 1653x

W mieście Iino w prefekturze Fukushima, które znane jest powszechnie jako japońskie miasto regularnie odwiedzane przez UFO, zostanie otwarty nowy ośrodek badawczy – podaje dziennik „The Japan Times”.Ośrodek będzie znajdował się w już istniejącym w tym mieście od 1992 roku centrum poświęconym niezidentyfikowanym obiektom latającym. Jego zadaniem będzie zbieranie dowodów i analiza danych z Japonii i.......

czytaj dalej

W mieście Iino w prefekturze Fukushima, które znane jest powszechnie jako japońskie miasto regularnie odwiedzane przez UFO, zostanie otwarty nowy ośrodek badawczy – podaje dziennik „The Japan Times”.



Ośrodek będzie znajdował się w już istniejącym w tym mieście od 1992 roku centrum poświęconym niezidentyfikowanym obiektom latającym. Jego zadaniem będzie zbieranie dowodów i analiza danych z Japonii i ze świata.

Dyrektorem ośrodka ma zostać Takeharu Mikami, redaktor naczelny miesięcznika Mu zajmującego się trudnymi do wyjaśniania zjawiskami.

Miasteczko, w którym otwarty zostanie ośrodek powszechnie znane jest jako japońskie miasto UFO, gdzie rzekomo rejestrowano tajemnicze zjawiska już od lat siedemdziesiątych XX wieku.

Miasteczko wierzy, że ośrodek stanie się nowa popularną atrakcją turystyczną. Projekt finansowany jest z budżetu prefektury Fukushima.

Źródło: PAP

/poniżej zdjęcie UFO wykonane w pobliżu elektrowni Fukushima w Japonii/



zwiń tekst

DWAJ NAUKOWCY Z USA: PRZYTŁACZAJĄCE DOWODY, ŻE KORONAWIRUS WYCIEKŁ Z CHIŃSKIEGO LABOLATORIUM
Sob, 2 gru 2023 18:43 | komentarze: brak czytany: 2245x

Dwaj amerykańscy naukowcy twierdzą, że szansa na to, że koronawirus pojawił się naturalnie u zwierząt na tzw. mokrym targu w chińskim mieście Wuhan, jest "jedna na milion". Istnieją "przytłaczające dowody" na to, że patogen został stworzony w laboratorium w Wuhanie - twierdzą eksperci.Dwaj amerykańscy naukowcy twierdzą, że szansa na to, że koronawirus pojawił się naturalnie u zwierząt na tzw. mokrym.......

czytaj dalej

Dwaj amerykańscy naukowcy twierdzą, że szansa na to, że koronawirus pojawił się naturalnie u zwierząt na tzw. mokrym targu w chińskim mieście Wuhan, jest "jedna na milion". Istnieją "przytłaczające dowody" na to, że patogen został stworzony w laboratorium w Wuhanie - twierdzą eksperci.




Dwaj amerykańscy naukowcy twierdzą, że szansa na to, że koronawirus pojawił się naturalnie u zwierząt na tzw. mokrym targu w chińskim mieście Wuhan, jest "jedna na milion". Istnieją "przytłaczające dowody" na to, że patogen został stworzony w laboratorium w Wuhanie - twierdzą eksperci.





Steven Quay i Richard Muller, którzy w czerwcu na łamach dziennika "The Wall Street Journal" przedstawili naukowe uzasadnienie teorii wycieku koronawirusa z laboratorium, powiedzieli na wideokonferencji, że światu grozi biologiczna wojna światowa, jeśli tzw. badania GoF [badania medyczne, które zmieniają organizm lub chorobę w sposób, który zwiększa patogenezę, przenośność lub zasięg, czyli w tym przypadku zakaźność i zjadliwość wirusa - PAP] nie zostaną natychmiast wstrzymane - podaje australijski portal News.com.

Dwaj amerykańscy naukowcy twierdzą, że szansa na to, że koronawirus pojawił się naturalnie u zwierząt na tzw. mokrym targu w chińskim mieście Wuhan, jest "jedna na milion". Istnieją "przytłaczające dowody" na to, że patogen został stworzony w laboratorium w Wuhanie - twierdzą eksperci.

Steven Quay i Richard Muller, którzy w czerwcu na łamach dziennika "The Wall Street Journal" przedstawili naukowe uzasadnienie teorii wycieku koronawirusa z laboratorium, powiedzieli na wideokonferencji, że światu grozi biologiczna wojna światowa, jeśli tzw. badania GoF [badania medyczne, które zmieniają organizm lub chorobę w sposób, który zwiększa patogenezę, przenośność lub zasięg, czyli w tym przypadku zakaźność i zjadliwość wirusa - PAP] nie zostaną natychmiast wstrzymane - podaje australijski portal News.com.

Dr Quay, dyrektor naczelny firmy farmaceutycznej Atossa Therapeutics z siedzibą w Seattle, powiedział waszyngtońskiemu Instytutowi Hudsona, że postępy w badaniach nad wirusami i szczepionkami stworzyły sytuację, że "można mieć broń biologiczną rano i szczepionkę po południu".

W swojej prezentacji Quay powiedział, że kluczowym dowodem wskazującym na "wyciek z laboratorium" jest fakt, że kiedy wirus pojawił się po raz pierwszy, był już niezwykle zakaźny, w przeciwieństwie do innych wirusów, które - jak można zaobserwować - ewoluują w miarę rozprzestrzeniania się w populacji, aż do momentu, gdy dominuje najbardziej zakaźna forma. "Covid-19 nie tlił się w społeczności przed rozpoczęciem pandemii, jak to obserwowano w przypadku poprzednich epidemii koronawirusów" - zaznaczył naukowiec.

Na podstawie porównania z epidemiami SARS-CoV-1 i MERS Quay powiedział, że "prawdopodobieństwo, iż nabyta przez społeczność choroba odzwierzęca" przyniosłaby takie rezultaty, jakie zaobserwowano na wczesnym etapie rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2, było jak jeden do miliona".

Profesor Muller, astrofizyk z Uniwersytetu Kalifornijskiego, powiedział, że istniały obawy, iż naukowcy znajdą się "na czarnej liście i będą określani jako wrogowie Chin", jeśli będą podtrzymywali teorię o "wycieku z laboratorium". "To oznaczało, że Chiny sprawowały kontrolę nad wolnością słowa w USA. Amerykańscy naukowcy nie chcieli nawet dyskutować na ten temat z obawy przed tym, co zrobią Chiny" - powiedział.

PAP

 





zwiń tekst

25 CZERWCA 2021 OBOK ZIEMI PRZELECI ASTEROIDA
Sob, 2 gru 2023 18:43 | komentarze: brak czytany: 1735x

25 czerwca potencjalnie niebezpieczna asteroida zbliży się do Ziemi. 2010 NY65 ma 187 m długości i przemierza Układ Słoneczny z prędkością ponad 48 000 km/h. Eksperci oceniają, czy istnieje ryzyko zderzenia obiektu z Ziemią.Asteroida 2010 NY65 nie należy do największych, ale mimo to określana jest mianem "potencjalnie niebezpiecznej". W najbliższych tygodniach zbliży się do Ziemi, jednak możemy spać.......

czytaj dalej

25 czerwca potencjalnie niebezpieczna asteroida zbliży się do Ziemi. 2010 NY65 ma 187 m długości i przemierza Układ Słoneczny z prędkością ponad 48 000 km/h. Eksperci oceniają, czy istnieje ryzyko zderzenia obiektu z Ziemią.




Asteroida 2010 NY65 nie należy do największych, ale mimo to określana jest mianem "potencjalnie niebezpiecznej". W najbliższych tygodniach zbliży się do Ziemi, jednak możemy spać spokojnie. Obiekt przeleci w odległości ponad 15 razy większej niż tak, która dzieli Księżyc od Ziemi.

NASA podkreśla, że z wszystkich analiz wynika, że asteroida nie stanowi realnego zagrożenia. Mimo to wszystkie obiekty z grupy NEO (bliskich Ziemi) należy uważać za potencjalnie niebezpieczne. Tego typu obiekty są katalogowane przez NASA oraz inne agencje kosmiczne. Asteroidy mające ponad 1 km średnicy są również na bieżąco monitorowane.

Obiekty potencjalnie niebezpieczne mogą w przyszłości uderzyć w Ziemię. Wpływ na zmianę trajektorii lotu asteroidy może mieć grawitacja dużych ciał niebieskich, zagęszczenie pyłu międzyplanetarnego czy efekty niegrawitacyjne, jak choćby efekt Jarkowskiego.

Tak czy inaczej, 25 czerwca, gdy 2010 NY65 zbliży się do Ziemi, nic nam nie zagraża.  

źródło: https://www.o2.pl/technologia/asteroida-zbliza-sie-do-ziemi-eksperci-oceniaja-zagrozenie-6651197365799840a





zwiń tekst

AUSTRALIA: PO POWODZIACH PRAWDZIWA INWAZJA PAJĄKÓW
Sob, 2 gru 2023 18:44 | komentarze: brak czytany: 1936x

Region Gippsland w australijskim stanie Wiktoria pokryły gęste, pajęcze sieci. Na opublikowanych przez mieszkańców nagraniach wygląda to tak, jakby łąki były otulone białym tiulem. Wszystko przez powodzie, które w zeszłym tygodniu nawiedziły Wiktorię.Ulewne deszcze, a w konsekwencji powodzie zmusiły w zeszłym tygodniu tysiące Australijczyków do ewakuacji. Wiele osób wciąż pozostaje bez prądu, a władze.......

czytaj dalej

Region Gippsland w australijskim stanie Wiktoria pokryły gęste, pajęcze sieci. Na opublikowanych przez mieszkańców nagraniach wygląda to tak, jakby łąki były otulone białym tiulem. Wszystko przez powodzie, które w zeszłym tygodniu nawiedziły Wiktorię.





Ulewne deszcze, a w konsekwencji powodzie zmusiły w zeszłym tygodniu tysiące Australijczyków do ewakuacji. Wiele osób wciąż pozostaje bez prądu, a władze pracują nad naprawą transformatorów i oczyszczaniem dróg. Z podmokłych terenów ewakuują się również pająki.

Z powodu ulewnych deszczy i podmokłego gruntu pająki musiały przenieść się nieco wyżej, aby uchronić się przed wodą. Działa to tak, jak nasze babie lato - pająki utkały nici, na których niesione przez wiatr dotarły na bezpieczne, wyżej położone tereny. Stąd pajęczyny, które pokryły trawy, łąki i pobocza. To powszechne zjawisko występujące po powodziach.

- Kiedy mamy tego typu ulewne deszcze i powodzie, zwierzęta, które spędzają życie na ziemi, nie mogą już tam mieszkać i robią dokładnie to, co my staramy się robić - przenoszą się wyżej - tłumaczył CNN profesor Dieter Hochuli, ekolog z Uniwersytetu w Sydney.

Podobne zjawisko zaobserwowano już w Gippsland w 2013 roku. Po ulewnych deszczach region podobnie jak teraz pokryła gęsta pajęczyna.


Portal independent.co.uk przypomina, że migracje pająków można było zobaczyć również w australijskim stanie Nowa Południowa Walia w marcu tego roku. Mieszkańcy udostępniali zdjęcia i filmy przedstawiające skupiska pająków próbujących uciekać przed powodzią. Szukały schronienia między innymi w domach po tym, jak Nowa Południowa Walia została dotknięta najgorszą powodzią od 50 lat.


- Kiedy mamy tego typu ulewne deszcze i powodzie, zwierzęta, które spędzają życie na ziemi, nie mogą już tam mieszkać i robią dokładnie to, co my staramy się robić - przenoszą się wyżej - tłumaczył CNN profesor Dieter Hochuli, ekolog z Uniwersytetu w Sydney.

Podobne zjawisko zaobserwowano już w Gippsland w 2013 roku. Po ulewnych deszczach region podobnie jak teraz pokryła gęsta pajęczyna.

Portal independent.co.uk przypomina, że migracje pająków można było zobaczyć również w australijskim stanie Nowa Południowa Walia w marcu tego roku. Mieszkańcy udostępniali zdjęcia i filmy przedstawiające skupiska pająków próbujących uciekać przed powodzią. Szukały schronienia między innymi w domach po tym, jak Nowa Południowa Walia została dotknięta najgorszą powodzią od 50 lat.



źródło: independent.co.uk, gazeta.pl



zwiń tekst

ZDJĘCIE Z 'SEKCJI ZWŁOK OBCEGO' NA AUKCJI INTERNETOWEJ W USA
Wt, 15 cze 2021 07:00 | komentarze: brak czytany: 2448x

Sekcja zwłok "Obcego" z 1947 roku. Zdjęcie jest warte fortunęPojedyncza klatka 16-milimetrowego filmu pokazującego rzekomą sekcję zwłok obcej istoty trafiła na aukcję internetową w USA. To jeden kadr z nagrania, które miało by być wykonane w 1947 roku w Roswell po katastrofie latającego spodka.Pojedyncza klatka z tego nagrania została właśnie wystawiona na aukcji NFT, a osoba, która zaoferuje najwyższą.......

czytaj dalej

Sekcja zwłok "Obcego" z 1947 roku. Zdjęcie jest warte fortunę

Pojedyncza klatka 16-milimetrowego filmu pokazującego rzekomą sekcję zwłok obcej istoty trafiła na aukcję internetową w USA. To jeden kadr z nagrania, które miało by być wykonane w 1947 roku w Roswell po katastrofie latającego spodka.





Pojedyncza klatka z tego nagrania została właśnie wystawiona na aukcji NFT, a osoba, która zaoferuje najwyższą cenę, otrzyma unikalny kod potwierdzający autentyczność zdjęcia. Zgodnie z opisem aukcji, jej zwycięzca otrzyma również fizyczny film.

Na nagraniu, które trafiło na aukcję, można zobaczyć martwego humanoida leżącego na stole. Ma zaokrąglony tułów i brzuch, bulwiaste, ciemne oczy i bezwłosą głowę, która jest znacznie większa niż przeciętna ludzka czaszka. Postacie w białych kombinezonach przeprowadzają "sekcję zwłok".

Skąd się wzięło to nagranie? Pogłoski o UFO w Roswell zaczęły krążyć w 1947 roku, po tym, jak w mediach publicznych pojawiły się doniesienia o "niezidentyfikowanym obiekcie latającym". Nagranie z "autopsji kosmity" zostało po raz pierwszy wyemitowane w 1995 roku przez telewizję Fox, która starała się obalić mity i ujawnić fakty dotyczące tego zdarzenia.

Właścicielem nagrania był Brytyjczyk Ray Santilli, który twierdził, że kupił je w 1992 roku od emerytowanego amerykańskiego kamerzysty wojskowego. Chociaż Santilli twierdził, że film jest prawdziwy, sceptycy nie zgodzili się z tym.

W 2006 roku ekspert od efektów specjalnych John Humphreys twierdził, że to on stworzył "kosmitę" na potrzeby nagrania. W kolejnych latach więcej osób przyznawało się do udziału w mistyfikacji, chociaż ich udział nie został nigdy oficjalnie potwierdzony.

źródło: https://www.o2.pl/technologia/zdjecie-z-autopsji-kosmity-trafilo-na-akcje-cena-moze-szokowac-6650499570969472a



I jeszcze jedna ciekawostka z naszej "poczty do FN". Materiał przedstawiliśmy w naszej KAJUCIE ZAŁOGI, ale warto go także zaprezentować w okienku FN24. Informacja przyszła na pokład okrętu Nautilus 15 czerwca 2021.


Na pastwisku nagle padły dorosłe konie. Policja przeprowadzi śledztwo w sprawie zagadkowego zgonu zwierząt

W środę, 9 czerwca 2021 w miejscowości Tury (woj. Wielkopolskie), w trakcie pobytu na pastwisku, z nieznanej przyczyny padło stado dorosłych koni. Powód nagłej śmierci zwierząt wyjaśni śledztwo policji. W badania włączą się również naukowcy z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego z Wrocławia.


Zagadkowa śmierć koni w Wielkopolsce

Zagadkową śmiercią 15 koni w Wielkopolsce zajmą się policja i naukowcy z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego z Wrocławia.

Zagadkowa śmierć koni w Wielkopolsce. 15 zwierząt padło z niewiadomej przyczyny

Konie, które przebywały na pastwisku, padły w nieznanych okolicznościach. Stado miało dostęp do wody i jak twierdzi Radosław Namyślak, powiatowy inspektor weterynarii, to właśnie woda mogła być przyczyną śmierci zwierząt - podaje "Głos Wielkopolski".

"Po dojeździe zabezpieczono miejsce zdarzenia i przeprowadzono rozpoznanie, w wyniku którego ustalono, że na pastwisku leży 15 sztuk dorosłych koni, większa część z nich była martwa a pozostała część była w stanie agonalnym. Na miejscu, jeszcze przed przybyciem straży, swoje działania prowadziła już służba weterynarii. Działania straży polegały na pomocy lekarzowi oraz przetransportowywaniu koni w miejsca zacienione" - pisze na Facebooku OSP w Trzęśniewie.

https://www.facebook.com/OSPTrzesniew/posts/3805006522961969



- Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, większość zwierząt była już martwa, a pozostała część znajdowała się w stanie agonii. Widok był straszny, nie umieliśmy już tym zwierzętom pomóc - opowiadali strażacy cytowani przez "Gazetę Wyborczą".

Zagadkową śmiercią 15 koni w Wielkopolsce zajmą się policja i naukowcy z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego z Wrocławia.

Konie, które przebywały na pastwisku, padły w nieznanych okolicznościach. Stado miało dostęp do wody i jak twierdzi Radosław Namyślak, powiatowy inspektor weterynarii, to właśnie woda mogła być przyczyną śmierci zwierząt - podaje "Głos Wielkopolski".

"Po dojeździe zabezpieczono miejsce zdarzenia i przeprowadzono rozpoznanie, w wyniku którego ustalono, że na pastwisku leży 15 sztuk dorosłych koni, większa część z nich była martwa a pozostała część była w stanie agonalnym. Na miejscu, jeszcze przed przybyciem straży, swoje działania prowadziła już służba weterynarii. Działania straży polegały na pomocy lekarzowi oraz przetransportowywaniu koni w miejsca zacienione" - pisze na Facebooku OSP w Trzęśniewie.

- Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, większość zwierząt była już martwa, a pozostała część znajdowała się w stanie agonii. Widok był straszny, nie umieliśmy już tym zwierzętom pomóc - opowiadali strażacy cytowani przez "Gazetę Wyborczą".

Z całego stada udało się uratować życie tylko jednemu koniowi. Obecnie zwierzę jest w trakcie leczenia. Bezpieczne są też klacz i źrebak, które były w odgrodzonej części pastwiska - podaje Onet.pl.

Zdaniem Radosława Namyślaka, zwierzęta nie mogły zostać porażone prądem z elektrycznego pastucha. Najprawdopodobniej przyczyną tylu zgonów jest zatruta woda. Przez pastwisko przebiega rów melioracyjny. Być może stojąca w nim woda była skażona - mówi portalowi Radosław Namyślak.

Sprawę będą badać śledczy z Komendy Powiatowej Policji w Kole. Wyniki ich badań wykażą, czy to wskutek zatrutej wody padło tyle koni.

W działaniach w Turach brały udział: policja, GBA JRG Koło, GBA OSP Trzęśniew KSRG, Służba weterynarii VET - Lecznica Brudzew, Przedstawiciele Gminy Kościelec.

ŹRÓDŁO: https://tiny.pl/r3vcp



zwiń tekst

NAUKOWCY: TEN WIRUS NIE TYLKO ZOSTANIE Z NAMI NA ZAWSZE, ALE DOPIERO SUPER-MUTACJE WSTRZĄSNĄ ZIEMIĄ
Sob, 2 gru 2023 18:44 | komentarze: brak czytany: 2975x

Koronawirus potrafi mutować w stopniu zupełnie nieznanym nauce – kolejne wersje są groźniejsze od poprzednich, bardziej zaraźliwe i zabójcze. „Wkrótce nowe odmiany koronawirusa mogą sprawić, że powrócimy do punktu wyjścia z 2019 roku, kiedy wirus pojawił się w Wuhan” – ostrzegają naukowcy. /Reuters, Indie: bliscy zmarłego na Covid-19 podczas palenia zwłok/Tekst naukowców opublikowany w periodyku.......

czytaj dalej

Koronawirus potrafi mutować w stopniu zupełnie nieznanym nauce – kolejne wersje są groźniejsze od poprzednich, bardziej zaraźliwe i zabójcze. „Wkrótce nowe odmiany koronawirusa mogą sprawić, że powrócimy do punktu wyjścia z 2019 roku, kiedy wirus pojawił się w Wuhan” – ostrzegają naukowcy.

 

/Reuters, Indie: bliscy zmarłego na Covid-19 podczas palenia zwłok/

Tekst naukowców opublikowany w periodyku „Foreign Affairs” jest właśnie tłumaczony i publikowany na całym świecie. Artykuł został napisany przez epidemiologa Larry'ego Brillianta, eksperta ds. chorób zakaźnych Lisę Danzig, doradcę zdrowotnego Karen Oppenheimer, profesora Waltera Iana Lipkina, a także dr Agastyę Mondal i badacza szczepionek Rick`a Bright`a.

Zawiera on ostrzeżenie, że ludzkość nie docenia niezwykłej cechy koronawirusa, który cały czas błyskawicznie mutuje. Jedna z kolejnych mutacji może – to prawie pewne – znaleźć obejście do człowieka, które obecnie blokują szczepionki.

Wystarczy popatrzeć na najnowsze mutacje koronawirusa, który wydaje się mieć mechanizm przypominający sztuczną inteligencję, która wydaje się uczyć, jak najskuteczniej dotrzeć do organizmu człowieka.


x

 

Sześciu naukowców, lekarzy i ekspertów przedstawiło niepokojący scenariusz dla świata w publikacji „Foreign Affairs” pod tytułem „The Forever Virus”, ostrzegając, że Covid-19 „nie zniknie”, a odporność stadna jest „nieosiągalna”.

Powodów tego jest wiele. Przeważająca liczba krajów nie ma wystarczającej ilości szczepionek, a w pozostałych jest zbyt dużo ludzi,  którzy się nigdy nie zaszczepią.  To wystarczy, aby koronawirus mógł dalej mutować i osiągać coraz większą doskonałość w swojej drapieżniczości. Pojawienie się super-mutacji jest tylko kwestią tygodni, a nie miesięcy.



zwiń tekst

WALL STREET JOURNAL: TROP W SPRAWIE POCZĄTKÓW KORONAWIRUSA PROWADZI DO CHIŃSKIEJ KOPALNI
Sob, 2 gru 2023 18:44 | komentarze: brak czytany: 1718x

Chiny. Nieznana choroba płuc zabiła 9 lat temu robotników w kopalni. Wysłano tam naukowców z Wuhan. Wall Street Journal uważa, że to jest miejsce, skąd mógł zacząć się problem z koronawirusem.Podczas gdy naukowcy na świecie rozważają kolejne kroki, by ustalić źródła pandemii SARS-CoV-2, prasa w USA pisze o opuszczonej kopalni miedzi w chińskiej prowincji Yunnan, gdzie w 2012 roku sześciu robotników.......

czytaj dalej

Chiny. Nieznana choroba płuc zabiła 9 lat temu robotników w kopalni. Wysłano tam naukowców z Wuhan. Wall Street Journal uważa, że to jest miejsce, skąd mógł zacząć się problem z koronawirusem.




Podczas gdy naukowcy na świecie rozważają kolejne kroki, by ustalić źródła pandemii SARS-CoV-2, prasa w USA pisze o opuszczonej kopalni miedzi w chińskiej prowincji Yunnan, gdzie w 2012 roku sześciu robotników zapadło na nieznaną chorobę płuc, a trzech z nich zmarło. Sprawę mieli wówczas wyjaśnić naukowcy z Wuhan.

Do kopalni wysłano wtedy naukowców z Wuhańskiego Instytutu Wirusologii (WIV), którzy zidentyfikowali nowe rodzaje koronawirusów atakujących nietoperze. Jeden z nich jest najbardziej podobny genetycznie do koronawirusa wywołującego COVID-19 spośród znanych obecnie patogenów - podał dziennik "Wall Street Journal".

Skąd pochodzi SARS-CoV-2? Trop prowadzi do kopalni w Tongguan

Sprawa kopalni w mieście Tongguan w powiecie Mojiang stała się punktem zaczepienia dla coraz częstszych apeli o przeprowadzenie skrupulatnego dochodzenia, by ustalić, czy koronawirus SARS-CoV-2 mógł wydostać się z laboratorium w Wuhanie w wyniku wypadku albo celowego działania - ocenił "WSJ".

Władze w Pekinie stanowczo zaprzeczają spekulacjom o możliwym wycieku z laboratorium. Twierdzą również, że koronawirus niekoniecznie pochodzi z Chin, lecz mógł przybyć do Wuhanu na sprowadzanych z zagranicy produktach spożywczych. Chińskie media nagłaśniają natomiast wszelkie badania sugerujące, że wirus był wcześniej obecny w innych miejscach świata.

Krytycy podają jednak w wątpliwość, czy chińskie władze dały naukowcom odwiedzającym Wuhan wystarczającą swobodę działania i dostęp do kluczowych danych. Spekulacje dotyczące kopalni w Tongguanie podsyca natomiast fakt, że - jak wynika z doniesień zachodniej prasy - lokalne władze zabraniają dostępu do tego miejsca.




W październiku 2020 roku, gdy kopalnię próbowała odwiedzić ekipa BBC, drogę w kilku miejscach zablokowano, między innymi zepsutą rzekomo ciężarówką. Reporterów śledzili policjanci w cywilu i inni urzędnicy. Amerykańska agencja AP pisała dwa miesiące później, że również naukowcy interesują się kopalnią, ponieważ „mogą tam być wskazówki na temat źródeł pandemii koronawirusa", ale "stała się ona czarną dziurą bez informacji z powodu politycznej wrażliwości i sekretności".

"WSJ" twierdzi, że jednemu z jego dziennikarzy udało się dotrzeć do zamkniętej kopalni na rowerze górskim, ale później został zatrzymany przez policję, która przesłuchiwała go przez pięć godzin i wykasowała zdjęcie wejścia do kopalni z jego telefonu. Okoliczni mieszkańcy powiedzieli, że urzędnicy zakazali im rozmawiania na temat kopalni z ludźmi z zewnątrz.

SARS-CoV-2 może pochodzić od nietoperzy z chińskiej kopalni? "Wall Street Journal" sprawdza każdy trop
Według danych z chińskich prac naukowych, które przytacza "WSJ", w kwietniu 2012 roku sześciu robotników oczyszczających szyb kopalni z odchodów nietoperzy zachorowało na nieznaną chorobę przypominającą zapalenie płuc. Mieli gorączkę i trudności z oddychaniem. Do połowy sierpnia tamtego roku trzech z nich zmarło, a badacze podejrzewali, że chorobę mogły wywołać koronawirusy.

W ciągu kolejnego roku naukowcy z wuhańskiego instytutu pobrali próbki od 276 nietoperzy i zidentyfikowali szereg nowych koronawirusów, w tym jeden, który nazwali RaBtCoV/4991. W lutym 2020 roku, po wybuchu pandemii koronawirusa, zespół pod kierunkiem dr Shi Zhengli WIV opisał w czasopiśmie "Nature" wirusa RaTG13 w 96,2 proc. podobnego genetycznie do SARS-CoV-2.

W kolejnych tygodniach dr Shi i jej zespół wyjaśnili, że chodzi o tego samego wirusa, a nazwę zmieniono, by oddać w niej gatunek nietoperza i miejsce pobrania próbki. Później zaktualizowano również artykuł w czasopiśmie "Nature", dodając do niego informacje o chorych robotnikach. Pobrane od nich próbki przebadano ponownie i ustalono, że nie byli zakażeni koronawirusem wywołującym COVID-19 - zaznaczono.




W maju zespół Shi opublikował w internecie niepoddany jeszcze weryfikacji naukowej artykuł, w którym napisano, że koronawirusy znalezione w kopalni były tylko w 77,6 proc. podobne do SARS-CoV-2, a tylko jeden odcinek sekwencji genetycznej był podobny w 97,2 proc. "Choć pojawiają się spekulacje, że SARS-CoV-2 mógł powstać w wyniku wycieku RaTG13 z laboratorium, doświadczenia naukowe tego nie potwierdzają" - napisano.

Członkowie misji pod egidą WHO, którzy odwiedzili na początku 2021 roku laboratorium WIV, również ocenili, że nie jest to możliwe. Ich zdaniem RaTG13 jest genetycznie zbyt odległy od SARS-CoV-2, a ponadto nigdy nie został wyhodowany w chińskim laboratorium. "Oczywiście, że o tym rozmawialiśmy […] Z tego, co wiemy, istnieje tylko sekwencja, a nie wirus" - powiedział członek zespołu Peter Ben Embarek.

Część naukowców wnioskuje o przeprowadzenie niezależnego śledztwa w sprawie pochodzenia koronawirusa
Część naukowców wciąż wzywa jednak do zbadania zarówno hipotezy o przejściu koronawirusa na człowieka ze zwierząt w sposób naturalny, jak i tej o wycieku z laboratorium. Grupa uczonych z USA, Kanady, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii wystąpiła niedawno na łamach prestiżowego periodyku "Science" z apelem o przeprowadzenie przejrzystego i poddanego niezależnemu nadzorowi śledztwa w sprawie obu tych możliwości.

Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus ocenił po publikacji raportu z pierwszej misji w Wuhanie, że wszystkie hipotezy będą dalej rozważane i konieczne są dalsze badania również nad możliwością, że koronawirus uciekł z laboratorium. Decyzja w sprawie ewentualnej kolejnej misji badawczej w Chinach lub innym kraju nie została jak dotąd ogłoszona.

źródło: WSJ, gazeta.pl





zwiń tekst

PIŁKARZ AS ROMA CHRIS SMILLING: RAZEM Z ŻONĄ WIDZIELIŚMY UFO
Sob, 2 gru 2023 18:45 | komentarze: brak czytany: 1339x

Odważne wyznanie piłkarza AS Roma o tym, że był świadkiem manifestacji UFO. Chris Smalling i jego żona Sam podzielili się w mediach społecznościowych szokującym wyznaniem. Oboje twierdzą, że ostatniej nocy byli świadkami lotu UFO.Swoim wyznaniem Chris Smalling i jego żona Sam podzielili się w mediach społecznościowych. Partnerka piłkarza AS Roma opisała ze szczegółami, jak wyglądał tajemniczy obiekt.......

czytaj dalej

Odważne wyznanie piłkarza AS Roma o tym, że był świadkiem manifestacji UFO. Chris Smalling i jego żona Sam podzielili się w mediach społecznościowych szokującym wyznaniem. Oboje twierdzą, że ostatniej nocy byli świadkami lotu UFO.




Swoim wyznaniem Chris Smalling i jego żona Sam podzielili się w mediach społecznościowych. Partnerka piłkarza AS Roma opisała ze szczegółami, jak wyglądał tajemniczy obiekt, który według nich był UFO.

"Był za mały, by był widoczny na filmie, gdy stał na niebie. Chris widział, jak obraca się z migającymi wokół światłami. Ja w tym momencie widziałam tylko zewnętrzne świata, ponieważ mój wzrok nie jest tak dobry" - relacjonowała Sam Smalling.

"To był masywny obiekt. Wyglądał jak dwa oddzielne prostokąty 3D obracające się wokół siebie ze słabymi światłami poruszającymi się wokół krawędzi" - zauważyła przez kilka sekund obserwacji partnerka piłkarza rzymskiego klubu.

Dodatkowo wyjaśniła fanom, że nie byli pod wpływem alkoholu czy innych środków. "Obiecuję, że nie byliśmy po grzybkach halucynogennych ani innych takich rzeczach. Widzieliśmy to" - zapewniła żona piłkarza.




Smalling w październiku ubiegłego roku przeniósł się z Manchesteru United do AS Roma. Włoski klub zapłacił za niego 15 milionów euro. Piłkarz dla rzymskiego klubu rozegrał 21 meczów, w których zaliczył jedną asystę.



zwiń tekst

KANADA: CHORZY ZACZYNAJĄ MIEĆ APOKALIPTYCZNE WIZJE
Sob, 2 gru 2023 18:45 | komentarze: brak czytany: 4079x

Nieznana choroba atakująca mózg rozprzestrzenia się Kanadzie. Lekarze odnotowali już 48 przypadków schorzenia, a władze zapowiedziały dochodzenie w tej sprawie. Niektórzy pacjenci mają doświadczać apokaliptycznych wizji, w których widzą i słyszą zmarłych.Doniesienia o niespotykanym patogenie szerzącym się w kanadyjskiej prowincji Nowy Brunszwik obiegły media na początku roku. Choroba była początkowo.......

czytaj dalej

Nieznana choroba atakująca mózg rozprzestrzenia się Kanadzie. Lekarze odnotowali już 48 przypadków schorzenia, a władze zapowiedziały dochodzenie w tej sprawie. Niektórzy pacjenci mają doświadczać apokaliptycznych wizji, w których widzą i słyszą zmarłych.




Doniesienia o niespotykanym patogenie szerzącym się w kanadyjskiej prowincji Nowy Brunszwik obiegły media na początku roku. Choroba była początkowo utrzymywana w tajemnicy. W marcu dziennikarze "Guardiana" dotarli do notatki jednej z lokalnych agencji zdrowia, mówiącej o nietypowych objawach schorzenia, takich jak utrata pamięci czy atrofia mięśni.

Niezidentyfikowana choroba o podłożu neurologicznym powoduje także zaburzenia poznawcze. "New York Times" donosi, że u niektórych pacjentów zaobserwowano halucynacje. Osoby dotknięte schorzeniem miały doświadczać koszmarnych wizji w których widziały i słyszały zmarłych.

Nieznana choroba szerzy się w Kanadzie. Atakuje mózg i prowadzi do halucynacji

W tym tygodniu władze prowincji Nowy Brunszwik zintensyfikowały wysiłki, aby poznać nową chorobę. Wcześniej głównym celem placówek medycznych w kraju była walka z pandemią koronawirusa. Teraz powołano składającą się z ekspertów komisję, która ma odpowiedzieć na pytanie, co może być przyczyną niepokojącego schorzenia.

 Odkrycie potencjalnie nowej i nieznanej choroby jest przerażające. Mieszkańcy są zdezorientowani i zaniepokojeni – oceniła w czwartek konferencji prasowej minister zdrowia Nowego Brunszwiku Dorothy Shephard.

Przypadki nowego schorzenia potwierdzono jak dotąd tylko w Kanadzie. Choroba występuje wyłącznie w liczącej 770 tys. mieszkańców malowniczej prowincji Nowy Brunszwik. Najwięcej przypadków odnotowano na słabo zaludnionym obszarze na półwyspie Acadian.

   W tej chwili nie wiemy nic na temat tej choroby. Wszystkie możliwości są na stole. Przyjrzymy się każdej z nich. Mamy nadzieję, że nasze badania przyniosą efekt – powiedział przewodniczący nowo powołanej komisji dr Edouard Hendriks.

Lekarze przyznają, że nie potrafią wskazać, co może być przyczyną schorzenia. Nie wiedzą, jakich zaleceń powinni udzielić mieszkańcom, aby uchronić ich od infekcji. Badane są wszystkie możliwości, w tym zanieczyszczenie wody i pokarmu przez bakterie, wirusy czy priony.

Te ostatnie wywołują m.in. chorobę Creutzfeldta-Jakoba (CJD). Lekarze zauważyli, że objawy nowej infekcji mogą przypominać te występujące w przypadku CJD. Zlecone badania przesiewowe nie wykazały jednak związku między schorzeniami.

W celu rozwikłania zagadki urzędnicy przygotowali dla pacjentów oraz ich rodzin obszerny kwestionariusz. Jego wypełnienie może potrwać nawet 4 godziny. Otwarto również specjalną klinikę przeznaczoną do diagnozowania i leczenia podejrzanych przypadków.

 - Wciąż jestem w szoku. Nie otrzymałem żadnych informacji, jak radzić sobie z chorobą – twierdzi w rozmowie z telewizją CTV News Luc Leblanc, który zapadł na tajemnicze schorzenie.

41-letni mężczyzna cierpi na problemy z koncentracją i demencję. Swój stan określa jako "tykającą bombę". – Nie wiem, ile mam czasu – dodaje.

Tajemnicze neurologiczne dolegliwości dotknęły także 20-letnią studentkę Gabrielle Cormier. Uprawiająca łyżwiarstwo figurowe kobieta zmuszona była rzucić naukę. Ma problemy ze wzrokiem i poruszaniem się.

Nie mogę nawet czytać, a wielka szkoda, bo to uwielbiam. Nie mogę się ruszyć. Wcześniej byłam bardzo aktywna – podkreśla Cormier.

Mieszkańcy Nowego Brunszwiku są mocno sfrustrowani. Pojawiły się skargi na brak komunikacji i przejrzystości ze strony służby zdrowia. Miejscowi domagają się publicznych konferencji prasowych, na których raportowane będą postępy badań.

Lokalny neurolog dr Alier Marrero – który w 2015 roku jako pierwszy opisał chorobę – twierdzi, że może mieć ona podłoże depresyjne. Według lekarza pierwsze objawy schorzenia pojawiają się po około 18 czy nawet 36 miesiącach od infekcji. Marrero uważa, że ma do czynienia z całkowicie nowym patogenem.

    Od 2018 liczba zachorowań rośnie. Nie wiemy dlaczego i nie wiemy co to powoduje. Wiemy, że choroba się rozprzestrzenia – podkreśla.

Pierwszy przypadek tajemniczej choroby odnotowano w 2015 roku. Cztery lata później było ich już 11. W ubiegłym roku wykryto 24 zachorowania. Do tej pory w Kanadzie odnotowano łącznie 48 przypadków dziwnego schorzenia. Potwierdzono także sześć zgonów mających związek z chorobą.

źródło: https://www.o2.pl/informacje/pacjenci-slysza-i-widza-zmarlych-tajemnicza-choroba-atakuje-mozg-lekarze-bezradni-6647459222612544a



zwiń tekst

WIELKIE ZAPADLISKO W MEKSYKU - MOMENT POWSTANIA DZIURY ZOSTAŁ NAGRANY
Sob, 2 gru 2023 18:45 | komentarze: brak czytany: 2948x

W Santa María Zacatepec w Meksyku powstała ogromna dziura, która nadal się powiększa. Rodzina mieszkająca w pobliskim domu została ewakuowana. Istnieje duże ryzyko, że budynek zostanie wchłonięty przez zapadlisko.W ubiegłą sobotę rodzina Sánchez'ów usłyszała głośny huk. Na początku myśleli, że to uderzenie pioruna. Okazało się jednak, że zaledwie kilka metrów od ich domu na polu powstała ogromna dziura.......

czytaj dalej

W Santa María Zacatepec w Meksyku powstała ogromna dziura, która nadal się powiększa. Rodzina mieszkająca w pobliskim domu została ewakuowana. Istnieje duże ryzyko, że budynek zostanie wchłonięty przez zapadlisko.




W ubiegłą sobotę rodzina Sánchez'ów usłyszała głośny huk. Na początku myśleli, że to uderzenie pioruna. Okazało się jednak, że zaledwie kilka metrów od ich domu na polu powstała ogromna dziura, wypełniona wodą.

O godzinie szóstej usłyszeliśmy coś podobnego do grzmotu. Nie sądziliśmy, że to jest to (zapadlisko - red.) Potem teściowie to zauważyli. Gdy podeszłam bliżej, zobaczyła że ziemia "tonie" i bulgocze woda. Wpadłam w panikę - opowiedziała w rozmowie z mediami Magdalena Sánchez.








W ubiegłą sobotę rodzina Sánchez'ów usłyszała głośny huk. Na początku myśleli, że to uderzenie pioruna. Okazało się jednak, że zaledwie kilka metrów od ich domu na polu powstała ogromna dziura, wypełniona wodą.

- O godzinie szóstej usłyszeliśmy coś podobnego do grzmotu. Nie sądziliśmy, że to jest to (zapadlisko - red.) Potem teściowie to zauważyli. Gdy podeszłam bliżej, zobaczyła że ziemia "tonie" i bulgocze woda. Wpadłam w panikę - opowiedziała w rozmowie z mediami Magdalena Sánchez.






Zapadlisko ciągle się powiększało: w poniedziałek miało 60 metrów szerokości, we wtorek było to już 80 metrów. Dziura pochłaniała kolejne połacie ziemi, zbliżając się tym samym do domu Sánchez’ów. Członkowie rodziny zostali ewakuowani i obawiają się, że mogą zostać bez dachu nad głową.

- Nie mamy nic. Nie jesteśmy stąd. Nie mamy krewnych. Jesteśmy sami - powiedział mediom Heriberto Sanchez.

Zapadlisko przyciągnęło do Santa María Zacatepec tłumy gapiów. Zmusiło to służby do rozstawienia barykad.



Gubernator stanu Puebla Miguel Barbosa określił zaistniałą sytuację jako "kwestię ogromnego ryzyka".

- Będzie rosło, dopóki natura nie zdecyduje, kiedy woda przestanie wywierać presję - powiedział Barbosa.

- Ważne jest teraz bezpieczeństwo publiczne - zaznaczył, dodając, że władze wynagrodzą poszkodowanym wszystkie straty.

Śledczy ustalają, co spowodowało zapadnięcie się ziemi. Naukowcy wskazują, że wśród możliwych przyczyn powstania ogromnej dziury można wymienić zmianę zawartości wody w glebie lub też uskok geologiczny.




źródło: interia.pl


From: [...]
Sent: Monday, May 17, 2021 10:26 PM
To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Czy rekiny potrafią się ze sobą komunikować?

Witam,

Ta niezwykła kobieta od lat pływa wśród rekinów. Kiedy głęboko w paszczy jednego z nich zobaczyła chaczyk i żyłkę wędkarską bez wahania włożyła tam dłoń by wyciągnąć ustrojstwo



Kiedy już mu pomogła - nie tylko zaczął zachowywać się przyjaźnie wręcz domagając się pieszczot to jeszcze z czasem zaczęło do niej przypływać więcej rekinów z podobnymi problemami

Przy okazji polecam spojrzeć na pasję niejakiej Ocean Ramsey

https://www.instagram.com/p/CIULNZ7AyIB/

Te kobiety udowadniają że relacja człowieka ze zwierzętami może być pokojowa... nawet jeśli są to naturalne "maszyny do zabijania"

Pzdr



zwiń tekst

JESIEŃ, MOŻE PÓŹNA JESIEŃ... PAN KACZYŃSKI NA WIELKIM PLACU
Sob, 2 gru 2023 18:45 | komentarze: brak czytany: 825x

Jasnowidz Krzysztof Jackowski prowadzi wideo-blog w serwisie youtube. W ostatnim odcinku doszło do niespodziewanej sytuacji, która dotyczyła lidera PiS-u Jarosława Kaczyńskiego.Wygląda to przeważnie tak, że ludzie oglądający jasnowidza nie oczekują od niego historii o znalezionych zwłokach ludzi czy pieskach, a wręcz domagają się wizji o przyszłości. Krzysztof Jackowski te prośby spełnia, przez chwilę.......

czytaj dalej

Jasnowidz Krzysztof Jackowski prowadzi wideo-blog w serwisie youtube. W ostatnim odcinku doszło do niespodziewanej sytuacji, która dotyczyła lidera PiS-u Jarosława Kaczyńskiego.




Wygląda to przeważnie tak, że ludzie oglądający jasnowidza nie oczekują od niego historii o znalezionych zwłokach ludzi czy pieskach, a wręcz domagają się wizji o przyszłości. Krzysztof Jackowski te prośby spełnia, przez chwilę się koncentruje, po czym mówi, jakie ma odczucia. Co chwilę zastrzega się, że to nie oznacza, że tak się stanie, ale - cytat - "on tak czuje". I dokładnie taki przebieg miał odcinek wideo-bloga, który jasnowidz nagrał 2 czerwca. A jednak w pewnym momencie stało się coś nieoczekiwanego.

Około 19 minuty jasnowidz zaczął kręcić głową i powiedział zagadkowe słowa:

- Z wizjami o przyszłości jest tak, że jak skojarzy mi się jeden obraz, a nie powiem o nim, to robi się taki klin. On wraca i nic innego nie mogę poczuć. Tak teraz mam. Ale... jak mam wam to powiedzieć?

Przez dłuższą chwilę jasnowidz milczał, po czym stwierdził:

- Widzę... nie... dobra!

Wyraźnie nie chciał tego powiedzieć co , ale sprawa wróciła kilka minut później. Zaczął mówić o koronawirusie, o czwartej "groźnej fali", przed którą każdy będzie czuł respekt i lęk.

Ale sprawa powróciła ok. 25 minuty i 40 sekundy.

- Powiem coś... nie rozwinę tego dalej. Powiem coś takiego: jesień, może późna jesień. Pan  Kaczyński na dużym placu. To wszystko.

Link do odcinka jego wideo-bloga z 2 czerwca 2021 poniżej:



 Zapraszamy do udziału w naszej ECHO-SONDZIE, która dotyczy jasnowidza z Człuchowa. Poniżej pytanie, które kierujemy do czytelników:

JASNOWIDZ KRZYSZTOF JACKOWSKI OD WIELU MIESIĘCY MÓWI O ZMIANIE SYTUACJI, DO KTÓREJ MA DOJŚĆ W WAKACJE. JEGO ZDANIEM WRÓCI PANDEMIA, ALE W TAKIEJ WERSJI, ŻE BĘDZIE WZBUDZAĆ W LUDZIACH AUTENTYCZNY STRACH. NA JESIENI BĘDĄ TAKŻE PROBLEMY Z PODSTAWOWYMI PRODUKTAMI, WSZYSCY WOKÓŁ BĘDĄ ROBILI ZAPASY. CZY WIERZYSZ MU, ŻE TAK SIĘ STANIE?

link do ECHO-SONDY FN poniżej:

https://www.nautilus.org.pl/echosonda,676,jasnowidz-krzysztof-jackowski-od-wielu-miesiecy-mowi-o-niezwyklej.html



zwiń tekst

WIELKA BRYTANIA: KORONAWIRUS ZOSTANIE Z NAMI NA STAŁE
Sob, 2 gru 2023 18:46 | komentarze: brak czytany: 2645x

Koronawirus nie zniknie i nie stanie się jedynie mglistym wspomnieniem, lecz niczym grypa będzie się pojawiał i tworzył kolejne fale. Pokazuje to przykład sytuacji w Wielkiej Brytanii, o czym za chwilę. Okazało się, że ma jeszcze jedną ciekawą cechę - odmiana bardziej agresywna i bardziej niebezpieczna błyskawicznie wypiera te wcześniejsze. To sprawiło, że na Wyspach Brytyjskich króluje teraz indyjski.......

czytaj dalej

Koronawirus nie zniknie i nie stanie się jedynie mglistym wspomnieniem, lecz niczym grypa będzie się pojawiał i tworzył kolejne fale. Pokazuje to przykład sytuacji w Wielkiej Brytanii, o czym za chwilę. Okazało się, że ma jeszcze jedną ciekawą cechę - odmiana bardziej agresywna i bardziej niebezpieczna błyskawicznie wypiera te wcześniejsze. To sprawiło, że na Wyspach Brytyjskich króluje teraz indyjski wariant koronawirusa.



Wielka Brytania znów ma coraz większe problemy z koronawirusem. Żeby nie było wątpliwości - dane nie umywają się do dramatycznych statystyk z ostatnich miesięcy. Ale mimo wszystko na Wyspach notuje się najwięcej nowych zakażeń od blisko dwóch miesięcy. Dane wskazują na panoszący się indyjski wariant koronawirusa, pojawiające się obawy przed kolejną falą. Wszystko pomimo ponaddwukrotnie wyższego odsetka w pełni zaszczepionych osób niż w Polsce.

Liczba nowo wykrywanych przypadków koronawirusem w Wielkiej Brytanii przekroczyła w ostatnich dniach 3 tys. dziennie. Takie dane wydają się bardzo dobre z perspektywy fali z przełomu 2020 i 2021 r. - gdy dziennie przybywało nawet blisko 60 tys. nowych zakażonych.




Mimo wszystko jednak tych ponad 3 tys. nowych zakażeń na dzień to najwięcej od początków kwietnia. Po raz pierwszy od trzech miesięcy więcej przypadków koronawirusa (zarówno pod względem nominalnej liczby, jak i w przeliczeniu na milion mieszkańców) wykrywa się obecnie w Wielkiej Brytanii niż w Polsce.

Jak pokazuje dr Eric Feigl-Ding, amerykański epidemiolog, w górę poszła na Wyspach także liczba przyjęć do szpitali - o 72 proc. przez tydzień. Niepokojące wzrosty odnotowano także m.in. w liczbie zgonów.



Wielka Brytania jest o kilka długości przed Polską czy większością innych krajów Europy pod względem szczepień. W pełni zaszczepionych na Wyspach jest obecnie ponad 37 proc. populacji (licząc wszystkich mieszkańców - zarówno dzieci, jak i dorosłych), zaś w Polsce czy średnio w całej Unii Europejskiej to ok. 18 proc. Przynajmniej jedną dawkę przyjęło w Wielkiej Brytanii ok. 58 proc. mieszkańców, dla Polski podobny odsetek wynosi ok. 36 proc. (dla UE ok. 38 proc.).

Wielka Brytania w kleszczach indyjskiej mutacji

Ogniska koronawirusa pojawiły się m.in. w szkockim Glasgow i regionach na zachód od miasta, na północny zachód i wschód od Manchesteru (Bolton, Blackburn, Rossendale i Kirklees) czy w Bedford. W większości tych miejsc odnotowano kilkudziesięcioprocentowe wzrosty zakażeń tydzień do tygodnia. Część tych miast i regionów (np. Glasgow czy Manchester) to regiony, gdzie stosunkowo liczna jest także Polonia.

W Wielkiej Brytanii coraz śmielej panoszy się indyjska mutacja koronawirusa. Jak informował w zeszłym tygodniu brytyjski minister zdrowia Matt Hancock za "ponad połowę, a potencjalnie nawet trzy czwarte wszystkich nowych przypadków" odpowiada tzw. wariant indyjski (B.1.617.2). Rządowy raport, opublikowany w weekend, wskazuje wręcz na wykładniczy wzrost przypadków wywołanych tym wariantem w niektórych regionach oraz ponad 80-procentowy jego udział w łącznie liczby zakażeń.

W poniedziałek z kolei rządowy doradca Ravi Gupta mówił w BBC Radio 4, że w Wielkiej Brytanii zaczęła się trzecia fala koronawirusa.

- Oczywiście, liczba przypadków jest obecnie relatywnie niska. Wszystkie fale rozpoczynają się od małych liczb, a potem wybuchają. Kluczem jest to, że widzimy oznaki wczesnej fali. Prawdopodobnie zajmie jej więcej czasu niż poprzednim, aby urosła, bo mamy dość duży poziom "wyszczepienia" populacji. Naszym zmartwieniem jest jednak to, że do pewnego momentu może to wywoływać złudne poczucie bezpieczeństwa - mówił Gupta.




Niepokojące dane z Wielkiej Brytanii postawiły pod znakiem zapytania zaplanowany na 21 czerwca ostatni etap luzowania obostrzeń. Co więcej, w regionach z najgorszymi liczbami obowiązują nowe rządowe wytyczne dotyczące m.in. ograniczenia w podróżach czy pobytach wewnątrz lokali.

Na liczby z Wysp zareagowała już kilka dni temu Francja, wprowadzając wobec osób przybywających z Wielkiej Brytanii, obowiązek poddania się siedmiodniowej kwarantannie. Przepis ten wprowadzono, aby ograniczyć transmisję indyjskiego wariantu koronawirusa.

Mogą pojawiać się epidemie wyrównawcze

Przykład Wielkiej Brytanii jest dobrą lekcją pokory w praktyce. Nawet jeśli akcja szczepień w Polsce będzie postępowała (choć niestety jest z tym coraz gorzej) i unikniemy kolejnych fal zakażeń jak jesienią 2020 r. czy wiosną br., to stłumienie pandemii do cna to marzenie ściętej głowy.

- Jak w jakiejś grupie nie ma progu odporności populacyjnej, to tworzą się warunki do rozwoju epidemii. To jak z ogniem - gdy mamy odrobinę żaru, może z niego pojawić się pożar. Sam wirus nie ulegnie zagładzie. Pozbędziemy się problemu pandemii, czyli niekontrolowanego zarażania się osób i osiągniemy dzięki szczepieniom jakąś normalność, ale będą mogły pojawiać się tzw. epidemie wyrównawcze - mówił w rozmowie z Gazeta.pl Halik.

źródło: gazeta.pl, BBC



zwiń tekst

WIELKA BRYTANIA: NAUKOWCY CORAZ BARDZIEJ PRZEKONANI, ŻE WIRUS SARS-COV 2 WYCIEKŁ Z CHIŃSKIEGO LABOLATORIUM
Sob, 2 gru 2023 18:46 | komentarze: brak czytany: 2508x

W brytyjskich mediach pojawiły się fragmenty najnowszych badań nad pochodzeniem koronawirusa. Prof. Angus Dalgleish i dr Birger Sørensen twierdzą, że mają dowody na obalenie teorii o odzwierzęcym pochodzeniu wirusa COVID-19. Zdaniem badaczy, naukowcy z Wuhan stworzyli wirusa w laboratorium, a następnie próbowali zatrzeć za sobą ślady, żeby wszystko wyglądało, jakby wirus wyewoluował naturalnie z nietoperzy.......

czytaj dalej

W brytyjskich mediach pojawiły się fragmenty najnowszych badań nad pochodzeniem koronawirusa. Prof. Angus Dalgleish i dr Birger Sørensen twierdzą, że mają dowody na obalenie teorii o odzwierzęcym pochodzeniu wirusa COVID-19. Zdaniem badaczy, naukowcy z Wuhan stworzyli wirusa w laboratorium, a następnie próbowali zatrzeć za sobą ślady, żeby wszystko wyglądało, jakby wirus wyewoluował naturalnie z nietoperzy.




Do prac badawczych dotarło Daily Mail. Brytyjski tabloid opublikował fragmenty wspomnianych badań, z których wynika, że ich autorzy mają dowody na potwierdzenie tezy, że koronawirus SARS-CoV-2 został sztucznie zmodyfikowany w laboratorium. Badacze uważają, że te przesłanki były przez rok ignorowane przez innych przedstawicieli świata nauki i polityki.

Autorami badań są profesor onkologii Angus Dalgleish oraz dr Birger Sørensen, wirusolog i prezes firmy farmaceutycznej Immunor, która stworzyła szczepionkę na COVID-19 o nazwie Biovacc-19.

SARS-CoV-2 nie ma "naturalnego przodka"

Dalgleish i Sørensen twierdzą, że SARS-CoV-2 "ponad wszelką wątpliwość" został stworzony w laboratorium. Badacze uważają, że znaleźli dowody na to, że naukowcy z Wuhan wzięli naturalny "kręgosłup" koronawirusa, znaleziony u chińskich nietoperzy jaskiniowych i włożyli do niego nowy element, zmieniając go w ten sposób w śmiercionośny i wysoce zaraźliwy SARS-CoV-2.

Prof. Dalgleish ocenił, że odkrycie manipulacji laboratoryjnej przy koronawirusie "musi rozpocząć szeroką dyskusję, czy takie eksperymenty są moralnie dopuszczalne". - Ze względu na szeroki wpływ społeczny, tych decyzji nie można pozostawić samym naukowcom - mówił ekspert na łamach brytyjskiej prasy.

Kluczową wskazówką domniemanej manipulacji ma być zdaniem naukowców rząd czterech aminokwasów, które znaleźli na kolcu SARS-CoV-2.

- Prawa fizyki oznaczają, że nie można mieć czterech dodatnio naładowanych aminokwasów pod rząd. Jedynym sposobem, w jaki możesz to uzyskać, jest sztuczna produkcja - stwierdził prof. Dalgleish w rozmowie z Daily Mail.

źródło: Daily Mail





zwiń tekst

WALL STREET JOURNAL: TRZECH CHIŃSKICH NAUKOWCÓW ZARAŻONYCH KORONAWIRUSEM W LISTOPADZIE 2019 ROKU
Sob, 2 gru 2023 18:46 | komentarze: brak czytany: 2697x

Trzech naukowców z chińskiego Instytutu Wirusologii w Wuhan (WIV) trafiło do szpitala z objawami zakażenia koronawirusem już w listopadzie 2019 roku - donosi "Wall Street Journal" powołując się na raport amerykańskiego wywiadu. Ustalenia te mogą zintensyfikować dochodzenie mające ustalić, czy wirus SARS-CoV-2 wydostał się z tamtejszego laboratorium, czemu zaprzeczają władze w Pekinie."Wielu epidemiologów.......

czytaj dalej

Trzech naukowców z chińskiego Instytutu Wirusologii w Wuhan (WIV) trafiło do szpitala z objawami zakażenia koronawirusem już w listopadzie 2019 roku - donosi "Wall Street Journal" powołując się na raport amerykańskiego wywiadu. Ustalenia te mogą zintensyfikować dochodzenie mające ustalić, czy wirus SARS-CoV-2 wydostał się z tamtejszego laboratorium, czemu zaprzeczają władze w Pekinie.




"Wielu epidemiologów i wirusologów uważa, że wirus SARS-CoV-2, który doprowadził do pandemii, po raz pierwszy pojawił się około listopada 2019 roku wokół Wuhan. Pekin utrzymuje, że pierwszy potwierdzony przypadek dotknął mężczyznę, który zachorował 8 grudnia 2019 r. Instytut Wuhan nie udostępnił nieprzetworzonych danych, dokumentów na temat bezpieczeństwa i zapisów laboratoryjnych dotyczących obszernych badań związanych z koronawirusem u nietoperzy, które wielu ekspertów uważa za najbardziej prawdopodobne źródło wirusa" - pisze "Wall Street Journal".

"WSJ" powołuje się na nieujawniony raport wywiadu USA w sprawie epidemii koronawirusa

Dziennik powiadomił o przypadku trzech naukowców w niedzielę, odnosząc się do nieujawnionego wcześniej raportu wywiadu amerykańskiego. Zdaniem gazety wiadomość o tym może wzmocnić apele o zbadanie faktycznego źródła pochodzenia wirusa.

"WSJ" zwraca uwagę, że szczegóły raportu wykraczają poza informacje Departamentu Stanu z ostatnich dni administracji Trumpa, iż naukowcy zachorowali jesienią 2019 roku "z objawami charakterystycznymi dla COVID-19", jak też choroby sezonowej. Dokument nie wyszczególnił m.in. liczby badaczy.




Ekipa Trumpa wysunęła wówczas podejrzenie, że wirus mógł wydostać się z chińskiego laboratorium. Pekin zaprzeczał.

Informacja nowojorskiego dziennika o raporcie wywiadu USA pojawiła się w przeddzień spotkania Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która ma powrócić do dochodzenia na temat genezy COVID-19.

Koronawirus "uciekł" z laboratorium? Chiny zaprzeczają

Rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA nie skomentowała tekstu w "WSJ". Przyznała, że administracja Bidena nadal ma poważne pytania dotyczące początków COVID-19 w Chinach i chce to ustalić w sposób wolny od upolitycznienia we współdziałaniu z WHO i specjalistami z różnych krajów.

- Nie zamierzamy wydawać oświadczeń, które przesądzają o trwających badaniach WHO nad źródłem SARS-CoV-2, ale jasno stwierdziliśmy, że solidne i technicznie wiarygodne teorie powinny być dokładnie ocenione przez międzynarodowych ekspertów - powiedziała rzeczniczka, którą cytuje "WSJ".




Jak przypomina gazeta, władze w Pekinie twierdziły, że wirus mógł pochodzić spoza Chin, w tym z laboratorium w bazie wojskowej Fort Detrick w Maryland. Wezwały też WHO do zbadania wczesnych ognisk COVID w innych krajach.

"Większość naukowców twierdzi, że nie zauważyła nic potwierdzającego sugestię, że wirus pochodzi z amerykańskiego laboratorium wojskowego, a Biały Dom zaznaczył, że nie ma wiarygodnych powodów, aby to badać" - pisze "WSJ".

Jak dodaje gazeta, USA, Norwegia, Kanada, Wielka Brytania i inne kraje w marcu wyraziły obawy dotyczące prowadzonego przez WHO badania o pochodzeniu COVID-19, wezwały do dalszego śledztwa i pełnego dostępu do wszystkich istotnych danych dotyczących ludzi, zwierząt itp. na temat wczesnych etapów epidemii. Waszyngton chciałby rozszerzenia współpracy i przejrzystości ze strony Pekinu.

Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych akcentowało w niedzielę, że zespół pod przewodnictwem WHO uznał, po lutowej wizycie w instytucie wirusologii, wyciek z laboratorium za bardzo mało prawdopodobny.

"Stany Zjednoczone wciąż forsują teorię wycieku z laboratorium. Czy to rzeczywiście dotyczy śledzenia źródła, czy stanowi próbę odwrócenia uwagi?" - stwierdziło chińskie ministerstwo w odpowiedzi na prośbę "WSJ" o komentarz.

Agencja Reutera na podstawie informacji niezidentyfikowanego badacza informowała w lutym, że Chiny odmówiły zespołowi WHO przekazania nieprzetworzonych danych na temat wczesnych przypadków COVID-19. Potencjalnie komplikuje to ustalenie początków epidemii.

(PAP).





zwiń tekst

STRONA
1 5 6 7 8 9 10 11 50 64
Strona 8 / 64

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.