Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Do zdarzenia doszło w prowincji Konya w centralnej Turcji. W sobotę 23 września 2017 okoliczni pasterze owiec usłyszeli gigantyczny huk i zobaczyli słup pyłu. Kiedy podeszli bliżej okazało się, że ziemia zapadła się tworząc dziurę głęboką na ok. 20 metrów i o średnicy ok. 40 metrów. Miało to miejsce na zupełnie pustym obszarze kilkanaście metrów od drogi.Zadziwiające jest to, jak bardzo idealnie okrągły jest wlot to tego zapadliska.
czytaj dalej
"Cud krwi" ma miejsce trzy razy w roku – 19 września (w dniu męczeńskiej śmierci św. Januarego – przyp. red.), w pierwszą niedzielę maja oraz 16 grudnia. Cud polega na rozpuszczeniu się przechowywanej w ampułkach zakrzepłej krwi żyjącego na przełomie wieków III i IV biskupa i męczennika. Jest on uznawany za zapowiedź pomyślności dla Neapolu i jego mieszkańców. W tej sprawie wypowiedział się kardynał Crescenzio Sepe.
Podczas kazania kardynała Crescenzio Sepe, metropolita Neapolu, ujawnił, że krew już wcześniej była rozpuszczona i podziękował Bogu za to, że „raz jeszcze okazał swą dobroć”.
Podczas kazania kardynał Crescenzio Sepe przypomniał dwa zdarzenia związane z cudem św. Januarego. Pierwszy, gdy 16 grudnia 2016 roku cud się nie zdarzył. Umieszczona w relikwiarzu grudka zakrzepłej krwi św. Januarego z Benewentu, wbrew oczekiwaniom zebranych w katedrze w Neapolu, nie przybrała postaci płynnej. Gdy cudu zabrakło, niektóre z mediów, przypomniały, że poprzednie tego rodzaju przypadki związane były z nieszczęściami na dużą skalę, takimi jak wojna, epidemia czy trzęsienie ziemi, śmierć tysięcy ludzi.
Drugie zdarzenie, o którym wspomniał Crescenzio Sepe, miało miejsce w 2015 roku. Wówczas krew św. Januarego w katedrze w Neapolu rozpuściła się w obecności papieża Franciszka. Dostojnikowi podano do ucałowania ampułkę z krwią. Odbierając ją z rąk Ojca Świętego arcybiskup Neapolu powiedział, że święty musi bardzo kochać papieża, skoro krew rozpuściła się już w połowie. Papież przyznał, że tylko w połowie św. January jest z nas zadowolony. Jednak już kilka minut później krew rozpuściła się całkowicie.
Był to pierwszy tej rangi moment w historii kościoła katolickiego. Do cudu nie doszło ani w obecności papieża Piusa XI, ani wizyt w katedrze w Neapolu: św. Jana Pawła II w listopadzie 1990 roku i Benedykta XVI w październiku 2007 roku.
/poniżej zdjęcia z 19 września 2017/
czytaj dalej
Sprawę zgłosił do nas nasz stały załogant znany wszystkim czytelnikom komentarzy pod nickiem „Promagma”. Chdzi o zapis wideo z balonu, który przekroczył granicę 30 kilometrów.
Od: Promagna
Witam kapitanat
Proszę obejrzeć poniższy film z 2,5 godzinnego lotu balonu w stratosferze na maksymalnej wysokości 36 km. Jest to 1/3 wyskość do linii Karmana. Najciekawsze są wskazania prędkości i odległość od miejsca wznoszenia do miejsca lądowania - 106 km (65 km w linii prostej).
Oficjalnie Ziemia porusza się ze średnią prędkością 29,78 km/s, tzw. Mean orbital velocity (km/s) 29.78
Żródło danych
https://nssdc.gsfc.nasa.gov/planetary/factsheet/earthfact.html
A oto film.
Proszę porównać to ze streamem, który jest w kajucie
Stacja kosmiczna jest na wysokości ~400 km, a tam nie ma żadnych turbulencji, a jedynie wiatr słoneczny który wywiera ciśnienie na ISS.
Na wysokości 36 km nie powinno już występować tarcie balonu o cząsteczki ozonu lub gazów szlachetnych, a prędkość balonu powinna być większa o jeden rząd, czyli z 300km/h
Sprawę chyba należy potraktować, jako zjawisko niewyjaśnione?!
pozdrawiam
[...] Promagna
czytaj dalej
Chłopczyk urodził się w Aligarh (Uttar Pradesh, Indie). Ma bardzo ciężką deformację czaszki która sprawia, że przypomina wizerunki „obcych” znane z kultury masowej. Rodzice niemowlęcia przyjęli je mówiąc, że „taka była wola Boga”. Niestety rodzina spotyka się z szykanami sąsiadów i innych mieszkańców wioski. Obawiają się oni, że urodzenie się tak zdeformowanego dziecka to „zły znak”.
Światowej media informują, że dziecko ma wszystkie kończyny, a deformacja dotyczy jedynie twarzy. Rodzice zachowują się wspaniale i mimo początkowego szoku zapowiadają, że zapewnią dziecku najlepsze warunki do życia.
Jego ojciec Arszad powiedział: "Bóg dał nam syna, nie zostawimy go, będziemy się nim opiekować dopóki będzie żył”.
Źródło: The Sun
czytaj dalej
13 września 2017 doszło do bardzo ciekawego incydentu w parku w miejscowości Corrientes. To miasto w północno-wschodniej Argentynie, ważny port na Paraną, przy ujściu Paragwaju, stolica prowincji Corrientes. Około 328,7 tys. mieszkańców. Miasto jest siedzibą klubów piłkarskich Boca Unidos, Deportivo Mandiyú i Huracán.
Lokalna policja została zaalarmowana tym, że w parku jest widziana dziwna istota. Po przybyciu na miejsce okazało się, że jest to prawda - zdumieni policjanci wykonali kilka zdjęć aparatami komórkowymi. Okazało się, że istota przypomina tzw. wysokich szaraków, którzy często są widywani na pokładach pojazdów UFO.
O sprawie jest bardzo głośno w argentyńskich mediach.
czytaj dalej
Tę nieprawdopodobną historię opisały lokalne media w woj. kujawsko-pomorskiem, a dzięki naszym czytelnikom dowiedzieliśmy się o tym także my - załoga okrętu Nautilus. Od zawsze informujemy o niezwykłych zachowaniach zwierząt, które przeżywają cały wachlarz dobrze nam znanych uczuć: od miłości po... wyrzuty sumienia. Bo i w naszym "braciach mniejszych" i w nas jest to samo światło - nieśmiertelna dusza!
Co wydarzyło się w Sucharzewie?
Ta scena wzruszyła nawet policjantów. Kobieta rozbiła auto omijając psa. Zwierzak wrócił... Sam wypadek w Sucharzewie (woj. kujawsko-pomorskie), w powiecie mogileńskim, nie był wyjątkowy. To, co stało się po wypadku, już tak.
To była prawdziwa psia wdzięczność - twierdzą policjanci z Mogilna. I opowiadają o wypadku 21-latki, która dachowała swoim seicento, gdy próbowała ominąć psa.
Zwierzak wtargnął na drogę. Na szczęście kobiecie udało się go nie rozjechać, a po samym wypadku pies wrócił i okazał wdzięczność poszkodowanej za ocalenie - donosi na swoich stronach policja kujawsko-pomorska.
Gdy medycy opatrywali 21-latkę, do otwartych bocznych drzwi pojazdu podszedł czworonóg-winowajca. Jak twierdzi świadek tego wydarzenia, dzielnicowy asp. szt. Tomasz Foremski, to był bardzo wzruszający moment Wyglądało na to, że pies dziękuje kobiecie za ocalenie życia.
Przez cały czas nie odstępował 21-latki, kładąc głowę obok jej stóp i czekał, aż ratownicy medyczni skończą opatrywać jej nogę - dodaje serwis komendy wojewódzkiej.
Poniżej zdjęcie wykonane na miejscu przez świadków.
czytaj dalej
W serwisie FN śledzimy wszystkie wypowiedzi medialne najbardziej znanego polskiego jasnowidza, który naszym zdaniem jest po prostu wcieleniem przedwojennego medium, prawdziwego giganta, czyli Stefana Ossowieckiego. Mowa oczywiście o Krzysztofie Jackowskim - bardzo dobrze znanym wszystkim, którzy odwiedzają pokład okrętu Nautilus.
Ukazał się właśnie bardzo ciekawy wywiad z jasnowidzem, w którym najsłynniejszy obywatel Człuchowa bardzo szczerze opowiada o początkach swojej przygody z jasnowidzeniem, a także wprost mówi o reinkarnacji.
Podzielamy jego poglądy i ocenę "wędrówki dusz" w 100 procentach!
I bardzo polecamy obejrzenie tego wywiadu.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, September 14, 2017 1:51 PM
To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Bardzo ciekawa rozmowa z Krzysztofem Jackowskim
Witam Fundację!
Być może Państwo już widzieli, ale mimo to przesyłam. Opublikowane wczoraj:
https://www.youtube.com/watch?v=87RepsdUsQQ - o życiu jako hologramie, o Bogu, duszy, jasnowidzeniu...
Pozdrawiam!
Kazimierz
W październiku poprosimy jasnowidza o wypowiedź dotyczącą przyszłości Polski i świata. Wszystko w ramach naszego projektu Messing.
I jeszcze jedna wypowiedź K. Jackowskiego - tym razem na interia.pl
http://on.interia.pl/meskie-tematy/news-duzy-w-maluchu-jasnowidz-krzysztof-jackowski,nId,2437489
Poniżej fragment:
Uratował życie Pershingowi, przewidział bankructwo amerykańskich banków, pomagał odnaleźć morderców, a na swojej liście ma ponad siedemset rozwikłanych spraw. Gościem Filipa Nowobilskiego w 126. odcinku cyklu "Duży w Maluchu" jest jasnowidz Krzysztof Jackowski.
Filip Nowobilski: Jak ten cały proces u pana wygląda? Czego pan potrzebuje, aby stwierdzić, co się gdzieś stało?
Krzysztof Jackowski: Powiem tak, gdyby pan zaginął, to ta bluzeczka zdjęta wczoraj, wrzucona do kosza do prania, to jest najlepszy element do wykonania wizji na temat pana. A pokazać to bardziej obrazowo?
No tak...
- Ale musiałbym być przez chwilę bezczelny. Pozwoli pan, że będziemy przez chwilę rozmawiać, a ja się będę w tym czasie bawił pana okularami. Widzę, że one nie są tanie i dobrał je pan do swojego gustu. A ja się nimi pobawię. Denerwuje to pana? Trochę tak, bo to jest pana prywatne, osobiste.
Ale w ogóle to okulary powinienem ściągnąć przed wywiadem!
- Nie, nie, nie. Tak naprawdę każda nasza rzecz, nieważne ile kosztuje, jest przez nas oblewana zapachem psychicznym. Trzymając takie okulary można poczuć pana ego, pana osobowość, a to jest już klucz do wykonania wizij.
Myśli pan, że to właśnie tak funkcjonuje. Jaką pan ostatnimi czasy sprawę rozwiązał dzięki możliwości sięgnięcia po czyjąś część garderoby?
- Ja być może nie miałbym tylu sukcesów, nawet z tymi zaginionymi, ja w ciągu ostatnich dwudziestu lat odnalazłem ponad 700 ciał, 700 grobów mam w Polsce! Proszę pana, moich własnych, czyli za moją poręką ci ludzie zostali pochowani. Być może potem los by sprawił, że ktoś by przypadkowo te zwłoki znalazł, niektórych może nie. Ale ja tych ludzi znalazłem, wskazałem.
Pan jest w stanie pomóc każdej osobie, która do pana przyjdzie?
- Nie, nieee...
A odmawiał pan ludziom tylko z powodów ich...
- Różnie. Zdarzają się osoby chore psychicznie.
A osoby z półświatka?
- Tak jak powiedziałem, zajmuję się tym trzydzieści lat. Ja robiłem wizję Pershingowi, szefowi mafii pruszkowskiej. Znałem go osobiście. Uratowałem życie Pershingowi. Świadkiem tego jest niejaki Słowik, który był wtedy bardzo blisko Pershinga. Kiedy ja pół roku naprzód powiedziałem, że w Ożarowie na ulicy Witosa podjedzie pod ten dom dwóch ludzi będzie strzelać i zabiją go, wie pan, że on uniknął tego? On w marcu nie jeździł pod ten dom, mieszkał w hotelu w Warszawie. Żona jego z córką mieszkała w tym domu, a jak chciał coś z domu, to wysyłał człowieka - Florek miał pseudonim ten człowiek. Wysyłał go pod dom swoim autem i ten Florek został postrzelony. Strzelał wtedy brat Dziada, wariat i jakiś gangster z Gdańska.
I jak się panu odwdzięczył Pershing za to, że pan mu uratował życie?
- Dał mi tysiąc dolarów.
Jak na tamte czasy sporo...
- Dużo. Dał mi je przy Słowiku. On w ogóle się ukrywał. On wyjechał z Warszawy. Miesiąc się nie pokazywał, dlatego że bał się. On miał problem. Tak to wyglądało.
A nie korzystał już potem z pana usług?
- Pershing korzystał do końca życia z moich usług. Właśnie po tym fakcie nie mogłem się od niego odpędzić. Pamiętam, że często przyjeżdżał po mnie, zabierał mnie do Warszawy. Parę razy byłem z nim... to się nazywało "Night club go go w Polonii". Tam Pruszków miał spotkania wieczorne. Jakaś ówczesna śmietanka się zbierała i tam chyba cały Pruszków się zbierał. Pershingowi robiłem wielokrotnie wizje. To był gangster, ale człowiek z charyzmą. Miał zasady i gdyby był biznesmenem w tamtych czasach, to byłby bardzo dobrym biznesmenem. Niestety - był gangsterem.
A czy to nie kolidowało? Pan dużo o Bogu mówi, jest osobą wierzącą i jednocześnie pomagał pan złemu człowiekowi...
- Nie ma różnicy - dobry, czy zły. Ten człowiek pierwszy raz przyjechał do mnie, bo mu zginął mercedes. Sportowy mercedes i ja mu powiedziałem, że skradł mu tego mercedesa człowiek, którego dobrze zna, a ten człowiek ma symbol. Wielki pająk na ręku. To był Białorusin, który zresztą bardzo często tym samochodem przed kradzieżą jeździł i miał wytatuowanego pająka. On był w szoku, że to powiedziałem. Ten Białorusin dwa tygodnie przed kradzieżą powiedział, że ma matkę chorą na Białorusi i musi do niej jechać. Nie wrócił już. Nie odzyskał tego auta, ale to, co powiedziałem i o tym pająku na ręku dla niego było szokujące. Pershing bardzo często przyjeżdżał do mnie, pytał się głównie o swoje bezpieczeństwo. O swoją sytuację i o dziwo, dobrze mu te wizje wychodziły.
Ok, a jak to wygląda, jakby miał pan opisać swoje myśli. Dostaje pan od Pershinga jego strój i w swojej wyobraźni widzi pan co się stanie wtedy i wtedy?
- Nie. To nie było tak. On mnie poprosił, była sytuacja kiedy te mafie ochraniały jakieś miejsca i rywalizowały ze sobą. I tam, gdzie ludzie Pershinga jakiś pub ochraniali, konkurencja mu podłożyła na dachu ładunek wybuchowy i on poprosił, żebym przyjechał pociągiem, stanął w tym miejscu, pomyślał kto to mógł zrobić i czy gdzieś jeszcze będą takie próby podłożenia bomb i takich rzeczy. Ja byłem, powiedziałem swoje zdanie i to wszystko. Inaczej - opisałem to w swojej książce, autobiografii. "Mój kolega Pershing" - taki rozdział jest. Nigdy nie kryłem swojej znajomości z tym człowiekiem. Z perspektywy czasu 2017. rok, a lata 90. to inny okres. To była zmiana ustroju i proszę pana ci ludzie, te grupy przestępcze działały za zgodą policji (...)
Mówi pan o roku 2017, często gdzieś w internecie wizje pańskiego autorstwa wybrzmiewają. Zdarza się, że one się potem nie spełniają?
- Moje coroczne wizje łączą się z jednym rokiem. Musi pan wziąć to pod uwagę. Z 2007 rokiem. kiedy zostałem zapytany, co się stanie w następnym roku, czyli w 2008, i wtedy powiedziałem rzecz bardzo naiwnie, otóż powiedziałem, że w połowie września 2008 roku coś złego stanie się z bankami. Koniec zdania. Dokładnie 15 września 2008 roku pierwsze, największe amerykańskie banki zbankrutowały.
Potem lawina ruszyła na świat. Od tego momentu utarło się, że przychodzą do mnie redaktorzy i pytają, co będzie w następnym roku. De facto ja nie specjalizuję się w przepowiadaniu lat, polityki. Ponieważ jest trudno o brak stronniczości. Żyjemy w naszym piekiełku - wojnie polsko-polskiej - i człowiek jest zamyślony w tym i nie sposób jest wszystko otrząsnąć z siebie i czysto spojrzeć w poczuciu.
Kiedyś Pruszków, Wołomin i inni po tych ulicach biegali. Biegali jako przestępcy. A teraz przestępca jest to bardzo elegancki, ekskluzywny człowiek.
Czytaj więcej na http://on.interia.pl/meskie-tematy/news-duzy-w-maluchu-jasnowidz-krzysztof-jackowski,nId,2437489#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
czytaj dalej
W pobliżu szkockiego miasta Grangemouth niezidentyfikowany obiekt unosił się nad głowami naocznych świadków na niskiej wysokości. Wtedy zostało zrobione zdjęcie niezidentyfikowanego obiektu latającego, które być może jest jednym z nielicznych fotografii pokazujących budowę dolnej części UFO w kształcie dysku.
Zdjęcie zostało przedstawione opinii publicznej przez pasjonata Niezidentyfikowanych Obiektów Latających Malcolma Robinsona. Według niego, UFO zostało sfotografowane w 1991 roku i jest jedną z najlepszych fotografii tych obiektów wykonanych z bliskiej odległości.
Jak powiedział Robinson, latający obiekt pojawił się na nocnym niebie nad rafinerią ropy naftowej w pobliżu miasta Grangemouth. Pojawienie się UFO zostało zauważone przez dwóch świadków.
Obiekt, który jest latającym spodkiem o "klasycznym" kształcie, zaczął przemieszczać się znad miejscowej fabryki w kierunku stadion. Nagle UFO zawisło wprost nad świadkami i wtedy zostało wykonane to zdjęcie.
Obiekt unosił się w odległości zaledwie 60-90 metrów od ziemi i przez pewien czas pozostawał nieruchomy. Świadkowie obserwacji relacjonowali, że obudowa UFO promieniuje czerwonym światłem. "Patrzyliśmy, jak obiekt wisi nad nami - trwało to ok. 5 minut. Byliśmy w szoku. Zauważyliśmy, że wokół UFO widać pulsującą poświatę" - mówi Phil Travis, autorka zdjęcia.
Opis całego wydarzenia pojawił się w szkockim magazynie "Outer Limits Magazine". Okazało się, że tego dnia pogoda była tak fatalna, że nad tym rejonem był zakaz lotów samolotów i helikopterów, co wyklucza pomyłkę ze znanym obiektem latającym.
źródło: http://www.emilcin.com/artykuly,2862,zdjecie-obiektu-ufo-zrobione-pod-unoszacym-sie-obiektem.html
czytaj dalej
Chrześcijański numerolog David Meade twierdzi, że już 23 września czeka nas koniec świata. Swoją teorię oparł na słowach zapisanych w księdze Izajasza. To właśnie tego dnia Ziemia ma się zderzyć z planetą Nibiru. Swoją teorię oparł na zapisanych w księdze Izajasza słowach: „Oto dzień Pański nadchodzi okrutny / najwyższe wzburzenie i straszny gniew / żeby ziemię uczynić pustkowiem / wygładzić z niej grzeszników. Bo gwiazdy niebieskie i Orion / nie będą jaśniały swym światłem / słońce się zaćmi od samego wschodu / i swoim blaskiem księżyc nie zaświeci” .
Numerolog powołał się również na wcześniejsze ustalenia Zecharii Sitchina, który doszedł do wniosku, że w Układzie Słonecznym znajduje się planeta, Nibiru, o której nie słyszeli astronomowie.
Według teorii Sitchina, ma ona być zamieszkana przez zaawansowaną technologicznie rasę istot, które zostały określone mianem Anunnaków. Meade twierdzi, że już 23 września Nibiru uderzy w Ziemię, doprowadzając tym samym do końca świata. Numerolog twierdzi, że zwiastunem nieuchronnie zbliżającej się Apokalipsy było niedawne całkowite zaćmienie Słońca nad Stanami Zjednoczonymi.
Czy faktycznie 23 września 2017 dojdzie do końca świata? SE.pl postanowił zapytać o to Krzysztofa Jackowskiego, słynnego jasnowidza z Człuchowa.
- Ja nie wierzę w daty, asteroidy, które zbliżają się do Ziemi. 23 września 2017 roku nic takiego nie nastąpi. (...) Cała natura, która nas otacza, ma swój koniec. My jako ludzie mamy takie myślenie, że musi wydarzyć się coś szczególnego, żeby świat się skończył. Świat się skończy wtedy, kiedy my go skończymy. Koniec cywilizacji na Ziemi? Myślę, że jeszcze nie stać nas na to, byśmy ze sobą skończyli - powiedział Krzysztof Jackowski.
- Biorąc pod uwagę fakt, że we Wszechświecie są miliardy, a może nawet więcej układów planetarnych, to się może okazać, że istnień, żyć, biologii jest co nie miara. Jeżeli nawet nasze istnienie na Ziemi się skończy, to my jako zbiór informacji, będziemy istnieć dalej.
czytaj dalej
Przepowiednie dla Polski i świata to temat najbliższego LIVE-STREAM FN, który będzie miał miejsce 15 października (początek o 21.00). Postaramy się podać scenariusz wydarzeń, który czeka naszą cywilizację w najbliższych latach. Czy będzie ciekawie? Tak, będzie - to możemy obiecać. ;)
Ostatni LIVE-STREAM o Billym Meierze miał miejsce 10 września b.r. i miał kilka dramatycznych momentów, a także piękną oprawę, gdyż był emitowany z naszego pojazdu ustawionego przed stadionem PGE-NARODOWY w Warszawie.
Trzy razy zawiesił nam się komputer przeciążony ilością "zadań", a także nagle nie mieliśmy 220V, gdyż... przepalił się bezpiecznik! Kawałek drutu musiał niestety go zastąpić i dzięki temu wszystko się zakończyło szczęśliwie.
Poniżej cały zapis transmisji z pokładu okrętu Nautilus o Billym Meierze.
czytaj dalej
Wydarzenia popularyzujące naukę - spektakle, warsztaty i wykłady promujące myślenie krytyczne i omawiające pseudonaukowe mity - będą po raz pierwszy towarzyszyć Europejskiemu Kongresowi Sceptyków. Już 17. edycja imprezy odbędzie się w dniach 22-24 września we Wrocławiu.
Modyfikacje genetyczne, historia szczepionek oraz pytanie: czy psychologia dostarcza prawdziwej wiedzy o ludziach - to niektóre z kwestii, które zostaną poruszone podczas popularnonaukowej części Europejskiego Kongresu Sceptyków. Oprócz tego w programie tej części imprezy znalazły się również warsztaty dla dzieci i młodzieży na temat m.in. mikroorganizmów i DNA, budowania łazików marsjańskich czy tego, jak odróżnić prawdziwe informacje od fałszywych.
Głównym celem Europejskiego Kongresu Sceptyków jest międzynarodowa wymiana doświadczeń w zakresie popularyzowania osiągnięć nauki, naukowej edukacji dzieci i młodzieży i współpracy naukowców z mediami. Innym ważnym celem ochrony opinii publicznej przed dezinformacją w obszarach takich jak: medycyna, psychoterapia, edukacja, zjawiska paranormalne, zmiany klimatyczne, żywność modyfikowana genetycznie czy energia jądrowa.
Podczas wrześniowej imprezy we Wrocławiu po raz pierwszy w Polsce pojawi się James Randi, emerytowany amerykańsko-kanadyjski magik oraz naukowy sceptyk, który podważa paranormalne i pseudonaukowe twierdzenia. Randi jest założycielem James Randi Educational Foundation (JREF), która do 2015 r. oferowała nagrodę One Million Dollar Paranormal Challenge, w ramach której ufundowano nagrodę miliona dolarów dla osoby, która byłaby w stanie udowodnić swoje paranormalne zdolności.
Oprócz Randiego na Kongresie pojawią się m.in. brytyjska psycholog Susan Blackmore, były aktywista Greenpeace Mark Lynas oraz redaktor naczelna pisma "The Skeptic Magazine" Debora Hyde.
Organizatorami Kongresu są Klub Sceptyków Polskich oraz Czeski Klub Sceptyków Sisyfos. Współorganizatorem części popularnonaukowej imprezy są Fundacja Wsparcie i Rozwój oraz Portal Mała Psychologia. Kongres odbywa się pod auspicjami European Council of Skeptical Organisation (ECSO).
Dotychczasowe Kongresy gościły wybitnych naukowców i popularyzatorów nauki z krajów europejskich, ale również ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii.
Szczegółowe informacje na temat programu i prelegentów znajdują się na stronie internetowej imprezy: http://euroscepticscon.org/pl/
PAP - Nauka w Polsce
Być może jesteście zdziwieni, co informacja o 'forum sceptyków" robi w serwisie takiej organizacji jak FN... Odpowiedź jest prosta - po 25 latach zajmowania się tzw. zjawiskami niewyjaśnionymi etap "spierania się ze sceptykami" mamy już dawno a sobą. Te zjawiska są tak prawdziwe jak to, że po nocy przyjdzie dzień. Ktoś w nie nie wierzy? Ma prawo. Zapraszamy na ten kongres z uśmiechem i lekką zadumą, że współczesny świat nie dostrzega "góry lodowej", którą jest nasza rzeczywistość, a zajmuje się tylko jej wierzchołkiem, który co prawda jest widoczny, ale prawie nie ma żadnego znaczenia.
czytaj dalej
Czytelnik serwisu FN poinformował nas o ciekawej rozmowie ze "współczesną szamanką", która ukazała się w serwisie interia.pl Nazywa się Jadwiga Najra, mieszka w Niemczech, mimo to w Polsce bywa nawet kilka razy w miesiącu. By odnaleźć siebie wyruszyła w długą podróż wiodącą przez Syberię, Mongolię, Peru i Hawaje, gdzie pobierała nauki u największych szamanów. Wróciła z nowym planem na życie, który konsekwentnie realizuje.
Poniżej fragment rozmowy:
Właśnie tym zajmuje się współczesny szaman? Uczy jak prawidłowo czytać te komunikaty i pracować nad intuicją? I kim w ogóle jest dziś szaman?
- Pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi na myśl wielu osobom jest takie, że szaman to ktoś, kto tańczy przy ognisku, odprawia rytuały - Bóg wie, co jeszcze. Tego boją się ludzie i nazwa szaman rzadko kojarzy się im dobrze. Ale moim zdaniem jest to po prostu niezrozumienie istotny szamanizmu. Szamani mają własną kulturę, a każde państwo, region czy „święta góra” ma swojego szamana. Jakkolwiek byśmy tego nie nazwali – szaman, nauczyciel - tych ludzi wyróżnia tylko to, że mają większą intuicję. Nie jest to łatwe i niewielu to potrafi. Większość z nas dostosowuje się do przepisów, przestrzega ustalonych granic. Natomiast szamani słuchają głównie siebie.
- Szaman nazywany jest również uzdrowicielem, ale nie lubię tego słowa. Ja przecież nie mogę nikogo uzdrowić, ja tylko mogę zadać pytania i pozwolić mu samemu znaleźć odpowiedzi. Nie ma więc dobrej definicji szamanizmu i nawet nie próbuję jej znaleźć.
Ale chyba „uzdrowiłaś” kiedyś kogoś?
- Miałam kiedyś klientkę – z astmą, chorobami tarczycy, przeszła kilka poważnych operacji. Prosiła mnie o pomoc, by porozmawiać i uwolnić swoje emocje. Okazało się, że jest w związku z mężczyzną, który ją notorycznie zdradzał. W tym miejscu warto wspomnieć, że oskrzela, płuca i tarczyca to narządy, w których zbiera się cały smutek, a ona wręcz dusiła się z tej choroby. Nie umiała wykrzyczeć żalu i wciąż trzymała go w sobie. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam tak: Jeżeli w tym momencie nie zadzwonisz do niego i nie powiesz mu, że go zostawiasz, choćby tylko na pięć minut, to nigdy nie osiągniemy efektu wyzdrowienia. Zadzwoniła i powiedziała mu pod moją presją, że go zostawia i po tej rozmowie naprawdę wszystko puściło. Choroba nigdy nie wróciła, a ona do dziś nazywa mnie swoją uzdrowicielką, ale przecież to nie ja… Zrobiła to sama, sama się uleczyła. Mam z nią kontakt po dzień dzisiejszy. Prawdopodobnie tak samo uzdrawiał ludzi Jezus, dawał im po prostu bodziec do tego, by potrafili uzdrowić się sami.
Czytaj więcej na http://kobieta.interia.pl/uczucia/news-jadwiga-najra-moje-medytacje-to-podroz-w-glab-siebie,nId,2433714#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
czytaj dalej
Adam Ellis z Nowego Jorku twierdzi, że w jego domu grasuje duch dziecka, który chce go zabić. Dowodem na istnienie zjawy mają być zdjęcia i filmy, które Amerykanin opublikował na swoim profilu na Twitterze. O sprawie stało się głośno w ubiegłym miesiącu. Wtedy to mężczyzna zaczął opisywać swój przypadek nawiedzenia przez duchy w mediach społecznościowych. Wspominał o przesuwających się przedmiotach, gasnących i zapalających się światłach, głuchych telefonach, a także tajemniczych siniakach, który zaczęły pojawiać się na jego ciele.
– W moim mieszkaniu grasuje duch dziecka, który próbuje mnie zabić – napisał na Twitterze. Adam Ellis zainstalował w domu kamerę. W środę opublikował nagranie, na którym widać jednego z jego kotów. Zwierzę dziwnie się zachowuje.
– To znów się dzieje – napisał nowojorczyk. – Mój kot stoi na dwóch łapach i rozgląda się po pokoju, jakby czegoś lub kogoś szukał – dodał.
Adam Ellis twierdzi, że zjawa, która go nawiedza to chłopiec o imieniu David. Skąd to wie? Mężczyzna wyjaśnił, że pewnej nocy śniło mu się, że był w bibliotece. Spotkał tam dziewczynę, która mu to powiedziała. – Ten chłopiec nie żyje. Pojawia się jedynie o północy. Można mu zadać dwa pytania, jednak tylko wtedy, gdy wcześniej powie się „drogi Davidzie” – powiedział nowojorczyk. – Nigdy nie próbuj zadać trzeciego pytania, bo wtedy cię zabije – dodał.
Adam Ellis dowiedział się od dziecka, jak zmarło. Mężczyzna twierdzi, że chłopiec zginął w wyniku wypadku, do którego doszło w sklepie. Ktoś przewrócił segment na jego głowę. Mężczyzna szukał w internecie wzmianki o tragedii, jednak nic nie znalazł.
Jego relacje z nawiedzonego domu cieszą się dużą popularnością w USA. Nowojorczyka obserwuje na Twitterze ponad 400 tysięcy osób.
Źródło: Fakt.pl
czytaj dalej
Nie istnieją ‘specjalne programy do obróbki zdjęć UFO czy duchów’, ale są bardzo dobre programy graficzne pozwalające na zaawansowane techniki wyostrzania i eliminacji. Dają one szansę na precyzyjne ustalenie kształtu obiektu na zdjęciu. Oto kulisy projektu PHOTO-LAB.
Nasi koledzy ze Stanów Zjednoczonych zaproponowali nam współpracę w analizie wybranych zdjęć UFO, duchów czy innych niewyjaśnionych zjawisk w ramach projektu PHOTO-LAB. Poprzez zastosowanie specjalnych technik graficznych można z dużym prawdopodobieństwem ustalić prawdziwy kształt obiektu na zdjęciu. Następnie z bazy danych program bierze zdjęcia znanych obiektów (ptaki, samoloty i helikoptery, balony itp.) i następnie ustala tzw. punkty wspólne w ten sposób eliminując poszczególne warianty wyjaśnienia zdjęcia. Czasami prowadzi to do niezwykle ciekawych efektów.
Wybraliśmy 150 zdjęć, w tym setkę tzw. zdjęć z obiektami UFO.
Pokażemy przykład zastosowania tej techniki ze zdjęciem, które ukazało się w naszym cyklu „zdjęcie dnia”. Fotografia przedstawia mężczyznę na plaży, nad którym jest niezidentyfikowany obiekt.
Podczas wykładu w Los Angeles w ramach MUFON 2014 jeden z prelegentów opisywał tzw. „rods” wychodzące z obiektu, które bardzo często dowodzą, że mamy do czynienia z prawdziwym zdjęciem UFO. Nie mają one nic wspólnego ze „śmigłami” czy „dużymi rurami wystającymi z obiektu”, ale prawdopodobnie są ubocznym efektem napędu UFO, który wychwytują fotografie. Sprawa jest bardzo ciekawa i mało znana. W czasie tego wykładu nasz kolega zaprezentował ponad 200 zdjęć, które miały udowodnić jego tezę – i trzeba przyznać – był naprawdę przekonujący.
I wspomniany przykład zdjęcia wykonanego na plaży w Pobierowie.
Kiedy poddamy zdjęcie obróbce graficznej polegającej na klasycznym wyostrzeniu otrzymujemy taki efekt.
Jeśli jednak zastosujemy technikę stosowaną przez zespół PHOTO-LAB, wtedy otrzymujemy zupełnie zaskakujący efekt.
Ale i tak obraz jest lekko zafałszowany, gdyż nie eliminuje kilku efektów związanych z tym, że obiekt jest oświetlony przez światło słoneczne. W rzeczywistości miał zupełnie inny kształt, który na razie prezentujemy w wersji graficznej, ale przed zastosowaniem techniki PHOTO-LAB.
Czekamy na efekty pracy projektu PHOTO-LAB i jak tylko je dostaniemy z USA - zaprezentujemy je w serwisie FN.
czytaj dalej
Policja wraca do sprawy Iwony Wieczorek. Po analizie akt wznowiono poszukiwania dziewczyny. To sprawa, którą zajmuje się PROJEKT MESSING Fundacji Nautilus.
Przez kilkanaście najbliższych dni policjanci będą prowadzić kolejną serię poszukiwań śladów po zaginionej przed laty Iwonie Wieczorek - informuje trójmiejska "Wyborcza".
Według gazety działania kilkudziesięciu funkcjonariuszy skupią się przede wszystkim na nadmorskim parku im. Reagana w Gdańsku. To właśnie tam Iwona Wieczorek była widziana po raz ostatni przed zaginięciem w 2010 roku. Tym razem śledczy i policjanci będą przeczesywać teren z wykorzystaniem specjalnego georadaru.
Policja zapewnia, że poszukiwania dziewczyny nigdy tak naprawdę nie zostały przerwane. - Przeprowadzona została kolejna analiza akt sprawy, wykazała potrzebę podjęcia ponownych czynności w miejscu, gdzie zaginiona była widziana ostatni raz - mówi "Wyborczej" podkom. Michał Sienkiewicz, rzecznik komendy wojewódzkiej w Gdańsku.
/poniżej zapis z minitoringu, na którym ostatni raz było widać zaginioną/
Poniżej film, na którym widać także "mężczyznę z ręcznikiem", który idzie za Iwoną Wieczorek.
19-letnia wówczas Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku w Gdańsku. Tamtego wieczoru dziewczyna bawiła się w jednym z sopockim klubów. Po kłótni z koleżanką zdecydowała się sama wrócić do domu. Od tamtej pory ślad po niej zaginął. Mimo umorzenia sprawy przez prokuraturę, policja wciąż bada sprawę.
Sprawa od dawna jest "na celowniku" Projektu Messing. Wybrani przez nas z całej Polski najlepsi jasnowidze dostaną zadanie: mają używając swoich pozazmysłowych możliwości ustalić, co się stało z tą dziewczyną. Pierwsze sygnały już dostaliśmy i są one niezwykle interesujące, ale postanowiliśmy jeszcze zaczekać na pozostałych uczestników grupy.
PROJEKT MESSING - zespół najlepszych polskich jasnowidzów, który powstał w ramach projektów FUNDACJI NAUTILUS. Zadaniem zespołu jest znalezienie odpowiedzi na pytania związane z zaginięciami ludzi i przedmiotów (np. Bursztynowa Komnata czy Złoty Pociąg), a także ustalenie wizji przyszłości Polski i świata.
www.messing.org.pl /powered by FN/
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie