[...] Witam miałem kilka snów dotyczących wojny, którymi chciałem się podzielić.
Sen 1.
Stoję na placu przed Szkołą Podstawową w Nowym Dworze Mazowieckim, jestem w mundurze - jest jakaś, mała uroczystość, chyba składam przysięgę. Na placu jest nas 300 może więcej. Z przemówienia niewiele pamiętam, ale chyba wynika, że jesteśmy jakąś Brygadą (lub raczej jej częścią) sformowaną na ad hoc. Żołnierze w tym oddziale są wszyscy z Nowego Dworu Mazowieckiego lub najbliższej okolicy.
Uroczystość się kończy - mogą do nas podejść rodziny, które przyglądały się uroczystości. Do mnie podchodzi mama z tatą. Płaczą, mama mówi, żebym na siebie uważał, żebym nie ryzykował. Odpowiadam, że nie zamierzam zostać bohaterem. Wiem, że jestem słabo przedszkolny, tak na szybko niedbale i tylko podstawy podstaw. Czuję się jak mięso armatnie.
Pada rozkaz do ciężarówek, żegnam się z rodzicami, przed wejściem na pakę dostajemy magazynki z ostra amunicją i dopiero wtedy możemy je wpijać w broń. Siadam na pace - broń zabezpieczona.
Sen się urywa.
Sen 2.
W śnie jestem żołnierzem szeregowym.
Szeroka droga, dwie jezdnie po jednej w każdym kierunku. Szerokie pobocza. Droga po obu stronach otoczona lasem.
Idziemy od paru godzin gęsiego, jeden rząd po jednej stronie drogi, jednym poboczem. Drugi po przeciwnej stronie.
To jeszcze Polska, ale już blisko granicy z Ukrainą.
Idziemy na front.
Front jest jeszcze na Ukrainie ale zbliża się niebezpiecznie do Polski. Wiem, że Rosjanie są gdzieś pod lub za Lwowem. Nasze wojska już tam są, od jakiegoś czasu pomagają, ale nie dajemy rady, Rosjanie spychają nas i Ukraińców w kierunku naszej granicy - rząd rzuca kolejne oddziały. Rząd chce żeby wojna toczyła się na terytorium Ukrainy a nie naszym Polski. (w sumie racjonalne).
Patrzę na przeciwległa stronę, sama piechota, jak ja. Brak ciężkiej broni. Brak broni przeciwpancernej czy przeciwlotniczej. Brak oficerów.
W śnie w myślach, dlaczego nie jedziemy ciężarówkami ? Oficerowie podczas jakieś odprawy powiedzieli, że obawiają się ostrzału artylerii dalekiego zasięgu, lub nalotów lotniczych. Jak trafią ciężarówkę to zginie na miejscu kilkudziesięciu ludzi. Do tego ciężarówki maja być oszczędzane do transportu zaopatrzenia.
Droga jest pusta mamy iść tylko poboczem. Jezdnia ma być przejezdna dla jednostek szybkich, zmotoryzowanych i dla uchodźców z Ukrainy. Dziwię się nikt drogą nie jeździ. Czasem z kierunku Ukrainy pospiesznie przejedzie jeden samochód osobowy. Jakby ostatni uchodzący.
Idziemy na nogach od wielu godzin, jestem zły, zmęczony - gdzie są te ciężarówki no i dla czego to my Polacy mamy walczyć na Ukrainie na nie Ukraińcy, których jest dużo w Polsce. Czemu oni nie włączą za swój kraj tylko pracują u nas.
Nasłuchuje czy słychać odgłosy frontu - dźwięków dalekich wybuchów. Ale nic nie słyszę, czyli front jeszcze daleko.
Sen się urywa.
Wtedy Ukraińców pracujących w Polsce nie było zbyt wielu. Dopiero zaczynali uciekać przed poborem do własnej armii.
W śnie miałem uczucie jakby tych Ukraińców było bardzo, bardzo dużo w Polsce, jakby miliony. Dokładnie tak jak jest teraz.>
Sen 3.
Leżę na wale przeciwpowodziowym wzdłuż (rzeki) Narwi, w Nowym Dworze Mazowieckim. Mamy bronić mostu na Narwi. Oddział to jakaś zbieranina. Żołnierze dowiadują się, że jestem z Nowego Dworu Mazowieckiego. Śmieją się, że mogę skoczyć do domu na obiad.
Widzę oficera proszę o 30 minutową przepustkę. Mówię mu, że skocze do rodziców dam znać, że jestem, że żyję. Oficer się lekko uśmiechnął po czym kategorycznie odmawia. Mówi Rosjanie są blisko, może już pod lotniskiem w Modlinie. Tracę nadzieję na przepustkę, ale rzucam jeszcze, że jak usłyszę strzały to natychmiast przybiegnę nawet wcześniej niż za 30 minut. Kategorycznie zabrania mi opuszczania pozycji.
Sen się urywa.
Sen 4.
(Nadal jestem żołnierzem) Wycofujemy się w zadłuż linii kolejowej. Wiem, że linia frontu została przerwana, że rozbito nasze oddziały (w tym mój). Że pomiędzy nami uciekającymi w nieładzie, a Rosjanami nie ma już żadnych zwartych naszych oddziałów. Front został przerwany rozbity.
Rozglądam się nigdzie nie ma żadnych oficerów. Jak zwykle, myślę siedzą po sztabach nie wychylają nosa. Biegnę w kierunku Warszawy. Kryje się pod drzewami. Obawiamy się nalotu bombowego. Las na brzegach to brzozy. Poznaję, to las za Legionowem w kierunku na Warszawę, znam tą trasę, jeżdżę nią do pracy.
Nie mam dużego plecaka, tylko mały chlebak, w nim amunicje i wodę i trochę jedzenia pewnie porzuciłem część / resztę wyposażenia, żeby się szybciej poruszać. Wokół mnie wielu żołnierzy takich jak ja.
Mała przerwa czasowa w śnie.
Dochodzimy do przedmieść Warszawy - tu pojawiają się oficerowie zgarniają nas z ulicy, w pospiechu każą nam wsiadać do podstawionych autobusów ZTM. Jak tylko autobus się zapełnia żołnierzami, natychmiast kierowca zamyka drzwi i szybko rusza. Patrzę przez okno autobusu, szukam jakieś zorganizowanej linii obrony. Nic nie widzę.
Sen się urywa.
Sen 5.
Dalej jestem żołnierzem. Leże od kilku godzin na trawniku, schowanym w cieniu bloku na Warszawskim Gocławiu. (to jest ten sam dzień co w śnie nr 4).
Wokół mnie nieznani mi żołnierze. Sformowano z nas jakiś nowy oddział piechoty. Wiem, że jesteśmy jakimiś rezerwami sztabu. Rosjanie podchodzą do Warszawy również od wschodu i południowego wschodu. Mamy się bronić na tym kierunku. A gdyby nas Rosjanie zepchnęli to między blokami na Gocławiu.
Czekamy na transport żeby nas podwieźli na front. Dziwie się (w śnie), że nie widziałem linii frontu na północy a przecież tam już nie było żadnych naszych zorganizowanych wojsk. Wspominam w myślach (w śnie), że to przecież moje odziały i ja byliśmy ostatnimi co uciekali. Czyżby sztab zapomniał o obronie na Północy Warszawy ? Martwię się (w śnie), że Rosjanie zajęli Nowy Dwór Mazowiecki, tam jest mój dom - zostali rodzice. Coś mi się w myślach nie zgadza dostrzegam chaos organizacyjny w dowodzeniu obroną. Leżąc pod blokiem zastanawiam się jak mamy się bronić skoro władze nie ewakuowały nawet mieszkańców Gocławia. Rozmyślam dalej, przecież jak Rosjanie zaczną strzelać z artylerii to w blokach zginie wielu cywilów.
Chodnikiem idzie jakaś ładna kobieta widać, że jest zmęczona. Dźwiga w obu rękach reklamówki z zakupami, jakieś zapasy na dłużej. Żołnierze żartują, prawią jej komplementy, mówią że chcieliby się z nią umówić na kawę. Nie reaguje na zaczepki.
Poznaję ją, tak na 80 %. Wstaję i podchodzę do niej.
Z tyłu słyszę gwizdy i wiwaty, żołnierze się śmieją ze znalazł się jeden odważny.
Zastępuje jej drogę - ona próbuje mnie wyminąć.
Mówię jej, że się znamy i przypominam jej skąd. Poznaje mnie, uśmiecha się. Faktycznie wygląda na bardzo zmęczoną.
Stwierdza, że jestem żołnierzem. Mówi, że je mąż też został z mobilizowany i nie ma z nim kontaktu ani żadnych wieści od niego. Całuje mnie w policzek na pożegnacie i mówi, że musi już iść.
Wracam na swoje miejsce. Koledzy się śmieją, że nic nie ugrałem, odpowiadam że przecież dostałem buziaka w policzek a oni nie.
W tym momencie na ulicy zatrzymują się zielone wojskowe ciężarówki oraz autobusy komunikacji miejskiej. Dostajemy rozkaż szybkiego załadowania się, bo nie ma czasu.
Jadę na front.
Sen się urywa.
W snach miałem uczucie, że obrona Polski to jeden wielki chaos, bez ładu i składu, oraz że nikt nie dba o ludność cywilną.
Rzucało mi się w oczy brak ciężkiej broni - oddziały to sama piechota.
Zwykli ludzie zaś próbowali mimo toczącej się wojny żyć normalnie pomimo biegających gdzieniegdzie dużych grup żołnierzy.
Sny mi się śniły na przestrzeni kilku lat. Pierwszym był sen nr 2 a następnie 1, 3, 4, 5.
Sny, które są swoja kontynuacją śniły mi się z przerwami nawet kilku - kilkunastu miesięcy.
Sen nr 2 jakby trochę nie pasował, ale że był to go opisałem. Sny te dobrze pamiętam, jakby to były wspomnienia. Jakby to wszystko już się wydarzyło. Rzadko pamiętam sny a jeżeli już to szybko zapominam. Te natomiast pamiętam.
Nie posiadam zdolności przewidywania, ale w śnie nr 2 jakbym przewidział, że w Polsce będzie pracować bardzo dużo Ukraińców, co się sprawdziło.
Pozdrawiam.
Dane personalne i adresowe tylko do wiadomości Fundacji.
Pozdrawiam, wasz czytelni [...]
opis trafił do FN 16 sierpnia 2019
I jeszcze jeden opis snu z naszej poczty:
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dzień Dobry
Witam.
Chciałem się z wami podzielić pewnym snem który miałem dzisiejszej nocy. Może was to zainteresuje.
Miałem sen o wojnie. W tym śnie Rosja najechała na zachodnią Europę. Pamiętam że sen był bardzo realny. Pamiętam także gdzie się wtedy znajdowałem. Byłem w domu kuzyna. Pamiętam dźwięki wybuchów. Przeloty rakiet. Pamiętam to dokładnie ponieważ bałem się wtedy aby jedna z nich nie trafiła w dom w którym byliśmy.
Pamiętam także że widziałem mapę na tej mapie czerwonym kolorem oznaczona była Rosja. Były także jaśniejsze czerwone regiony ale nie wiem co to oznacza. Na tej Mapie Ukraina, Białoruś, Rumunia, Węgry, Słowacja i Wschodnia Część Polski były zajęte. Nie jestem pewien ale chyba nawet Austria była na czerwono. Pamiętam że chyba Niemcy nam wtedy pomagali się bronić. Pamiętam że granice frontu były Łódź, Kraków i jeszcze jakieś miasta ale już nie potrafię sobie przypomnieć nazw dokładnie. Górny Śląsk gdzie się właśnie znajdowałem był jeszcze bezpieczny ale wszędzie było słychać rakiety. Pamiętam też Wrocław ale nie wiem dlaczego zwróciłem na niego uwagę.
Pamiętam także że potem jak coś wybuchło nad naszym domem i się rozprysło żarzącym się ogniem. To tyle.
Pozdrawiam.
[dane do wiad. FN]