LĄDOWANIE W... JEZIORZE
[...] Droga Redakcjo, Zabierałem się do napisania do Was od dłuższego czasu ale ciągle stawało coś na przeszkodzie. Chciałem Wam napisać o swoim doświadczeniu "wyjścia z siebie" w sytuacji gdzie nie było śmierci klinicznej co może jest nie tak częstym zjawiskiem.
Było to dość dawno, prawie 20 lat temu. Zaczynałem wtedy moją przygodę z lataniem na paralotni. Żeby przyspieszyć naukę zapisałem się na kurs zaawansowanych manewrów. Pod koniec szkolenia miałem zrobić manewr przy pomocy którego traci się gwałtownie wysokość.
Manewr ten zrobiłem poprawnie ale ponieważ miałem jeszcze duży zapas wysokości mogłem powtórzyć go jeszcze raz. Nawet mi to wyszło ale przy wychodzeniu z tego manewru zaplatały mi się linki ze skrzydłem paralotni i nie mogłem poprawnie kontrolować mojego lotu. Krótko mówiąc wylądowałem w wodzie obrócony o 180 deg, i zamiast nogami zamortyzować kontakt z woda uderzyłem w wodę plecami. Uderzenie było tak mocne, że na chwilę straciłem przytomność (właściwie to raczej domyślam się, że straciłem przytomność). bo tego procesu “wyjścia” z ciała nie pamietam. Nie wiem też ile czasu upłynęło od tego uderzenia do momentu zobaczenia siebie.
Otóż zobaczyłem siebie jak “walczę” z linkami paralotni pod wodą. Woda była czysta a widok mnie próbującego się uwolnić od tego chłamu linek czy raczej “płynącego” miedzy tymi linkami był niesamowity. W tym miejscu jeziora woda nie była głęboka i widziałem również wyraźnie dno i rosnące na tym piaszczystym dnie z rzadka wodorosty.
Było to niesamowite przeżycie trwające może parę sekund/minut?
Jak przypłynęła po mnie ekipa ratownicza ja już byłem w swoim ciele, przytomny i na powierzchni wody. Miałem trochę trudności by dostać się do motorówki ale przy pomocy jakoś się to udało. Czułem bardzo mocny ból w dolnej części kręgosłupa w miejscu gdzie się kończyła kamizelka ratunkowa. Na szczęście nic poważnego się nie stało, wyszedłem z tego i dalej latam ale wspomnienie tego widzenia siebie pod wodą chyba będę miał do końca życia.
Po tym wydarzeniu wydaje mi się, że żeby doświadczyć “wyjścia z siebie” nie trzeba “umierać”, “wystarczy mieć udział w sytuacji extremalnie zagrażającej naszemu życiu albo przeżyć ekstremalny szok, Mam wrażenie że powrót do ciała przy takim “wyjściu z siebie” może nastąpić w każdej chwili bez dochodzenia do “światła” czy “tunelu” tak jak to ma miejsce w przypadkach doznań śmierci klinicznej.
Ciekaw jestem czy spotykacie się często z takimi przypadkami?
Pozdrawiam serdecznie Wasz wieloletni czytelnik i załogant
[...]
P.S.
Ciekaw jestem czy macie zamiar przeprowadzić doświadczenie z hipnozą odwrotną do “recesyjnej” czyli w przyszłość hipnotyzowanego? Jeżeli byście chcieli mój list udostępnić to proszę o usunięcie moich inicjałów. No i gratulacje za fantastyczna robotę.
From: [...]
Sent: Wednesday, January 19, 2022 9:16 PM
To: FN
Subject: Kolaż
Witam
jestem zagorzałym czytelnikiem waszego portalu. Doceniam wasz wkład w uświadamianie społeczeństwa na temat rzeczy, o których w mediach głównego nurtu się nie mówi. Otworzyłem oczy na prawdę w czasach wzmożonej aktywności UFO w okolicach Wylatowa (mieszkam niedaleko).
Od jakiegoś czasu mój syn - Karolek - również interesuje się zjawiskami NOL w Polsce. Tak bardzo go to zaciekawiło, że stworzył kolaż. Tak bardzo mi się on spodobał, że postanowiłem się nim z Wami podzielić, żebyście wiedzieli, że najmłodsze pokolenie też się tym interesuje. Czerpie on wiele informacji z Waszego portalu.
Dziękujemy, że tworzycie Fundację Nautilus i przyczyniacie się do poszerzania ludzkiej świadomości.
W załączeniu przesyłam dzieło syna.
Pozdrawiamy
[...]