Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Policja aresztowała mężczyznę, który napadł na 87-latka na Manhattanie. Zatrzymany Matthew Lee (50 l.) twierdzi, że nie pamięta ataku, cierpi na amnezję i opętały go demony, które kazały mu zabić drugiego człowieka.
Do napaści doszło kilka dni temu na Upper West Side. Young Kun Kim (87 l.) wybierał pieniądze z bankomatu w Citibank na Broadwayu. Gdy odchodził od maszyny z gotówką, został zaatakowany. Brutal rzucił się na staruszka i zaczął go bić. Skatował ofiarę do nieprzytomności, a następnie okradł z 300 dol. Pomoc do skatowanego mężczyzny wezwali przypadkowi świadkowie, którzy zobaczyli go leżącego na ziemi. Obrażenia staruszka są bardzo poważne, wciąż jest w śpiączce. Tymczasem dzięki kamerom monitoringu i rozmowom ze świadkami policji udało się namierzyć brutala. Został aresztowany w środę po południu.
- Nic nie pamiętam. Musicie rozmawiać z moim adwokatem. Coś jest nie tak. Złe duchy, demony albo coś - mówił prowadzony na posterunek, gdzie został oskarżony o napaść i kradzież.
To kolejny przypadek, kiedy morderca mówi o "opętaniu przez ducha". Po prostu znalazł sprytną wymówkę? Niezupełnie tak jest. Pamiętamy wstrząsającą rozmowę z egzorcystką Izabelą Węgierską, która opowiadała o tym, jak wiele osób jest opętanych przez niewidzialne byty...
Na koniec jeszcze dwie rzeczy. Jedna związana z ciekawym ułożeniem się elementów otoczenia w ludzką sylwetkę... to oczywiście złudzenie, ale jakże przejmujące.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, May 15, 2018 10:52 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject:
Miejsce zabójstwa przy rowerze wygląda jakby ktoś siedział bez głowy
http://www.polskatimes.pl/fakty/kraj/a/tragedia-w-murowie-49latek-poklocil-sie-z-zona-i-rzucil-sie-z-nozem-na-matke-a-potem-popelnil-samobojstwo,13176149/
Ostatnia sprawa - dziwna postać "latająca" na festiwalu w Cannes. Naszym zdaniem to reklama filmu, a ten człowiek używał najnowszego modelu tzw. odrzutowego plecaka.
Cannes 2018: dziwny obiekt latający nad terenem festiwalu
We wtorek 15 maja zdumieni dziennikarze pod palcem festiwalowym w Cannes nad swoimi głowami zobaczyli... mężczyznę unoszącego się na czymś, co przypominało deskę surfingową. Przez minutę latał nad nimi, bez żadnego wspomagania z ziemi i z powietrza, po czym odleciał. Dziennikarze podejrzewają, ze może to być cześć promocji dzisiejszej premiery Han Solo.
https://video.wp.pl/18dc8b83-d171-405c-b68a-b9c0ff306c18
czytaj dalej
Karolina Kaczorowska była piękną modelką. Zmarła tragicznie. Znaleziono ją powieszoną na kablu od prowadnicy. Stwierdzono samobójstwo. W tej sprawie jest wiele niewyjaśnionych wątków. Prokuratura uznała to jednak za samobójstwo i po 6 miesiącach umorzyła sprawę.
Karolina Kaczorowska przyjechała do Karpacza z gronem znajomych, żeby świętować swoje urodziny.
„Analiza toksykologiczna wykonana podczas sekcji zwłok wykazała, że Karolina była pod wpływem narkotyków. Chodzi o znaczne ilości m.in. amfetaminy, mefedronu” – powiedział detektyw Rutkowski.
Jak udało się też dowiedzieć dziennikarzom Fakt24.pl, w organizmie modelki stwierdzono także 1,2 promila alkoholu. Czy modelka brała używki? Zdaniem matki znajomi Karoliny podawali jej narkotyki bez jej wiedzy.
– Myślę, że wstrzykiwali jej narkotyki do wina, które piła i do coca-coli – wyznaje matka modelki.
Nie ulega wątpliwości, że modelka wpadła w złe towarzystwo. Feralnego dnia wieczorem wyszła na spacer z psem. Po kilku minutach wróciła jednak do hotelu.
Detektywi agencji „Lampart” wynajęci przez panią Elżbietę Kaczorowską stwierdzili wiele podejrzanych wątków, które prokuratura zbagatelizowała. Nie pobrano odcisków palców, wymazów ze szklanek czy papierosów w umywalce. Ciało dziewczyny wisiało na słuchawce prysznicowej, która nie utrzymałaby ciężaru wieszającego się człowieka. Ponadto, jak pisze Fakt24 – Karolina znajdowała się w pozycji przykucniętej, w której trzeba naprawdę wiele determinacji, by odebrać sobie życie.
Pani Kaczorowska nie uwierzyła w śmierć córki i zwróciła się do znanego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego.
Jackowski nie ma wątpliwości. Karolina została zamordowana. Jackowski absolutnie wykluczył samobójstwo Według niego wokół Karoliny znajdowało się dwóch mężczyzn, z których jeden był jej bliski. Jackowicz uważa, że modelka chciała się z tego towarzystwa wyrwać, towarzystwa, które ją wciągnęło międzynarodowy biznes nazwany przez jasnowidza wykorzystywaniem kobiet. Sprawcy to jednak Polacy.
Sprawca zakradł się do niej. Jasnowidz zwrócił uwagę, że wybrano taki hotel, gdzie można wejść bocznymi drzwiami, które nie były monitorowane.
Źródło: Fakt24
czytaj dalej
Zaginięcie boeinga linii Malaysia Airlines mogło nie być kwestią wypadku. Eksperci lotniczy w australijskim programie "60 minut" sugerowali, że pilot mógł celowo rozbić maszynę. W marcu minęły cztery lata od momentu zniknięcia z radarów boeinga 777 linii Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie. Jeszcze w tym roku prowadzono - możliwe, że już ostatnie - poszukiwania.
Katastrofa lotu MH370 należy do najbardziej tajemniczych w historii. W czasie szeroko zakrojonych poszukiwań nie odnaleziono wraku i wciąż nie wiadomo, co stało się z samolotem i gdzie może się znajdować. Nową teorię na ten temat zaprezentowali eksperci lotniczy w programie "60 minut. Australia". Jego dziennikarze przeprowadzili śledztwo ws. zaginięcia lotu MH370.
Katastrofa MH37 była samobójstwem?
Międzynarodowa grupa ekspertów, z którą rozmawiali autorzy programu, uważają, że pilot Zaharie Ahmad Shah mógł celowo doprowadzić do katastrofy, by popełnić rozszerzone samobójstwo.
Co na to wskazuje? Wg jednego z ekspertów, pilota i instruktora Simona Hardy'ego, kapitan wybrał taki kurs samolotu, który utrudnił jego wykrycie i odnalezienie wraku. Miał m.in. lecieć w taki sposób, aby nie wykryły go ani tajskie, ani malezyjskie radary. Hardy twierdzi też, że samolot przechylił się na bok podczas przelotu nad Penang - wyspą, z której pochodził Shah. Miał to być gest pożegnania, "ostatnie spojrzenie" na dom.
Kilka dni po katastrofie mieszkania obu pilotów zostały przeszukane. Na komputerze kapitana Zaharie znaleziono oprogramowanie do symulacji lotu i dowody na to, że opracowywał na nim plan zmiany kursu samolotu.
- Dokładnie zaplanował on, jak sprawić, by samolot zniknął - przekonywał były pilot Simon Harvey. Inny ekspert sugerował, że pilot mógł rozszczelnić kabinę, by pasażerowie i załoga stracili przytomność.
Cały program (w j. angielskim) jest dostępny na Youtube.com.
czytaj dalej
O tym, że na terenie w Augustopolu zostały znaleziony zagadkowy otwór prowadzący pionowo w dół dowiedzieliśmy się 30 kwietnia 2018 ok. godz. 11.00
Zadzwonił do nas mieszkaniec Augustopola, że jego ojciec Paweł Jasiński podczas prac na polu dostrzegł coś, czego nijak wyjaśnić nie jest w stanie – otwór z tunelem w ziemi prowadzący pionowo w dół. Na miejsce dotarliśmy 2,5 godziny później.
Początkowo właściciel pola myślał, że są to prace melioracyjne, a może bardziej konkretnie - pozostałość po takich pracach. Otwór był idealny, miał bardzo stabilne ściany, a jego głębokość wynosiła ok. 20-stu metrów. Ustalenie głębokości było możliwe po tym, jak na sznurku do wnętrza dziury został spuszczony mały kamień.
Bardzo ciekawe było to, że pracownicy miejscowego biura zajmującego się melioracją byli… absolutnie zdumieni tym, co było na polu p. Jasińskiego. Dziura była świeża (wykluczyć można całkowicie pozostałości po jakiś dawnych pracach geodezyjnych itp.). Właściciel pola próbował wyjąć kamień tkwiący w tunelu.
Specjaliści do melioracji po przybyciu na miejsce postanowili spróbować odkopać trochę ziemi, ale okazało się, że dziura jest o wiele głębsza niż w ogóle ktokolwiek z nich mógł przypuszczać. Niestety jeden z pracowników wrzucił potężny kamień do dziury, którą ugrzązł na głębokości ok. 1,5 metra całkowicie zatykając otwór. Próba odkopania tego otworu i wyjęcia kamienia nie udała się, a odkopanie dziury okazało się niemożliwe (kamień znowu osunął się kilkadziesiąt centymetów w dół).
Na miejscu nagraliśmy krótki materiał wideo.
czytaj dalej
To zagadkowe zjawisko świetlne na niebie już pojawiało się w serwisie FN. Polega ono na tym, że nagle w chmurach widać ruchomy 'promień słoneczny', który potrafi wyginać się i przybierać różne kształty. Natura tego zjawiska jest absolutnie niewytłumaczalna.
Mamy kolejną wiadomość o tego typu manifestacji. Miała ona miejsce 13 kwietnia 2018 nad miejscowością Raytown (USA).
Tak wyglądają zdjęcia dziwnego zjawiska:
Poniżej film pokazujący "tańczący promień" nad Raytown.
Poniżej kolejny film pokazujący zjawisko, które autor filmu nazwał "zagadkowym tańczącym światłem", które było obserwowane w 2015 roku.
czytaj dalej
Ta noc będzie pełna niewyjaśnionych zagadek i paranormalnych zjawisk. W sobotę, 19 maja, podczas Nocy Muzeów, gdyńskie instytucje zmienią się w strefę X, w której zwiedzający będą poszukiwać tropów rozbitego statku UFO oraz miejskich legend. Począwszy od marsjańskich zagadek, które przygotowała w swych podziemiach Biblioteka Gdynia, niezwykłych galaktycznych projektów samochodów w Muzeum Motoryzacji, a skończywszy na tajemniczych dźwiękowych transmisjach z kosmosu w Muzeum Emigracji i koncertach gwiazd muzyki elektronicznej w Muzeum Miasta Gdyni – cała Gdynia będzie brała udział w iście międzyplanetarnej przygodzie.
A zaczyna się ona tak… Podczas zimowego sztormu, 21 stycznia 1959 roku, około 5.00 rano gdynianie zauważyli spory, płonący, czerwonej barwy obiekt lecący w kierunku basenu przy nabrzeżu polskim w porcie. Rozbijający się o taflę wody dziwny pojazd zauważyło sporo osób, a on sam, niedługo po katastrofie, został wydobyty przez wojsko oraz urząd bezpieczeństwa oraz przewieziony w nieznanym kierunku.
Już następnego dnia w mieście zaczęto szeptać o upadku komety lub o lądowaniu szpiegów. Jednak w mieście coraz częściej mówiono o… kosmitach. Na plaży miejskiej dzień po katastrofie widziano tajemniczą, sześciopalczastą istotę. Wraz z pytaniem o to, co faktycznie spadło do gdyńskiego portu, w gdynianach odżyły wspomnienia o nawiedzonych miejscach i tym, co niewytłumaczalne. Niektórzy rozpoczęli też śledztwo na własną rękę…
- Cała Gdynia z 19 na 20 maja znajdzie się w kosmicznej przestrzeni. Prawie w każdej instytucji, a dokładniej w sześciu, które w tę Noc Muzeów razem z nami chcą przywołać pamięć o kosmitach, przygotowano specjalne atrakcje. Mieszkańcy Gdyni i nie tylko, otrzymają wyjątkowe mapy. Zawierają one zadania, ale też ścieżkę, dzięki której odnajdą wszystkie tropy związane z UFO. Oprócz mapy każdy uczestnik Nocy Muzeów otrzyma maskę, która zamieni go na chwilę w kosmitę, a także tatuaże o specjalnej mocy. – mówi Tomek Sosnowski z Muzeum Miasta Gdyni.
A co dokładnie będzie się działo w Gdyni w nocy z 19 na 20 maja? Oto szczegółowy program gdyńskiej odsłony Nocy Muzeów.
NOC MUZEÓW - UFO W GDYNI
19/20.05.2018
19.00-01.00
Biblioteka Gdynia
ul. Bpa Dominika 17
- Biblioteka Gdynia w Noc Muzeów przygotowała pokój ucieczki inspirowany powieścią „Marsjanin” Andy'ego Weira. Wszystkie osoby, które wezmą udział w tej zabawie będą musiały, korzystając z podpowiedzi i rozwiązując zagadki, wydostać się z pomieszczenia. Zabawa trwa od godziny 16.00 do 01.00 w nocy. Czas trwania pojedynczej sesji to 30 minut. W jednej grupie mogą znaleźć się 3 osoby. – tłumaczy Zuzanna Gajewska z Biblioteki Gdynia.
Zabawa odbędzie się w podziemiach Czytelni Naukowej, filii Biblioteki Gdynia. Udział w niej mogą wziąć osoby powyżej 16. roku życia.
Aby wziąć udział w wydarzeniu, należy wysłać formularz zgłoszeniowy na adres d.rybacki@bibliotekagdynia.pl. O zapisie decyduje kolejność zgłoszeń.
Muzeum Miasta Gdyni
ul. Zawiszy Czarnego 1
Wstęp bezpłatny
Muzeum Miasta Gdyni zaprasza od godz. 19.00 na wyjątkowe, kosmiczne i ogrodnicze warsztaty „W polu kapusty”. Zajęcia odbywać się będą o pełnych godzinach.
- O 19.30 odbędzie się wykład poświęcony gdyńskiej mitologii – urban legends, czyli tzw. legendom miejskim. Również poruszony będzie temat UFO, katastrof kosmicznych w rejonie Pomorza i rzekomych wizyt kosmitów w rozmaitych dzielnicach Gdyni. – zachęca do udziału w wydarzeniu Michał Miegoń z Muzeum Miasta Gdyni.
Ponadto w programie:
godz. 19.00 – 01.00 – Historyczna linia trolejbusowa – (do godziny 21.00 przejazdy z przewodnikiem),godz. 22.00-23.00 – koncert „Pin Park” / wizualizacje KINOmanual. Muzycy związani z formacjami Kristen, Robotobibok oraz kultowym serwisem Analogia.pl, autorzy płyty „Krautpark”, jednego z najwyżej ocenianych polskich wydawnictw roku 2017 wystąpią po raz pierwszy w Gdyni z niepowtarzalnym setem nawiązującym zarówno do nurtu Krautrock (Kraftwerk, Neu, Can), jak i do katastrofy UFO w porcie gdyńskim.godz. 23.30-02.00 – Dj set „Michael Warren / Gibon”. Dwóch reprezentantów młodego pokolenia Techno, House, Rave, IDM. Nieposkromiona energia, nieszablonowe myślenie i przede wszystkim granie na żywo – które za każdym razem skutkuje innymi dźwiękami. Do czego natchnie producentów kosmiczna atmosfera w mieście?
Muzeum Marynarki Wojennej
ul. Zawiszy Czarnego 1b
Wstęp bezpłatny
– W Muzeum Marynarki Wojennej na zwiedzających czekają atrakcje nie z tej ziemi. Od godz. 19.00 do 01.00 zapraszamy na Ekspozycję Plenerową Broni i Uzbrojenia Morskiego, a tam znajdą się m.in. grupy rekonstruktorów historycznych, wojskowa grochówka, Gdyński Szwadron Krakusów oraz wiele innych atrakcji. Nowością będzie udział Batalionów Saperów z Rozewia, którzy najprawdopodobniej przyjadą z robotem służącym do neutralizacji ładunków wybuchowych, w tzw. warunkach cywilnych, czyli np. na lotniskach. – tłumaczy Tatiana Baczyńska z Muzeum Marynarki Wojennej.
Ponadto:
– stanowisko Żandarmerii Wojskowej oraz pojazd podwodny Błotniak.
godz. 19.00 – Występ Orkiestry Marynarki Wojennej,godz. 19.00-01.00 – Wielka Nocna Gra Muzealna.
ORP Błyskawica
Aleja Jana Pawła II 1
Wstęp: 1 zł
godz. 19.00-01.00 – ekspozycja stała (Ostatnia grupa zwiedzających – wejście o 0.00)
Dar Pomorza
Aleja Jana Pawła II 1
Wstęp: 1 zł
– Po katastrofie UFO w Gdyni pracowali w porcie nurkowie, którzy szukali tajemniczego obiektu. W nawiązaniu do ich pracy w godz. 19.00-01.00 zapraszamy na pokład statku muzeum Dar Pomorza, gdzie przedstawimy zwiedzającym prawdziwego nurka. Zaprezentuje on sprzęt, w którym nurkowie w latach 50. poszukiwali tego tajemniczego obiektu. Będzie to również okazja do posłuchania bardzo ciekawych historii związanych z poszukiwaniem wraków statków na Morzu Bałtyckim. – mówi Przemysław Węgrzyn z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdyni.
Muzeum Emigracji w Gdyni
ul. Polska 1
19.00-1.00
Wstęp bezpłatny
Uwaga! Niezidentyfikowany obiekt uaktywni się podczas Nocy Muzeów w Muzeum Emigracji w Gdyni. Trzeba będzie go zlokalizować, ale nie będzie to takie proste… Pozagalaktyczna muzyka pełna niezidentyfikowanych dźwięków i sygnałów prosto z kosmosu oraz instalacje świetlne będą mylić tropy. Kosmiczną chmurę dźwięków wyczaruje Marcin Dymiter – Emiter.
Nie będą to jedyne atrakcje.
– Pomieszczenia, niedostępne zazwyczaj dla zwiedzających, staną się scenografią tajemniczych działań. O godz. 20.00, 21.00, 22.00 i 23.00 w trzech muzealnych pokojach zobaczycie teatralne scenki, które na pewno Was zaintrygują, a niektórych wprowadzą w osłupienie. Zaczynamy na I piętrze muzeum, pod pokojem 100. Pamiętajcie, ONI są wśród nas! Autorką scenariusza wydarzeń jest nagradzana trójmiejska dramatopisarka Sandra Szwarc. – mówi Joanna Majchrzak z Muzeum Emigracji w Gdyni.
W tę wyjątkową noc będzie również można wejść do zamkniętych na co dzień magazynów, po których oprowadzą specjaliści z Działu Zbiorów. Wejścia odbywać się będą o godz. 19.00, 20.00, 21.00, 23.00 i ostatnie – o północy. Ze względu na ograniczaną ilość miejsc na oprowadzania obowiązują zapisy, które będą prowone na miejscu.
Muzeum Motoryzacji
ul. Żwirowa 2c
Wstęp: 1 zł
W Noc Muzeów warto zajrzeć także do Muzeum Motoryzacji, gdzie od godz. 19.00 do 01.00 dostępna będzie wystawa stała oraz symulator zabytkowego sportowego samochodu.
- Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tej wyjątkowej nocy, w naszej instytucji pojawią się kosmici oraz, że będzie można zobaczyć statek kosmiczny. Z pewnością za to będzie można obejrzeć film o futuryzmie w motoryzacji. – opowiada Karol Ciążkowski z Muzeum Motoryzacji.
Projekcja filmu „Futuryzm w Motoryzacji – kosmiczne trendy” wyświetlana będzie co pół godziny. Zaś w godz. 20.00-0.00 można będzie posłuchać koncertu utworów w stylu retro.
źródło: http://gdynia.pl/aktualnosci-9,6470/tropem-ufo-w-noc-muzeow,521745
czytaj dalej
Obiekty UFO latają masowo nad naszymi głowami - to pewne. Ale czy mogą wpłynąć na lot samolotu czy paralotni? Ten film już był kiedyś prezentowany w serwisie, ale przypomniał go nasz czytelnik.
Szanowna Redakcjo.
W zeszłym roku bylem na Słowenii w Kolbali – bardzo dobre miejsce do latania. Niedawno przeglądałem YouTube pod katem znalezienia filmików z tego rejonu I znalazłem jeden bardzo ciekawy w ktorym widac zderzenie paralotni z ORBS lub UFO? Poniżej adres strony z tym filmikiem.
Moze Was to zaciekawi I ciekaw jestem Waszej opinii na ten temat.
Pozdrowienia,
[dane do wiad. FN]
Film wydaje się być prawdziwy i rzeczywiście jest zdumiewający. Widać na nim białą kulę, która z błyskawiczną prędkością leci tuż obok paralotniarza.
Poniżej dwa screeny z filmu - w czerwonej ramce widać Niezidentyfikowany Obiekt Latający.
...a oto sam film.
czytaj dalej
Do niezwykłego zdarzenia doszło w Mobile w amerykańskim stanie Alabama. 13-letni chłopiec wrócił do życia po 15 min od momentu śmierci klinicznej.
Chłopiec uległ wypadkowi, gdy w przewróciła się na niego przyczepka samochodowa zgniatając mu czaszkę.
–Przechyliła się, ja uderzyłem o beton, a przyczepa spadła mi prosto na głowę. Później już nic nie pamiętam – wspomina Trenton Mckinley. 13-latek przez 15 min znajdował się w stanie śmierci klinicznej.
Gdy dzięki reanimacji lekarzom udało się przywrócić mu oddech i tętno, przez kilka następnych dni znajdował się w stanie wegetatywnym a rokowania były jednoznacznie pesymistyczne. Rodzice pogodzili się z utratą syna i zdążyli już podpisać zgodę na wykorzystanie jego organów do transplantacji.
– Nie żył przez 15 minut. A gdy wrócił do żywych, lekarze powiedzieli, że nigdy nie będzie normalny. Stwierdzili, że niedotlenienie mózgu spowoduje, że już zawsze będzie warzywem – powiedziała Jennifer Reindl, mama Trentona. Okazało się jednak, że po kilku dniach stan chłopca zaczął się znacząco poprawiać. – To wola Boża, nie ma innego wyjaśnienia. Bez niego nie miałem prawa przeżyć. Nawet lekarze tak powiedzieli – wspomina Trenton.
czytaj dalej
Księżna Kornwalii, Kamila twierdzi, że widziała ducha w szkockiej posiadłości księcia Karola i była tak przerażona, że odmówiła zamieszkania w niej wraz ze swoim mężem.
„Byłam dosłownie przerażona” - powiedziała księżna Kornwalii opisując swoje paranormalne doświadczenie w szkockiej rezydencji należącej do niej i do księcia Karola jeszcze przed jej remontem.
Mało kto zapewne spodziewał się, że w dokumencie telewizyjnym ITV znana ze swojego wyrafinowanego poczucia humoru księżna Kamila, opowie o tak „nieprawdopodobnej historii”, w której była niemal „ścigana przez ducha”.
Gdy, jeszcze przed remontem, który pochłonął 20 milionów funtów, szkockiej rezydencji pary pojawiła się w niej Kamila, spotkało ją nietypowe zjawisko. „Gdybyście zobaczyli tę posiadłość, kiedy po raz pierwszy widział ją książę, to po remoncie nie uwierzylibyście, że to ten sam dom. Był taki smutny, niezamieszkany i niekochany, i opuszczony. Miałam naprawdę dziwaczne uczucie w związku z nim – bez wątpienia był w nim duch” - powiedziała Kamila.
W czasie swojej pierwszej wizyty w posiadłości czuła ogromny opór przed tym, by do niej wejść. „Pamiętam, że, gdy po raz pierwszy wchodziłam po schodach, przeszłam do holu i pomyślałam, że nie mogę iść już dalej. Dosłownie zamarłam. Gdyby moje włosy mogły stanąć, to też by to zrobiły. Pamiętam, że gdy wychodziłam z domu, myślałam o tym, że już nie chcę do niego wracać i nie wróciłam przez kilka następnych lat” - dodała Kamila.
„Gdy pojawiłam się w nim ponownie, był to już kompletnie inny dom, a cokolwiek w nim było, zniknęło. Cała posiadłość stała się przyjazna” - stwierdziła księżna. Niektórzy – mniej życzliwi Kamili widzowie – dzielili się swoimi podejrzeniami na Twitterze na temat tego, że owym "ścigającym duchem" mogła być Diana, pierwsza żona księcia Karola.
czytaj dalej
W ostatnich miesiącach praktycznie wszystkie media ze słowem drukowanym i te "w sieci" publikują rozmowy z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim. O jego potędze i popularności świadczą kolejne artykuły z kroniki kryminalnej, gdzie zawsze pada sformułowanie "sprawę zajmuje się znany jasnowidz". Oczywiście praktycznie zawsze chodzi o Krzysztofa Jackowskiego.
Poniżej przedrukowujemy tekst z portalu natemat.pl, który ukazał się kilkanaście dni temu. W wywiadzie Krzysztof Jackowski ciekawie opowiada o blaskach i cieniach bycia tak znanym polskim jasnowidzem.
Poniżej wywiad z Krzysztofem Jackowskim dla portalu natemat.pl
Profesor Tadeusz Tomaszewski w jednym z wywiadów stwierdził ostatnio, że "jasnowidze to przedsiębiorcy i nie powinni pomagać, bo żaden z nich nie jest w stanie rozwiązać sprawy"...
Totalnie nie wiem co mam powiedzieć, bo profesor Tomaszewski zaprzecza sam sobie. Ogólnie głupia sytuacja, ponieważ dane mi było poznać osobiście prof. Tomaszewskiego. Sam mnie zaprosił na UW na spotkanie pt. "Jak trwoga to do astrologa" w 2015 roku. Ale przede wszystkim trzeba zacząć od tego, na jakiej podstawie pan profesor wypowiedział te słowa!
A na jakiej? Jak pan myśli?
Na archaicznych danych z raportu Komendy Głównej Policji sprzed ponad 20 lat. Jak można ocenić np. obecny stan gospodarki powołując się na raport o stanie gospodarki naszego kraju sprzed 20 lat? No nie można. Ale tamten raport też był w gruncie rzeczy fikcją, ponieważ spotkałem się z osobami, które pisały prace magisterskie na temat jasnowidzenia i które chciały do niego dotrzeć, ale nie dotarły do niego, jakoby go nie było. Ale pan profesor nie musi się akurat odwoływać do raportu i posiada w tym temacie wiedzę o wiele głębszą. I dziwi mnie, że o tych faktach zapomniał.
Jak to?
Na Uniwersytecie Warszawskim powstała praca dyplomowa pt. "Parapsychologia w pracy śledczej na przykładzie współpracy polskiej policji z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim", wykonana pod kierunkiem prof. dr hab. Tadeusza Tomaszewskiego. Ciekawą sprawą jest recenzja, wystawiona przez pana profesora, który stwierdził w niej, że "praca jest uzupełniona dokumentami dowodzącymi zasług Krzysztofa Jackowskiego w pomocy w wykrywaniu przestępstw" oraz, że "praca jest jednym z nielicznych opracowań omawiających i wspierających korzystanie z pomocy jasnowidzów w pracy śledczej".
W pracy tej zawarto opisy 10 spraw poświadczonych dokumentami policyjnymi dotyczącymi mojej współpracy i wyników tej współpracy z policją! A to tylko część posiadanych przeze mnie dokumentów.
Ale przecież pozytywne wyniki współpracy policji z jasnowidzem "można wytłumaczyć błędem statystycznym". To mocny argument profesora.
Profesor uogólnia kryminalistykę do statystyk tak, jak to robi policja. Czymże jest statystyka? Policja na 100 proc. spraw kryminalnych wyjaśnia 45 proc. I to jest statystyka. Nie można oceniać ogólnikowo w przypadku jednostki. Czyli jeżeli ja mam dokumenty na kilkaset spraw, które wyjaśniłem w swoim życiu, są to sprawy z imienia i z nazwiska, to jak się ma ta statystyka i słowa profesora w stosunku do mnie? Nijak, one są wręcz nieprawdziwe.
I ma pan to wszystko potwierdzone przez policję?
Tak, a student pana profesora, pan Janoszka, kilka tych dokumentów, na których oparł swoją prace dyplomową o mojej współpracy z policją, wysłał do Komendy Głównej Policji, żeby oceniła ich prawdziwość. Bo przecież ogólnie się mówi, że policja nigdy z jasnowidza nie korzystała i nigdy jej nie pomógł żaden jasnowidz, więc chciał sprawdzić jak to jest oficjalnie. A tutaj student dostaje taką odpowiedź, że w tych przypadkach: "korzystano – z pozytywnym wynikiem – z pomocy Pana Jackowskiego".
Ma pan żal?
Ja bym nie miał pretensji, gdyby jakikolwiek inny profesor w ten sposób się wypowiedział, bo każdy ma prawo w coś nie wierzyć. Każdy ma prawo głosić swoje poglądy na różny temat, a zwłaszcza na taki, gdzie nauka nie ma jeszcze przetartych szlaków w kierunku udowodnienia jakiegoś zagadnienia. Ja to rozumiem. Ale przypadku prof. Tomaszewskiego jest inaczej. On na pewno te dokumenty czytał przy okazji recenzowania pracy i w ocenie uznał za autentyczne. Więc dziwią mnie jego słowa, wypowiadane na łamach gazety. Ale nie mam żalu.
Odwołując się do wspomnianej już tej czystej statystyki, to w ilu sprawach pan uczestniczył i w ilu pan pomógł?
Jest tego dużo, kilkaset, nie liczyłem, ale powyżej 500 spraw wyjaśnionych. To są odnalezione zwłoki, zaginieni ludzie, sprawcy zabójstw…
Policja często wypiera się współpracy z jasnowidzami, ale jednak to nie odstrasza ludzi, którzy zgłaszają się do pana.
Mówimy tu zagadnieniu bardzo niezwykłym i skomplikowanym. W Warszawie w ubiegłym roku zaginął 79-letni Mariusz F. Policja szukała go 10 dni. Bezskutecznie. Po tym czasie otrzymałem pocztą rzeczy tego zaginionego. Czapkę i zdjęcie. Jeszcze tego samego dnia wskazałem rodzinie na mapie ulicę Podobną w Warszawie. Kiedy pojechali w to miejsce i zajrzeli za słupy betonowe, które tam leżały, znaleźli ciało 79-latka. Przez 10 dni ludzie chodzili tamtędy chodnikiem i nikt tego człowieka nie zauważył. Jedno wskazanie zrobiłem. Jak to jest możliwe, że w takim molochu, jak Warszawa, wskazuję ulicę i mówię, że na tej ulicy między kilkoma betonowymi słupami, leżącymi płasko, a murem, leży ten poszukiwany mężczyzna? Jak pana zdaniem jest to możliwe, że coś takiego można powiedzieć i to się okazuje prawdą?
Rodzina wezwała policję i prokuraturę. Prawdopodobnie na policji jej członkowie musieli zeznać, że Jackowski kazał im tam pojechać. To jest jeden z wielu przypadków. Czy pan profesor jest w stanie wytłumaczyć naukowo jak to jest możliwe? Bo ja mówię panu o fakcie, na który mam fizyczne dowody. To zakończyło akcję poszukiwawczą. Profesor jest człowiekiem nauki i powinien operować faktami i jeżeli potrafi udowodnić mi, że to nie ja wskazałem miejsce, gdzie leżało ciało tego wspomnianego 79-latka, a jest to sprawa jedna z wielu. Niech mnie skompromituje, proszę bardzo, niech zgłosi to na policję, że ja się powołuję na to, że te zwłoki zostały znalezione dzięki mojemu wskazaniu. Nie zrobi tego, bo policja nie będzie w stanie temu zaprzeczyć. Mówimy o faktach.
W jakiej brał pan ostatnio udział sprawie, po której rzeczywiście można było powiedzieć, że udało się dzięki pana pomocy?
W Tryńczy w sprawie zaginięcia piątki młodych ludzi. Trzy ciała dziewczyn, dwa ciała mężczyzn. To było na przełomie świąt i sylwestra. Policja z Tryńczy szukała ich dniami i nocami. Wszyscy byli pewni, że żyją, że uciekli. Matka jednej z dziewczyn wysłała mi zdjęcia swojej córki i nawet mówiła przez telefon: "proszę pana, one gdzieś uciekły na sylwestra, do dużego miasta na sylwestrowe zabawy, chcemy wiedzieć gdzie i je znaleźć". Podszedłem więc do tej misji w sposób jednoznaczny, że dziewczyny po prostu uciekły. Ale krótko potem miałem pierwsze poczucie, że one nie żyją, że są w rzece, że jechali jakimś małym autem.
Kierowca nie chciał jechać oczywistą drogą z jakichś względów i zjechał od mostu w dół, na drogę, która idzie od mostu do mostu, taki odcinek kilkuset metrów. Od razu miałem takie skojarzenie, że oni są tam w tym aucie, przechyleni i się nie ruszają. Wziąłem mapę. Pierwsze co zrobiłem, to znalazłem tą drogę, między mostami, nad Wisłą. Te dwa mosty łączy poprzeczna droga polna, która idzie wzdłuż rzeki. Określiłem to miejsce. Dzwonię do rodziny i mówię "proszę panią, pani córka i dwie córki sąsiadów, moim zdaniem nie żyją, są w rzece, w tym punkcie, mapę do państwa już mailem przesłałem". Kobietę zamurowało. Oni o godzinie 22 pojechali tam i z tego miejsca dzwonili do mnie. Ale powiedziałem im, że nie ma co teraz tam kogokolwiek szukać, bo jest noc, nic tam nie znajdą, bo tam jest rzeka, to potrzeba sprzętu specjalistycznego.
I co było dalej?
Powiedziałem, żeby pojechali z tym na policję. Dotarli na posterunek, ale policja nie była chętna, żeby tam pojechać. Dopiero kiedy za tymi ludźmi wstawił się wójt gminy Tryńcza i powiedział, że żąda, aby tam pojechano, policjanci przystali się na prośbę rodziców. Na miejscu jeden z rodziców zauważył, że wyrwana jest na pewnym odcinku darń, dokładnie na prawym zboczu, przy rzece. Jak zobaczyła to policja, zaczęła wszystko grodzić, wezwała posiłki i sprawa skończyła się, jak się skończyła… Ale policja nie zająknęła się ani słowem o tym, że to po moim wskazaniu odnaleziono tych ludzi. Wspomniał o tym tylko wójt gminy Tryńcza w liście z podziękowaniami ludziom, którzy brali udział w poszukiwaniach. No i opisały to media.
No właśnie, bo profesor stwierdza we wspomnianym wywiadzie, że nawet "jeśli wskazówki jasnowidza okażą się pomocne w dwóch sprawach na sto, zapewne o tych dwóch sprawach zrobi się głośno. Zadbają o to sami jasnowidze, chwaląc się swoimi sukcesami".
No, a jakie mamy wyjście? Skoro policja neguje istnienie takiej pomocy? Skoro ludzie nauki negują tą pomoc? Ja też nie mam wyjścia. Po konflikcie z Komendą Główną Policji, z ówczesnym rzecznikiem, panem Sokołowskim, poszedł w Polskę cichy zakaz wystawiania mi zaświadczeń za pomoc w śledztwach, za trafne wskazania. To nagłośnienie sprawy w mediach jest dla mnie takim społecznym potwierdzeniem mojej pracy. To jest moje życie.
Właśnie, bo nie jest pan w mundurówce, a przecież pomaga jej pan…
Dokładnie! Mi nie przysługują żadne przywileje, a też pomagam ludziom. Profesor nazywa mnie przedsiębiorcą? Jakim przedsiębiorcą? Chyba od trupów! Nie mogę iść na wcześniejszą emeryturę, żyję skromnie… Jestem po operacji serca, mam sztuczną zastawkę i paradoksalnie, dzięki tej nauce i technice, która chce obalić moje wyniki pracy, żyję i mogę robić to co robię.
Tuż po operacji rozwiązał pan też jedną ze spraw…
Tak, zaginięcia młodej kobiety z dzieckiem pochodzących ze wsi pod Pasłękiem. Rzeczywiście byłem niedługo po operacji i dochodziłem do siebie. To był dla mnie ciężki okres, w którym zastanawiałem się nawet, czy ja jeszcze będę miał jakiekolwiek wizje. Było lato, rozmawiałem z sąsiadem przed domem, kiedy zadzwoniła do mnie moja córka. Poprosiła, żebym zobaczył w internecie, bo szukają młodej matki z jej 1,5 miesięcznym dzieckiem.
Poszedłem, zobaczyłem jej zdjęcie, ale pomyślałem sobie, że jutro się tym zajmę. Kiedy odszedłem od komputera miałem przeczucie, że kobieta żyje i jest koło podłużnego stawu, otoczonego gęsto trzcinami.
Wszedłem na "mapy", na miejscowość, z której była zaginiona i znalazłem ten staw. Zadzwoniłem do rodziny i powiedziałem o tym miejscu i, że ona tam jest. A to był czas, kiedy policja organizowała się w auli szkoły i zastanawiała się co zrobią z poszukiwaniami, bo zbliżała się noc. Rodzice powiedzieli funkcjonariuszom to tym, że przekazałem informację dot. miejsca, gdzie znajduje się ich córka. Ale policja była niechętna, żeby tam się udać. Zrobili to jednak rodzice, którzy znaleźli ją tam, gdzie powiedziałem.
Był już wieczór, kiedy matka zaginionej zadzwoniła do mnie. W słuchawce słychać było krzyki radości i płacz dziecka. Zapytałem: "odnaleźliście ją?" – Tak, panie, ona tu stała cały czas i patrzyła się, nikogo nie rozpoznaje, ale żyje – odpowiedziała szczęśliwa kobieta. Kilka dni później zadzwonił do mnie mąż zaginionej kobiety, który w czasie całego zamieszania, przebywał w Wielkiej Brytanii. Podziękował mi za uratowanie jego rodziny i dziecka. W tym momencie poczułem, że w jakimś procencie pomogłem uratować tym ludziom życie…
Jak pan myśli, czy podejście do jasnowidzów się zmieni?
Nie, myślę, że nie. Nie dziwię się policji, że nie wierzy w moje metody i umiejętności. I każdy ma prawo do swojego zdania, podobnie jak profesor. Ale żaden naukowiec nie zabierze mi mojej pracy. A profesor zachował się trochę jak dziecko w piaskownicy, kiedy zabiera łopatkę i wiaderko, a inne dziecko pyta go "dlaczego?". On wtedy odpowiada mu: "nie, bo nie".
Znany sceptyk, James Randi, oferuje 1 milion dolarów każdemu, kto w warunkach laboratoryjnych udowodni istnienie jasnowidztwa. Czy gdyby znalazło się finansowanie takiej wyprawy, podjąłby pan jego wyzwanie?
Rzeczywiście wielokrotnie metodą jasnowidzenia odnalazłem zaginione osoby, odnalazłem kilkaset ciał ludzkich, więc co ja mam jeszcze Randiemu udowadniać? Jeżeli jego deklaracje są prawdziwe, że wypłaci te pieniądze osobie, która udowodni zjawisko jasnowidzenia, to ja je udowodniłem setki razy. Jestem chyba jedynym jasnowidzem na świecie, którego osiągnięcia potwierdziła Komenda Główna Policji więc pan Randi, a raczej jego fundacja, powinna mi wypłacić ten milion dolarów, ale te pieniądze do niczego mi nie są w życiu potrzebne. Jestem skromnym człowiekiem, a jasnowidzenie to moja pasja i to mi wystarczy: ja i moje trupy.
źródło: http://natemat.pl/236621,jackowski-opowiada-o-jasnych-i-ciemnych-stronach-bycia-jasnowidzem
czytaj dalej
Najnowsze sondaże w krajach afrykańskich wykazują, że nawet 3/4 mieszkańców chce emigrować.
Portal Welt.de publikuje wyniki najnowszych sondaży przeprowadzonych w krajach afrykańskich, które wykazują, że nawet dwie trzecie ich mieszkańców myśli o emigracji. Impulsem do opuszczenia własnego kraju nie jest tylko bieda czy terror, ale także krewni i przyjaciele, którzy już są w Europie.
Korespondent z Tangeru Alfred Hackensberger opisuje sytuację ludzi, którzy zdecydowali się na emigrację. „Całymi dniami jadą przez pustynię, nie zawsze docierając do celu, są okradani lub sprzedawani jako niewolnicy. Ale kiedyś, po miesiącach czy nawet latach, udaje im się sforsować zasieki graniczne hiszpańskiej enklawy w Maroku albo przeprawić przez Morze Śródziemne do Europy. „Robimy wszystko, żeby dostać się do raju" – mówią ciężarne kobiety, młode pary czy samotni mężczyźni opuszczający Kamerun, Nigerię, Senegal czy Ghanę. W Maroku jest ich obecnie około 50 tys., w Libii ponad 400 tys.
Chcą pójść w ślady swoich pobratymców
Autor artykułu powołuje się na dane Eurostatu, z których wynika, że w latach 2014-2017 prawie milion osób pochodzących z krajów subsaharyjskich wystąpiło o azyl w Europie. „W Berlinie, Rzymie, Paryżu, Londynie oczy opinii publicznej są skierowane obecnie na muzułmańskich imigrantów, ale w rzeczywistości Afrykańczycy w statystykach migracji są znów na pierwszym miejscu”. I tak pozostanie, pisze portal "Die Welt", opierając się w tych twierdzeniach na aktualnych badaniach renomowanego amerykańskiego instytutu PEW, który przeprowadził badania w pięciu z 10 krajów subsaharyjskich i Tanzanii, skąd obecnie przybywa najwięcej afrykańskich migrantów do Europy.
Jak się szacuje, w Europie żyje obecnie 300 do 400 tys. Nigeryjczyków i Południowych Afrykańczyków, do tego 270 tys. Senegalczyków, 250 tys. imigrantów z Ghany i 180 tys. z Kenii. Trzy czwarte osób ankietowanych w Ghanie i Nigerii oraz połowa ankietowanych w Kenii, Tanzanii, Senegalu i RPA deklaruje chęć emigracji, najchętniej do Stanów Zjednoczonych albo Europy.
Część ankietowanych miała już konkretne plany: prawie 40 proc. osób pytanych w Senegalu, Ghanie i Nigerii chce emigrować w okresie następnych pięciu lat. W RPA i Kenii 20 proc. deklaruje taki cel, w Tanzanii 8 proc.
„Tykająca bomba”
Jak zaznacza autor artykułu, na pierwszy rzut oka liczby te niewiele mówią, ale w krajach subsaharyjskich żyje ogółem 1,1 mld ludzi. Jeżeli przyjąć, że tylko 10 proc. zdecyduje się na emigrację do Europy, daje to 110 mln osób. Do tego kraje te mają wysoki przyrost naturalny, rodziny mają niekiedy po siedmioro dzieci, a do roku 2050 wskaźnik ten ma się jeszcze podwoić. Prawie cały wzrost będzie miał miejsce w 51 krajach subsaharyjskich - stwierdziło amerykańskie Population Reference Bureau.
„Rozwój demograficzny jest tykającą bombą” – jak autor korespondencji cytuje Raula Mateusa Paula, ambasadora UE w stolicy Nigerii. „Jeżeli tego rozwoju się nie powstrzyma, może dojść do katastrofy”. Do tej pory nie zaowocowały wszelkie próby odstraszania ludzi przed migracją. „Kto nie ma pracy w Europie, ten jest po prostu leniwy i nie chce mu się pracować” – to o tym święcie przekonani są migranci czekający na okazję do emigracji w Maroku i Libii.
Jak zaznacza autor artykułu, złe warunki życia w Afryce są bardzo na rękę organizacjom terrorystycznym, jak Boko Haram czy Al Kaida, które wciąż znajdują nowych rekrutów w Afryce Północnej i Zachodniej, co dalej zagraża bezpieczeństwu i stabilizacji w tych krajach. Terror oraz inne konflikty wojskowe i polityczne doprowadziły do tego, że – jak wynika z pracy badawczej PEW – w latach 2010-2016 prawie 9 mln Afrykańczyków opuściło swoje ojczyste strony, migrując wewnątrz swoich krajów. W tym samym czasie 2,3 mln Afrykańczyków uciekło do krajów sąsiedzkich.
Nowe impulsy do emigracji
Jak zaznacza korespondent „Die Welt”, Unia Europejska dalej stawia na prewencyjne przedsięwzięcia na rzecz bezpieczeństwa, aby powstrzymać ten napływ, ale już dawno rozpoczęła się druga faza migracji, na co wskazuje nowy raport PEW.
Wiele ankietowanych osób wyjaśniało, że ma przyjaciół i krewnych w Europie, którzy motywują ich do emigracji i wspierają finansowo. Trzeba pamiętać, że w roku 2017 w Europie żyło ogółem 4,15 migrantów, o 420 tys. więcej niż w roku 2010. Jak konkluduje autor artykułu, obecnie nie chodzi już tylko o brak perspektyw w ojczyźnie, ale także przyjacielskie i rodzinne więzy z krajami oddalonymi o wiele tysięcy kilometrów. Tylko poprzez rozbudowę infrastruktury i zamknięcie szlaków przemytu ludzi w krajach subsaharyjskich nie da się zwalczyć tego typu parcia na migrację. Unia Europejska być może osiąga w Afryce sukcesy, ale migracja z krajów subsaharyjskich znajdzie nowe drogi. Jest bowiem zbyt wielu ludzi, którzy chcą wyjechać i których nie da się po prostu powstrzymać” – konkluduje autor.
czytaj dalej
Zamach na Papieża, ataki terrorystyczne i epidemie. To wszystko czeka nas w 2018 roku według człowieka, który przewidział Brexit i prezydenturę Donalda Trumpa.
Craig Hamilton-Parker jest znany ze swojej przepowiedni dotyczącej Brexitu oraz objęcia władzy w Stanach Zjednoczonych przez Donalda Trumpa. Tym razem jasnowidz przewiduje, co czeka nas w 2018 roku.
Pośród wielu wróżb, Parker ma dobrą wiadomość dla wszystkich tych, którzy są zaniepokojeni sytuacją panującą od lat na Półwyspie Koreańskim. Mężczyzna twierdzi, że już w tym roku nastąpi rozejm i połączenie Korei Północnej z Południową. Rządy Kim Dzong Una zostaną obalone. On sam zostanie zlikwidowany przez buntowników w szeregach partii komunistycznej.
Jasnowidz zapowiedział także atak na Papieża Franciszka. Jego zdaniem zakończy się on niepowodzeniem, a głowa Kościoła przeżyje. Hamilton-Parker informuje też o licznych atakach terrorystycznych oraz epidemiach, które wstrząsną światem w 2018 roku.
czytaj dalej
Zamek pamięta czasy Henryka VIII. Clonony Castle pod Shannon może się spodziewać najazdu turystów, poszukiwaczy przygód i spirytualistów. W niedzielę, w publicznej stacji telewizyjnej RTE One, został wyemitowany program opowiadający o mrocznych tajemnicach zamczyska.
Zdaniem właścicielki, byłej amerykańskiej baletnicy, Clonony Castle jest nawiedzany przez ducha średniowiecznego żołnierza. Rebecca Armstrong twierdzi, że w ubiegłym roku widziała go na własne oczy.
„Wiele osób widziało ducha spacerującego w pełnej zbroi po parapecie najwyższej kondygnacji. Zawsze otacza go bladozielona poświata. W ubiegłym roku zaprosiłam do zamku parapsychologa, któremu udało się go przywołać. Dzięki temu wiem, jak wygląda. Od tej pory go nie widywałam” - relacjonuje.
Zamek w hrabstwie Offaly został wzniesiony na początku XV wieku przez klan MacCoughlanów. Następnie podbił go król Anglii, Henryk VIII i podarował ojcu swojej przyszłej drugiej żony, Anny Boleyn.
Po bezskutecznych staraniach o męskiego następcę tronu, Henryk zaczął romansować z Jane Seymour, a Annę kazał w 1536 roku ściąć mieczem.
„Podobny wyrok zapadł na jej bracie, kuzynie i bratowej. Jej dwie bratanice, Mary i Elizabeth zostały dla bezpieczeństwa odesłane do Irlandii. Resztę życia spędziły w rodowym zamku. Choć były paniami i miały na usługi całą wieś, brakowało im przyjaciół. Czuły się lepsze od Irlandczyków, a angielska arystokracja nie zadawała się z nimi w obawie przed gniewem Henryka. Jedna z nich zmarła ze starości, a druga popełniła samobójstwo, skacząc z wieży” - opowiadała w nowej serii RTE, zatytułowanej „Creedon's Shannon”.
Armstrong poinformowała, iż grób sióstr nadal istnieje poza zamkowymi murami.
Obecna właścicielka przywróciła posiadłość do jej dawnej świętości.
czytaj dalej
Mieszkańcy Bursy w północno-zachodniej Turcji wschodzie słońca na niebie zobaczyli niezwykłą chmurę. Niesamowita formacja chmur utrzymywała się przez około godzinę.
From: [...]
Sent: Saturday, January 21, 2023 7:46 PM
To: FN
Subject: Chmura w kształcie UFO - Szwecja
Witam,
Wracajac z zona z pracy na niebie zauwazylismy chmure w krztalcie UFO, autostrada Sztokholm- Nynäshamn, zauwazylismy ze reszte chmur rozgarnial wiatr wprzeciwienstwie do tej o dziwnym krztalcie.
Pozdrawiamy
[...]
czytaj dalej
W programie telewizji nadającej praktycznie wyłącznie przekaz zgodny z rządowym ‘kursem nacjonalistyczno-katolickim’ nagle pojawia się temat UFO i… jest naprawdę zabawnie.
W telewizji TVP INFO stałym komentatorem jest dziennikarz-podróżnik Wojciech Cejrowski, którego poglądy można określić jako mieszankę skrajnego nacjonalizmu i radykalnego katolicyzmu. Od lat „w czambuł” potępia wszelką wiarę w tzw. „zjawiska niewyjaśnione”. Jest Jezus, jest Maryja, a reszta to „mamidła szatańskie”. W programie „Minęła 20” został zapytany przez dziennikarza o sprawę związaną ze słynną manifestacją UFO, której kulisy ujawniła armia amerykańska. Pisaliśmy o tym w serwisie.
https://www.nautilus.org.pl/archiwum-filmow,703,ufo-nagrane-z-samolotu-super-hornet.html
Chodzi o nagranie opublikowane przez Pentagon, na którym amerykańscy wojskowi śledzą obiekt latający. Nagranie przedstawia lot, który w 2014 roku wykonały dwa myśliwce F/A-18 Super Hornet u wybrzeży San Diego. Na nagraniu widać niezidentyfikowany obracający się obiekt latający na wysokości 24 km nad ziemią.
/poniżej z tłumaczeniem/
Ale wróćmy do tego, co działo się w TVP INFO. Oto zapis całej rozmowy z Wojciechem Cejrowskim.
ONI MAJĄ NAPRAWDĘ DUŻY KŁOPOT – rozmowa na pokładzie okrętu Nautilus
Oglądałeś ten materiał?
Tak.
I jaka była twoja reakcja?
Nie byłem w stanie powstrzymać się od śmiechu… Widać było, jak ogromny kłopot stanowi to zjawisko dla ludzi o takich poglądach jak Cejrowski. Powód jest prosty.
Jaki?
Istnienie UFO rozbija w pył jego pogląd na świat. Stąd usilne sprowadzanie UFO to „tajnych projektów amerykańskich wojskowych geniuszy”. Założenie, że gdzieś tam w pieczarach pod strefą 51 ukryły się największe umysły przekupione przez pieniądze US ARMY i klecą latające spodki jest równie głupie i naiwne, jak ta cała ideologia współczesnego nacjonalizmu. Tymczasem UFO jest widywane od tysięcy lat i są to pojazdy na takim poziomie technologicznym, o jakim mogą marzyć wszystkie laboratoria wojskowe naszej planety pomnożone razy sto miliardów.
Nie wierzysz w tajne projekty amerykańskie?
Nie wierzę w projekty zakładające idiotyzmy. Zbyt dużo razy byłem w Stanach Zjednoczonych i zbyt wiele razy rozmawiałem z ludźmi zajmującymi się UFO za oceanem, żeby kupować „bajki o genialnych trepach-geniuszach-wynalazcach”. Oczywiście są tzw. czarne projekty pracujące nad nowymi technologiami, ale ma się to tak do zjawiska UFO jak pięść do nosa, czyli nijak. Zebrany przez ostatnie 25 lat materiał przez FN dosłownie krzyczy: UFO to pojazdy obcych cywilizacji odwiedzających Ziemię. Nie żadne „drony” i „latające magnetyczne wagony sklecone w wojskowych barakach”, ale pojazdy technologicznie wyprzedzające nasze samoloty typu „stealh” o miliony lat świetlnych.
Wróćmy do tego wywiadu, którego udzielił Wojciech Cejrowski. Co ciebie najbardziej rozbawiło?
Jego bezradność i na siłę sprowadzanie UFO do poziomu „kolejnego, bardziej zaawansowanego niewidzialnego bombowca B-2”. Ja się jemu nie dziwię, gdyż jego poglądy są całkowicie błędne. Wiem coś o tym, bo kiedyś jako młode szczenię także wydawało mi się, że tzw. nacjonalizm w sumie nie jest taki zły. Potem z upływem lat i zdobywania wiedzy zrozumiałem, że to największy błąd ludzkości, który zawsze prowadzi do wojen, rozlewu krwi i wypalonej ziemi. Czym innym jest patriotyzm, a czym innym nacjonalizm – ten ostatni jest chorobą ludzkości, która niestety znowu wraca w wielkim stylu. Ale wróćmy na chwilę do tego, dlaczego dla ludzi o poglądach w stylu „pana WC” temat UFO zawsze musi być opluty, wyśmiany i zatłuczony pałką „wojskowych technologii”…
No właśnie. Gdzie twoim zdaniem jest zagrożenie?
Wszyscy znamy poglądy tego pana. Jezus, Maryja, Częstochowa – reszta to „syf sekciarski i bujdy na resorach”. Moja droga do zbawienia jest jedynie słuszna, a reszta to „frajerzy, którzy tkwią w błędzie” i ja się cieszę z tego. Tymczasem do tego systemu postrzegania świata wystarczy wsadzić drobiazg w postaci „wędrówki dusz” który przecież wiemy że jest bezdyskusyjnym faktem, aby ta cała nacjonalistyczno-katolicka piramida rozleciała się w pył! /śmiech/ Bo skoro ty dzisiaj możesz być Polakiem, w następnym wcieleniu Żydem, a jeszcze następnym Marokańczykiem, to znaczy, że wiedza duchowa rozbija nacjonalizm w pył. UFO… czy wiesz, jakie konsekwencje ma przyjęcie faktu, że Ziemia jest odwiedzana przez pozaziemskie cywilizacje?
Nie wiem. Jakie?
Jeśli jest życie na obcych planetach, to znaczy, że są tam żywe istoty. Skoro tak, to pewnie mają dusze podobną jak my. Jeśli przyjmiemy takie założenie, to oznacza, że nasz „Bóg” musi także monitorować ich zbawienie i za nie odpowiadać. Skoro tak, to należy przypuszczać, że oni też mają „swojego Zbawiciela”, bo „Zbawiciel, co oddał za nas życie na obcej planecie Ziemi” na pewno by nie zadowolił tamtej społeczności. Skoro tak, to pewnie oni też musieli mieć swojego „Jezusa Chrystusa”. A jeśli tak było, to znaczy, że postacie typu Jezus Chrystus nie pojawiają się „raz i wystarczy”, ale wiele razy. To z kolei oznacza, że być może taki Budda czy Kriszna byli podobnymi zawodnikami jak Jezus, co z kolei zmusza nas do przyjęcia wiary w „pojawianiu się na Ziemi potęg duchowych czyli Awatarów”. Ten drobny fakt prowadzi nas do reinkarnacji, o czym kiedyś obiecuję opowiedzieć, jak będę miał trochę więcej czasu… W każdym razie – nacjonalizm i wiara w „jedno życie, potem sąd i raj / piekło /czyściec” naprawdę zmusza do tak zabawnych postaw, jak ta, którą mieliśmy okazję oglądać w programie mediów rządowych.
Czy zgodzisz się kiedyś dłużej porozmawiać na temat nacjonalizmu? Bo to bardzo ciekawe.
Oczywiście.
Dziękuję za rozmowę.
/rozmowa odbyła się w Bazie FN 18 kwietnia 2018/
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie