[...] Witam! Sprawa jest świeża. Chciałem opowiedzieć, co mi się wczoraj przydarzyło, czego nie byłem w stanie wyjaśnić w racjonalny sposób, aż do dzisiaj, gdy dowiedziałem się, co się stało.
Po kolei. Jest poniedziałek. Wróciłem do domu z roboty późnym wieczorem. Poszedłem sprzątać piwnicę, bo ostatnio przerabiałem instalację C.O. i pozostało po tym sporo bałaganu. Wróciłem do mieszkania ok godziny 23 i poszedłem do łazienki się umyć. Potem idę do pokoju, siadam przed komputerem, przeglądam Facebooka, później Nautilusa. Jest godzina ok 1 może kilkanaście minut po 1. Idę znów do łazienki, ale tam jest jakoś dziwnie zimno. W pierwszej chwili pomyślałem, że może kaloryfer się zapowietrzył, ale zauważyłem że jest otwarte okno i stąd to zimno. Zamknąłem okno i spróbowałem, czy jest możliwe aby samo się otworzyło. Otóż nie ma takiej możliwości i nigdy wcześniej się to nie zdarzyło, nawet przy bardzo silnym wietrze. Dzisiaj na Facebooku czytam " W nocy 19 listopada, po ciężkiej walce z chorobami odszedł od nas śp........." - jeden z moich znajomych.
Od razu pomyślałem, że przyszedł się pożegnać i dał znak poprzez otwarcie okna. To okno się dosyć lekko otwiera, najlżej w całym domu, ale jednak klamkę trzeba przekręcić. Było otwarte o kąt 20-25 stopni czyli w sumie niewiele. Żeby było jasne. Nikt inny nie mógł otworzyć tego okna w tym czasie, bo nikogo tam nie było. Skojarzyłem to ze znakiem jaki dostał Krzysztof Jackowski od zmarłego teścia.
Pozdrawiam całą załogę Nautilusa
[dane do wiad. FN]
/email z 21 listopada 2018/