Szanowna Fundacjo Nautilus! Z wielkim zaciekawieniem czytam Wasze publikacje, ale dosłownie spadłem z krzesła, kiedy przeczytałem tekst o czymś, co nazwaliście zdarzeniami synchronicznymi. To zjawisko jest jak najbardziej, a najlepszym dowodem jest historia, którą opowiedział kiedyś brat mojego ojca, dziś niestety nieżyjący (zmarł w 1997 w wieku 72 lat).
Był więźniem Oświęcimia, gdzie trafił w 1943 roku. Było tam strasznie i praktycznie walczył o życie każdego dnia. Miał dezynterię, straszną chorobę, która wykańcza organizm. W pewnym momencie postanowił popełnić samobójstwo, co w Oświęcimiu było możliwe i wiele osób wybierało tę drogę wyjścia z tego piekła. Tego dnia pożegnał się ze swoim przyjacielem więźniem i powiedział, że Bóg ma przez najbliższych kilka godzin ostatnią szansę, aby zmienić jego decyzję, bo on już utracił nadzieję. Postanowił, że zabije się w nocy w miejscu, gdzie wiele osób robiło to samo. Wieczorem czekał na moment, kiedy wszyscy zasną w baraku, kiedy nagle podszedł do niego więzień, którego widział po raz pierwszy w życiu. Był wysoki, miał bardzo długą siwą brodę i gęste, siwe włosy. Był ubrany w zwykły pasiak więzienny, podszedł w całkowitej ciszy do jego pryczy (miał najgorszą na samym dole). Ten dziwny człowiek nachylił się nad nim i powiedział coś takiego:
- Moja ostatnia szansa, ale nie twoja – przeżyjesz i opowiesz o tym innym!
Po czym odwrócił się i odszedł. Brat ojca zerwał się z pryczy i pobiegł za nim, ale nikogo nie znalazł. Oczywiście natychmiast porzucił myśli o samobójstwie. Dodam tylko, że nie był w stanie znaleźć takiego więźnia także następnego dnia – po prostu wszyscy mieli bardzo krótko obcięte włosy, więc ten tajemniczy więzień nie mógł być z jego baraku, a tylko z innego. Brat ojca zawsze wykluczał sen, bo mówił, że pamiętał każdy szczegół tego wydarzenia, a z twarzy tego więźnia co się nad nim pochylił dosłownie biło takie lekkie światło, przynajmniej tak to zapamiętał.
Mam nadzieję, że ta historia przyda wam się w archiwum dziwnych zjawisk.
Łączę pozdrowienia
[dane do wiad. FN]
I jeszcze jeden e-mail nadesłany na pokład okrętu Nautilus, którego autor też zaklasyfikował do opisów „zdarzeń synchronicznych”.
[…] Cześć.
Jestem z Wami od niedawna ( robgru) […] i chyba tyle samo czasu poszukuje czegoś lub siebie... Piszecie i mówicie o sprawach, które faktycznie u innych wywołują uśmiech lub zdziwienie a dla mnie są bardzo naturalne.
Zdarzenia synchroniczne jak to nazwaliście to nic innego jak realizowanie życia na planie ziemskim ale przy naszej świadomości. Prosto rzecz ujmując jeśli intensywnie o czymś myślimy lub medytujemy albo myśl wywołuje duże emocje to to wszystko się realizuje ale moja wiedza i doświadczenie wskazuje, że kolejność jest inna. Plan życia jest napisany( nawet przez nas samych) a intensywne myślenie wynika z niego samego.
Można odrobine to zmienić. Możemy kreować życie ,jak chcemy. Realizować marzenia i ukryte pragnienia. Afirmacje to fajne drzwi. Nie wiem jaki jest tego mechanizm ale działa. Uczę znajomych i rodzine jak to robić i ci, którzy odrobine poświęcą czasu na afirmacje efekty mają już po tygodniu. Nie o tym chciałem pisać.
Jakiś czas temu przeżyłem wypadek, od którego wszystko się zaczęło...po tym wszystkim jestem jeszcze bardziej szcześliwą istotą.
Wcześniej myślałem, że zwariowałem , że mózg wywrócił mi się na lewą stronę. Zacząłem jeszcze bardziej poszukiwać rozwiązania, sporo czytałem , szukałem podobnych sobie ludzi i odnalazłem w sieci taki utwór....
Może już go czytaliście.
Mali tkacze
Wokoło ludzi wszędzie na świecie,
mnóstwo się nitek przeróżnych plecie.
Tu nitki dobra tam nitki złości,
to co powstało z ludzkiej twórczości.
Wszystko jest tkane i przeplatane,
co przez ludzkiego ducha jest chciane.
Z tego utkana jest losu szata,
która jest drogą na przyszłe lata.
Kto szatę tą tka?
Kto ją formuje?
Tego mózg ludzki nie obejmuje.
Rzesza ją małych istotnych splata
w swoich tętniących ruchem warsztatach.
Każda myśl ludzka,
każdy uczynek wpada natychmiast w tkaczą maszynę.
A jaka z tego będzie tkanina?
Tkacz to określa czy też maszyna?
Ani maszyna, ni ten co przędzie;
nitka określa co z tego będzie.
Nitki są różne: zawiści, złości,
współczucia,
żalu albo miłości.
Zawiść formuje ciemną tkaninę.
Ta ciągnie w otchłań w śmierci godzinę.
Złości nić ostra i poszarpana.
Kurtka z niej brzydka, ostem obsiana.
Z lubieżnych nici kurtka parszywa.
Wstydem i hańbą człeka okrywa.
Współczucia przędza jest delikatna.
Do łez otarcia ludziom przydatna.
Z wełny miłości piękny kobierzec.
Otula, chroni, wznosi i strzeże.
W którym z tych okryć chcesz się pojawić?
Jakie duchowe chcenie przejawić?
Wszystko zależy od twej twórczości.
Czy dasz nić dobra, czy dasz nić złości.
Czuwaj i pilnuj nitek jakości!
Zbierzesz owoce swojej twórczości.
E. Smigielski, 2003r.
P.S.
Nie wiemy jakie są mechanizmy działania naszych narządów, wiatru i grawitacji. One są i musimy je zaakceptować. W procesie zaludnienia ziemi oczywiście uczestniczyli inne istoty ale one nie są stwórcami choć analogicznie, kiedy karmie moje ryby w stawie one tez pewnie uważają mnie za stwórcę a ja tylko nasadziłem i w jakimś stopniu decyduje o ich losie ( nie jem mięsa wiec z mojej strony nic im nie grozi)
Jeśli zaciekawiłem was to bardzo fajnie jeśli nie to trudno ale pewnie macie dla mnie informacje, których ciagle szukam...
W otoczeniu myśle że jestem postrzegany jako dziwak, mama pewnie uważa mnie za wariata a ja po prostu wiem odrobine więcej jak inni obok mnie. O mojej żonie wiedziałem, że będzie moją żoną kiedy ją zobaczyłem przypadkiem, miałem 8 lat a jej wcześniej nie znałem...
Mam kilka informacji, które mogą wam pomoc w ułożeniu waszej układanki lub zaciekawią... zresztą i tak się skontaktujemy, bo jest to „zapisane”
Wysłane z iPhone'a
Pozdrawiam.
[dane do wiad. FN]