Dziś jest:
Wtorek, 10 grudnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie





I wtedy jak podałyśmy sobie dłonie doznałam dziwnej wizji...
Czw, 13 paź 2022 16:35 | komentarze: brak czytany: 1422x

[...] Dzień dobry. Ostatnio sporo widuje na stronach Nautilusa artykułów o tematyce reinkarnacji. Jest to moim zdaniem bardzo ciekawy temat i pomyslalam, ze może i ja dołączę się z moim „doświadczeniem“ z tego zakresu…

Stało się to w lecie, w lipcu albo w sierpniu 2007 roku, zaraz po ukończeniu moich studiów, dlatego tez dobrze pamiętam w którym roku się to wydarzyło… No wiec może od początku….

Podczas ostatniego roku studiów zaczęłam prace w Niemczech I musiałam co tydzień dojeżdżać (od piątku do niedzieli) na uczelnie w Polsce. Tak tez, podczas jednej z podróży do Polski, poznałam pewna znajoma, z którą później się zaprzyjaźniłam I u której w domu wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło moje spojrzenie na moje życie I utwierdziło mnie do końca w przekonaniu o istnieniu zjawiska reinkarnacji. Pomogłam owej koleżance zapisać się do Volkshochschule na naukę niemieckiego, bo miała wtedy  duże problemy z językiem, a ja juz przez jakiś czas chodziłam tam na kursy jeżyka I byłam z nich bardzo zadowolona.

Na tym kursie poznała ona dwie Polki, z którymi się później zaprzyjaźniła… Pewnego dnia zaprosiła mnie do siebie na małą imprezę, gdzie również I one miały być i gdzie miałyśmy się ze sobą zapoznać…. Nie pamiętam juz która była to godzina, ale bylo jeszcze całkiem  jasno… Po wejściu do jej mieszkania na poddaszu podeszła do mnie najpierw koleżanka - by się przywitać, a po niej Andzelika - jedna z tych poznanych przez nią dziewczyn. Wydała mi się ona na pierwszy rzut oka bardzo milą I sympatyczną osobą, dopóty, dopóki nie podałam jej reki…. W momencie gdy podałyśmy sobie dłonie, doznałam na jawie jakby jakiejś wizji.

Nie mam do dziś dnia pojęcia, czego wtedy tam doświadczyłam. Nigdy wcześniej nie doznałam czegoś takiego. Mogę to chyba jedynie przyrównać do tego, co niektórzy opisują podczas śmierci klinicznej. Opowiadają, ze w ciągu kilku sekund przeleciał im przed oczami film z całego ich życia. Tego samego wtedy I ja doświadczyłam. W ciągu kilku sekund przeleciały mi przed oczami pewne sceny z mojego życia, a właściwie to poprzednich żyć, gdzie również i ta dziewczyna była… Nie wiem, który to mógł być wiek, ale przypuszczam ze gdzieś siedemnasty, może osiemnasty… i chyba działo się to we Francji, takie przynajmniej miałam wtedy uczucie. No I było to jakieś dosyć duże miasto…

Widziałam dom w którym mieszkałam, pomalowany był na ciemno-zielony kolor i był brudny. Wszystko wydawało sie być tam zszarzale i brudne. Nikt chyba za bardzo nie dbał wtedy o czystość… Dom ten stal trochę jakby na brzegu jakiejś dużej, szerokiej rzeki, jakby na podwyższonym brzegu, zrobionym z kamieni piaskowca - murze, gdzie stały wzdłuż również i inne domy… Patrząc w gore biegu tej rzeki stał ok pół kilometra dalej w linii prostej bardzo duży most. Co dziwne, na tym moście były zbudowane domy, w których mieszkali ludzie. To było bardzo dziwne I charakterystyczne. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Scenę, którą wtedy widziałam, czułam i widziałam jakby to było tu i teraz…

Wracając do tej sceny…. Stałam w progu drzwi mojego domu, ubrana w długą do ziemi, szaro-brązową suknie i chyba wcześniej robiłam pranie, bo miałam podwinięte rękawy i kolo mnie stała duża, metalowa misa/wanna chyba z praniem. Z tego domu wychodziło się od razu na ulice zrobiona z kostki brukowej, po której jeździły powozy i która ciągnęła sie od tamtego mostu z budynkami, wzdłuż brzegu tej rzeki i zbudowanych przy niej domów. Zauważyłam, ze po drugiej stronie ulicy stała „ona“-Andżelika.


Wiedziałam dokładnie ze to ona, mimo ze wyglądała całkiem inaczej. Trzymała podniesiona do góry rękę, i machała demonstracyjnie sakiewka z pieniędzmi, przy tym głośno się śmiejąc. Wiedziałam, ze dostała te pieniądze za zdradę mojego męża. Przespała się z nim, żeby wyciągnąć z niego jakieś ważne informacje, za które później jej zapłacono. Wiem, ze była ona dla mnie wtedy bardzo bliską osobą, jakby przyjaciółką albo nawet siostrą…. Widziałam, jak podjeżdża pod mój dom powóz, z czymś w rodzaju wbudowanej z tylu klatki, i zabierają go do wiezienia gdzie później miał być powieszony. Ci wojskowi, czy tez tamtejsza „policja“, byli ubrani w jakieś niebiesko-czerwone mundury, i w ich kapeluszach były wpięte pióra. Pamiętam, ze biegłam za tym wozem, w którym siedział pojmany mój mąż i strasznie płakałam krzycząc ze to musi być jakaś ogromna pomyłka i by go nie zabierano.

Pamiętam również, że czułam bezsilność i nienawiść do „tamtej“ Andrzeliki. Nie potrafiłam zrozumieć jej postępowania, ale wiedziałam, ze ona to zrobiła z wyrachowania i dla pieniędzy. Po tej scenie, wszystko zaczęło się mieszać z inną sceną, chyba kolejnym wcieleniem, gdzie również ona tam występowała, tym razem w roli psychicznego kata. Po krótkiej chwili ten drugi obraz się wyklarował Tym razem scena toczyła sie w jakiejś szkole. To musiał być juz chyba 20-sty wiek. Wszystkie dzieci nosiły takie same mundurki szkolne I miałam wrażenie, ze panował tam dużo większy rygor jak dzisiaj. Miałam wtedy jakieś 8 do 10 lat.

Widziałam jak podczas prawie każdej przerwy, Andrzelika szukała mnie  z jakimiś innymi jeszcze dwiema dziewczynkami I psychicznie się nade mną znęcały. Popychały mnie, wyzywały od najgorszych idt., Robiły to zawsze tak, żeby nikt z dorosłych tego nie widział. Była ode mnie dużo większa I grubsza I przez to miała nade mną przewagę. Raz zepchnęły mnie ze schodów w szkole, gdzie cos mi się stało, ale przez to, ze się jej bałam, nie zdradziłam jej. Powiedziałam, ze przez moja nieuwagę upadlam ze schodów… Po tym się jakby ocknęłam. Nie wiem jak długo to wszystko trwało i jak ja musiałam wtedy wyglądać, ale wszyscy patrzyli na mnie jak zamurowani, a Ewelina zapytała czy wszystko w porządku. Po tym zdarzeniu nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa, wiec kiwnęłam jej tylko głową ze tak.

Potem wyszłam w panice na korytarz pod pretekstem zostawienia tam butów, żeby z tego wszystkiego ochłonąć i nie zacząć przed wszystkimi płakać… Nie mogłam pojąć co się wtedy ze mną stało. W tamtym momencie bylo to wszystko dla mnie po prostu straszne i za dużo. Tamtego dnia nie zostałam u Eweliny długo i nikomu nie opowiedziałam o tym co zobaczyłam, nie byłam w stanie. Poza tym bałam że pomyślą, ze zwariowałam. Chciałam jak najszybciej uciec od niej z domu, i nie patrzeć w oczy tej dziewczynie. Nie wiem, czy ona wtedy tez cos zobaczyła lub poczuwała, ale myślę ze chyba tak, mogła cos poczuć, bo od tamtego spotkania nie lubiłyśmy się. To wydarzenie dało mi bardzo dużo do myślenia i z biegiem czasu udało mi się wybaczyć „tamtej“ Andzelice. Stwierdziłam, ze ta „nowa“ Andzelika pewnie nie zdaje sobie z niczego sprawy, wiec nie ma sensu żywic do kogoś żalu, skoro on o niczym nie ma zielonego pojęcia. Chciałam kiedyś do tego tematu wrócić i najpierw z Ewelina a potem z Andzelika o tym porozmawiać, ale jakoś nie mogłam, coś mnie hamowało. A w końcu nasze drogi się rozeszły. Zastanawiając się nad tym wszystkim, stwierdziłam, ze raczej nie był to przypadek ani zbieg okoliczności. Jakoś za dużo w tym wszystkim wspólnych powiązań. Po pierwsze - obie (Andzelika i ja) byłyśmy z Polski a spotkałyśmy się w Niemczech.

Po drugie - Niemcy są takie duże, a my spotkałyśmy się akurat w tym samym wielkim mieście. Po trzecie - żeby w ogóle mogło dojść do naszego spotkania, Ewelina musiała poznać na kursie języka niem. (który ja jej wskazałam i pomogłam załatwić) te obie dziewczyny. Nie wiem jaki miał być cel tego naszego spotkania wtedy, i tamtego doświadczenia. Może poprzez wybaczenie jej, uwolniłam się od niej raz na zawsze…

 [dane do wiad. FN]



[...] Witam. Tym razem pytanie czysto z tematu ciekawostki. A mianowicie muzyka. Czym jest muzyka? Z Wikipedii czytamy: Muzyka – sztuka organizacji struktur dźwiękowych w czasie. Jedna z dziedzin sztuk pięknych, która wpływa na psychikę człowieka przez dźwięki. Czy muzyka jest domeną tylko ludzką? Co do zwierząt, to to raczej tylko odgłosy. Ewentualnie śpiew ptaków i odgłosy owadów. Ponoć najstarszym instrumentem jest flet mający 35000 lat znaleziony w Ach Halley w południowych Niemczech. Czy wcześniej muzyka towarzyszyła ludziom? Pewnie tak. I tu moje pytanie: Czy były przypadki, że osoby uprowadzone ewentualnie udające się z własnej woli słyszały jakąś muzykę? Czy to będąc na statku czy to na ich planecie? I tu można by też zapytać w innym temacie niż UFO. Czy muzyka była słyszana będąc poza ciałem podczas śmierci klinicznej? Czyli będąc w tych innych światach, w których są nasi przodkowie? Każdy wie, że muzyka wpływa na ludzi i to w dużym stopniu. Do tego ma zastosowania relaksacyjne, uspakajające i lecznicze. Jest też formą zabawy. Czy tylko nam, ludziom towarzyszy w życiu muzyka? Pozdrawiam całą załogę i czytelników. Super, że powstaliście :) [...]





* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.