Sen o śmierci - ciąg dalszy historii sprzed lat i przestroga: nie wolno bagatelizować snów z przestrogą od osób zmarłych!
Do naszego XXI PIĘTRA kierujemy opis przesłany przez naszą czytelniczkę serwisu. To kolejne wydarzenie związane ze snem z udziałem osoby zmarłej, ale tym razem z ostrzeżeniem dotyczącym stanu zdrowia. Podobnych historii mamy kilka w archiwum. Oto śni się człowiek nam bliski, który już nie żyje i we śnie prosi, aby "się zbadać". Osoba, która ma taki dziwny sen wykonuje badania i okazuje się, że zrobiła to w ostatniej chwili, gdyż wręcz było zagrożenie życia. Tego typu ostrzeżenie z zaświatów trzeba traktować naprawdę serio. Poniżej opis:
[...] Witam, pisałam do Panstwa kilka lat temu w tej sprawie, z innego emaila:
https://nautilus.org.pl/xxi-pietro,425,13-stycznia-2017--smierc-kolegi-i-dziwne-uczucie-leku-a-potem.html?year=2017&month=1&day=13
Chciałam napisać ciekawostke, uzupełnienie , mysle ze juz ostatnie apropo tej historii . Bardzo przeżyłam smierc tego chłopaka , ale po roku doszłam do siebie , pogodzilam sie z tym . Wiadomo - nie zapomniałam , wciąż miło go wspominam, ale nie są to obsesyjne myśli tak jak na początku , myśli już nie powodują ogromnego bólu .
Ostatnie pól roku sporo pracowałam wiec nawet nie myślałam o nim , a jednak przyśnił mi sie którejś nocy . Po raz pierwszy od czasu śmierci (poprzedni sen opisałam w poprzednim emailu).
To był krotki sen , w którym był stanowczy , nawet dość smutny (jak nie on!) . Powiedział tylko, że mam iść do lekarza , jeśli nie chce "skończyć tak szybko jak on".Nic poza tym nie śniło mi sie a kolega zniknął. Myślałam o tym po obudzeniu,moze nawet sie wystraszylam, ale potem zapomniałam . Kilka tygodni później przypadkiem zobaczyłam w internecie jakieś kursy, wciągneła mnie tematyka wellness , a zwłaszcza trychologia. Przyciągnął mnie temat włosów (wiadomo, jak każdą kobiete ;) ) wiec zapisałam sie do trychologa ot tak, na kontrole,z ciekawosci.Nic mi nie dolega prócz wypadających włosów jednak nie jest to ogromna ilosc budzaca niepokoj. Okazało sie, ze trzeba też porobić badania, bo bez tego ewentualna diagnoza nie wyjdzie, wiec zmuszona bylam isc do lekarza.Nie chciałam, ale cos jakby mi kazało tam isc, sama nie rozumiałam tego co sie dzieje wewnatrz głowy, zrobilam te badania, bylam pewna ze wszystko wyjdzie dobrze i te badania sa zbedne . Odwlekalam te badania,ale nawet najblizsi mnie namawiali wiec poszlam.
Morfologia okazała sie bardzo słaba , juz na miejscu pielegniarki zawołały lekarza ze szpitala który powiedział mi wprost, że nadaje sie na przetoczenie krwii , bo wyniki sa złe a sama hemoglobina wynosi 7,2 (norma jest od 12,5, a stan 6,5 to zagrozenie zycia) i koniecznie trzeba porobić dodatkowe badania czy to silna anemia sama w sobie czy może objaw nowotworu. Bylam strasznie zaskoczona, bo nie miałam żadnych objawów.Rok wczesniej mialam badania kontrolne i były w normie wiec choroba musiala sie rozwinąć w krotkim czasie.
Przez 2 dni było mi smutno, chyba po raz pierwszy w zyciu, bo do tej pory nie przejmowałam sie niczym podobnie jak moj zmarły przyjaciel. Przypomniał mi sie on, stwierdzilam ze co by nie bylo musze walczyc do konca. I zaraz przypomnial mi sie sen.Pomyslalam sobie, ze cos w tym musiało byc i najwidoczniej nie moge nigdy wiecej lekcewazyc snow. Powiedziałam w myslach mimochodem,, że szkoda, ze nie ma go już tutaj, fajnie by było jakby wrócił, ze tesknie... I po jakimś tygodniu znowu miałam sen.
Byłam u niego w domu, widziałam go takiego jaki był podczas choroby, wszystko odzwierciedlało rzeczywistość. To co działo sie w ostatnich tygodniach, wyglad domu, jego rodziny.Czułam sie jakbym nie snila, podczas snu WIEDZIAŁAM, że on juz nie zyje , wiedzialam jak to wygladalo jak sie zakonczylo i zastanawialam sie po co tam jestem i co bedzie, ale pamietam ze pomyslalam : "dobre i to, nawet jesli historia skonczy sie tak samo to przynajmniej znow go widze i mozemy porozmawiac " autentycznie czulam sie jakbym cofnela film .. Niby w tym uczestniczylam,a jakbym była obok.Wszystko jakby zwolnilo, tj emocje były słabe, wiedziałam ze to jest jakies nierealne, a zarazem bardzo realne, przygladalam sie jemu, przytulałam go, czułam zapachy,spodziewalam sie konca ale nie balam sie tego..
Z tą różnicą, że nigdy nie bylam u niego tyle czasu a we snie bylam kilkanascie dni pod rzad, czas płynął szybko, kolega od samego początku był jakiś smutny, poważniejszy niż zwykle. Powiedział mi ,że on i tak musi odejść, że to już koniec, że nie wróci. Był jakis zdystansowany wiec pomyslalam ze nie bede sie narzucać jak głupia baba , widocznie chce odejść ale i tak czuwałam. Zostałam u niego na noc, chcialam go widzieć i pilnować. Pamietam ze nie spałam w ogóle, on tak. I któregos razu pomyslalam,ze skoro tyle dni i nocek nie spie , nie myje sie, nie jem to czy ja nie jestem duchem bo ciało zawsze domaga sie spania nawet na krótko..i tez to, że skoro on dosc dobrze sie czuje to nic nie bedzie.. Chodzilam za nim jak cien, a wtedy gdy spal sprawdzilam puls, on spal jak dziecko wiec wyszlam na chwile do lazienki zeby "ogarnac sie" to trwało 20 minut i juz mialam isc gdy przyszedl jego tata i powiedzial mi, ze przyjaciel nie oddycha, ze chyba odszedł z 15 minut temu. Bylam w szoku i choc spodziewalam sie konca to mialam nadzieje ze tak nie bedzie,a jesli bedzie to nie bede nic czuc ze juz sie pogodzilam itp a jednak wpadlam w jakis szal i jak w amoku chcialam go zatrzymac, bylam w kostnicy, stalam przy tych lodowkach .. potem poszlam spotkac sie z przyjaciolmi, chodzilam jego ścieżkami. Rozmawialam z nimi i pytalam czy to mozliwe ze on nie zyje a przeciez widzialam zwloki jako jedna z pierwszych ... Płakałam strasznie ,, w głos i obudzilam sie. Poduszke mialam zalaną od łez.To bylo kilka dni temu.
I chyba zrozumialam ze to bylo w jakims sensie zamkniecie etapu, ostateczne rozliczenie sie z przeszłoscia, brak złudzen na powrót (bo czasami tłumaczyłam sobie ze wyjechal i wróci), odszedł, niech bedzie tam szczesliwy. Co myslicie o tym? pozdrawiam, K.
I jeszcze ciekawostka z naszej poczty:
[...]Dzień dobry.
Na przestrzeni ostatnich 2 miesięcy poznałem dwóch interesujących ludzi.
Przypadek 1
Poznałem człowieka który zna rodzinę w której małe dziecko pamiętało swoje poprzednie życie. Dziecko urodziło się w Polsce. Pamiętało jak w poprzednim życiu mieszkało w małym miasteczku w Wielkiej Brytanii. Pamiętało nazwę tego miasteczka. To miasteczko jest bardzo małe i w żaden sposób to dziecko nie mogło zdobyć nazwy tego miasteczka. I pamiętało jak tragicznie zginęło w wypadku samochodowym. Powiedziałem temu człowiekowi żeby powiedział rodzinie tego dziecka aby się skontaktowała z Fundacją Nautilus. Czy ta rodzina się z państwem skontaktowała?
Przypadek 2
Poznałem człowieka który mówił że jego ojciec od zawsze śmiał się z takich zjawisk jak UFO. Tak działo się do dnia gdy nad swoim własnym domem zobaczył nieruchomy i wiszący w powietrzu ogromny latający talerz. Powiedziałem temu człowiekowi żeby jego ojciec skontaktował się z Fundacją Nautilus. Czy ten człowiek się z państwem skontaktował? [...]