[...] Moze Panstwa zainteresuje moje doswiadczenie. To bylo ok. 20 lat temu, gdy bylem jeszcze uczniem szkoly podstawowej.
Zdarzenie mialo miejsce 1-3 miesiecy po smierci mojego dziadka. Wdrodze do szkoly, zobaczylem mezczyzne idacego tym samym chodnikiem, w moim kierunku, ale nie na wprost. Gdy byl juz bardzo blisko, rozpoznalem w nim mojego dziadka! Byl ubrany w charakterystyczny dla niego ciemno-zielony garnitur, na glowie mial kapelusz. Glowe mial skierowana wprost, ale oczy mial zwrocone na mnie. Bylem sparalizowany, pewnie strachem i zdziwieniem, wiec nie reagowalem zupelnie, kontynuowalem swoj krok. Jeszcze przez chwile po tym gdy sie minelismy nie mialem odwagi obejrzec sie do tylu, ale w koncu to zrobilem - nie bylo tam nikogo... Z tego co pamietam dookola nie bylo inni przechodni.
Dziadek ogromnie mnie kochal. Nota bene, zreszta mial bardzo bogaty zyciorys. Podobno uciekl z Katynia, zostal zeslany na Syberie, 3 razy udalo mu sie uniknac wyroku smierci. Do Polski wrocil w polowie lat 50tych. Byl bardzo dobrym czlowiekiem - gdy uwieziony w celi przymieral glodem, dzielil sie swoimi sladowymi porcjami chleba ze szczurami, ktore go odwiedzaly w celi. Chroniac rodzine nie chcial z nikim dzielic sie swoimi doswiadczeniami.
Mam w zanadrzu jeszcze jedna, potencjalna historie, dotyczaca kolezanki mojej zony. Miyako, ktora jest Japonka, opowiadala mojej zonie, ze kiedys poddala sie regresji hipnotycznej. Wierze w reinkarnacje, ale zwatpilem w prawdziwosc jej historii gdy uslyszalem ze byla kiedys ksiezniczka lub wysoko postawiona osoba na jakims dworze. To co mnie zastanowilo to fakt, ze w bodajze ostatnim wcieleniu byla Japonskim lekarzem przeprowadzajacym eksperymenty medyczne na chinskich wiezniach w trakcie drugiej wojny swiatowej.
Ciekawe, ze akurat 2-3 tygodnie wczeniej czytalem artykul o zamiarze przebadania masowego grobu w poblizu slynnego Tokijskiego szpitala, w ktorym pospiesznie pochowano ofary nieludzkich eksperymentow gdy losy Japonczykow byly juz przesadzone. Miyako uczeszcza na kurs uzdrawiania (w pewnej miedzynarodowej szkole zalozonej przez byla pracowniczke NASA - nie pamietam w tej chwili nazwiska) a to, ze sie temu oddala, rowniez to, ze pracuje jako pielegniarka, zinterpretowala jako nieswiadome "zadoscuczynienie" tego czym zajmowala sie w poprzednim wcieleniu.
Pdalszych sukcesow w badaniu zjawisk niezwyklych!
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]