Dziś jest:
Środa, 30 października 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Dwóch pilotów American Airlines twierdzi, że podchodząc do lądowania w Los Angeles na wysokości około 900 metrów nad ziemią ich samolot minęła osoba lecąca z plecakiem odrzutowym - poinformował we wtorek portal Fox News.
Zdarzenie miało miejsce w niedzielę przed zmrokiem, ok. 16 km od pasa startowego największego lotniska Los Angeles. Piloci - zgodnie z nagraniami, do których dostęp uzyskał Fox News - poinformowali wieże kontrolną o "osobie z plecakiem odrzutowym" na wysokości ponad 900 metrów nad ziemią.
Zgodnie z relacjami pilotów, minęła ona samolot w odległości niespełna 300 metrów.
Według naukowych danych możliwe jest, by wznieść się z plecakiem odrzutowym na wysokość blisko kilometra. Niektórzy w internecie spekulują jednak, że piloci za plecak odrzutowy mogli uznać balon lub drona.
Rzecznik Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) przekazał, że o sprawie powiadomione zostały służby bezpieczeństwa.
Źródło: PAP
From: [...]
Sent: Wednesday, September 2, 2020 1:29 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: LOS ANGELES - CZŁOWIEK Z ODRZUTOWYM PLECAKIEM PRZELECIAŁ BLISKO SAMOLOTU
Dzień dobry!
Być może pilotom chodziło o odrzutowy plecak ze skrzydłami, taki jak na tym filmie...:
https://www.youtube.com/watch?v=_VPvKl6ezyc
Pozdrawiam Fundację!
Kazimierz
...wygląda imponująco.
czytaj dalej
Próby bagatelizowania tego fenomenu jako "zwykłej, banalnej sprawy związanej z odbijaniem się światła w chmurach" są nieporozumieniem. Nikt z ekspertów zajmujących się zjawiskami meteo nie jest w stanie udzielić precyzyjnej informacji, jak to powstaje. Nazwaliśmy to kiedyś "tańczącym lub ruchomym promieniem". Zjawisko 'ruchomego promienia w chmurach' znowu pojawiło się nad Stanami Zjednoczonymi 28 sierpnia 2020 rok nad miejscowością Stuart (Floryda, USA)
To zagadkowe zjawisko świetlne na niebie już pojawiało się w serwisie FN. Polega ono na tym, że nagle w chmurach widać ruchomy 'promień słoneczny', który potrafi wyginać się i przybierać różne kształty. Natura tego zjawiska jest absolutnie niewytłumaczalna.
Oto inny przykład tego zagadkowego fenomenu z 13 kwietnia 2018 nad miejscowością Raytown (USA).
Tak wyglądają zdjęcia tego dziwnego zjawiska:
Poniżej film pokazujący "tańczący promień" nad Raytown.
czytaj dalej
Historia obiegła media na całym świecie, podobnie jak dołączone do tekstu zdjęcie. We wrześniu 2018 roku i została pochowana na cmentarzu Mosanic w Las Cruces w Nowym Meksyku.
Pewnego dnia jedna z rodzin, która pochowała syna, niedaleko grobu zmarłej dziewczynki przeglądała materiał filmowy z monitoringu na cmentarzu. Rodzina szukała dowodów, że osoba, która ich zdaniem zabiła ich syna, zniszczyła jego grób. Na nagraniu zobaczyli postać małej dziewczynki na cmentarzu, zaniepokoili się i skontaktowali z właścicielem, ponieważ myśleli, że dziecko się zgubiło. Pracownica cmentarza powiedziała rodzinie, że zna tę dziewczynkę i pokazała im, gdzie została pochowana.
Mama Favioli, Saundra Gonzales, jakiś czas przed owym wydarzeniem, zaalarmowała właścicielowi cmentarza, aby obserwował grób dziecka, ponieważ zabawki i inne przedmioty pozostawione przed nagrobkiem jej córki zaczęły znikać. Rodzina, która zobaczyła na nagraniu dziewczynkę, następnego dnia spotkała na cmentarzu jej mamę. Pokazali, co uchwyciła ich kamera, a Gonzales powiedziała, że jest pewna, że to duch jej zmarłego dziecka.
- Wiem, że to moja córka - powiedziała mama.
Saundra powiedziała, że ma coś naprawdę pięknego do pokazania rodzicom chłopca. Coś, co uchwycił jej telefon komórkowy pewnej nocy. Pokazała zdjęcie, jak jej córeczka idzie ze znacznie wyższą postacią. Gonzales uważa, że fotografia przedstawia jej córkę prowadzącą zmarłego syna drugiej rodziny do nieba.
Myślę, że ona tam była, aby zabrać go do nieba. Oboje mają tragiczną historię po tym, co im się przydarzyło i… oboje nadal nie otrzymali sprawiedliwości. Więc myślę, że na pewno była tam, aby go pocieszyć i zabrać do nieba - dodała mama.
czytaj dalej
Jasnowidz Krzysztof Jackowski w rozmowie telefonicznej z pokładem okrętu Nautilus opowiedział, jak ciekawie wygląda odnajdywanie zaginionych przedmiotów. Przyznał, że ta sprawa u niego jest w tej chwili inaczej przebiega niż jeszcze kilka lat temu.
- Nagle w głowie zobaczyłem niczym widokówkę - tłumaczył Jackowski - ten przedmiot leżał, widziałem otoczenie, wszystko bardzo wyraźnie...
Bardzo podobnie opisywał poszukiwanie przedmiotów przedwojenny jasnowidz Stefan Ossowiecki. Wystarczyło, że przez chwilę skoncentrował się na poszukiwanym przedmiocie, a ten nagle pojawiał się w jego głowie w otoczeniu, w którym leżał. Bardzo często widział także kolejne etapy "gubienia przedmiotu", a opowieść o tym zawsze wprawiała świadków jego wizji w zdumienie.
W swojej książce "Świat mego ducha i wizje przyszłości" pisał: "Wszystko właściwie żyje, nawet przedmioty pozornie martwe wibrują w przestrzeń, wydzielając charakterystyczne, im tylko właściwe emanacje. Dlatego tak ważnym jest, ażeby w życiu codziennym odnosić się życzliwie do wszystkiego, co nas otacza".
Eksperymentował w towarzystwie naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, ale i znanych postaci kultury, literatury i sztuki. Jak sam pisał, pewnego razu, siedząc m.in. w towarzystwie Karola Szymanowskiego i Juliusza Osterwy, udało mu się w 8 minut przyciągnąć telepatycznie pianistę Mikołaja Orłowa – podobno połączył się z nim telepatycznie i w czasie rzeczywistym widział wszystko, co ten robił.
Poszukiwanie przedmiotów przychodziło mu z łatwością. Wystarczył mu opis przedstawiony przez daną osobę, choć bardzo wskazane było zdjęcie przedmiotu.
W swojej książce Ossowiecki opisywał też własne bilokacyjne podróże – miał przenosić się w ciele astralnym opuszczając ciało fizyczne do mieszkań dowolnych ludzi na świecie, a raz nawet na konferencję do Wiednia. Za każdym razem były to jednak podróże na granicy życia i śmierci. Wrócić do swojego ciała nie było łatwo, a gdy się udało – kosztowało to jasnowidza bardzo dużo energii.
Deklarował się jako katolik, choć mówił wprost, że istnieje reinkarnacja, która jest jedyną, sprawiedliwą drogą rozwoju duszy. Istnienie jednego raju po śmierci, do którego ma się trafić na wieczność odrzucał jako absurdalne i szkodliwe kłamstwo . Snuł rozważania na temat ewolucji ludzkości, a Boga nazywał "Duchem Jedynym". W jego domu, według relacji tygodnika "Światowid", jeszcze w 1937 roku stała na jednym z okien duża figura Chrystusa. Mieszkanie jasnowidza ozdabiały wówczas także gdańskie meble, obrazy Kossaka i niezliczona ilość pamiątek: "list od papieża, fotografia Marsz. Piłsudskiego z piękną dedykacją: »Panu Stefanowi Ossowieckiemu na pamiątkę naszych rozmów, w zrozumieniu tego, czego nie ma, a co jest«, obok pas wojskowy, który nosił Marszałek, fotografia Mussoliniego, również z serdeczną dedykacją (…). A na stoliku znów dziwne i tajemnicze rzeczy. Kamienna pokrywka od garnka, znaleziona w Biskupinie, za pomocą której wizjoner... narysował plan wioski istniejącej w epoce żelaznej i podał wiele cennych szczegółów. Dalej kawałek meteorytu, który również służył w doświadczeniu, odkrywającym życie na innych planetach".
Wiedział, o istnieniu obcych cywilizacji i miał wizję życia na innych planetach, choć obawiał się o tym mówić.
Na koniec ostatni odcinek wideo-bloga Krzysztofa Jackowskiego, w którym opowiada o tym, jak wygląda u niego odnajdywanie przedmiotów.
czytaj dalej
Na pokład okrętu Nautilus trafiły ciekawe materiały od naszych kolegów z USA zajmujących się tematem UFO, które udało się uzyskać od byłych pracowników FBI. Jeden z raportów agenta FBI mówi, że tylko w 1970 roku na polach Teksasu doszło do okaleczenia 8 tysięcy sztuk bydła. Świadkowie opisywali obiekty UFO, które były widywane nad pastwiskami, na których następnie dochodziło do okaleczeń bydła. W raportach cytowani są farmerzy, którzy nie mają cienia wątpliwości, że za zjawiskiem okaleczeń bydła kryje się fenomen UFO. Świadkowie cytowani przez agentów relacjonują, że ciała zwierząt znajdowano na polach z mechanicznymi, idealnie precyzyjnymi nacięciami, których nie sposób dokonać zwykłym nożem. Zwierzęta były bardzo często pozbawiane języka lub wycinane im były całe płaty skóry. Przeważnie nie było w nich nawet kropli krwi.
Kolejny raport zawiera relację farmera, który widział, jak krowa jest unoszona w powietrze przez nieznaną siłę, po czym znika w „lekko rozmytym obłoku”. Potem to samo zwierzę zostało znalezione kilka kilometrów dalej. Było pozbawione krwi, a także narządów rodnych.
W 1979 roku raport w tej sprawie trafił do Białego Domu, ale nie spowodował żadnych działań.
"Materiały przesłane do mnie się w tej sprawie były chyba najdziwniejsze, z jakimi zetknąłem się w moim życiu” - napisał prokurator generalny USA Griffin Bell w liście do senator Harrison Schmitt. Do biura senatora wielokrotnie zgłaszali się zrozpaczeni farmerzy, którzy prosili go o interwencję wojska.
Dołączone są także wyniki sekcji weterynaryjnych. Trzeba przyznać, że są one bardzo ciekawe. Oto jedna z relacji zawiera opis 11-miesięcznego byka, który został znaleziony po tym, jak jego ciało spadło „z wysokości”. Byk nie miał krwi, miał usunięte część narządów wewnętrznych. Na jego ciele znaleziono ślady po dziwnej, pomarańczowej substancji, której przeznaczenia nie udało się ustalić. Wiele wskazywało na to, że ciało zwierzęcia zostało wcześniej napromieniowane.
czytaj dalej
Wiele znanych osób mówiło wprost o istnieniu reinkarnacji czyli wędrówce dusz. I nie tylko tak znani jak Napoleon czy Sokrates, ale chociażby Mark Twain czy Lew Tołstoj. Poniżej kilka cytatów pochodzących z naszego archiwum dotyczącego reinkarnacji.
Benjamin Franklin:
„I look upon death to be as necessary to the constitution as sleep. We shall rise refreshed in the morning.” And, „Finding myself to exist in the world, I believe I shall, in some shape or other always exist.”
/Spoglądam na śmierć jako na tak konieczną dla istnienia jak sen. Odrodzimy się odnowieni o poranku.
Żyjąc w tym świecie, wierzę że będę w takiej lub innej formie – istnieć zawsze/
Jack London:
„I did not begin when I was born, nor when I was conceived. I have been growing, developing, through incalculable myriads of millenniums. All my previous selves have their voices, echoes, promptings in me. Oh, incalculable times again shall I be born.”
/Nie powstałem w chwili mych narodzin, lub mego poczęcia, Rozwijałem się i dojrzewałem poprzez niezliczone tysiąclecia. Wszystkie moje poprzednie istnienia odzywają się swoimi głosami, rozbrzmiewając echem we mnie. Oh – niezliczone razy jeszcze się narodzę./
Mark Twain:
„I have been born more times than anybody except Krishna.”
/Rodziłem się więcej razy niż ktokolwiek inny, oprócz Krishny./
Lew Tołstoj:
„As we live through thousands of dreams in our present life, so is our present life only one of many thousands of such lives which we enter from the other more real life and then return after death. Our life is but one of the dreams of that more real life, and so it is endlessly, until the very last one, the very real the life of God.”
/Tak jak przeżywamy tysiące marzeń w naszym obecnym życiu, tak nasze życie jest tylko jednym z tysięcy krótkich żywotów na tle naszego prawdziwszego życia (stanu), do którego też wracamy po śmierci. Nasze pojedyncze życie jest tylko jednym ze snów naszego prawdziwego życia(stanu), i to wszystko będzie trwać nieskończenie, aż do właściwego, prawdziwego życia Boga./
Henry Ford:
„I adopted the theory of reincarnation when I was 26. Genius is experience. Some think to seem that it is a gift or talent, but it is the fruit of long experience in many lives”.
/Przyswoiłem sobie teorię reinkarnacji gdy miałem 26 lat.
Mądrość tkwi w doświadczeniu. Niektórzy sadzą że to jest dar lub talent, lecz to jest owoc wieloletnich doświadczeń z wielu żywotów./
Johann Wolfgang von Goethe:
„As long as you are not aware of the continual law of Die and Be Again, you are merely a vague guest on a dark Earth.”
/Tak długo jak nie jesteś świadom prawa ciągłości śmierci i odrodzenia, jesteś zaledwie przelotnym gościem na mrocznej Ziemi/
Freidrich Nietzsche:
„Live so that thou mayest desire to live again – that is thy duty – for in any case thou will live again!”
/Żyj tak abyś mógł pragnąć żyć ponownie – to twój obowiązek – dlatego że i tak będziesz żył ponownie!/ Tłumaczenie:Conchi
Mahatma Ghandi:
„I cannot think of permanent enmity between man and man, and believing as I do in the theory of reincarnation, I live in the hope that if not in this birth, in some other birth I shall be able to hug all of humanity in friendly embrace.”
/Nie mogę sobie wyobrażać istnienia trwałej wrogości między ludźmi, i równocześnie wierzyć w teorię reinkarnacji. Żyję nadzieją, że jeśli nie w tym – to następnym życiu będę mógł objąć całą ludzkość w przyjacielskim uścisku/
Ralph Waldo Emerson:
„The soul comes from without into the human body, as into a temporary abode, and it goes out of it anew it passes into other habitations, for the soul is immortal.” „It is the secret of the world that all things subsist and do not die, but only retire a little from sight and afterwards return again. Nothing is dead; men feign themselves dead, and endure mock funerals… ”
/Dusza wnika w ludzkie ciało, jak w czasową siedzibę, i wychodzi ponownie, przechodząc w nowe miejsce zamieszkania, albowiem dusza jest nieśmiertelna. To jest tajemnica świata – wszystkie rzeczy trwają wiecznie i nie umierają, lecz tylko na chwilę idą na odpoczynek by potem powrócić ponownie.
Śmierć nie istnieje, ludzie tylko pozornie umierają, i tak samo nieprawdziwe sa ich pogrzeby…/
generał George S. Patton:
„So as through a glass and darkly, the age long strife I see, Where I fought in many guises, many names, but always me.”
~/Jak przez lunetę, spoglądam wstecz, poprzez mroczne wieki niesnasek i gdzie nie spojrzę, tam walczyłem – pod wieloma postaciami, wieloma imionami, lecz to zawsze byłem ja/
Walt Whitman:
„I know I am deathless. No doubt I have died myself ten thousand times before. I laugh at what you call dissolution, and I know the amplitude of time.”
~/Wiem że jestem nieśmiertelney, nie mam wątpliwości że umierałem już tysiące razy, śmieje się z tego co ty zwiesz unicestwieniem, bo znam bezkres czasu/
William Wordsworth:
„Our birth is but a sleep and a forgetting; The Soul that rises with us, our life’s Star, Hath had elsewhere its setting. And cometh from afar.”
~/Nasze narodzin są niczym innym jak snem i zapomnieniem, Dusza która rośnie w nas, nasza gwiazda przewodnia, wykluwa sie nowym miejscu, przybywając z oddali./
Jalalu Rumi (islamski poeta z 13 wieku):
„I died as a mineral and became a plant, I died as a plant and rose to animal, I died as animal and I was man. Why should I fear ? When was I less by dying?”
/Skruszałem jako kamień i wzrosłem jako roślina, umarłem jako roślina i narodziłem się jako zwierzę, umarłem jako zwierze i stałem się człowiekiem. Czego mam się bać? Czy kiedykolwiek poprzez śmierć, stałem się czymś gorszym?/
Carl Jung:
„My life often seemed to me like a story that has no beginning and no end. I had the feeling that I was an historical fragment, an excerpt for which the preceding and succeeding text was missing. I could well imagine that I might have lived in former centuries and there encountered questions I was not yet able to answer; that I had been born again because I had not fulfilled the task given to me.”
/Moje życie często jawiło mi się jak historia, która nie ma początku ani końca. Miałem przeczucie, że to był kawałek historii, urywek, z którego brakowało poprzedzającego i następującego tekstu.
Z łatwością mogłem sobie wyobrazić, że żyłem w poprzednich wiekach i wtedy napotykałem pytanie, na które nie mogłem znaleźć odpowiedzi: Czy żyłem ponownie dlatego, że poprzednio nie wypełniłem zadanych mi celów?/
Socrates:
„I am confident that there truly is such a thing as living again, that the living spring from the dead, and that the souls of the dead are in existence.”
/Jestem prawdziwie przekonany, że istnieje coś takiego jak ponowne narodziny, że życie odradza się ze śmierci, i dusze umarłych wciąż istnieją/
Jezus Chrystus w gnostyckiej ewangelii Pistis Sophia:
„Souls are poured from one into another of different kinds of bodies of the world.”
~/Duszę przechodzą z jednego ciała, w drugie – w inne formy istniejące w tym świecie/
Voltaire:
It is not more surprising to be born twice than once; everything in nature is resurrection.”
/To nie jest zbyt zaskakujące, narodzić się więcej niż raz, ponieważ wszystko w naturze się odradza./
Józef (żydowski historyk z czasów Jezusa):
„All pure and holy spirits live on in heavenly places, and in course of time they are again sent down to inhabit righteous bodies.”
/Wszystkie czyste i święte dusze żyją w raju, i od czasu do czasu są posyłane ponownie by zamieszkiwać ciała sprawiedliwych/
Honore Balzac
„All human beings go through a previous life… Who knows how many fleshly forms the heir of heaven occupies before he can be brought to understand the value of that silence and solitude of spiritual worlds?”
/Wszystkie istoty ludzkie, miały już poprzednie życie… Kto wie jak niezliczone cielesne formy dziedzic niebios musi zamieszkać zanim będzie mógł zrozumieć wartość ciszy i samotności duchowego świata?/
Paul Gauguin :
„When the physical organism breaks up, the soul survives. It then takes on another body.”
/Gdy ciało fizyczne umiera, dusza przeżywa, Przyjmuje potem następne ciało/
George Harrison:
„Friends are all souls that we’ve known in other lives. We’re drawn to each other. Even if I have only known them a day., it doesn’t matter. I’m not going to wait till I have known them for two years, because anyway, we must have met somewhere before, you know.”
/Przyjaciele sa tymi duszami, które znaliśmy w poprzednich żywotach. Dlatego ciągnie nas do siebie. Nawet jeśli spotykamy ich na jeden dzień, to nie ma znaczenia, ja nie zamierzam czekać aż ich poznam przez dwa lata, ponieważ tak czy owak, wiem że już wczesniej się poznaliśmy/
czytaj dalej
Naukowcy z Hongkongu donoszą o pierwszym przypadku ponownego zakażenia koronawirusem. 30-letni mężczyzna zachorował po czterech i pół miesiąca, od kiedy po raz pierwszy wykryto u niego zakażenie.
Przypadek ponownego zakażenia koronawirusem, o którym informuje BBC, dotyczy 30-letniego mężczyzny z Hongkongu. Za drugim razem przechodził on chorobę bezobjawowo. Pozytywny wynik testu na koronawirusa otrzymał jednak podczas badania śliny w czasie obowiązkowej kontroli, której poddał się na lotnisku.
Raport, który opublikowali naukowcy z Uniwersytetu z Hongkongu, może okazać się przełomowym odkryciem. Od początku trwania pandemii część środowiska naukowego twierdziła, że osoby, które przebyły chorobę, posiadają w sobie przeciwciała, dzięki którym uodparniają się na ponowne zakażenie. Według doniesień najwięcej przeciwciał mają mieć osoby, u których choroba miała poważniejszy przebieg. Nadal jednak nie jest jasne, jak silna jest ta ochrona oraz jak długo trwa potencjalna odporność na powtórne zakażenie.
Pierwszy przypadek ponownego zakażenia koronawirusem. Naukowcy i WHO uspokajają
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega, że nie należy wyciągać pochopnych wniosków na podstawie przypadku jednego pacjenta. WHO dodało również, że niezbędne są testy na większej grupie osób.
W podobnym tonie wypowiadają się naukowcy zajmujący się koronawirusem - To bardzo rzadki przykład reinfekcji, który nie powinien negować dążenia do opracowania szczepionki przeciwko COVID-19 - powiedział prof. Brendan Wren, z London School of Hygiene and Tropical Medicine. Inny z naukowców zwrócił uwagę na fakt, że jest to - jak dotąd - jedyny potwierdzony przypadek na 23 miliony zakażeń koronawirusa. - Nawet jeśli to bardzo rzadkie zjawisko, to nie jest to tak zaskakujące - powiedział, cytowany przez BBC Dr Jeffrey Barrett, stawiający tezę, że podczas drugiego zakażenia choroba może mieć dużo łagodniejszy przebieg.
czytaj dalej
Departament Obrony zatwierdził założenie tzw. UAPTF (Unidentified Aerial Phenomena Task Force). To oficjalna grupa, która będzie się zajmować wyłącznie niezidentyfikowanymi obiektami latającymi (UFO).
UAPTF to pierwszy rządowy program w USA, który związany jest z badaniami ufologicznymi od czasu jednostki, która zajmowała się bezzałogowcami oraz niezidentyfikowanymi obiektami, a która straciła fundusze w 2012 roku. Według różnych źródeł jednostka ta pozostała jednak aktywna, tyle że w ukryciu. Teraz rząd USA oficjalnie stwierdził, że powstaje taki zespół ds. UFO.
Departament Obrony od pewnego czasu określa UFO to jako UAP – Unidentified Aerial Phenomena, czyli Niewyjaśnione Zjawiska Powietrzne. To teoretycznie nie to samo co UFO, ale Sue Gough, rzeczniczka Pentagonu wyjaśniła, że zadaniem grupy ds. UAP będzie wykrywanie, analizowanie i katalogowanie takich zjawisk, które potencjalnie mogłyby zagrozić bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych.
Władze Stanów Zjednoczonych dostrzegają także inny problem. Wśród niezidentyfikowanych obiektów latających są także te, które mogą pochodzić z Ziemi. Mowa rzecz jasna o dronach szpiegujących, szczególnie tych, które przylatują z Chin. Często obiekty takie zbliżają się do granic USA. Komórka badawcza ma zająć się także takimi zdarzeniami.
“Misją grupy zadaniowej jest wykrywanie, analizowanie i katalogowanie UAP, które mogą potencjalnie stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA”. – powiedziała rzeczniczka Susan Gough w oświadczeniu.
Co ciekawe taka specjalna grupa już istnieje od dawna. Ujawniono ja na łamach New York Timesa niespełna trzy lata temu
Amerykanie chcą się przede wszystkim zająć UAP, które pojawiły się nad amerykańskimi bazami wojskowymi i które, według USA mogą należeć do Rosjan lub Chińczyków, którzy w jakiś sposób posiedli technologie przewyższające to, co mają Stany Zjednoczone.
czytaj dalej
Sylvia Browne to osoba o talencie do jasnowidzenia, która w swoich książkach mówiła o roku 2020, w którym pojawi się tajemnicza choroba. Browne zmarła w 2013 w wieku 77 lat.
O jej przepowiedni stało się głośno, kiedy aktorka Kim Kardashian w swoich serwisach społecznościowych udostępniła przepowiednię Sylvii Browne. Kobieta w swojej książce napisała, że w 2020 roku świat zostanie zaatakowany przez nieznaną chorobę przypominającą zapalenie płuc. Pisała również, że wszystkie metody leczenia zawiodą, a choroba zniknie tak nagle, jak się pojawiła.
Sylvia Browne już w 2008 roku pisała w swojej książce o tajemniczym wirusie. "Około 2020 roku ciężka choroba podobna do zapalenia płuc rozprzestrzeni się na całym świecie, będzie atakować płuca i oskrzela i opierać wszystkim znanym metodom leczenia. Niemal bardziej zaskakujące, niż sama choroba będzie fakt, że nagle zniknie tak szybko, jak się pojawiła, zaatakuje ponownie dziesięć lat później, a następnie całkowicie zniknie" – pisała Browne.
Jej wizją zainteresowała się między innymi zagraniczna celebrytka Kim Kardashian. Zapis przepowiedni można przeczytać w książce, którą Browne napisała z Lindsay Harrison pięć lat przed swoją śmiercią, pt. "End of Days: Predictions and Prophecies about the End of the World".
Były także nietrafione przepowiednie Browne
Sylvia Brown twierdziła, że zwykłe przeziębienie zostanie wyeliminowane do 2010. Dziesięć lat później świat miał przestać się borykać z wadami słuchu, wzroku, anoreksją, chorobami nowotworowymi, czy bulimią.
Nie miała racji wskazując swoją datę śmierci. Stwierdziła, że umrze w wieku 88 lat. Tymczasem zmarła w 2013 roku, mając 77 lat. Dzięki sprzedaży swoich książek była milionerką.
czytaj dalej
Były prezes Microsoftu w rozmowie z magazynem "Wired" oszacował datę zakończenia pandemii koronawirusa. Bill Gates skrytykował również dotychczasowe działania Donalda Trumpa w związku z przeciwdziałaniem COVID-19.
- Moim zdaniem bogata część świata pozbędzie się COVID-19 do końca 2021 r., a większość globu do końca 2022 r. Uda się to tylko dzięki wprowadzeniu innowacji na ogromną skalę - podkreślał Gates w rozmowie z "Wired".
Miliarder zaznaczył, że prowadzenie innowacyjnych badań nad opracowaniem szczepionki na koronawirusa jest priorytetem. Przy okazji jednak oddala nas od prowadzenia prac nad rozwiązaniem problemów takich chorób jak HIV, malaria czy polio. - Kraje wpadną w długi i będą narażone na utratę stabilności. Minie wiele lat nim wrócimy do miejsca, w którym byliśmy na początku 2020 r. Co prawda nie jest to I czy II wojna światowa, ale możemy mówić o podobnej sile oddziaływania, która negatywnie odbije się na losach świata - powiedział Bill Gates. Przyznał również, że mimo trudnej sytuacji, optymistycznie patrzy w przyszłość.
Bill Gates: Trump podejmuje błędne decyzje
Zdaniem Billa Gatesa, Donald Trump nie radzi sobie z pandemią. Założyciel Microsoftu obwinia Biały Dom za katastrofalną sytuację w Stanach w Zjednoczonych. Wysoka liczba zachorowań ma być efektem tego, że administracja Trumpa nie pozwala Centrum Kontroli Chorób (CDC) wykonywać swoich obowiązków. - Jestem zaskoczony sytuacją w USA. Najlepsi specjaliści od epidemiologii na świecie są w większości w CDC. Dzwoniliśmy do nich kilka razy i usłyszeliśmy, że musimy rozmawiać z Białym Domem - zdradził Gates.
Miliarder stwierdził, że "większość testów na COVID-19 robionych w USA to śmieci." - Jeśli nie zwraca się uwagi na czas dostarczenia wyniku i refunduje się tę samą kwotę, to jest jasne, że laboratoria wezmą każdą próbkę. Zarabiają na tym gigantyczne pieniądze, a głównie bogaci ludzie mają dostęp do testów. Powinniśmy mieć system, w którym płacimy ekstra za wynik w ciągu doby, a normalną stawkę za wynik do 48 godzin - wyjaśnił.
czytaj dalej
Pozornie zdrowi ludzie mogą nieświadomie rozprzestrzeniać koronawirusa, bo mają go całkiem sporo. W ich górnych drogach oddechowych wykryto podobną ilość wirusa, co u osób z objawami. Zdaniem naukowców z Korei Południowej około 30 procent zakażonych koronawirusem osób w ogóle nie wykazuje jakichkolwiek objawów. Ponieważ nie wiedzą, że noszą w sobie wirusa, mogą być nieświadomym źródłem kolejnych infekcji. To jedna z najbardziej niepojących cech pandemii COVID-19.
Najnowsze badanie opublikowane w czasopiśmie "JAMA Internet Medicine" sugeruje, że osoby bezobjawowe mają podobną ilość wirusa w nosie, gardle i płucach, co osoby z pełnymi objawami. Można zadać pytanie: dlaczego dopiero teraz naukowcy o tym mówią?
Po pierwsze, ze względu na nagłość epidemii COVID-19, naukowcy siłą rzeczy najpierw skoncentrowali się na osobach ciężej chorych, przede wszystkim na tych, którzy wymagali hospitalizacji. Natomiast przypadki bezobjawowe długo umykały uwadze ekspertów i dopiero szeroko zakrojone badania przesiewowe pozwoliły wyłonić odpowiednio dużą grupę do badań oraz wyciągnąć istotne wnioski.
Koreańczycy przeanalizowali dane 193 osób, które nie miały objawów COVID-19 i porównali z danymi 110 pacjentów z objawami COVID-19. Ustalili, że w wymazach pobranych z nosa i gardła od osób bez objawów znajduje się podobna ilość materiału genetycznego koronawirusa, co u osób ze średnimi objawami choroby (w badaniu nie wzięli udziału ciężko chorzy na COVID-19). W dodatku osoby bezobjawowe i objawowe miały wirusa w drogach oddechowych przez podobny czas, chociaż badacze zauważyli, że zakażeni ale bez objawów pozbywają się go nieco szybciej niż osoby chorujące. U osób bezobjawowych koronawirus utrzymywał się średnio 17 dni, a u pacjentów z objawami przez 19,5 dnia.
Kto rozsiewa koronawirusa?
Pytań jest kilka. Po pierwsze, czy ta sama ilość wirusa w wymazach z gardła i nosa oznacza, że te osoby są tak samo zakaźne? Czy bezobjawowe osoby są tak samo zakaźne jak te z objawami? Teoretycznie tak - mówią badacze - ale w praktyce osoba bez objawów mniej kaszle i kicha, a zatem prawdopodobnie rozpowszechnia też mniej wirusa.
- W ich śluzie jest tyle samo wirusów, ile u osób z objawami COVID-19, ale to nie znaczy, że "rozpylają" podobne ilości - mówi reporterowi BBC dr Simon Clarke - mikrobiolog komórkowy z University of Reading (Wielka Brytania).
- Ryzyko zakażenia się od osób z objawami i od osób bezobjawowych jest prawdopodobnie różne. Zależy od wielu czynników - powiedział BBC dr Andrew Preston z Uniwersytetu w Bath (Wielka Brytania). - Chodzi na przykład o to, jak głęboko i jak szybko oddychała osoba zakażona, jak blisko znajdowała się od źródła zakażenia i jak długo przebywały te osoby razem w zamkniętym, źle wietrzonym pomieszczeniu.
Z drugiej strony - mówią naukowcy - osoba z objawami kładzie się do łóżka i ma mniej możliwości kontaktowania się z innymi, podczas gdy dobrze czujący się nosiciel nieświadomie niesie wirusa dalej.
Koronawirus uderza nie tylko w płuca, ale przede wszystkim w mózg
Koronawirus atakuje nie tylko płuca. SARS-CoV-2 oddziałuje na wiele narządów, również mózg. Badania pokazują, że wiele osób, które pokonały COVID-19 cierpi na problemy neurologiczne, w tym problemy z pamięcią i koncentracją. "Czy w przyszłości nastąpi fala deficytów pamięci, zaburzeń funkcji poznawczych i demencji związanych z COVID-19?" - zastanawia się neurobiolog, prof. Natalie C. Tronson z University of Michigan.
U wielu pacjentów cierpiących na COVID-19 obserwuje się objawy neurologiczne. Ozdrowieńcy skarżą się też na kłopoty z pamięcią i częste problemy z koncentracją
Neurobiolog prof. Natalie C. Tronson: kiedy przeglądam pojawiającą się literaturę naukową, moje pytanie brzmi: czy w przyszłości nastąpi fala deficytów pamięci, zaburzeń funkcji poznawczych i demencji związanych z COVID-19?" - zastanawia się naukowiec
Minie wiele lat, zanim dowiemy się, czy zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 związane jest z większym ryzykiem pogorszenia funkcji poznawczych lub choroby Alzheimera. Ale to potencjalne ryzyko można zmniejszyć lub złagodzić - mówi Tronson
Objawy neurologiczne u chorych na COVID-19
"Ze wszystkich przerażających sposobów, w jakie koronawirus SARS-CoV-2 oddziałuje na organizm, jednym z bardziej podstępnych jest jego wpływ na mózg" - zaczyna swoje rozważania prof. Tronson.
U wielu pacjentów cierpiących na COVID-19 obserwuje się objawy neurologiczne, w tym m.in. utratę węchu i smaku, bóle lub zawroty głowy, zaburzenia świadomości. Mówi się również o długotrwałych skutkach, w tym zespole chronicznego zmęczenia czy zespole Guillaina-Barrego (choroba prowadzi do postępującego osłabienia siły mięśniowej z powodu uszkodzenia nerwów obwodowych). Ozdrowieńcy skarżą się też na kłopoty z pamięcią i częste problemy z koncentracją. Naukowcy podejrzewają, że osoby te w późniejszym wieku mogą być bardziej narażone na demencję.
Co to znaczy, że ktoś wyzdrowiał z koronawirusa?
Jak tłumaczy Natalie C. Tronson, skutki te mogą być spowodowane bezpośrednią infekcją tkanki mózgowej przez SARS-CoV-2. Coraz więcej dowodów sugeruje jednak, że reakcja układu odpornościowego może doprowadzić do zapalenia, które również uszkodzi mózg i nerwy.
"Kiedy przeglądam pojawiającą się literaturę naukową, moje pytanie brzmi: czy w przyszłości nastąpi fala deficytów pamięci, zaburzeń funkcji poznawczych i demencji związanych z COVID-19?" - zastanawia się naukowiec.
Koronawirus atakuje nie tylko płuca. Wpływa na wszystkie narządy
Wiele objawów, które przypisujemy infekcji, jest tak naprawdę spowodowanych reakcją ochronną układu odpornościowego. Jak przykład prof. Tronson podaje katar podczas przeziębienia. - Nie jest bezpośrednim skutkiem wirusa, ale wynikiem odpowiedzi układu odpornościowego na przeziębienie - wyjaśnia. Podobnie ogólne złe samopoczucie towarzyszące chorobie, zmęczenie i wycofanie społeczne - objawy te spowodowane są aktywacją wyspecjalizowanych komórek odpornościowych w mózgu, zwanych neuroimmunologicznymi. - Zmiany te, choć uciążliwe, są wysoce adaptacyjne i niezwykle korzystne. Odpoczywając, zachowujesz energię niezbędną dla działania układu odpornościowego - tłumaczy.
Układ odpornościowy w mózgu odgrywa również szereg innych ról - podkreśla naukowiec. Wiadomo np., że komórki neuroimmunologiczne, które w największym skrócie znajdują się na połączeniach między komórkami mózgu, są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania pamięci.
Podczas choroby, również COVID-19, wyspecjalizowane komórki odpornościowe w mózgu są aktywowane, wyrzucając ogromne ilości "sygnałów zapalnych" i modyfikując sposób, w jaki komunikują się z neuronami. Niestety oznacza to również m. in. to, że dochodzi do uszkodzeń połączeń neuronowych, które są ważne dla zachowania pamięci. Zdaniem naukowiec efektem może być nawet trwale osłabiona pamięć. - Może to nastąpić poprzez trwałe uszkodzenie połączeń między neuronami lub samych neuronów, a także poprzez bardziej subtelne zmiany w funkcjonowaniu komórek nerwowych.
Skąd biorą się problemy z pamięcią?
Prof. Natalie C. Tronson, podkreśla, że potencjalny związek między COVID-19 a jej trwałym wpływem na pamięć oparty jest na obserwacjach skutków innych chorób. - Wielu pacjentów, którzy wracają do zdrowia po zawale serca lub operacji wszczepienia bajpasów, zgłasza trwałe deficyty poznawcze, które nasilają się podczas starzenia - mówi neurobiolog. Podobne obserwacje dotyczą sepsy. Nawet łagodne stany zapalne, w tym przewlekły stres, są obecnie uznawane za czynniki ryzyka wystąpienia demencji i pogorszenia funkcji poznawczych podczas starzenia - podkreśla naukowiec.
Ozdrowieńcy po pokonaniu COVID-19 wciąż mają problemy ze zdrowiem. Co się dzieje?
- Minie wiele lat, zanim dowiemy się, czy zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 związane jest z większym ryzykiem pogorszenia funkcji poznawczych lub choroby Alzheimera. Ale to potencjalne ryzyko można zmniejszyć lub złagodzić poprzez zapobieganie COVID-19 a także dążenia do skrócenia czasu trwania choroby i ciężkości jej przebiegu. - Kilka najnowszych metod leczenia COVID-19 to leki hamujące nadmierną aktywację immunologiczną i stan zapalny. Potencjalnie terapie te również mogą zmniejszyć wpływ reakcji zapalnej na mózg.
- COVID-19 będzie nadal wpływał na zdrowie i samopoczucie jeszcze długo po zakończeniu pandemii. W związku z tym kluczowe znaczenie będzie miało dalsze ocenianie skutków choroby COVID-19 pod kątem podatności na późniejszy spadek funkcji poznawczych i demencje - podsumowuje prof. Natalie C. Tronson z University of Michigan.
Źródła: BBC News, New York Times,JAMA Internet Medicine
czytaj dalej
Nasi czytelnicy mają bardzo dobrze wyostrzone zmysły poszukiwania historii, które potwierdzają przeróżne tezy, które od lat głosimy w naszych serwisach. Jedną z najważniejszych jest wiedza o reinkarnacji, czyli wędrówce dusz. Wiemy od dawna, że dzieci, które zginęły w nagły sposób po 2-3 latach pobytu w zaświatach często wracają do swoich rodziców. Nie ma tu reguły, ale naprawdę takich historii jest wiele. Jak wracają? Czasami rodzą się jako ich dzieci, czasami dzieci dalszej rodziny, sąsiadów itp. Tym razem mamy do czynienia prawdopodobnie z rzadkim przypadkiem powrotu całej trójki razem. Oczywiście w artykułach o tej historii w mediach nie ma na ten temat nawet słowa, ale na pokładzie Nautilus stawiamy dolary przeciwko orzechom, że dokładnie jest to typowy powrót reinkarnacyjny. Za zgłoszenie tej historii bardzo dziękujemy naszemu czytelnikowi.
/poniżej artykuł, który ukazał się w dziale "dziecko" serwisu interia.pl/
Trójka i... trójka
Stracili w wypadku troje dzieci. Trudno uwierzyć, co spotkało ich później.
Trójka rodzeństwa zginęłą w tragicznym wypadku /YouTube
Lorie i Chris Coble stracili dwie córki i syna w wypadku.
Jak mówi Oprah Winfrey w wywiadzie z tą niezwykłą rodziną, czasem życie niespodziewanie zmienia się na gorsze, ale niekiedy ludzie wychodzą z pozornie tragicznych sytuacji obronną ręką i doświadczają szczęścia, choć nic tego nie zapowiadało.
To historia o niewyobrażanej stracie, niebywałej odwadze i niewątpliwym cudzie.
Dzień, który zmienił wszystko
Kiedy się spotkali i założyli rodzinę, jednego byli pewni. Chcą mieć dzieci i to kilkoro. Wkrótce doczekali się trójki maluchów, które dawały im wiele szczęścia. Opisują siebie, jako zwariowaną rodzinę, w której zawsze było dużo radości, zabawy i wygłupów.
Dzień po urodzinach syna Kyle’a postanowili pojechać do galerii handlowej, blisko której był diabelski młyn, którym bardzo się chciał się przejechać jubilat. Inne dzieci poszły na karuzelę i pooglądać zwierzaki w sklepie zoologicznym. Kiedy poczuły się zmęczone, mama z babcią wybrały się w drogę powrotną do domu.
Emma i Katie oglądały film, a Kyle grał na Nintendo, kiedy ciężarówka z 18 tys. kilogramami ładunku uderzyła w ich rodzinnego vana z prędkością prawie 90 km na godzinę.
Naoczny świadek zdarzenia opowiada, że rozmiar tragedii był porażający. Chciał pomóc wydostać dzieci z samochodu, ale nie był w stanie.
Chris był w pracy, kiedy dostał telefon z tragiczną wiadomością. Natychmiast pojechał do szpitala, ale nie zdążył pożegnać się z Katie zanim odeszła. Po chwili zadzwonił telefon z innego szpitala, że Emma również nie żyje. Musiał przekazać te okropne wieści żonie, która nie mogła się pogodzić, że ona przeżyła wypadek, a jej dzieci nie.
Chris pojechał do szpitala, w którym leżał Kyle. Chłopiec żył, choć był w krytycznym stanie. Lekarz powiadomił ojca, że mózg dziecka przestał pracować i trzeba odłączyć aparaturę podtrzymującą życie. Mężczyzna pojechał po żonę, by mogła się pożegnać z synem. Spędzili z synkiem trochę czasu, mówili mu, jak bardzo go kochają i żeby się nie bał, bo w niebie czekają na niego jego siostry.
To był najgorszy dzień w ich życiu. Czy w ogóle można się podnieść z takiej traumy? Jak wrócić do pracy, obowiązków, do domu, gdzie wszystko przypominało ukochane dzieci?
Wtedy stał się cud
Kilka miesięcy po tragedii, małżonkowie zdecydowali, że chcą ponownie mieć dzieci. Rok po wypadku, Lorie urodziła... trojaczki, dwie córki i syna. Ashley, Ellie i Jake są dla rodziców całym światem, nagrodą i cudem.
Dzieci wiedzą, że mają dwie siostry i brata w niebie, noszą takie same drugie imiona, jak ich zmarłe rodzeństwo. Choć jeszcze niewiele rozumieją, odwiedzają ich grób na cmentarzu, a rodzice opowiadają im o siostrach i bracie, którzy na zawsze pozostaną w sercach i pamięci całej rodziny.
źródło: https://kobieta.interia.pl/dziecko/news-trojka-i-trojka,nId,4610672#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Mamy znakomicie udokumentowaną podobną historię z Polski, choć tu był powrót pojedyńczego dziecka. Opiszemy to w oddzielnym tekście.
czytaj dalej
Odkryto jedną z tajemnic Stonehenge. Wiadomo, skąd pozyskano skały. Pomogła próbka z 1958 roku, której użyto do identyfikacji miejsca kamieniołomu, gdzie były skały użyte do kręgu.
Megalityczne kręgi z okresu brązu i neolitu w Wielkiej Brytanii były miejscem kultu lokalnej społeczności. Niemal ze stuprocentową pewnością wiemy, że obrządki przy Stonehenge dotyczyły Słońca i Księżyca. Do dzisiaj jednak naukowcy głowią się, jak cywilizacji, która nie powinna była dysponować odpowiednimi do tego narzędziami, udało się przetransportować i ustawić tak wielkie głazy.
Ostatnie odkrycie wykopów w okolicy Stonehenge udowodniło jednak, że ówczesne społeczeństwo było bardziej zaawansowane, niż mogło nam się dotąd wydawać. Ich system wierzeń był złożony, a matematyka na tyle rozwinięta, by potrafili liczyć i wznosić monumentalne budowle. Po dekadach badań, udało się też wreszcie zlokalizować, skąd wzięto głazy na budowę Stonehenge.
Kamienie ze Stonehenge pochodzą z pobliskiego lasu
W zeszłym roku swoją teorię dot. transportu głazów ze Stonehenge wysunęła Dr Lisa-Marie Shillito, archeolożka z Uniwersytetu w Newcastle. Jej zdaniem, kamienie miały być transportowane dzięki świńskiemu tłuszczowi z Marlborough Drawn. Łojem mogły być smarowane sanie, którymi po balach ciągnięto głazy.
Na pobliską lokalizację wskazują teraz naukowcy z University of Birmingham, których pracami kierował David Nash - informuje "The Guardian". Zdaniem ekspertów, 50 z 52 sarsenów pochodzi z West Wood, słynącego ze swoich hiacyntów, które upiększają fioletowym kolorem cały las. Takie wnioski udało się wciągnąć dzięki analizie porównawczej próbki, którą zabrała jedna z osób prowadząca prace przy Stonehenge w 1958 roku. Próbkę do naukowców zwrócił dopiero w zeszłym roku Robert Phillips, 89-latek, który brał udział w pracach w latach 50. To umożliwiło zestawienie jej ze skałami z regionu i odkrycie, skąd pozyskano głazy.
West Wood od Stohenge oddalone jest o 25 km. Transport tak ogromnych głazów, na takiej trasie, musiał być wyjątkowo wymagającym, ale zaplanowanym przedsięwzięciem - podkreśla Nash. Dodaje, że ciężko mu wyobrazić sobie skalę tych działań. Wcześniej udało się zidentyfikować mniejsze niebieskie kamienie, które pochodzą z Pembrokeshire, 250 km od Stonehenge. Ich transport jednak nie był aż tak trudny. Naukowcy podejrzewają, że sarseny sprowadzono z West Wood właśnie ze względu na ich dogodną lokalizację.
Pozostaje jeszcze pytanie, co z pozostałymi dwoma sarsenami, które pochodzą z innego regionu. Jedną z możliwości jest to, że w Stonehenge umieściła je inna społeczność budowniczych, która wybrała materiał z innego regionu.
źródło: gazeta.pl
czytaj dalej
- Po co kłamiesz przekupiony mamoną symulancie na pasku Iluminatów i WHO? Nie ma żadnego koronawirusa, masz zwykłą grypkę oszuście! Ile ci dali za wciskanie ludziom kitu o fikcyjnym, nieistniejącym koronawirusie? - tej treści komentarze ukazywały się pod każdym artykułem o zakażeniu koronawirusem Adama Małysza. Polski mistrz skoków narciarskich nie ukrywa, że nigdy nie wyobrażał sobie, jak jest liczna grupa miłośników tzw. agresywnych teorii spiskowych.
zdjęcie Adam Małysz, facebook.com/AdamMalysz
Adam Małysz wrócił do mediów po fali hejtu, jaka spotkała go, gdy ogłosił, że jest zakażony koronawirusem. Dyrektor w Polskim Związku Narciarskim pokonał wirusa oraz opowiedział o reakcji ludzi na wiadomość.
22 czerwca Adam Małysz poinformował na swoim Facebooku, że jest zakażony koronawirusem i apelował do osób, które miały z nim jakikolwiek kontakt o przebadanie się pod tym kątem. Po pokonaniu choroby oraz powrocie do mediów, były skoczek narciarski opowiedział, z jaką reakcją spotkał się po wydaniu oświadczenia.
- Większość z tych osób należy do nieformalnej zorganizowanej grupy. Dogadują się i komentują zakażenia kolejnych osób. Nie wierzą w wirusa, wietrzą spisek. To są zawsze te same osoby i mniej więcej w tej samej liczbie. Niech sobie myślą, co chcą. Nie życzę im, żeby przechodzili tę chorobę. Nieważne, czy łagodnie, czy nie. Żyjemy w wolnym kraju, każdy ma prawo myśleć po swojemu. Przykre jest tylko to, że hejterzy w swoich opiniach krytykują tych, których dotknęła choroba - przyznał w rozmowie z "WP SportoweFakty" Adam Małysz.
Adam Małysz zwraca uwagę na przestrzeganie zasad bezpieczeństwa podczas pandemii
Zakażenie Małysza koronawirusem momentalnie obiegło nie tylko polskie media, ale także zagraniczne. Były skoczek narciarski zaznacza, że najbardziej obawiał się o swoich bliskich. Jednocześnie zwraca uwagę na rozluźnienie Polaków w przestrzeganiu odpowiednich środków bezpieczeństwa.
- Polska strasznie się rozluźniła. Niedawno byłem na chwilę na Węgrzech. Tam też trwa odwilż, ale ludzie są ostrożniejsi. W każdym sklepie noszą maseczki, na drzwiach każdego z lokali mamy informację o tym, że można wchodzić wyłącznie w maseczkach. Polacy są mniej uważni. Osobiście podoba mi się model japoński. Tam, kiedy ktoś jest choćby przeziębiony, zakłada maseczkę, aby nie zarażać innych - podkreślił.
Adam Małysz przyznał, że nie jest jedyną osobą z grona swoich najbliższych, którzy przeszli COVID-19. Zdaniem byłego skoczka problemem jest brak odpowiedniego lekarstwa na koronawirusa, w którego zakażenie również nie mógł uwierzyć do czasu, aż pojawiły się pierwsze objawy w postaci utraty węchu, smaku oraz bólu pleców.
- Wtedy skończyły się wątpliwości. Szczególnie że drugie badanie również dało wynik pozytywny. To, co myślą inni, mnie nie dotyczy. Szkoda tylko, że często ci ludzie hejtują Bogu ducha winnych ludzi - dodał.
czytaj dalej
Chińska wirusolog Li-Meng Yan, która obecnie ukrywa się w Stanach Zjednoczonych, oskarża władze Chin o rozpowszechnianie fałszywych informacji na temat pochodzenia koronawirusa. Wkrótce ma się ukazać jej szczegółowy raport na ten temat. Sprawę skomentowała WHO, która zaprzecza doniesieniom Chinki.
Chińska wirusolog Li-Meng Yan, która do kwietnia pracowała w laboratorium w Hongkongu i wchodziła w skład chińskiego zespołu zbierającego informacje o koronawirusie, udzieliła wywiadu hiszpańskiemu dziennikowi "El Mundo". Oskarża w nim władze Chin o podawanie fałszywych informacji na temat pochodzenia koronawirusa.
Chińska wirusolog oskarża Pekin o przekazywanie fałszywych informacji. "Koronawirus to sztuczny twór"
Jej zdaniem tamtejsze władze bardzo wcześnie "rozszyfrowały" SARS-CoV-2, gdy liczba zakażonych w kraju nie przekraczała 40 osób. Jak wskazuje, zamiast jednak poinformować o tym służby medyczne, pod koniec 2019 roku Pekin miał ukryć prawdę i wymyślić mit na temat targu mięsnego w mieście Wuhan, który wskazano jako pierwotne źródło zakażenia. Wcześniej - informuje chińska badaczka - w ogóle nie przekazano informacji, że wirus może przenosić się z człowieka na człowieka.
Chińska wirusolog oskarża Pekin o przekazywanie fałszywych informacji. "Koronawirus to sztuczny twór"
Li-Meng Yan powołuje się na informacje pochodzące z jej "sieci kontaktów naukowych z badaczami z Chin kontynentalnych", które stoją w sprzeczności z pierwszymi informacjami podawanymi przez Chiny i przez WHO. Jak dodaje, o tym, że koronawirus istnieje, dowiedziała się w grudniu 2019 roku od doktora Lee Poona współpracującego z WHO (Światowa Organizacja Zdrowia). Poproszono ją wówczas, by milczała. W rozmowie z hiszpańskim dziennikiem wskazuje:
Koronawirus to sztuczny twór. Nie pochodzi z targu w mieście w Wuhan, to zasłona dymna. Żadne dzikie zwierzę nie było pośrednikiem w drodze zakażenia człowieka. Koronawirus nie wywodzi się z przyrody. Nie wierzę, by powstał przypadkowo.
Rząd celowo ukrywał informacje o wirusie. Zespołom medycznym nie przekazano początkowo, że on przenosi się z człowieka na człowieka. Ratownicy nie byli na to przygotowani - twierdzi badaczka.
WHO komentuje
Jej zdaniem początkowo chińskie władze celowo badały jedynie osoby robiące zakupy na targu w Wuhan, by stworzyć wrażenie, że to stamtąd pochodzi wirus. W rozmowie z "Fox News" dodaje, że obecnie znajduje się w USA. - Muszę się ukrywać, bo wiem, jak Chiny traktują demaskatorów, a chcę powiedzieć wszystko, co wiem o pochodzeniu koronawirusa - wskazuje.
Yan przekazała, że pracuje nad "raportem opartym na solidnych dowodach medycznych, które dostarczą prawdy o wirusie i jego pochodzeniu". WHO odniosła się do sprawy i stanowczo zaprzeczyła doniesieniom na temat ukrywania pochodzenia wirusa. Organizacja poinformowała też, że w jej aktach nie ma informacji na temat lekarza o nazwisku Lee Poon, z którym miała rozmawiać Yan na temat koronawirusa w grudniu 2019 roku - podaje Fox News, powołując się na słowa rzeczniczki WHO, Margaret Ann Harris. Jak dodała rzeczniczka, inny badacz - profesor Malik Peiris, który również - zdaniem Yan - miał wiedzieć o wybuchu epidemii wcześniej, "nie jest członkiem personelu WHO" i nie pracuje bezpośrednio dla organizacji.
W maju Donald Trump zapowiedział, że Stany Zjednoczone przestaną być członkiem Światowej Organizacji Zdrowia. Formalnie do zakończenia współpracy doszło 7 lipca. USA były jak dotąd największymi płatnikami spośród 194 państw członkowskich WHO. Trump oskarżył Chiny i WHO o zmowę, oskarżył też chiński rząd o zatajanie informacji na temat realnych rozmiarów epidemii.
Żródło: PAP, gazeta.pl
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie