I nagle usłyszała głos z obrazu...
Drodzy moi,
Ostatnio gdzieś przeczytałem art. nt." przeskoków w czasie" i przypomniała mi się historia, która miała miejsce jakieś 4 lata temu a którą opowiedziała mi ( i doświadczyła ) moja mama. Mama jest łodzianką od urodzenia tzn. od 1941 roku, więc można przyjać że trochę miasto zna. Jak już wspomniełem, ok. 4 lata temu, mama wybrała się z wizytą do mojej firmy, która mieściła się wtedy w samym centrum.
Było tak : wysiadła z tramwaju i przejściem podziemnym udała się w kierunku ul. Piotrkowskiej ( jak wiele razy ). Gdy wyszła na powierzchnię, poczuła się jakoś dziwnie obco. Nie mogła zoriętować się gdzie jest i dokąd iść. Co najdziwniesze, zobaczyła jakiegoś faceta w liberii (?) stojącego przed wejściem do jakiegoś budynku, więc zapytała go o drogę, a gość jakby nic nie rozumiał - robił dziwne miny i nic nie dopowiedział. Wróciła więc tą samą drogą do przejścia podziemnego i na przystanek. Jak już wyszła z powrotem okazało się że wszystko jest tak jak być powinno.
Nie specjalnie przykładałbym wagę do tej relacji gdyby nie była to moja mama - bardzo rzutka i rozsądna osoba i gdyby nie fakt innej jeszcze historii rodem z końca wojny.
Otóż pod konie wojny mama miała 4 lata i została sama w domu. Dziwić się trudno - małe dziecko wystraszone - płakało, ale nagle przestało. Jak babcia wróciła do domu, zastała moją mamę w iście "anielskim" humorze - bez śladu łez, strachu itd. Spytała więc co się stało, a mama powiedziała że usłyszała głos Matki Boskiej ( z obrazu który wtedy wisiał na ścianie ) : "nie płacz dziecko, wojna skończy się za 2 tygodnie " . Co się faktycznie stało. Kilka osób powiadomili o tym zajściu wcześniej więc zaskoczenie było jeszcze większe.
Co Wy na to ?
Pzdrawiam.
Andrzej.
[...] Witam!!! Jestem Waszą załogantką. Jeszcze Żyła moja Mama - a było to w Swięto ZMARŁYCH - MAMA NIE zYJE JUŻ 15 LAT - wieczorem weszłyśmy do dużego pokoju - a mieszkałyśmy na Górskiego 4 w Warszawie - w doniczce róża złamała się na pół, za łóżkiem były z drewna jak łóżko obiciwe, trzy razy podnosiło się samo ( nikt tym nie ruszał), róża sama się w wazonie wyprostowała. Ktoś powiedział, że dusza prosi o modlitwę. Z mamą pomodliłyśmy się i odtąd to się nie powtórzyło. Z podziękowaniem i pozdrawiam załogę Nautilus. Liliana