Pękające szkła. Moja rodzina też to przeżyła.
Witam!
Mam na imię Marta. Mam 19 lat i chciałabym Wam opowiedzieć, co przydarzyło się mi i mojej rodzinie. Będzie to kilka małych historii z ostatnich lat, które pamiętam lub których byłam świadkiem.
PĘKNIĘTY WAZON...
To historia, którą opowiedziała mi moja mama kilka lat temu. Każdy w rodzinie ją zna. Były to lata kiedy mnie nie było jeszcze na świecie. (Mam dużo starszych rodziców i rodzeństwo - mama 62l., tata 70l., jedna siostra 42l., druga siostra 40l.). Kilkanaście lat po II Wojnie Światowej.
Moje siostry były jeszcze małe, obydwie były w tym czasie w przedszkolu. Tata był w pracy (tak opowiada moja mama) bo były to godziny południa. Było lato. Mama nie była w pracy. Miała wolne. Siedziała w tym czasie w domu, a że ona nie lubie bezczynnie siedzieć, więc robiła porządki. Myła okna w dużym pokoju. W pewnym momencie usłyszała coś w rodzaju delikatnego pstryknięcia czy lekkiego huku. Rozejrzała się wokół siebie, trochę przestraszona, ale nic nadzwyczajnego nie zobaczyła. Gdy skończyła myć okna, zaczęła ścierać kurze w owym pokoju. Ścierając je wzięła w pewnym momencie wazon, który kiedyś kupiła. Ze zdziwieniem zobaczyła że jest on pęknięty. Dopiero po chwili doszło do niej, że to huk pękniętego wazonu słyszała jakiś czas temu. Od razu pomyślała, że stało się coś złego z kimś z bliskich osób. O dziwo nie martwiła się ani o mojego tata, który jest w pracy i nie ma z nim żadnego kontaktu, bo wtedy jeszcze nie było u nas telefonów komórkowych, nie martwiła się też o moje dwie siostry, które są w przedszkolu. Gdy tylko mój tata wrócił z pracy, od razu zapytała go czy wie co dzieje się z jego bratem Władkiem (Władysławem B.). Powiedziała mu, że ma ona złe przeczucia, że chyba coś mu się stało i w dodatku ten wazon...
Na drugi dzień rodzice dowiedzieli się, że mój wujek (Władziu) zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach...
URODZINOWY TORT...
Miałam kilka lat. Bodajże 9 Był dzień moich urodzin. Mama upiekła mi tort, jak zwykle. Kiedy jadłam go przy stole razem z mamą, powiedziłam do niej: "Szkoda, że Babcia nie może być na moich urodzinach i spróbować mojego tortu". (Babcia zmarła kilka miesięcy wcześniej). Nagle łyżeczka, którą oparłam o brzeg talerzyka, na którym stał kawałeczek mojego tortu, stuknęła. Obie z mamą spojrzałyśmy na nią. Stała inaczej. Była na środku talerzyka. Nie mogło mi się przewidzieć, bo moja mama osoba dorosła, widziała to samo. Po chwili milczenia powiedziała do mnie: "Widzisz, Babcia chyba jednak była na Twoich urodzinach i spróbowała Twojego tortu"...
PĘKNIĘTY TALERZ...
To wydarzyło się niecałe pół roku temu. Mniej więcej w południe. Mój tata był w szpitalu (zresztą od czasu do czasu tam bywa, bo źle z nim niestety). Ma już 70 lat. Siedziałam z mamą w domu. Nagle dzwoni telefon mojej mamy. To moja siostra (40l.). I zaczyna mówić przerażonym głosem: "Mamo coś złego się chyba dzieje z ojcem.. Właśnie miałam nalewać dzieciom zupę i wzięłam talerz w rękę, gdy nagle on pękł. Pękł na pięć dużych kawałków. A przecież to talerz z duraleksu, one zawsze rozsypują się w drobny maczek. Dlaczego pękł na kilka kawałków? Mamo, boje się, z ojcem coś nie tak (z płaczem w głosie)! Zadzwoń do szpitala, zapytaj, proszę..."
Obie z mamą bardzo się przestraszyłyśmy, ale na szczęście mój tata dalej żyje, choć czuje sie nienajlepiej... Nie wiemy co to miało znaczyć, ale chyba fałszywy znak. Może ktoś chciał go już zabrać z naszego świata...? Ale przemyślał to, bo tata jest nam jeszcze potrzebny i zawsze będzie..
Z pozdrowieniami
Marta B.