Dziś jest:
Poniedziałek, 31 marca 2025
„Życie będzie trudne, zanim stanie się łatwiejsze. To proces, który nas kształtuje.”
/powiedzenie buddyjskie/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Prezydent USA rozważa ułaskawienie samego siebie przed opuszczeniem urzędu - mówią źródła ABC News. Wcześniej taką informację podał "The New York Times". Trump miał rozmawiać o tym ze swoimi doradcami.
Jak podaje ABC News, powołując się na swoje źródła, Trump miał rozmawiać o swoim ułaskawieniu ze swoimi doradcami w ostatnich tygodniach. Nie wiadomo, czy takie rozmowy miały miejsce od czasu szturmu na Kapitol zwolenników Trumpa.
Jaka przyszłość czeka Donalda Trumpa po zamieszkach w Waszyngtonie?
Po zamieszkach doradca Trumpa, Pat Cipollone, poinformował prezydenta, że może stanąć w obliczu zagrożenia prawnego za zachęcanie swoich zwolenników do szturmu na budynek Kapitolu - informuje ABC News, powołując się na źródła obecne podczas rozmowy.
W środę, gdy Kongres zatwierdzał wybór Joego Bidena na prezydenta USA, Trump wezwał do bojkotowania wyniku wyborów i zorganizował spotkanie ze swoimi sympatykami w stolicy. Podczas swojego wystąpienia ponownie mówił o sfałszowanych wyborach i milionach głosów oddanych na niego. - Demokraci ukradli te wybory, a ja jestem najlepszym prezydentem w historii USA - zapewniał prezydent. Zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa zareagowali na jego wezwanie i sprzeciwiając się działaniom Kongresu, postanowili udać się pod jego siedzibę - Kapitol. Następnie wdarli się do środka, przerywając pracę Kongresu. W wyniku zamieszek zginęły cztery osoby.
Zachowanie Trumpa potępili byli prezydenci USA, Demokraci i wielu Republikanów, uznając, że to jego słowa spowodowały szturm na Kapitol i jest on odpowiedzialny za to, co się wydarzyło.
Źródło: Media
Dzień Pierwszy.
Dzień 1448.
czytaj dalej
'Z tej choroby się nie wychodzi' - coraz częściej powtarzają lekarze. Ludzie, którzy nawet bezobjawowo przeszli Covid-19 zaczynają mieć kłopoty z sercem, nerkami, płucami, a także dopada ich chroniczne zmęczenie, które uniemożliwia normalne życie. Nazwane jest to "długim covidem".
"Długi COVID" nadal pozostaje pewną zagadką dla lekarzy. Dlaczego jedni przechodzą koronawirusowe zakażenie bez większych problemów, a inni nie mogą się otrząsnąć z choroby przez długie tygodnie? Naukowcy szukają odpowiedzi.
Kto jest zagrożony "długim COVID"?
Objawy "długiego COVID" to najczęściej duszności, nadmierne zmęczenie, bóle głowy oraz utrata węchu i smaku, które odczuwane są jeszcze długo po zwalczeniu samej infekcji. Naukowcy starają się dociec, jakie są tego przyczyny i kto znajduje się w grupie ryzyka.
Przekrojowe badanie na temat długo utrzymujących się objawów u osób, które były hospitalizowane z powodu COVID-19 pokazało, że 53 procent cierpiało z powodu duszności jeszcze przez jeden do dwóch miesięcy po wyjściu ze szpitala, u 34 procent utrzymywał się uciążliwy kaszel, a 69 procent czuło nadmierne zmęczenie (badana grupa liczyła 384 osoby). Analizę wykonali naukowcy z University College London i Hospitals NHS Foudation Trust.
Kolejne badania na temat długotrwałego COVID wykorzystują dane z aplikacji COVID Symptom Study.
- Analiza danych udostępnionych przez użytkowników aplikacji pokazała, że aż 13 procent osób po przejściu COVID-19 nadal odczuwało nieprzyjemne objawy infekcji przez ponad 28 dni, a 4 procent czuło się nie najlepiej nawet po upływie 56 dni - pisze na łamach czasopisma "The Conversation" Frances Williams, profesor epidemiologii genomowej w King's College London.
Najbardziej narażone na długotrwały COVID wydają się być osoby, które miały więcej niż pięć objawów zakażenia i cięższy początek choroby. Ponadto na utrzymujące się tygodniami nieprzyjemne symptomy skarżą się częściej osoby starsze oraz kobiety. Czynnikiem ryzyka jest także otyłość.
- Ale "długi COVID" może dotknąć każdego, nawet młodą i ogólnie zdrową osobę, przechodzącą infekcję łagodnie lub umiarkowanie łagodnie - zauważa prof. Williams. Badaczka przywołuje tutaj badanie, które zostało już opublikowane w serwisie medRXiv.org (jednak jeszcze nie jest zrecenzowane), które sugeruje, że koronawirus może mieć długotrwały wpływ na nasze narządy wewnętrzne. Badaniami objęto 200 osób które przeszły COVID-19.
Okazało się, że aż 33 procent z nich po wyleczeniu się z infekcji miało lekko uszkodzone serce, 33 procent wyszło z COVID-19 ze zmianami w płucach, a 12 procent cierpiało potem z powodu złej pracy nerek. U co czwartego badanego znaleziono uszkodzenia nie w jednym, a w kilku narządach. Co ważne, zauważone zmiany w organach wewnętrznych nie zawsze były powiązane z chorobami współistniejącymi, takimi jak cukrzyca typu 2 i choroba niedokrwienna serca. Średni wiek badanych wyniósł 44 lata. W większości pacjenci mieli niezbyt uciążliwe objawy (tylko 18 procent osób z badanej grupy było hospitalizowanych). Naukowcy wysnuli z tego wniosek, że nawet przy łagodnym przebiegu COVID-19 infekcja może pozostawić długotrwałe ślady w narządach wewnętrznych.
"Długi COVID" częściej dopada kobiety?
- Utrzymujące się zmęczenie po zakażeniu się SARS-CoV-2 jest powszechne i niezależne od ciężkości choroby - piszą autorzy badań prowadzonych na Uniwersytecie Sassari we Włoszech, opublikowanych w czasopiśmie PLOS One.
Jak zauważyli włoscy badacze najbardziej zagrożone długotrwałym COVID wydają się być kobiety oraz osoby chorujące wcześniej na depresję i zaburzenia lękowe.
Podczas gdy mężczyźni są bardziej narażeni na ciężki przebieg choroby, kobiety wydają się być częściej ofiarami długotrwałego COVID, co może odzwierciedlać ich inny lub zmieniający się stan hormonalny
- pisze prof. Williams.
Badaczka uważa, że może to być powiązane z obecnością receptorów ACE2 (tych, które wykorzystuje koronawirus do ataku na komórki) nie tylko w drogach oddechowych, ale także w narządach odpowiedzialnych za produkcję hormonów, a więc w tarczycy, nadnerczach i jajnikach.
- Niektóre objawy długotrwałego COVID pokrywają się z objawami menopauzy - pisze autorka artykułu - a podawanie leków, używanych zazwyczaj do zwalczania objawów klimakterium, może okazać się pomocne przy "długim COVID". Wnioski o rozpoczęcie takich badań zostały już złożone i badaczka ma nadzieję, że wkrótce się rozpoczną. Dopiero wtedy dowiemy się, czy hipoteza wiążąca "długi COVID" z nierównowagą hormonalną ma rację bytu.
Ekspertka jest przekonana, że długotrwałe objawy po COVID-19 są na tyle powszechne, że badanie przyczyn i sposobów leczenia będzie prawdopodobnie konieczne jeszcze przez wiele miesięcy, nawet gdy pandemia dobiegnie końca.
Źródła: ScienceAlert.com, The Conversation, PLOS One, medRXiv.org, BMJ Journals
czytaj dalej
Czy zbliża się słynny "UFO disclosure? Napisał o tym jeden z naszych czytelników, który przeczytał tekst opublikowany w amerykańskich mediach o zaskakujących decyzjach Donalda Trumpa w ostatnich dniach jego urzędowania.
From[...]
Sent: Friday, January 1, 2021 1:04 PM
To: FN
Subject: Ujawnienie prawdy o UFO już w najbliższych 180 dniach?
Dzień dobry
Prezydent Donald Trump podpisał ustawę o pomocy finansowej która ma przeciwdziałać kryzysowi gospodarczemu spowodowanemu przez pandemię koronawirusa.
W tej ustawie znajduje się ciekawy zapis.
Zapis ten nakazuje wszystkim agencjom rządowym w USA ujawnienie wszystkich informacji o UFO które są w ich posiadaniu.
Czy zbliża się słynny "UFO disclosure" na który czeka wielu ludzi? ;-)
To się dopiero okaże.
Poniżej link do artykułu
https://nypost.com/2020/12/29/covid-19-bill-started-a-180-day-countdown-for-ufo-disclosures/
Pozdrawiam
czytaj dalej
Lekarze z Afryki potwierdzili, że odkryli nowy szczep koronawirusa. To już trzecia odmiana tej choroby, o jakiej poinformowano w tym roku. Wcześniej stwierdzono występowanie dwóch różnych mutacji u pacjentów w Wielkiej Brytanii i RPA. Badania nad najnowszym szczepem są w toku.
Dyrektor Afrykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) John Nkengasong przekazał w czasie czwartkowej konferencji prasowej, że u pacjentów z Nigerii potwierdzono istnienie nowej i trzeciej już mutacji koronawirusa - donoszą agencje AP i Reuters.
W Nigerii pojawiła się nowa mutacja koronawirusa
Nkengasong poinformował, że nowa mutacja bez wątpienia różni się od wariantów rozpoznanych ostatnio w RPA i Wielkiej Brytanii. Naukowcy wstępnie uważają, że nie jest bardziej zakaźna od pozostałych, jednak potrzebują więcej czasu na badania. "Ciągle jest bardzo wcześnie" - podkreślają.
Nowy szczep odróżnia się dwoma lub trzema sekwencjami genetycznymi. Został odkryty w próbkach od dwóch pacjentów z regionu Osun, który leży na południu Nigerii - państwa z największą populacją w Afryce. Jedna z nich została pobrana jeszcze 3 sierpnia, druga 9 października. Jak podaje agencja AP, nowy szczep oznaczono jako P681H i póki co naukowcy nie mają dowodów na to, że przyczynił się do zwiększenia poziomu zakażeń czy cięższego przebiegu choroby. Warto zaznaczyć, że Nigeria przy populacji liczącej 200 milionów osób odnotowała do tej pory 80 tysięcy zakażeń. Faktem jest też to, że liczba dziennie potwierdzonych przypadków wzrasta tam od dwóch tygodni i utrzymuje się obecnie na poziomie tysiąca chorych.
Tymczasem specjaliści z Wielkiej Brytanii przyznali, że mutacja VUI-202021/01 wykazuje o 40-70 proc. większą zakaźność niż inne znane warianty. Także minister zdrowia RPA, Zwelini Mkhize, przekazał mediom, że w jego kraju obserwuje się dużo więcej zakażeń: tylko w minioną środę potwierdzono tam 14 tys. nowych przypadków i 400 zgonów: to lokalny "rekord". Pomimo wzrostu liczby chorych, ciągle jednak nie stwierdzono, czy mutacja powoduje cięższy przebieg choroby.
czytaj dalej
Abhigya Anand, to jeden z nielicznych na świecie dziecięcych astrologów. W Indiach skąd pochodzi, uważa się, że 14-latek zaalarmował świat o zbliżającym się kryzysie Covid-19. Obecnie chłopiec przygotował dalsze prognozy na najbliższe miesiące.
W Indiach mieszka chłopiec uznawany przez wielu, za jednego z najmłodszych astrologów na świecie. Część internautów jest zdania, że Abhigya przewidział pandemię koronawirusa w filmie opublikowanym w sierpniu 2019 roku.
Abhigya Anand, ma zaledwie 14 lat, a filmy, które umieszcza na YouTube, są obecnie masowo udostępniane w różnych sieciach społecznościowych.
Chłopak zaraz po urodzeniu został uznany za cudowne dziecko. Rodzina pragnęła, by pobierał nauki już od najmłodszych lat. Gdy Abhigya ukończył siedem lat, zaczął odwiedzać świątynie w Indiach i uczyć się jednego z najstarszych języków świata, sanskrytu. W wieku 10 lat zapisał się na zajęcia z astrologii. Początkowo istniały obawy, że ze względu na swój wiek nie będzie miał niezbędnej wiedzy, ale szybko nadrobił zaległości i wyróżniał się jako najlepszy w swojej klasie.
Niestety jego niesamowita wiedza i zdolności wzbudziły zazdrość i podejrzliwość u starszych kolegów z klasy. Również nauczyciele okazywali niechęć wobec chłopca i nie pozwolili mu zadawać pytań w klasie. Abhigya Anand cierpiał z powodu zastraszania, ale nie stanęło to na przeszkodzie, by malec ukończył Vastu śastrę.
14-latek przepowiedział koronawirus
Jak twierdzą jego rodzice, skupienie i talent chłopaka w połączeniu z dużym szczęściem pozwoliły mu przewidzieć "poważne zagrożenie dla świata", które wydarzy się "między listopadem 2019 a kwietniem 2020 roku".
Przepowiednia została opublikowana w serwisie YouTube. Nagranie nosiło nazwę "Poważne zagrożenie dla świata od listopada 2019 r. do kwietnia 2020 r.". Mały jasnowidz opowiedział w swoim filmie, że nadejdzie poważny kryzys, jednak nie mówił konkretnie czym spowodowany. Wspomniał natomiast, że najbardziej ucierpią Chiny i kraje "bogate".
/poniżej e-mail do FN, który przyszedł na pocztę 23 grudnia 2020/
[...] Witam, w lipcu na stronie Fundacji Nautilus pojawila sie przepowiednia indyjskiego chlopca i polskiego jasnowidza o nowym wirusie. Jednak przepowiednie chlopca ktos przytoczyl polowicznie, przedwczoraj dotarlem do pelnej wersji przepowiedni, oto ona:
czytaj dalej
Minionej nocy w kilku częściach Krakowa słychać było niepokojące dźwięki. Mieszkańcy nie wiedzieli, co się dzieje, ale już wszystko jest jasne. To nie była spokojna noc dla mieszkańców kilku części Krakowa. Ludzie zaczęli informować o niepokojących dźwiękach. Słyszano je w okolicy Płaszowa, Starego Bieżanowa, Prokocimia i Wieliczki.
Mieszkańcy Krakowa się bali, bo nie wiedzieli, skąd dobiegają dźwięki. Tak jedna osoba opisywała odgłosy w sieci.
- Bardzo dziwny, pulsacyjny dźwięk słyszę za oknem... bardzo niepokojący. Tak jakby ktoś odśnieżał, ale nie ma śniegu... - relacjonował mieszkaniec Krakowa.
Zagadkę rozwiązała Polska Grupa Energetyczna.
- Uruchomiono wysoką moc bloku energetycznego, a to spowodowało dodatkowy zrzut pary i niedogodności akustyczne, za które bardzo przepraszamy - cytuje Agnieszkę Dietrich z PGE RMF 24.
Nie wszyscy czytelnicy serwisu FN w to uwierzyli.
[PYTANIA DO FN]
Hej
Co sądzicie o dziwnych dzwiękach które wczoraj nawiedziły okolice Krakowa? Oficjalnie za to odpowiada EC Łęgi ale nie chce mi się wierzyć.
Pozdrawiam
Marek
From: [...]
Sent: Tuesday, December 22, 2020 1:12 PM
To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Dziwne dźwięki w Krakowie
Panie Kapitanie,
Potwierdzam w 100%, te dziwne dźwięki są produktem elektrowni. Mieszkam 1,5 km od elektrociepłowni Żerań i takie dźwięki czasem słychać. Jest to awaryjny zrzut pary. W latach 80-tych ubiegłego wieku, gdy wszystkiego brakowało, prawdopodobnie części wysokiej jakości do urządzeń elektrowni też, takie zrzuty pary były co kilka dni. Z tym, że nocne były szczególnie atrakcyjne;))
Pozdrawiam świątecznie i noworocznie Pana i całą Fundację.
Oczywiście będę uczestniczył w livestream'ie.
[...]
z naszej ostatniej poczty.
From: [...]
Sent: Monday, December 21, 2020 1:35 PM
To: fnautilus <fnautilus@wp.pl>
Subject: Piramidy
Witam na Syberii odnaleziono czlon rakiety z tego roku ale w tle widac dwie gory w ksztalcie piramid
Screen ze strony w zalaczniku
czytaj dalej
Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock poinformował, że wykryto nowy wariant koronawirusa. Roznosi się szybciej niż ten znany wcześniej. Nową mutację rozpoznano do tej pory u ponad tysiąca osób w południowo-wschodniej Anglii. Uwagę naukowców zwrócił gwałtowny wzrost zakażeń w tym regionie.
Wirus na szczęście nie wydaje się odporny na szczepionkę, a wywołana nim choroba nie jest groźniejsza od COVID-19. W sobotę Boris Johnson poinformował jednak, że nowy rodzaj wirusa jest aż o 70 proc. bardziej zaraźliwy od dotychczasowego. Mimo tych informacji trwa paniczne zakazywanie lotów do Wielkiej Brytanii przez kraje europoejskie.
Po Holandii także Belgia i Włochy zawieszają loty z Wielkiej Brytanii, taki krok mają też rozważać Niemcy. Decyzje te związane są z nowym wariantem koronawirusa wykrytym w Wielkiej Brytanii, który szybciej się rozprzestrzenia.
W Wielkiej Brytanii wykryto nowy rodzaj koronawirusa, o czym brytyjskie ministerstwo zdrowia poinformowało na początku tygodnia. Większą liczbą zakażeń zanotowano w Wielkiej Brytanii oraz w RPA. Pojedyncze przypadki wykryli u siebie także Holendrzy.
Belgia blokuje połączenie z Wielkiej Brytanii
Belgia wstrzymuje loty i pociągi Eurostar z Wielkiej Brytanii. Ograniczenie zostaje wprowadzone co najmniej na 24 godziny. Powodem jest rozprzestrzenianie się nowego szczepu koronawirusa. Holendrzy także zdecydowali się zawiesić loty z Wielkiej Brytanii - przynajmniej do 1 stycznia.
Włochy walczą z koronawirusem. Przechodnie na Piazza del Popolo w Rzymie.Włochy. Lockdown na święta. Zamknięte sklepy, ograniczenia w wychodzeniu z domu
Premier Belgii powiedział, że wstrzymanie lotów i pociągów z Wielkiej Brytanii jest środkiem ostrożności wobec nowego szczepu koronawirusa, który rozprzestrzenia się w południowej Anglii i Holandii.
- Jeśli będziemy mieć więcej danych zdecydujemy, czy zakaz ten zostanie przedłużony - zaznaczył Alexander De Croo.
Belgijski rząd współpracuje z rządem francuskim monitorując osoby przyjeżdżające z Wielkiej Brytanii samochodami. Zaostrzona będzie kontrola na granicach. Obostrzenia dotyczące zarówno zakazu lotów i połączeń kolejowych z Wielką Brytanią jak i wzmocnione kontrole graniczne zaczną obowiązywać od północy. Władze Holandii wezwały Unię Europejską aby ograniczyć transmisję nowego szczepu koronawirusa.
Niemcy i Włochy także rozważają zawieszenie lotów z Wielkiej Brytanii
Możliwe, że kolejnym krajem, który zdecyduje się na taki krok jak Belgia i Holandia, będą Niemcy. Zachodni sąsiedzi Polski także rozważają zawieszenie lotów z Wielkiej Bryatnii, a do tego również z RPA, powiedział AFP w niedzielę niemiecki minister zdrowia.
czytaj dalej
Mniej ludzi wierzy w Boga niż w to, że w Kosmosie istnieje życie poza naszą planetą. Tak wynika z najnowszych badań naukowców z Uniwersytetu w Chicago.
W raporcie przygotowanym przez badaczy napisano, że prawie 60 procent ludzi wierzy w istnienie pozaziemskich form życia. Dla kontrastu - zaledwie 37 procent z nas deklaruje się jako ludzie wierzący w Boga.
- Niektórzy mogliby powiedzieć, że przecież ufologia to nowa religia. Religia XX i XXI wieku - komentował dla express.co.uk Nick Pope, były szef projektu UFO w brytyjskim ministerstwie obrony,
- To jedno z najważniejszych i najbardziej fundamentalnych pytań ludzkości. Jeśli kiedykolwiek uzyskamy na nie odpowiedź, świat już nie będzie taki sam. Odkrycie istnienia "obcych " byłoby nieporównywalne z niczym innym w historii.
Z sondaży przeprowadzanych wśród Amerykanów wynika, że aż 10 procent z nich uważa, iż kiedyś widziało UFO.
- Gdy pracowałem w ministerstwie, dostawałem kilkaset raportów na temat pojawienia się niezidentyfikowanych obiektów latających rocznie. Jeśli co 10. Amerykanin widział UFO, to zdumiewające -dodał Brytyjczyk.
źródło: express.co.uk
* W USA tylko 1/10 obserwacji UFO jest gdziekolwiek zgłaszana. W Polsce - podejrzewamy - ten współczynnik wynosi 1/100
* Co dziesiąty Amerykanin twierdzi, że w swoim życiu widział obiekt UFO
czytaj dalej
W Białce Tatrzańskiej na Podhalu pojawiło się bardzo rzadkie, choć wyjaśnione naukowo zjawisko tzw. „świetlnych słupów”. To bardzo widowiskowe zjawisko ma związek z załamaniem otyczym powstających w małych cząsteczkach lodu, które znajdują się w powietrzu podczas mrozu.
Autorką zdjęć tego zjawiska jest Weronika Ślęczek. Jak wyjaśnił Grzegorz Zawiślak, temperatura miejscami wynosiła -10 stopni Celsjusza. "Bardzo ważna była obecność mgły lodowej, która - jak wiemy - jest zbudowana z kryształków lodu. Stąd zjawisko trwało krótko i było bardzo lokalne" - tłumaczył łowca burz.
"Słupy świetlne obserwujemy jako jasne filary, wyglądające jak kolumny światła skierowane do nieba lub z nieba w kierunku powierzchni Ziemi. Jest to zjawisko optyczne, które zachodzi, gdy naturalne lub sztuczne światło jest załamywane przez kryształki lodu" - wyjaśnia portal Polarpedia.eu.
Źródłem światła może Słońce („słupy słoneczne”), Księżyc („słupy księżycowe”), ale także latarnie uliczne. Słupy świetlne można zobaczyć o każdej porze dnia. Zjawisko to jest tak rzadko spotykane w regionach innych niż Arktyka, że w przeszłości było zgłaszane jako spotkania z UFO" - czytamy.
źródło: gazeta.pl
Poniżej fotografia do projektu ATLAS CHMUR. Niezwykła chmura nad Węgrowem.
czytaj dalej
Wielka Brytania poinformowała WHO o "nowym wariancie" koronawirusa. Wykryto już ponad tysiąc przypadków zakażeń. Brytyjczycy podkreślają, że nic nie wskazuje na to, by ów nowy wariant wirusa był problemem dla szczepionki.
W Wielkiej Brytanii wykryto "nowy wariant" koronawirusa. Brytyjskie władze nie sprecyzowały, czym różni się ten rodzaj od znanego nam wirusa. Wiadomo jedynie, że do tej pory wykryto ponad tysiąc przypadków zakażeń.
Do tej pory zidentyfikowaliśmy ponad 1 tys. przypadków z tym wariantem, głównie w południowej Anglii, ale w sumie wykryto go w prawie 60 różnych jednostkach administracyjnych - powiedział Matt Hancock, brytyjski sekretarz zdrowia.
Wielka Brytania poinformowała o wszystkim WHO. W ciągu ostatniego tygodnia nastąpił gwałtowny wzrost liczby zakażeń koronawirusem w Londynie, Kent, częściach Essex i Hertfordshire.
Nie wiemy, w jakim stopniu jest to spowodowane nowym wariantem, ale bez względu na przyczynę musimy podjąć szybkie i zdecydowane działania - podkreślił Hancock cytowany przez BBC.
Nic nie wskazuje na to, że nowy wariant koronawirusa może stanowić problem dla szczepionki. Naukowcy podkreślają, że wszystkie wirusy mutują, a większość zmian nie wpływa na charakter wywoływanych przez nie chorób.
From: [...]
Sent: Thursday, December 10, 2020 10:16 PM
To: studio.lab.nautilus
Subject: Atlas chmur
Witam. Natrafiłam na takie ciekawe zdjęcie chmur. Nie jestem pewien czy to fake,ale zdaje się być prawdziwym. Pozdrawiam.
I jeszcze ciekawostka z naszej poczty. W Szkocji jest legenda, że kiedy woda w tym wodospadzie zacznie płynąć z dołu do góry, to wtedy na świecie zajdzie wielka przemiana. I tak dokładnie dzieje się od lutego 2020.
Wodospad w Szkocji zwany Jenny's Lum odwrócił bieg wody, gdy silne wiatry Storm Ciara sprawiły, że woda jest wdmuchiwana w górę... Wszystko przez zmiany klimatu i silny wiatr od morza, który pojawił się wraz ze zmianą prądów morskich spowodowanej przez ocieplenie się temperatury oceanów.
czytaj dalej
Incydent miał miejsce 2 lipca 1947, niedaleko Roswell w stanie Nowy Meksyk. Lokalna prasa szybko obwieściła, że doszło do rozbicia się statku należącego do istot pozaziemskich. Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych zdementowały te informacje, ogłaszając że była to katastrofa balonu meteorologicznego.
W latach 90. Armia Stanów Zjednoczonych opublikowała dwa obszerne raporty, ujawniające prawdziwą naturę tajemniczego zdarzenia. Obiekt, który rozbił się w Nowym Meksyku, miał być balonem testowym używanym w ramach tajnego wojskowego Projektu Mogul.
O nowym wątku incydentu w Roswell z 1947 roku poinformował nasz czytelnik, a o sprawie napisał portal wp.pl
Witam serdecznie Fundację Nautilus !
Chciałbym przesłać materiał z Wirtualnej Polski z dnia 11.12.2020 r. pt. ,,Porażająca relacja z Roswell. Niewygodne fakty wyszły na jaw.
Pozdrawiam ( Orion_1957 )
Mimo Zimnej Wojny, tą sprawą żyła cała Ameryka. Wydarzenie stało się źródłem wielu słynnych teorii spiskowych. Po 73 latach wnuki oficera, który badał słynny "incydent z UFO", ujawniły fragment z jego prywatnego dziennika dotyczący tej sprawy - podaje "DailyMail".
Jesse Marcel był oficerem Sił Powietrznych Armii USA. W 1947 r. Badał słynną katastrofę w Roswell. Mowa o rozbiciu się tajemniczego latającego obiektu. Mówiono wtedy o statku należącym do istot pozaziemskich. Lokalna gazeta donosiła, że armia na ranczu przy Roswell (stan Nowy Meksyk) znalazła srebrne resztki latającego spodka. Marcel był pierwszy na miejscu. Miał zbadać tę sprawę. Zanotował w dzienniku, że widział wrak, który "nie był wykonany ludzkimi rękoma". Wojskowy miał twierdzić, że to fragmenty pozaziemskiego pojazdu, mówił też o wyrytym napisie "Obcy", ale przełożeni zabronili mu cokolwiek mówić. Tajemniczy incydent stał się najsłynniejszą sprawą dla ufologów, wokół której do dziś tworzy się kolejne teorie spiskowe. Armia USA od razu zdementowała tę sensację, podając, że doszło do katastrofy balonu meteorologicznego. Później, w latach 90. wojskowi ujawnili dwa raporty, w których ponownie wykazali, że rozpadł się testowy balon armii. Jesse Marcel zmarł w 1986 r. Jego wnuki twierdzą w rozmowie z "Daily Mail", że mężczyzna nigdy nie zmienił zdania o tym, co widział. Mają nadzieję, że pamiętnik dziadka pomoże wyjaśnić "prawdziwą historię" wydarzeń w Roswell z 1947 r.
https://wideo.wp.pl/incydent-w-roswell-nowe-szokujace-ustalenia-6585072559868033v
Rodzina wojskowego, który badał tajemniczy incydent w Roswell przerywa milczenie! Wnuki Jessego Marcela po latach ujawniają treść dzienników, które prowadził ich dziadek. Fragmenty tego tekstu nie pozostawiają wątpliwości co do tego, czy w 1947 roku na Ziemi doszło do katastrofy UFO.
"Niemożliwe do całkowitego zniszczenia szczątki, których nie wykonała ludzka ręka" - tak Jesse Marcel pisał w swoich tajnych dziennikach o tym, co zobaczył 8 lipca 1947 roku, gdy wezwano go do zbadania tajemniczego incydentu w Roswell. Marcel był oficerem służb wojskowych i był zobowiązany do dochowania wszelkiej tajemnicy. Lecz zanim w 1986 roku zmarł, powierzył ją swoim pamiętnikom odnalezionym po latach przez wnuki...
Dziś potomkowie oficera pokazali dziennikarzom "History Channel" te wstrząsające zapiski. Marcel pisał, że jest przekonany, iż resztek statku powietrznego, który rozbił się w Roswell, nie wykonali ludzie. Miały też być na nich napisy w nieznanym ludziom języku. Osobiście nie widział ciał kosmitów, ale to nie dowodzi, że ich tam nie było, ponieważ nie badał wszystkich szczątków zebranych z pustyni. Oficjalnie amerykańska armia utrzymywała wówczas, że w Roswell doszło do katastrofy balonu meteorologicznego.
Poniżej rozmowa wideo nagrana podczas pobytu ekipy FN w Roswell.
czytaj dalej
Metalowy monolit, który został ustawiony przez grupę artystów na pustyni w stanie Utah kilka dni później pojawił się wzgórzu w Rumunii, a teraz także w Warszawie nad Wisłą.
"Każda wycieczka nad Wisłę to niesamowita przygoda. Przekraczając rzekę przez Most Świętokrzyski na prawym brzegu z plaży wyłania się tajemnicza i nietypowa instalacja. Jeśli spędzacie czas aktywnie nad Wisłą nie umknie on Waszej uwadze" – poinformowała w środę Dzielnica Wisła w mediach społecznościowych.
O tajemniczym monolicie zrobiło się głośno 18 listopada, kiedy Biuro Bezpieczeństwa Publicznego w Utah w Stanach Zjednoczonych, poinformowało o obiekcie, publikując przy tym zdjęcia konstrukcji na Facebooku. Monolit miał być zauważony po raz pierwszy przez biologa z Departamentu Ochrony Dzikiej Przyrody, liczącego owce z helikoptera.
Jednak niespełna dwa tygodnie później metalowa konstrukcja zniknęła z pustyni. Ostatni raz monolit w Utah widziany był 27 listopada. Wówczas uznano, że za zdemontowanie obiektu miała odpowiadać "niezidentyfikowana osoba lub grupa".
Monolit następnie widziany był w Piatra Neamt w Rumunii, gdzie turyści mieli okazję oglądać go zaledwie przez cztery dni, bo 1 grudnia także w niewyjaśnionych okolicznościach "zniknął".
Dzień później obiekt został zarejestrowany kolejny raz w Ameryce, tym razem w stanie Kalifornia.
Najwyraźniej moda dotarła do Polski. W środę 9 grudnia 2020 monolit pojawił się w stolicy naszego kraju. Konstrukcja stoi w Warszawie na plaży na prawym brzegu Wisły, tuż obok mostu Świętokrzyskiego. Nie wiadomo, jak długo monolit tam pozostanie.
Tajemniczy monolit, który pojawia się w coraz to innych miejscach świata, do złudzenia przypomina słynną konstrukcję z filmu "2001: Odyseja kosmiczna".
czytaj dalej
Leśnicy z Warcina napotkali w lesie na ciekawe przyrodnicze zjawisko - tzw. lodowe włosy. Jeszcze niedawno nikt o tym nie słyszał. Jednak dzięki badaniom naukowców jest hipoteza, jak powstają.
W środę rano leśnicy z Warcina natknęli się na rzadkie i do niedawna niewyjaśnione zjawisko. To "lodowe włosy", niezwykle rzadko spotykane, które po raz pierwszy zostało zaobserwowane i opisane w 1918 roku.
- Do 2015 roku nikt nie wiedział, jak powstaje ten fenomen. Dzięki naukowcom z Niemiec i Szwajcarii udało się odkryć, że do powstawania lodowych włosów przyczynia się grzyb – Exidiopsis effusa, potocznie nazywany łojówką różowawą - wyjaśnia Kamil Szydłowski z Nadleśnictwa Warcino. - Lód powstaje w wyniku spowolnienia przez grzyby procesu krystalizacji. Co ciekawe, tego typu formacje lodowe można spotkać jedynie lokalnie na półkuli północnej – w tym w Polsce.
Lodowe włosy – jak powstają?
- Zjawisko to można zaobserwować na martwym drewnie – a najczęściej na suchych gałęziach bukowych. Warunkiem wystąpienia tego zjawiska jest obecność grzyba przy jednoczesnej dużej wilgotności powietrza i temperaturze poniżej zera. Obecność łojówki różowawej w martwym drewnie powoduje spowolnienie procesu krystalizacji. Woda zostaje delikatnie wypychana, tworząc formacje przypominające swym wyglądem włosy, czyli bardzo cienkie, podłużne kryształki lodu. Gdy dotykamy palcami "lodowe włosy" zaczynają się topić - wyjaśnia pan Kamil
- Wybierzcie się w mroźny poranek do lasu bukowego zwanego "buczyną" i szukajcie białych kryształków lodu - zachęca pan Kamil.
czytaj dalej
Już wiadomo, kto wykonał tajemniczy monolit. To grupa artystyczna "The Most Famous Artists", a samo ustawienie obelisku było happeningiem.
Na odległym pustkowiu w stanie Utah w Stanach Zjednoczonych natknięto się na tajemniczy monolit. Wiele osób zastanawiało się, skąd wzięła się tam spektakularna instalacja. Teraz zagadka została rozwiązana.
Pod koniec listopada urzędnicy liczący z helikoptera owce na pustkowiu w odległej części stanu Utah zauważyli ukryty wśród skał dziwny obiekt. Konstrukcja o wysokości ok. 3 metrów wykonana była z jakiegoś rodzaju metalu o nieskazitelnym wręcz połysku i wydawała się być osadzona w ziemi. Nad pochodzeniem tajemniczego obiektu natychmiast zaczął się zastanawiać cały świat. Kilka dni później podobbna konstrukcja pojawiła się także w Rumunii i Kalifornii.
W mediach społecznościowych grupa "The Most Famous Artists" opublikowała zdjęcia, na których widać monolit w trakcie przygotowania. Choć artyści nie przyznali się wprost, że to oni są autorami instalacji i odpowiadają za jej umieszczenie w Utah, to wrzucone do sieci zdjęcia wyraźnie to sugerują.
- Ze względu na nielegalność pierwszej instalacji nie mogę wiele zdradzić. Mogę powiedzieć, że jesteśmy dobrze znani z tego rodzaju wyczynów kaskaderskich i obecnie oferujemy autentyczne przedmioty artystyczne w formie monolitów jako usługi - powiedział Matty Mo, założyciel grupy, w rozmowie z portalem Mashable.
czytaj dalej
Nie wiadomo, kto go postawił na pustyni i nie wiadomo, kto go zabrał- po 3,5-metrowym metalowym monolicie na pustyni w stanie Utah została jedynie podstawa. Podobny monolit zaobserwowano jednak w Rumunii. Konstrukcja stanęła niedaleko miejsca, w którym znajdowały się starożytne fortece dackie. Po kilku dniach jednak także ten monolit przepadł bez wieści.
Przez kilka dni internauci i media z całego świata zastanawiały się nad tym, skąd na pustyni w Utah w Stanach Zjednoczonych wziął się 3,5 metrowy metalowy monolit. Po raz pierwszy wzmianka o niecodziennej konstrukcji pojawiła się 18 listopada. Zdjęcie przedstawiające obiekt udostępnili na Facebooku przedstawiciele Biura Bezpieczeństwo Publicznego w Utah. Monolit został wypatrzony z pokładu helikoptera, który używany jest przez Departament Ochrony Dzikiej Przyrody do liczenia owiec.
W serwisie FN została zamieszczona informacja, a raczej film pokazujący osoby, które go tam ustawiły.Władze stanu poinformowały, że konstrukcja stoi w miejscu publicznym i jest nielegalna, "bez względu na to, z której planety pochodzi". Problem jednak rozwiązał się sam: monolit zniknął niecałe dwa tygodnie od odkrycia. Po metalowej konstrukcji została jedynie podstawa. Biuro Zagospodarowania Terenu poinformowało, że obiekt "został usunięty przez nieznaną osobę lub grupę".
Zniknął z USA, ale pojawił się w Rumunii
Monolit co prawda zniknął z pustyni w Utah, ale pojawił się w Europie. Konstrukcja niemal identyczna do tej ze Stanów pojawiła się w Rumunii, w okolicach miejsca, gdzie znajdowały się fortece dackie.
Na powierzchni monolitu znajdują się jednak rysy w kształcie pętelek.
- Monolit znajduje się na terenie prywatnym, ale nadal nie wiemy, kto jest właścicielem konstrukcji. Obiekt znajduje się na obszarze chronionym, na stanowisku archeologicznym. Do zainstalowania czegokolwiek w tym miejscu wymagana jest zgoda urzędników oraz Ministerstwa Kultury - powiedziała "Daily Mail" Rocsana Josanu z wydziału kultury okręgu Neamt.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
Gorzów Wielkopolski: Bez żadnego dźwięku i hałasu
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie