[...] Witam FN, Chciałem Wam przedstawić historię, która do tej pory nie daje mi spokoju, a która jest związana z dziwnym zdarzeniem z cyganką, która kiedyś zaczepiła mnie w moim mieście. Wiem, że to brzmi śmiesznie, a ludzie raczej traktują cyganki jako oszustki i pewnie słusznie, ale wtedy zdarzyło się coś bardzo dziwnego. Miało to miejsce w lipcu 2019 roku, kiedy w moim mieście, a mieszkam na Śląsku, był bardzo uciążliwy smog, że aż trudno było oddychać. Ja z moją dziewczyną postanowiliśmy, że kupimy sobie maseczki zakrywające usta i nos, które teraz mają obowiązek nosić wszyscy, a wtedy chodziły z nimi tylko pojedyncze osoby i oczywiście nikt nawet przez chwilę nie pomyślał o koronawirusie, że coś takiego kiedyś może przyjść. Jak szedłem w masce, to ludzie kpili i się śmieli, naprawdę takie reakcje nie należało do rzadkości. Tego dnia byłem w masce i szedłem przez plac przed dworcem, kiedy podeszła do mnie cyganka. Powiedziała coś mniej więcej w stylu „pan pozwoli, że panu powiem, co pana spotka”. Normalnie to zawsze dziękuję i odchodzę, ale że akurat kupiłem bilet i miałem ok. 13 złotych w ręku (10 złotych w banknocie i 2 zł i 1 zł w monetach) czyli całkiem sporo, ale nagle pomyślałem, że jej dam, to może przyniesie mi szczęście na maturze za rok i zrobię jej tym przyjemność. Powiedziałem jej, żeby zabrała pieniądze i pomyślała o mnie dobrze, bo potrzebuję szczęścia na egzaminach za rok. I wtedy stało się coś bardzo dziwnego. Ona wzięła pieniądze i schowała, ale nagle obiema dłońmi przytrzymała mnie za rękę i powiedziała coś takiego, że – cytuję – pan się nie przejmuje, bo przez zarazę, którą ześlą duchy zwierząt do egzaminów w terminie nie dojdzie, a potem pan je zda, ale nie w terminie. Tak jak pan będą wszyscy ludzie chodzili, zakrywać twarze będą musieli, bo zaraza ich wystraszy i zmieni cały świat, pan zobaczy to wszystko.
Puściła mi rękę i odeszła do innych cyganek. Po jej słowach dosłownie mnie zatkało, tak były dziwne. Wszystkiego się mogłem spodziewać, tylko nie tego. Tego dnia powiedziałem o jej słowach mojej dziewczynie, która śmiała się z mojej naiwności, że dałem jej pieniądze za wysłuchanie głupot. No bo jak, przez zarazę przesunięte matury? Jak pewnie wiecie matury są przesunięte, a wszyscy chodzą w maskach, bo jest koronawirus. Postanowiłem to wam opisać, bo jest to pierwsze w moim życiu przeżycie, które może być dowodem na jasnowidzenie. Ta kobieta bez dwóch zdań ma taki dar, bo jej słowa przecież się sprawdziły.
Pozdrawiam
[…]

From: […]
Sent: Sunday, May 3, 2020 1:50 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Koronawirus - znak?
Mieszkam ze swoją dziewczyną i dwójką jej dzieci z poprzedniego małżeństwa. Od samego początku dosyć restrykcyjnie podeszliśmy do zaleceń zwiazanych z koronawirusem. Czując, że może to zmienić się w coś dużo poważniejszego niż jedynie zwykła grypa na samym początku zrobiłem nawet zapasy żywności z długim terminem ważności, które mogłyby nam pozwolić na przeżycie około 10-14 dni w zupełnie wyjątkowych okolicznościach. Zapasy stoją w kartonach a ja codziennie mijam je i w głowie mam jedną myśl "zbyt mało - potrzeba więcej". Po chwili zastanawiam się czy nie jest to objawem paniki. Jakiejś chorej obawy przed czymś co jest efektem burzy medialnej (wszak ponoć epidemia się kończy). Tsk samo było dzisiaj wieczorem o czym nawet rozmawiałem z dziewczyną. Po takiej dyskusji jak codziennie późnym wieczorem wyszliśmy na spacer z psem. Mamy przed blokiem piękny zbiornik retencyjny co pozwala nam bez udziału innych osób zaznać chociaż trochę normalności w tej obecnie skołowanej sytuacji. Robimy sobie taki półgodzinny obchód. I nagle - dokładnie w momencie kiedy znów zacząłem wątek "może przesadzam" - nad naszymi głowami pojawiło się mnóstwo nietoperzy. Mieszkamy tutaj od 1,5 roku i nigdy ich tutaj nie było. Stanąłem i na głos rzuciłem "może to znak, że nie panikuję" i nagle tak jak się pojawiły tak zniknęły....
Pozdrawiam
[…]

From: […]
Sent: Sunday, May 3, 2020 12:08 AM
To: nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Przeznaczenie.
Witam.
Napisze krótko. Pandemia 4%Wirusa pokazała że świat jest tak zepsuty, iż nie da się go naprawić. Ludzkie Ego przerasta Wirusa i to Mega. Musi się stać coś nadzwyczajnego abyśmy zrozumieli po co tu jesteśmy. Moje sny opowiadają mi że człowiek się nie zmieni w swoim postępowaniu!!!!

[...]WITAM ,HISTORIA TA MIALA MIEJSCE WIELE LAT TEMU .MIALEM SEN W KTORYM WYCHODZE Z DOMU I DOCHODZE DO DROGI ASFALTOWEJ (OK 40 M)ALE NAGLE MIJA MNIE LEWITUJACA PLYTA NAGROBNA ,COFAM SIE ABY ZOBACZYC CO JEST NAPISANE NA NIEJ ALE NIE JESTEM JUZ W STANIE ZOBACZYC CO .NIECALE DWA TYGODNIE POZNIEJ (JUZ REALNIE ) MUSIALEM WYJSC Z DOMU DO SZKOLY DO KTOREJ DOJEZDZALEM POCIAGIEM ,KIEDY PRZYJECHALEM -A MIALEM ISC NA POGRZEB-BABCIA WRAZ Z SASIADKA POWIEDZIALY ZE NIE MA SENSU I ZEBYM ZOSTAL W DOMU ,TAK TEZ ZROBILEM .KIEDY PRZYJECHALA RODZINA Z POGRZEBU DOWIEDZIALEM SIE ZE MOJ BRAT POPELNIL SAMOBOJSTWO ,TO BYL DLA MNIE SZOK .POPELNIL SAMOBOJSTWO ZARAZ PO MOIM WYJSCIU Z DOMU .SEN TO ZAPOWIADAL LECZ JA ZAPOMNIALEM O NIM ...
[dane do wiad. FN]
/dziękujemy za wszystkie historie - każda z odpowiednim opisem trafiła do naszego Archiwum FN/
Pt, 22 sty 2021 08:35 | brak oceny
Maria_st | Załogant
Pamiętam mój kontakt ze starą cyganką w Warszawie przy tzw pałacu Kultury. Wracałam ze starsza Siostrą z wakacji w Krasniku Lubelskim do Koszalina i w Warszawie mieliśmy kilka godzin czekania na kolejny pociąg. Miałam 10 lat a Siostra 20 latka postanowiła pokazac mi Warszawę. I tak znalazłyśmy sie przy PK. Biegałam tam sobie i w pewnej chwili zagadała do mnie stara Romka .Patrzyła na mnie dziwnie, miałam wrażenie że z wielkim szacunkiem, spytała mnie z kim jestem. Powiedzialam i pokazałam Siostrę. Podeszła do Niej i mówi, że musi Jej cos powiedzieć na mój temat bo to jest wazne. Moja Siostra stapała po ziemi dość realniue i nie zainteresowało Jej to, wzięła mnie za reke i odchodzi a Romka za nami krzyczy...ja musze to powiedzieć...było to dawno a tak mi zapadło w pamięci. Nie wiem o co chodziło tej starszej Romce.
Kolejny przypadek dotyczy 2 nietoperzy jakie sa w naszym domu od kiedy pamietam, latają tylko nad naszym terenem.
Pierwszy raz zaintrygowało mnie ich zachowanie. Wieczorem mam otwarte okno w pokoju i obserwuje niebo, raptem nic nie widze ale czuje...patrze a przed twarza mam nietoperza z rozpostarymi skrzydełkami, wystraszyłam się bo nie wiedzialam że mogą one tam sie zachowywać i kilka sekund być w bezruchu. Odleciał ale za chwile z prawej strony nadleciał drugi i zachował się jak pierwszy, tylko ze zasłonił soba stronę od mojej prawej bocznej twarzy. Teraz przyjrzałam sie temu bardziej bo pierwszy zrobił to niespodzianie. Nietoperz zastygł z rozpostartymi skrzydełkami i miałam wrażenie że sie przygląda choć wiedzialam że są ślepe.....nie wiem dlaczego tak to odebrałam.....jakby mi się przygladały.
Po kilku latach podobnie miałam z ważką ktora identycznie sie zachowywała z tym, że gdy ja przeganiałam sprzed twarzy wciąż wracała..i tez to wrazenie jakby sie przygladała....cos jak dron teraz ale wtedy nic nie wiedziało sie o dronach. Ważka wygladała jak żywa z jednym ale, koty na nia nie polowały a są ulubiona ich przekąską.
Dziwny ten nasz świat.