Franek, lat 4 - kolejny raport ojca o 'śladach reinkarnacji' do naszego Projektu Messing
Dzień dobry,
w nawiązaniu do Państwa prośby chciałbym opisać kilka ostatnich rzeczy które się wydarzyły od czasu moich ostatnich maili w związku z wspomnieniami mojego syna i podzielić się garścią spostrzeżeń. Być może przyda się to do Państwa archiwum i ustalenia "reguł gry". Te krótkie historie nadal nie są spektakularne. Nie ma tu zadziwiających szczegółów typu nazwiska, adresy, daty, imiona. Franek opowiada je na dużym poziomie ogólności. Być może wynika to z jego zasobu słów? Być może wspomnienia nie są wyraźne? Być może więcej dzieci opowiada swoim rodzicom swoje wspomnienia ale Ci nie będąc wyczulonymi na nie np. z braku wiedzy wkładają je po prostu między bajki i szybko zapominają.
Zastanawia mnie też dlaczego opowiada je tylko mi, a mojej żonie już nie. Ciekawe jest też to, że od czasu kiedy Franek wspomina mi przytrafiają się zadziwiające historie ale to już temat na zupełnie inny mail. Dodam też, że te maile są dla mnie swego rodzaju dziennikiem. Dzięki temu mam motywację żeby spisać te opowieści i w ten sposób je zapamiętać dla siebie i być może dla Franka jeśli to kiedyś będzie dla niego ważne.
Ciekawe jest to, że wspomnienia prawie zawsze pojawiają się jak jedziemy rano samochodem do przedszkola. Być może wynika to z tego, że Franek jest wyspany i wyciszony po nocy. Nie jest wtedy przeładowany emocjami po przedszkolu. Najczęściej całą drogę do przedszkola milczy ale czasami zaczyna mówić i zawsze są to wspomnienia. Rzadziej ale czasami wspomina tuż przed zaśnięciem. Gdy poczytam mu bajkę i się wyciszy, a nie jest jeszcze na tyle śpiący żeby zasnąć.
W tym tygodniu na przykład przed zaśnięciem gdy oboje leżymy i Franek próbuje zasnąć nagle mówi mi: "Tata, a wiesz że kiedyś miałem żonę?". Nauczyłem się, że w takim momentach najlepiej mu nie przerywać i najczęściej albo potakuję albo odpowiadam "mhmm". Zaczyna opisywać wtedy bardzo ogólnie swoją żonę, że była miła, ładna, itp. i na końcu mówi: "Bardzo tęsknię za swoją żoną. Chciałbym ją kiedyś jeszcze spotkać.". Powiedział to z tak ogromną wyczuwalną tęsknotą w głosie, że aż mnie zatkało prawdę mówiąc...
Około dwa tygodnie wcześniej w samochodzie w drodze do przedszkola nagle spytał mnie: "Tata, a chcesz usłyszeć historię". Odpowiedziałem, że tak. Powiedział: "To będzie historia o nas ale nie teraz tylko jak kiedyś byliśmy". I zaczął opowiadać taką krótką historię o jakichś ludziach, która zaraz skończyła się słowami "i żyli długo i szczęśliwie". Powiedziałem: "A opowiesz mi jeszcze jedną historię jakąś?". Odpowiedział, że tak ale jeszcze nie teraz bo ta historia trwa i musimy "umarnąć" żeby mógł ją opowiedzieć bo nie ma jeszcze końca...
Wczoraj z kolei opowiadał mi o "niebie" o którym dość często mówi. Tak naprawdę używa dwóch słów: niebo i chmurka. Już kilka razy powtarzał, że na chmurkę wchodzi się po drabinie. Opowiadał, że na chmurce na której był była duża remiza. To też jest ciekawa sprawa bo Franek odkąd zaczął mówić czyli od ok. 1 roku życia lubi bardzo jak większość chłopców zresztą straż pożarną. Od około pół roku już nie bawi się w strażaków ale zawsze jak ulicą przejeżdża coś na sygnale Franek pędzi sprawdzić czy to nie straż pożarna. Ale najciekawsze jest to, że mimo to pytany kim chce zostać zawsze mówi, że strażakiem. Pytany o to co chce na prezent zawsze mówi, że straż pożarną. Trochę nas to z żoną już irytuje bo ma mnóstwo zabawek związanych ze strażą pożarną, którymi się już nie bawi, a zawsze ekstremalnie się upiera, że "straż pożarna!".
Wracając do opowieści Franka mówi, że w tej "remizie na chmurce" można spać ile się chce i kiedy chce. Spytałem go czy jest tam dużo łóżek. Odpowiedział mi wtedy, że "cała chmurka jest łóżkiem". Wydaje mi się, że chciał powiedzieć że jak się tam jest to jest się jakby takim sennym albo w stanie snu. Stąd ten zwrot, że "cała chmurka jest łóżkiem". Opowiadał również, że miał na chmurce "opiekunkę". Wymienił raz nawet jej imię ale było tak skomplikowane, że nawet nie byłem w stanie je zapamiętać. Opisywał tylko, że ta "pani" miała "czarne włosy, różowe buty i sukienkę ładną w kwiatki". Mówił, że był na chmurce w tej "remizie" razem z tatami, mamami, wujkami i ciociami i ta "pani" się z nimi bawiła i się nimi opiekowała.
Pewnego razu w drodze do przedszkola spytał się mnie czy chcę wiedzieć kim byłem z mamą. Odpowiedziałem, że tak, oczywiście. Powiedział z dużymi trudnościami, widać że brakuje mu zasobu słów pozwalającego tak jak nam dorosłym opisywać rzeczywistość, że mama piekła torty, a ja, z tego co zrozumiałem zajmowałem się jakby przenoszeniem i rekonstrukcją drewnianych domów. Co ciekawe pokrywa się to z naszymi zainteresowaniami.
pozdrawiam serdecznie!
Tomek
Dokumentujemy wszystkie informacje związane z małym Frankiem w ramach naszych dwóch projektów: REGUŁY GRY i MESSING,