Dziś jest:
Niedziela, 3 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[...] Dzień dobry, wczoraj rano zmarła moja babcia. Ostatnia żyjąca do tej pory babcia. Miała 90 lat. Prawdziwa, ciepła babcia. Przeżyła w czasie wojny obóz pracy w Niemczech i potworny głód. Stąd zawsze gdy się u niej zjawiałem zawsze pytała czy nie jestem głodny i czy czasem nie chciałbym coś zjeść. Będzie mi jej bardzo brakowało.
W każdym bądź razie wczoraj po pracy gdy wróciliśmy z żoną i synem do domu on jak zwykle bawił się głośno, dokazywał, itp. Wytłumaczyliśmy mu, że jego prababcia właśnie zmarła i jest nam smutno. Syn mając 4 lata wysłuchał tej wiadomości i znów zachowywał się tak jakby nic się nie stało. W pewnym momencie moja żona nie wytrzymała i mówi do synka: "Widzisz jaki tata jest smutny z powodu śmierci babci? Nie jest Ci przykro?". Syn na to "A dlaczego?". Moja żona: "Bo już nigdy babci nie zobaczy". Na to syn zupełnie naturalnie bez żadnego namysłu odpowiedział: "Babcia wróci. Zleci po drabince z chmurki i znów będzie dzidziusiem". I znów dalej zaczął się bawić jakby nigdy nic...
pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Dzień dobry
Piszę ponieważ od dwóch lat mam hm...taki problem lub w sumie temat którego raczej chyba nikt nie poruszał na państwa forum ani w Polsce a problem najwyraźniej jest. Borykam się z czymś dziwnym co za mną najwyraźniej "chodzi". Psychicznie i fizycznie.
Nie jest to zjawiskiem UFO więc piszę wstępnie by zapytać czy państwa interesują "potwory" lub "duchy-potwory" nie wiem jak go/to nazwać? :-)
To co ja spotkałam to bym określiła jako strzygę albo osobę fizyczną wyglądającą jak "potwór" ale napewno nie ufo chociaż kto wie bo ta "osoba" różni się od ludzi. Człowiekiem chyba nie jest ale oczywiście bez obrazy - nikogo nie chcę deprecjonować.
Musiałabym wysłać długi list z opisem do państwa od oceny bo to trwało długo i sporo rzeczy się wydarzyło z udziałem tego czegoś więc piszę wstępnie z pytaniem czy przysłać pełen opis, zdjęcia ubrań (moich podartych w niewyjaśnionych okolicznościach) i linki do materiałów z internetu o podobnych przypadkach bo oczywiście zaczęłam szukać czy kogoś spotkało coś podobnego?
Okazuje się, że spotkało i spotyka innych i jest sporo materiałów na ten temat. Wydaje mi się, że to coś z wyglądu podobny jest do istoty znanej pod nazwą "rake" za granicą ale w Polsce nikt tego nie poruszał. Uzbierałam wszelkie możliwe filmy i opisy z tym związane z internetu. Może państwa to zainteresuje?
Rzecz miała miejsce w Warszawie na Młocinach ja jestem z Warszawy ogólnie.
Do dzisiaj nie jestem w stanie określić do końca czy to jest fizyczne czy to duch ponieważ atakowało mnie to w środku samochodu gdy spałam na parkingu nie tylko w nocy ale i o 6 lub 9 rano w dzień. To miała być zabawa jak pobyt pod namiotem i nie oczekiwałam, że coś takiego może łazić w Warszawie. Uznałam, że to bezpieczne spać w ruchliwym miejscu w Warszawie i nie oczekiwałam, że coś się takiego może zdarzyć chociaż wcześniej pod namiotem na wakacjach zdarzyło się raz że coś mnie drapało ale wydaje mi się że może to nie być to samo. Rzecz miała miejsce na przestrzeni roku ponieważ samochód nie był na chodzie i stał na tym parkingu bez możliwości przedstawienia go. (nie był ubezpieczony i nie można było nim jeździć ale go kupiłam z sentymentu i na wypadek gdybym nie miała gdzie spać). Potem gdy już nie spałam w samochodzie to coś mi przychodziło do pokoju w domu w którym wynajmuję pokój. Także kotka właścicieli kiedyś uciekła w momencie gdy to przyszło do mojego pokoju co mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie tylko ja to widzę.
Oczywiście jest to kłopot bo mnie to drapie i szeleszczą mi rzeczy w pokoju więc śpię z zapalonym światłem i nie wysypiam się no i wypalam więcej prądu.
To nie był nikt fizyczny ten lub to coś co mnie atakowało w samochodzie bo fizyczny ktoś nie wszedł by przez ścianę ale spotkałam potem osobę w leżącym 50 m. dalej lasku, która poruszała się bardzo dziwnie oraz na ulicy jakby bezdomną która miała twarz podobną do tego czegoś co mnie nawiedzało.Wydaje mi się, że nawiązałam z tym czymś już jakąś relację. Czasem mi tego czegoś szkoda. Do dzisiaj nie wiem czy to fizyczna istota czy bezdomny nawiedzony przez jakąś istotę np. Ale twarz i ruchy ciała tego kogoś były nieludzkie.
Natomiast ta osoba była bardzo chuda i ruch jakby mięśni tej osoby był absolutnie nieludzki. Musiałabym opisać krok po kroku co się działo i co widziałam by to mogli państwo sami ocenić. Niepokoi mnie to, że to sobie jest w lesie w Warszawie i co z tym zrobić?
To coś najwyraźniej porwało mi ubrania bo są uszkodzone w sposób w jaki nie dałoby się zrobić nożyczkami czy nożem a nawet skalpelem. Zachowałam oczywiście te ubrania na wypadek gdybym kiedyś miała je komuś pokazać. Myślałam nawet by dać je jasnowidzowi by sprawdził co zrobiło te rozdarcia.
Zaczęłam przeszukiwać materiały w internecie na ten temat - chyba wszyscy tak robią po tym jak coś zobaczą - czy ktoś widział coś podobnego i z tego co udało mi się znaleźć, to jest sporo informacji w tym nagrań na temat w 90% podobnych stworzeń które poruszają się, piszczą i zachowują w podobny sposób. Tylko, że to są nagrania w znacznej mierze stworzeń bez ubrań natomiast ten ktoś był ubrany w jakby stary garnitur lub marynarkę.
Przeraża mnie fakt, że znalazłam w sieci rok temu przypadkiem film dokumentalny z serii o mordercach. Morderca z tego filmu dokumentalnego jest z wyglądu bardzo podobny do tej osoby i tego stworzenia które wydedukowałam z materiałów z internetu. Ten morderca atakował na terenie Rosji i zabił kilkadziesiąt osób i dzieci.
Musieliby by państwo sami to ocenić na podstawie opisu krok po kroku (a który chciałabym przysłać). Z tego filmu wynika, że ta osoba (fizyczna) mordowała w specyficzny sposób, podobny do tego w jaki sposób ja byłam drapana i nagabywana. Morderca atakował dokładnie te miejsca w których ja czułam albo drapanie albo mam rozwalone ciuchy.
Poza tym ten morderca wabił ofiary do lasu w inteligentny sposób a ja odnoszę wrażenie że to coś także mną manipuluje bym o tym myślała, bym weszła do tego lasku w którym ten ktoś się znajduje. Wydaje się sprawiać bardzo przyjemne wrażenie. Ogólnie rok temu udało mi się to przegonić, ale za to od tamtego momentu nie mogę przestać o tym myśleć.
Dlatego pomyślałam, że nie powinnam bagatelizować sprawy skoro był już morderca podobny do tego czegoś co mnie atakuje.
Ja śpiąc w samochodzie zostałam poinformowana przed Straż Miejską, że "tu chodzą tacy różni" (wiedzieli że śpię w samochodzie jeśli boją się państwo że wkręcam to może uda mi się od nich uzyskać potwierdzenie że spałam tam jakiś czas) i bym uważała więc podejrzewam, że problem stamtąd jest znany i mieszkańcom i straży miejskiej.
Długo nie pisałam bo było mi tej istoty lub człowieka w gruncie rzeczy żal no bo to żywe stworzenie. Nie wiem co państwo mieliby zrobić. Przecież nikt nie pójdzie tam z siatką go szukać lub zaczepiać bezdomnych. Może tylko jasnowidz mógłby coś stwierdzić po ubraniach które są podarte. Ale to niemożliwe bym sobie sama wymyśliła takie piski, krzyki i ataki które potem podobne znajduję w internecie. Jeżeli istnieją strzygi to coś może być tą właśnie strzygą.
Napisałam też, ponieważ niepokoi mnie fakt, że w sieci znajduję filmiki gdzie 10 letnie dzieciaki chodzą po ruinach i lasach i najwyraźniej interesują się takimi miejscami coś je najwyraźniej tam ciągnie. Ja już raczej nie wejdę w żaden pustostan po tym co mnie spotkało. Materiały które znajduję w internecie na ten temat to zwykle materiały z tzw. Urban Exploringu lub Urbexu który jest modny ostatnio.
Nie chcę robić żadnemu stworzeniu ani żadnym osobom krzywdy ale coraz częściej nachodzi mnie myśl czy nie jest moim obowiązkiem tego gdzieś zgłosić. Oczywiście nie wyślę tego sama na policję ale może państwo znają kogoś kto takie materiały zbiera. Na dodatek mam wrażenie że mam z tym kimś kontakt myślowy i wzbudza we mnie litość ogólnie co mnie męczy bo w sumie to coś jest jakoś ze mną ciągle więc nie wiem czy to nie wpływa jakoś negatywnie na moje życie prywatne i otoczenie.
Przyznaję się bez bicia, że dużo szukałam informacji na ten temat w internecie z nudów i czaję się z napisaniem tutaj od dłuższego czasu ale w sumie co mam niby zrobić.
Przedwczoraj znalazłam kolejny nowy film z udziałem podobnego gościa który czai się podobnymi ruchami na podwórku jakiejś kobiety i ją podgląda. Porusza się w specyficzny sposób który ja kojarzę z gościem z lasku. Więc w sumie mam dość i napisałam. Ogólnie i moja historia nie jest mniej przerażająca ale myślę że i tak wszystkiego słowami się nie da opisać.
Co państwo o tym myślą? Czy wysłać pełen opis tego i na jaki adres?
Przeczesałam państwa forum ale chyba nie ma opisu czegoś podobnego. Natomiast mam wątpliwości z podpisywaniem się pod tą historią imieniem i nazwiskiem bo nie chcę by mnie to prześladowało bardziej. Obawiam się, że mówienie o tym publicznie spowoduje, że przetrwam jako ta "dręczona przez jakąś istotę". Siła mediów tkwi w tym, że się wszystko zachowuje na amen i zamiast mieć kłopot z głowy to jeszcze to się zachowa. :-) Prawdopodobnie to głównie mnie powstrzymało przed pisaniem. Oczywiście pieniędzy nie chcę z tego natomiast zastanawiam się, czy nie należy gdzieś tego wysłać.
Tak czy inaczej będę się cieszyć jeśli państwo odpiszą i się jakoś ustosunkują może gdzieś indziej jeszcze to wysłać? Może za jakiś czas ktoś poruszy podobny temat?
Pozdrawiam
[...]
Pięknie dziękujemy za opis tej historii - oczywiście poza XXI PIĘTREM także trafił do naszego Archiwum FN.
czytaj dalej
[...] Witam. Trafiłam na Waszą stronę dopiero teraz, ale filmy na youtube oglądam już jakiś czas,. Wierzę w ich autentyczność , bo sama widziałam niezidentyfikowany obiekt na niebie 2 razy. Raz to był obiekt podobny jak jeden z tych trójkątnych obiektów z relacji pani ze Świecia. Moja obserwacja miała miejsce 25 lat temu w Koninie- nocą. Nie byłam sama, byłam z kolegą i on widział to samo, niestety bardzo niechętnie o tym później mówił.
To było w 1993 roku w marcu lub kwietniu, wracałam późno z pracy w kawiarni, było już ciemno, a odprowadzał mnie kolega, który w tej kawiarni często bywał, była godzina około 23.00. Niebo było bezchmurne, widać było gwiazdy, spojrzałam w górę i zobaczyłam jasny trójkąt ostrokątny, bardzo wyraźny, cały jasny jak żarówka, ale bez poświaty. Po prostu bardzo jasny trójkąt jakby cały świecił.
Ostry kąt to był dziób tego obiektu, a leciał na dość dużej wysokości, na takiej, na jakiej latają samoloty pasażerskie, a może ciut niżej. Mogło to być kilka tysięcy metrów może 9, nie wiem. Szybko to pokazałam koledze i dalej już obserwowaliśmy razem. Obiekt poruszał się dużo szybciej niż samolot, po prostu przemknął po całym niebie w kilka sekund i na końcu zrobił coś jakby pętlę po czym zniknął z widnokręgu nieba. Akurat byliśmy na pustym nieoświetlonym latarniami placu z dala od bloków i innych zabudowań. Teraz ten teren jest zabudowany, ale wtedy był to pusty wielki plac porośnięty trawą i niskimi krzakami. Obecnie w tym miejscu jest w Koninie kompleks sklepów i duży parking.
Tak więc wówczas widzieliśmy kawał nieba nad nami i mogliśmy obserwować cały tor lotu tego obiektu. Patrząc na ten obiekt nie czułam absolutnie żadnego strachu, nie miałam też absolutnie wątpliwości co to jest? Po prostu wiedziałam, że to jest jakiś obcy obiekt pozaziemski, nie samolot, nie jakiś sputnik, świetlik, latawiec, laser czy cokolwiek mi znanego, a co potem sugerowali mi znajomi, którym o tym mówiłam. Każdy traktował to jak wymyśloną historię, wyśmiewał itp. Następnego dnia w pracy, kiedy ten kolega- świadek zdarzenia przyszedł do kawiarni, opowiadaliśmy razem o tym mojemu szefowi- oczywiście nas wyśmiał, może dlatego ten kolega już później nie chciał o tym więcej mówić. To było 25 lat temu, ale pamiętam to jakby to było wczoraj. Całość obserwacji trwała dobrych kilka sekund, rozmawialiśmy w tym czasie z kolegą, mówiliśmy: ,, o! UFO, kurcze UFO....
Potem przez jaki czas upewnialiśmy się, że widzieliśmy to samo, porównywaliśmy do różnych znanych nam pojazdów, przedmiotów, oboje byliśmy pewni, że to było coś nieznanego, innego, nieziemskiego, nietworzonego przez człowieka. Z tym kolegą nie mam dziś już kontaktu, minęło tyle lat, miał na imię Tomek, ale nazwiska nie znam, znałam go tylko z tej kawiarni. Zawsze wierzyłam, że nie jesteśmy sami w kosmosie, od dziecka obserwowałam niebo i może dlatego też wtedy w niebo spojrzałam. Od tej pory wiem, że warto to robić i obserwuję niebo przy każdej okazji, czasami spędzam na tarasie po kilka godzin, ale nigdy już nic takiego nie zauważyłam.
Natomiast wcześniej w wieku 15 lat mieszkając na 4 pietrze w bloku i obserwowałam niebo czasami nawet do świtu. Raz widziałam coś jakby spód ogromnego statku przelatującego tuż nad dachem bloku, ale tak szybko, że ledwo mój wzrok zdołał zarejestrować obraz.
To był ułamek sekundy, coś ogromnego i jakby przezroczystego i czerwonego przeleciało nade mną. W oczach przez moment został mi tylko obraz jakichś części maszyny, ale to nie były światła, to były widoczne jakieś bardzo skomplikowane w budowie urządzenia, tak jak się w filmach widzi spód ogromnych statków komicznych- coś takiego. Jednak prędkość z jaką ten ogromny obiekt się poruszał nie pozwoliła mi zaobserwować nic więcej np kształtu.
Myślę, że mój wzrok zarejestrował coś, czego ludzki wzrok nie powinien zobaczyć, a być może widzą to inne organizmy żywe na ziemi? Zastanawia mnie dlaczego obiekt był przezroczysty i czerwony, czyżbym przez moment widziała w podczerwieni?
Z nikim nie podzieliłam się tą pierwszą obserwacją, nawet nie wiedziałam jak to opisać słowami, ale wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Dziś mam 45 lat i niebo obserwuję przy każdej możliwej okazji.
Pozdrawiam serdecznie
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Witam wszystkich przeglądających "Nautilusa" Chcę przedstawić swoją historię sprzed wielu, wielu lat (gdzieś z początku lat 80-tych. Uczyłem się w Technikum odległego o około 98 km od miejscowości, w której mieszkałem z rodzicami i przyjechałem do domu rodzinnego na ferie zimowe.
Będąc tam w szkole "zakochałem się w dziewczynie" Byłem wtedy chyba w 3 klasie (ona nawet mnie nie zauważała). Pewnej nocy bardzo chciałem ją zobaczyć. Zacząłem mocno o niej myśleć i myśleć. Po pewnym czasie skod przymkniętych powiek zaczęły napływać w moim kierunku "kręgi" energii na tle gwiazd. Zobaczyłem wtedy jej dom. Przez kilka lat myślałem, że to przewidzenia, ale będąc w wojsku w Szczecinie spotkałem w pociągu Leszka Szumana (autor "Życie po śmierci". On potwierdził, że coś takiego (widzenie na odległość) istnieje. Teraz wiem, że mam kolor radiestezyjny INDYGO i potrafię różczką znaleść źródło wody. Potrafię też (oczywiście po ćwiczeniach) przy użyciu wahadełka odczytywać zadawane przez innych odpowiedzi na pytania dotyczące przyszłości.
Pozdrawiam [...]
/poniżej zdj. Leszka Szumana - Archiwum FN/
/okładka jego najsłynniejszej książki - Archiwum FN/
czytaj dalej
[...] Nawiązując do artykułu o piorunach kulistych, przypomniała mi się pewna sytuacja podejrzewam z 2013 roku. Bardzo lubię wychodzić na zewnątrz podczas burzy i patrzeć w niebo a nawet nagrywać przebieg całej burzy. Któregoś popołudnia przechodziła dosyć spora komórka burzowa nad Tomaszowem Mazowieckim, oczywiście wyszedłem jak zwykle na zewnątrz jednak tym razem bez aparatu i dostrzegłem białą kule, promieniującą dosyć mocnym blaskiem.
Jej pojawienie się było poprzedzone błyskiem jednak bez grzmotu. Na moje oko kula ta miała jakieś 20 - 30 cm i oddalona była od 1 km do 1,5 km od miejsca obserwacji. Nie wiem ile przeleciała lotem poziomym, ale widoczna była przez jakieś 40 sekund.
Pozdrawiam.
[...]
//email dotarł na pocztę FN 21 czerwca 2018
I przesyłam Państwu link do filmu nagranego podczas burzy jako ciekawostkę. Przepraszam za słownictwo.
uderzenie w transformator.
czytaj dalej
W ramach naszego cyklu XXI PIĘTRO - Twoja Historia prezentujemy ciekawy opis wydarzenia z UFO sprzed 10 lat. Nasz czytelnik opisał nam całe wydarzenie i przesłał poprzez facebook. Jego opis z mapką prezentujemy poniżej.
...i jeszcze mapa, gdzie doszło do tego wydarzenia.
czytaj dalej
[...] Witam. Przyciagnela mnie do Was strona na ktorej sa historie dzieci ktore pamietaja swoje poprzednie wcielenie nie ktorzy ludzie sie z tego smieja .Obecnie mam 4letnia corke ktoregos razu bardzo mnie zaskoczyla wstala rano i odparla:
- Mamo kiedys jak bylam mala nikt sie nie chcial ze mna bawic ,bylam kiedys malym chlopcem i nikt sie nie chcial ze mna bawic!
Corka nie raz mi mowila takie rzeczy jednak nie zwrocilam az tak na to uwagi jednak pozniej opowiedziala mi ze pamieta jak ja bylam mala i mnie karmila opiekowala sie mną odparlam jej wiec ze to ja sie Nia opiekowalam gdy byla mala w tedy z pewnoscia siebie mi odpowiedziala ze nie ze to ona opiekowala sie mna i opowiedziala jak mnie przewijala jak mnie karmila ak sie ze mna bawila na poczadku myslalam ze poprostu pamieta to jak ja sie corka opiekowalam jednak po chwili zrozumialam ze corka mowi o tym bardzo powaznie w tedy zapytalam jej czy pamieta jak ja bylam mala odparla z pewnoscia siebie ze tak
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Witam wszystkich.
Jestem tu nowa. Chciałabym opowiedzieć historie, ktora nie daje mi spokoju i czesto mysle o tym co widzialam. Zdaje sobie sprawe, ze zabrzmi to nieprawdopodobnie, dlatego nikomu o tym nie mowilam i nie powiem. Jako dziecko spedzalam czas nad jeziorem, bylam pod opieka duzo starszej siostry. Bylo piekne lato. Mieszkalysmy w domkach letniskowych chyba jakiegos zakladu pracy.
Byli tam rodzice kolezanki mojej siosty. Ktoregos wieczoru/mialam jakies 12 lat/ poprosilam siostre, zeby poszla ze mna do lazienki. To byl duzy wspolny obiekt, polozony na uboczu tego Osrodka. Siostra nie chciala, bo bylo jakies ognisko a ja sie uparlam, ze wlasnie teraz chce umyc wlosy .Poszlam sama. Pamietam, ze wieczor byl b. cieply. Bylo juz ciemno, szlam sciezka/Osrodek byl w lesie nad jeziorem/.
W pewnym momencie podnioslam glowe i pamietam co wtedy pomyslala. Bylam bardzo zdziwiona,ze nad lasem jest dach. To nie byl dach, tylko olbrzymi plaski obiekt, ktory wisial nad samymi drzewami. Byl prawie czarny. Nie byl gladki tylko jakby porowaty. Byly w nim okienka. Wszystkie byly oswietlone. Nie pamietam zadnych swiatelek i dzwiekow. W jednym z tych okienek staly jakies postacie. Patrzyly na mnie. Byly bardzo szczupłe. Widzialam je od pasa w gore. Nie widzialam twarzy dokladnie.
Pamietam tylko, ze nie czulam strachu a te postacie sie usmiechaly? chociaz nie potrafie ich opisac, poza tym, ze mialy cos na glowach. Wygladalo to jak czepki plywackie. Od tego momentu nie pamietam nic. Nie pamietam nawet reszty pobytu w tym Osrodku.
Przypomnialam sobie o tym wydarzeniu w szczegolach jakies 5 lat temu. Wczesniej mialam tylko jakies przeblyski. Potem,po kilku latach, zaczely sie moje problemy i zastanawiam sie, czy moge to jakos laczyc. Zaczely sie moje problemy z telekineza. Robilam wszystko, zeby nad tym zapanowac, ale to nie latwe - tym bardziej, ze w ogole sie tym nie interesowalam. Po prostu wydawalo mi sie oczywiste,ze tak mam. Pozniej moja rodzina przyjela ten fakt za naturalny. Moj tata byl wyksztalconym czlowiekiem, ale byl bardzo zajety, wiec niewiele mu o tym mowilam. Mama prosila,zebym o tym nie myslala. Co wlasciwie zrobilam, bo zylam normalnie i bylam bardzo szczesliwa ;)
W wieku ok.22 lat to sie bardzo nasililo i czasami nie moglam nad tym zapanowac. Pamietam dzien,w ktorym ucieklam z domu do ogrodu z malutkim synkiem na reku.W kazdym pokoju doslownie z hukiem pekalu zarowki. W kuchni popekaly talerze itd. Nie bede o tym teraz pisac, ale zrobilam wszystko, zeby to opanowac. Wiele tych"umiejetnosci"zostalo, ale nigdy ich nie wykorzystywalam. Moze raz czy dwa, ale tylko w dobrym celu. No i teraz opisze cos, co sie wydarzylo w lutym tego roku i wlasciwie dlatego do Was pisze. Rzecz byla tak przerazajaca, ze pomimo uplywu kilku miesiecy nie moge przestac o tym myslec.
Od wielu lat mieszkam za granica.W Londynie. Od dwoch lat w domu, otoczonym duzym parkiem. Wokol parku jest duzy, ceglany mur. Za murem jest bardzo ruchliwa ulica, gdzie cala dobe jezdza samochody. Latem, gdy drzewa sa zielone, prawie nie widac ulicy. Ale zima widac dokladnie druga strone ulicy, szczegolnie, ze sa tam latarnie. Z mojej sypialni jest wyjscie na balkon. Mniej wiecej na wys.2 pietra. Na tym chodniku po drugiej stronie ulicy w dzien ludzie chodza sporadycznie. W nocy w ogole. Nie ma tam przystanku autobusowego wiec nikt nie chodzi przy ruchliwej ulicy bez celu. Domy sa jakies 300m dalej.
Wiem,ze mozecie uznac mnie za osobe nienormalna ,ale ja naprawde to widzialam!! No wiec byla bardzo zimna, lutowa noc, tego roku. Nie bylo sniegu, ale wial bardzo silny wiatr i doslownie bylo oberwanie chmury tak mocno padalo. Obudzilam sie w nocy i nie moglam zasnac. Wzielam papierosa i wyszlam na balkon zapalic. Na tym chodniku po drugiej stronie ulicy zobaczylam czlowieka. Stal bokiem do mnie. Byl bardzo wysoki. Mogl miec jakies 2 metry wzrostu. Zaskoczylo mnie skad tam sie wzial o tej porze, bo bylo ok.3, Potem zobaczylam, ze nie mial zadnej kurtki, czapki tylko biale spodnie i biala koszule .Wlosy poldlugie zaczesane do gory i jakby przyklejone do glowy, bo mimo takiej ulewy w ogole sie nie poruszaly.Te wlosy tez byly biale. I wtedy on zaczal pomalu isc. Pomyslalam sobie, chociaz bylam juz lekko przestraszona, ze pewnie zaraz zatrzyma jakis samochod bo kto bedzie szedl zima tak ubrany w taka pogode? Jak zrobil kilka krokow to ogarnal mnie taki strach ,ze nie moglam sie ruszyc. On nie szedl jak czlowiek ,tylko jak robot. Byl wyprostowany ,patrzyl przed siebie i wykonywal takie posuwiste ruchy a ZADEN samochod nie jechal.To na tej ulicy sie nie zdarza!
Ten jego ruch byl tak straszny, ze rzucilam papierosa i ucieklam do domu. Zgasilam swiatla i doslownie trzeslam sie ze strachu. Polozylam sie i balam sie poruszyc. I tak zasnelam. Na tym balkonie, latem zawsze palilismy swiece i lampiony, zeby jakos oswietlic ten park. Teraz, jak wychodze wieczorem, nie zapalam nic bo nie chce oswietlac domu i przyciagac niczyjej uwagi. Moze slyszeliscie o kims kto widzial taka osobe? Mam nadzieje, ze nigdy wiecej nic takiego nie zobacze, bo widok byl naprawde przerazajacy. Kto mi uwierzy? Pewnie nikt, bo ja pewnie tez bym nie uwierzyla. Pozdrawiam serdecznie:)
[dane do wiadd. FN]
czytaj dalej
[...] Bardzo serdecznie witam Załogę Nautilus, Kilka miesięcy temu pojawił się artykuł na głównej stronie o tym jak ktoś w prezencie przyniósł komuś kwiaty z cmentarza i w domu zaczęły się dziwne rzeczy, coś żądało odniesienia kwiatów na cmentarz.
W mojej rodzinie zdarzyły się bardzo podobne historie, które chciałabym tu opisać, jak i wśród znajomych. Pod koniec lat 70tych mój wujek powiesił się. On był człowiekiem bardzo apodyktycznym, zawsze musiał mieć racje nawet jak tej racji nie miał, ciągle z kimś skłócony, wszystkich uważał za durni, w domu dochodziło do awantur.
Na jego pogrzebie nikt nie płakał, wielu odetchnęło z ulga, ze skończyła się gehenna z nim. Kilka lat później moja siostra cioteczna (a wiec jego córka), poznała kogoś, wyszła za mąż, jej mąż się wprowadził do jej domu i kiedyś znalazł gdzieś zapomniane męskie buty. Nic nie komu nie mówiąc przehandlował je na coś deficytowego ze swoim kuzynem. Wczesne lata 80te to wiadomo poważne braki towarów za komuny, ten jego kuzyn miał jakieś szersze stopy i nie mógł znaleźć butów dla siebie.
Te znalezione idealnie na niego pasowały. Kilka dni później w jego mieszkaniu zaczęło dziać się coś dziwnego, zaczęły same spadać przedmioty z półek i stołów, jakieś kroki, i coś zaczęło rzucać tymi butami. On się tak tego wystraszył, ze odniósł te buty to domu mojej kuzynki i wtedy okazało się że te właśnie buty miał na sobie wujek w momencie jak się powiesił a pochowano go w innych. Jak odniósł te buty to te dziwne zjawiska ustąpiły. Buty przeleżały jeszcze sobie parę lat i się rozsypały, ciocia je wyrzuciła.
Inna ciocia, a siostra wujka, z która się nie lubił, kiedyś pod koniec listopada poszła do niego na grób, posprzątać wypalone znicze, i wzięła ze sobą do domu parę pustych doniczek po chryzantemach z jego grobu i sąsiedniego bo były w dobrym stanie a ciocia miała dużo roślin doniczkowych w domu i chciała mieć doniczki do przesadzania. Bardzo szybko coś w jej domu zaczęło się dziać, zaczęły spadać same przedmioty, sztućce ze stołu same spadły, szuflada sama się otworzyła, coś tez przewracało te doniczki. Ciocia bardzo wystraszona odniosła doniczki cmentarz i to się uspokoiło.
Rozmawiałam kiedyś o tym w pracy i to okazało się ze znajomi mieli podobne historie poza jednym.
Koleżanka mówiła, ze w latach 80tych jej ciotka była bardzo zazdrosna o wujka i ciągle podejrzewała go o zdrady. Miała chyba jakieś urojenia na ten temat. Kiedyś na jesieni założyła drogie futro jakie miała, poszła nad wodę i nie wiadomo czy był to wypadek czy samobójstwo ale wpadła do wody. Uznali za wypadek, bo samobójcy wtedy ksiądz nie chciał pochować. Jacyś wędkarze tam byli i wyciągnęli ją a było ciężko bo futro nasiąkło wodą jednak nie udało się jej uratować. Futro stanowiło wtedy dużą wartość, jakoś je wysuszyli bez szkody i dostała je jakaś kobieta z rodziny ale potem oddala je innej a ta kolejnej i tak krążyło.
Podobno każda z nich miała koszmary, w domu coś się dziwnego działo, jakieś uderzania w szafę, z polek obok szafy gdzie wisiało te futro spadały książki. Futro ostatecznie wróciło do jej męża, ten powiesił w szafie i tak wisiało niezadbane ileś lat, mole zjadły i trzeba było je wyrzucić.
Dziwna sprawa, nieprawdaż?
Inny kolega jak to słyszał, mówił, ze w jego rodzinie dziadek po śmierci babci przejął się tym ze sam ma raka, cierpiał w chorobie i w końcu się powiesił. Przedtem napisał testament i zapisał dzieciom co ile któremu a ze był człowiekiem majętnym to majątek był nie tylko dom, ale rożne wartościowe rzeczy, w tym były i buty, garnitury, palta, futra które w latach 80-tych stanowiły wartość. Rodzina potem tego używała i „nic nie straszyło” nic się nie działo.
W późniejszych latach poznałam znajomego, który pochodził ze wsi, a w jego rodzinie był taki strach wręcz zabobonny przez zmarłymi. Palono ich rzeczy po śmierci. Wtedy umarł na wsi jakiś dziadek tego znajomego, pogrzeb był w domu i zasłoniono lustra, a po pogrzebie spalono pościel w której umarł jak i jego ubrania. Znajomy wzbraniał mi się powiedzieć czemu tak jest ale kiedyś opowiedział historie w która nie wiem czy wierzyć, bo trochę jak z horroru. Otóż, w jego rodzinie, zanim on się jeszcze urodził, gdzieś w latach 50tych doszło do tragedii. Jakiś jego młody kuzyn założył się z kolegami, ze jest taki odważny, ze w nocy pójdzie na cmentarz. Wygrana miało być pól litra wódki. Jego koledzy zostali pod brama a on miał dojść do środka cmentarza, do jakichś tam grobów.
Gdy tam doszedł zobaczył czapkę czy też kapelusz leżący na grobie więc to wziął i przyniósł kolegom. Zakład wygrał i tu nie wiadomo co się stało z tą czapką ale kilka dni później zaczął słyszeć jakiś głos za nim „oddaj czapkę, oddaj czapkę”. Ten głos słyszał nie tylko on, ale i inni domownicy, wszyscy bardzo się wystraszyli, w ich domu zaczęły same spadać przedmioty, i doszło do tragedii bo sprawca nie wytrzymał i się powiesił. Glosy i te dziwne zjawiska ustąpiły. Od tej pory w rodzinie tego znajomego nie przynoszą nic z cmentarza i palą rzeczy swoich zmarłych. Ciężko w to uwierzyć, ale tak mi powiedział.
Nie wiem dlaczego zmarli tylko w jakichś szczególnych wypadkach upominają się o rzeczy po sobie, tyle się słyszy o kradzieżach z cmentarzy, zniszczonych nagrobkach i sprawców nic się nie dzieje
Pozdrawiam Zaloge FN, i jeśli chcecie możecie wstawić ten mój list w jakiś artykuł, proszę tylko o niepodawanie moich danych
pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
Pięknie dziękujemy za opis tej historii. Od zawsze przestrzegamy przed noszeniem rzeczy po zmarłych "złych ludziach", gdyż naprawdę zdarzają się dramatyczne sytuacje, kiedy duchy przyciągnięte energią "swoich przedmiotów" zaczynają wpływać na życie ludzi, którzy nieopatrznie zaczęli nosić coś, co według ducha należało do niego.
Bardzo polecamy zapoznanie się z materiałem wideo z naszego archiwum, który bardzo dobrze pokazuje wpływ złej energii przedmiotu, która "przelepiła się" do zegarka i wyraźnie przyciągała jakiś mroczny byt, który opętywał żywych ludzi, którzy nieświadomie nosili ten zegarek.
czytaj dalej
[...] Chciałam się podzielić pewna sytuacją, która się zdarzyła gdy miałam około 12 lat - teraz mam 28 ale pamiętam ją bardzo dokładnie. Musiał być to jakiś letni poranek, około godziny 5:30 leżałam na łóżku w półśnie i w pewnej chwili usłyszałam, że ktoś mnie zawołał, wymówił moje imię ale ten głos pojawił się w mojej głowie, był głośny i wyraźny przeszywający nie przypominał mi głosu osoby którą znałam.
Moje imię zostało wypowiedziane dwukrotnie, a ja się bardzo wystraszyłam. Schowałam głowę pod kołdrę, byłam sparaliżowane ze strachu i bałam się nawet oddychać. Dosłownie 10 sekund później weszła do pokoju moja mama i w tym momencie cały strach ze mnie zszedł. Jak mnie zobaczyła powiedziała że idzie do pracy i coś sobie tutaj zostawiła, mimo że zazwyczaj nie wchodziła do mojego pokoju przed pracą.
Próbowałam sobie interpretować tą sytuację, uważam że coś próbowało nawiązać ze mną kontakt telepatyczny jednak nie był on możliwy ze względu na moją reakcję, dlatego w jakiś sposób została przywołana moja mama. Być może mój zmarły dziadek chciał się pożegnać nie wiem.
Parę lat później gdy przebudziłam się w środku nocy zauważyłam świetlistą pionową smugę na środku pokoju, która się rozpłynęła. Moja mama śpiąc w tym samym pokoju również doświadczała dziwnych zjawisk. Ostatnio z 2 miesiące tamu śpiąc w mieszkaniu, w którym mieszkam od 7 lat zasypiając usłyszałam szept przy uchu. Od razu się zerwałam ożywiłam i gdy zaczęłam sobie tłumaczyć całe wydarzenie zatkanymi zatokami, usłyszałam to po raz drugi głośniej i wyraźniej jednak słowa były dla mnie nie zrozumiałe. Dodam jeszcze, że przed zgaszeniem światła mój kot zamiast spać rozglądał się po całym pokoju. Wszystkie te sytuacje nie działają zbyt dobrze na moją psychikę, często przed spaniem odczuwam lęk przed zobaczeniem czegoś i nie potrafiłam usnąć gdybym musiała zostać sama w mieszkaniu.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Aktualnie mam 29 lat, a zdarzenie mialo miejsce okolo 15 lat temu jak mialam 9, moze 10 lat. Postanowilam napisac do Panstwa, poniewaz przeszlosc powraca do mnie. Od razu napisze, ze nie bardzo interesuje sie tematyka ufo, mimo to czuje w sobie takie dziwne, nie do konca dla mnie zrozumiale polaczenie z wyzszym, a na pewno innym wymiarem, bardziej inteligentnym niz obecny na ziemi. Rozumiem, ze organizacja nie ma na rzeczy pomagac ludziom dotknietym kontaktem z obcymi, mimo to postanowilam napisac, zeby rozwiac watpliwosci, z ktorymi borykam sie od wielu lat.
Oczywiscie nie wyglada to w ten sposob, ze codziennie o tym rozmyslam i ze ma to wplyw na moje obecne zycie na tyle, ze sobie z tym nie radze, ale ma wplyw na tyle, ze postanowilam poruszyc w koncu ten temat i byc moze odpowiedziec sobie w koncu na ciagle nurtujace mnie pytanie "dlaczego..". Tak jak wspomnialam wczesniej zdarzenie mialo miejsce ok 15 lat temu. Byla szarowka, wakacje, przed godzina 22.00. Wyrzucalam wowczas do smietnika szklana butelke po czerwonej oranzadzie. Zastanawia mnie caly czas fakt czemu ja wyrzucalam a nie oddalam do pobliskuego baru za kaucja, po wczesniejszym zakupie, ale wyrzucalam ja do smietnika, tak pamietam.
Wowczas na swoim podworku, boisku (obecnie parkingu samochodowym), tam gdzie codziennie przebywalam ze swoimi rowiesnikami spedzajac aktywnie popoludnia, pewnego wieczoru wyrzucajac wlasnie te butelke na bloku w ktorym do dzis mieszkam, na zewnetrznej scianie budynku pojawily sie nagle 3 lasery. 3 male zolte koleczka przemieszczajace sie w danym miejscu na scianie budynku. Pomyslalam wiwczas ze za brama, za plotem (na terenie pobliskiego pubu ktos swieci laserami). Nikt wowczas nie swiecil i lasery byly jak by z gory, z nieba, ale tam tez nic nie bylo widac. Zaraz po tym nastapila cisza. Przestaly jezdzic samochody, halas z pubu zanikl, gwar z pobliskiego pubu rozmawiajacych ze soba smiejacych sie ludzi zamilkl. Nastala cisza, taka glucha cisza. I w tym samym momencie na calym duzym boisku i z calej lewej i prawej jego strony, zaczynajac od plotu pod moimi nogami, przez caly plac az przez mury budynku do samej gory pojawlo sie wszedzie takie jasno zolte swiatło, bialo zolte.
Pomyslalam wtedy ze to jakas mega mocna nadzwyczajna petarda, ktorej nigdy wczesniej nie widzialam i zastanawialam sie czemu nie wybuchła tak mega glosno, czemu w ogole nie wybuchla. Pozniej mialam wyjeta godzine, moze dwie z zyciorysu. Weszlam do domu, mama spala i byla jak by odcieta, chociaz zawsze przed 22 wolala mnie z okna do domu. Tym razem jak nigdy polozyla sie spac i spala, probowalam ja obudzic jak weszlam do domu, bezskutecznie. Brat o 5 lat starszy tez spal, chociaz zawsze o tej godzinie albo nie bylo go wdomu bo byl z kolegami, albo ogladal tv, tym razem spal o tak wczesnej dla niego porze. Dobudzilam go po jakims czasie i powiedzialam ze wydarzylo sie cos niesamowitego i nie umualam wytlumaczyc co, podszedl do okna i powiedzial ze nic nie widzi i zebym polozyla sie spac i go nie budzila bo jest spiacy bardzo. Domyslam sie ze napisalam to troche zbyt chaotycznie, ale dodam ze pisalam drugi raz, bo wczesniejsza wiadomosc ktora pisalam mi sie skasowala przy samym koncu i na szybko napisalam raz jeszcze. Nie pamietam nic w miedzy czasie. Jestem pewna ze tak bylo jak napisalam.
W miedzy czasie (oprocz tego ze np w wieku 10 lat zapomnialam plecaka do szkoly, wiedzac po drodze ze czegos nie mam i orientujac sie na pierwszej lekcji, ze chodzi o plecak, ogolnie mialam i mam do dzisiaj problemy z pamiecia) kilka lat temu mialam straszny bol glowy z lewej strony przy skroni, bol nie do opisania psychiczno fuzyczny przewyzszajacy wszelka skale dotychczasowego bolu, stracilam swiadomosc, tozsamosc, mowe, rownowage, zadne tabletki nie pomagaly. Puscilo po ok 4-5 godzinach. W miedzy czasie na rezinansie magnetycznym wyszlo ki ze mam jakies ogniska zapalne w lewej polkuli mozgu i musze zrobic rezonans magnetyczny z kontrastem. Chodzi mi o to zdarzenie jak wyrzucalam butelke, o ta "niezwykla petarde" ktora nie wybuchla, o to biali zolte bardziej biale niz zolte, jaskrawe swiatlo na calej powierzchni, o te cisze, o nienaturalna reakcje mojej mamy i mojego brata.. Czy to moglo byc zwiazane z ufo? Prosze o szczera odpowiedz. I o podejscie do speawy powaznie. Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
Dziękujemy za opis. Czy to wydarzenie mogło mieć związek z UFO? Jak najbardziej tak. Obcy z tych pojazdów są w stanie robić coś, co na świecie nazywane jest "zamrożenie czasu". On po prostu jakby stanął w miejscu, jest cisza, nie ma ruchu czegokolwiek itp.
Także potrafią punktowo oddziaływać na ludzi. To może wyjaśnić dziwne - jak wynika z opisu - zachowanie mamy czy brata. Jeśli jednak zjawisko się nie powtórzyło, to trudno jest napisać o nim coś więcej. Było to wiele lat temu, pamięć dziecka potrafi wiele rzeczy przeinaczyć, wyolbrzymić itp. W każdym razie pięknie dziękujemy za ten opis, który trafia do naszego Archiwum FN.
Przy okazji polecamy poniższy wykład Marca Davenporta - jest tam mowa o umiejętnościach obcych "zamrażania czasu".
czytaj dalej
Dzisiaj w naszym cyklu XXI PIĘTRO - TWOJA HISTORIA prezentujemy opis klasycznej obserwacji UFO z 2007 roku. Jest on jednak o tyle nietypowy, że przyszedł do nas jako list.
Przy okazji przypominamy nasz adres:
FUNDACJA NAUTILUS
skr. 221, 00-950 Warszawa 1
Poniżej obserwacja.
Na koniec jeszcze krótka informacja z naszego facebooka.
czytaj dalej
Witam FN. Chciałbym się podzielić z wami pewnym zdarzeniem które miałem w dzieciństwie. Chodzi dokładnie o przewidywanie zdarzeń które za chwile się wydarzą.
Miałem wtedy około 8-12 lat. Rozbieżność w latach dość spora ale ciężko mi określić w jakim wieku wtedy byłem. Kojarzę, że było to w mniej więcej takim wieku. Sytuacja wyglądała tak, że mieszkaliśmy wtedy w bloku na osiedlu. Mieszkaliśmy na 3 piętrze. Ja na podwórku przy takich płytkach brukowych które były pozostawione przy bloku na przeciwko schowałem sobie zabawki.
Byłem w pokoju przez który miałem bardzo dobry widok na całe osiedle ( mój podwórek ). W pewnym momencie do pokoju weszła moja starsza o 5 lat starsza. Zawołałem ją, i powiedziałem, że wiem co się zaraz stanie. Ona na to, że na pewno nie, no i stanęliśmy przy oknie i powiedziałem że jej pokaże. No i najpierw powiedziałem, że zaraz zza rogu bloku z naprzeciwka wyjdzie mój kolega Łukasz i przechodząc obok mojej skrytki o której nie miał prawa wiedzieć zacznie tam węszyć i zabierze moją zabawkę.
Oczywiście nie minęło 5-7 sekund i tak dokładnie się stało. Ale Siostra powiedziała, że pewnie podejrzał kiedyś, że ją tam schowałem tą zabawkę i dlatego tak zrobił. Ja oczywiście zaprzeczyłem i postanowiłem jej nadal udowodnić, że potrafię powiedzieć co będzie dalej. Wskazałem, że on najpierw pójdzie i siądzie sobie na ławkę posiedzi sobie tam przez jakąś chwile i pójdzie do sklepu po loda a następnie wróci i pójdzie do piaskownicy. Ku zdziwieniu mojej siostry stało się dokładnie tak jak Ja to powiedziałem. Ja nie czułem wtedy zdziwienia a wiem, że miałem ogromne przekonanie , ze właśnie tak się to stanie. Pisząc teraz do was przypominam sobie, że to była jakaś taka achwila kiedy Ja poprostu czułem ogromną pewnośc tego co zaraz ma nastąpić.
Musze w tym momencie zaznaczyć ze teraz nie mam żadnych zdolności przewidywania i super intuicji.
Wracając do tych przeczuć przyszłych wydarzeń to w późniejszym czacie także bardzo często zdarzało mi się mieć coś na styl przewidywania ale to raczej nazwał bym to superintuicją. w szkole podstawowej i późniejszej licealnej byłem najlepszym piłkarzem. Zawsze dawałem z siebie 120% i wiem że to był mój sposób na sukces ale też wiem, czego inni nie wiedzą ze bardzo często kiwając się przeciwnikiem czy tez idąc sam na sam na obrońców miałem ogromne przeczucie co zrobią, w jaki sposób zaatakują czy też w którą strone pójdą. Ciążko mi nazwać czy too takrze było przewidywanie przyszłości chodz ja sam bardziej bym to nazwał superintuicją która w grze w piłkę sprawdzała się w 100% i dzięki niej miałem ogromną przewagę nad kolegami.
Pozdrawiam całą załogę FN
3-Mjcie się
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] piszę bo przydarzyło mi się wczoraj (16 maja 2018 - przyp. FN) coś niezwykłego . Przy okazji będąc w Górach Sowich, postanowiłem zajechać do Jugowic , gdzie znajduje się "muchołapka" czyli budowla , na której niemcy testowali pojazdy antygrawitacyjne, wg. Witkowskiego i wycieczka jak wycieczka , podjechałem pod bramę kompleksu "Riese" zrobiłem zdjęcie
przejechałem bramę i podjechałem pod sam obiekt i wtedy nagle momentalnie temperatura w układzie chłodzenia auta drastycznie się podniosła ,na granicy uszkodzenia uszczelki pod głowica , musiałem wyłączyć silnik. Cały czas siedziałem w samochodzie , nagle zaczęła mnie boleć głowa i dziwnie zacząłem się czuć, wtedy do mojego samochodu zaczeło zbliżac się jakieś zwierzę , to był kot, który wszedł pod auto , i wyszedł , zaczął się dziwnie na mnie patrzeć .
Poczułem się tak nieswojo w tamtym miejscu,że musiałem szybko uciekać mimo zagotowanej wody , po opuszczeniu terenu "Riese" licznik temperatury się nagle unormował a ja pojechałem dalej do pokoju na terenie Ludwikowic Kłodzkich, gdzie wynajmowałem jako turysta i to o czym chciałem napisac zdarzyło się koło godz 23:30 , poszedłem zrobić herbatę i w głowie usłyszałem głos - ziemianinie...ziemianinie ...nic więcej tylko to , poczułem również obecność kogoś kto był choć nikogo nie widziałem , oprócz czasami dziwnych błysków w kuchni ...obecność była na tyle wyczuwalna ,że musiałem w nocy uciekać z tamtego miejsca , gdyż zacząłem się bać [...]
[dane do wiad. FN]
/poniżej zdjęcia z Archiwum FN/
czytaj dalej
[KONTAKT] Piszę już trzeci raz o NL tj nocnych światłach. Przeczytałam w Nautilusie o próbach kontaktu z NL, o ile dobrze zrozumiałam. Ktoś zastosował sygnalizację świetlną. Pomyślałam że opiszę swoje doświadczenia. Najpierw jedno niezwiązane z tematem listu, ale dające do myślenia.
Jestem stałą czytelniczką Nautilusa i często czytałam o zmorach nocnych. Myślałam że to zjawisko nie istnieje i jest tylko tworem wyobraźni ludowej. Zapragnęłam doświadczyć i miewałam ataki zmory wielokrotnie.Za każdym razem odpędzałam ją imieniem Jezus. Raz słyszałam nawet jej głos. Czasem nawet bałam się położyć spać, kiedy obejrzałałam film "Egzorcyzmy Annelise Michel" uświadomiłam sobie że przecież mogłam zostać opętana.
Teraz nie miewam już ataków .Codzienny różaniec, należę do grupy modlitewnego wsparcia i koniec zmory. I tu przejdę do tematu.NL nie reagują na światła reflektora lecz na światło duszy. Rozmawiam z nimi o tym że chciałabym by ludzie poznali prawdę o sobie,,,ze jedynym sposobem na zakończenie dewastacji Ziemi jest brak mięsa w diecie.
Wczoraj mówiłam im o Jezusie. O Jego życiu i czego nas nauczył. Poświęcił życie byśmy mogli mieć nadzieję na lepszą przyszość i przekazał nam wielką mądrość. Nie mam wielu tematów którymi mogę zainteresować ale gdy opieram się na Jezusie zawsze mnie słuchają z powagą. Objawia się to m ich wzmożoną aktywnośćią na niebie. Czasem jednak mam wrażenie że to co tam jest jest ze strony ciemnośći. Podobno jest taka możliwość.
Myślę że jest to bardzo duchowe zjawisko i trzeba raczej zaświecić sercem by dostrzec jego głębię a nie tylko światełka pomykające po niebie. Jego duchowość nie polega na religii lecz na tzw. wibracji i tp. Nie znam się na tym, ale przypuszczam, że po prostu trzeba starać się mieć lepsze życie. Zjawisko opętania i kontaktu ma jedną cechę wspólną ,oddziaływanie na mózg i jego pracę. Przyczepia się do czakramów ta zmora i się wydaje że jej nie ma a ona jest. Tak i w przypadku tych NL tworzą się nici astralne które nas łączą ze sobą tak żę są obecni mimo że niby ich nie ma.Nie posiadam odpowiedniej wiedzy i czasu by lepiej i jaśniej opisać to zjawisko. Zależy mi na tym by obaczyć trzy obiekty lecące jednocześnie. To jest eksperymentu ciąg dalszy.
[dane do wiad. FN]
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.