Nasza czytelniczka (od wielu lat w Załodze Nautilusa) opisała wielce orygonalą obserwację UFO wraz z pewnym - powiedzmy - dodatkowym elementem. Zacytujemy ją w całości z zachowaniem oczywiście pełnej anonimowości:
-----Original Message-----
From: B. [...]
Sent: Friday, November 14, 2014 6:35 PM
To: FN
Subject: czy obcy są wśród nas?
Witam Pana Kapitana i pozdrawiam Załogę.
Właśnie przeczytałam o tym, że naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego wysunęli hipotezę, że na Ziemi, wśród ludzi, żyją "obcy".
W związku z tym przypomniało mi się następujące wydarzenie. To miało miejsce w Warszawie, ok. 6 lat temu. Mieszkałam wtedy przy ul. Szeligowskiej, przy skrzyżowaniu z ul. Połczyńską. To była granica administracyjna miasta. Za nią stały już tylko niskie budynki, a między nimi było jeszcze sporo pól uprawnych.
Miałam wtedy dużego psa, z którym wychodziłam na spacer bardzo późno, bo chciałam, żeby pobiegał bez kagańca i smyczy. Była godzina dobrze po 23.00. Spacerując z psem doszłam do ul. Połczyńskiej i zatrzymałam się na skraju chodnika i trawnika biegnących wzdłuż ul. Połczyńskiej. Znajdowałam się ok. 30 m od skrzyżowania z ul. Szeligowską. Wokół nie było żadnego człowieka. Jedynie, co jakiś czas, przejeżdżały po jezdni samochody.
Zatrzymałam się w pobliżu latarni, bo pies obwąchiwał słup i trawę wokół. Nie spuszczałam go z oka;, bo nie chciałam, żeby daleko odszedł. W pewnym momencie poczułam tak jakby "ktoś ściągał mnie wzrokiem";. Spojrzałam do góry i zobaczyłam poruszające się światło, które ruchem jednostajnym i powolnym leciało w moim kierunku z prawej strony.
Światło wyglądało jak duża gwiazda. Leciało ( chyba dość nisko, ale nie umiem tego sprecyzować) wzdłuż jezdni ( ul. Połczyńska) w stronę miasta. Z początku myślałam, że patrzę na przednie reflektory, oddalonego znacznie ode mnie, samolotu. Patrzyłam uważnie starając się dostrzec boczne, migające, światła i usłyszeć warkot silnika. Nie dostrzegłam żadnych dodatkowych świateł, ani nie słyszałam silnika, a obiekt cały czas ruchem jednostajnym zbliżał się w moim kierunku, . Nie odrywałam od niego wzroku i cały czas intensywnie starałam się zrozumieć na co patrzę.
Jednocześnie katem oka zauważyłam przechodzącego przez skrzyżowanie mężczyznę. Szedł szybko chodnikiem wzdłuż ul. Połczyńskiej, również w moim kierunku. Ulica była jasno oświetlona. Stałam "jak wryta"; w jednym miejscu i patrzyłam na nadlatujące coraz bliżej światło, ale jego średnica wydawała się cały czas taka sama, co mnie zdziwiło. W pewnej chwili pomyślałam, żeby zagadnąć idącego mężczyznę i spytać go, czy też widzi to co ja, ale uświadomiłam sobie, że światło leci za jego plecami, tylko po drugiej stronie jezdni.
Mężczyzna szedł szybko, równym, długim krokiem z taką sama prędkością z jaką poruszało się światło. Usłyszałam dość głośny szelest materiału kurtki. Kurtka i spodnie były ciemne. Kidy mężczyzna zbliżył się do mnie na ok 5 m, nagle przypomniałam sobie o psie. Odwróciłam się i spojrzałam na psa, ale ten wcale nie reagował na idącego człowieka i spokojnie wąchał trawnik. Zawołałam na psa, ale nie zareagował. W tym momencie, kiedy patrzyłam na psa, mężczyzna minął mnie i wtedy znów spojrzałam na światło. Ono również mnie minęło i teraz znajdowało się po mojej lewej stronie, ale na tej samej co uprzednio wysokości i leciało z taka sama prędkością. Słyszałam cały czas oddalające się kroki ( a właściwie szelest kurtki) przechodnia i kiedy ten oddalił się ode mnie na ok. 20-30 m światło ostro skręciło prawo i unosiło się do góry na skos, ale leciało nadal wolno. Pamiętam, że myślałam czy to może być UFO, ale - pomyślałam, że leci zbyt wolno.
Dokładnie, kiedy to pomyślałam światło gwałtownie przyspieszyło i zniknęło w ułamku sekundy. Stałam w miejscu i miałam mętlik w głowie. Miałam dziwne przeświadczenie, że ten człowiek i to światło mają związek. Uświadomiłam sobie, że mężczyzna szedł trochę sztucznie( trochę jak automat). Nie rozglądał się, ale cały czas patrzył wprost przed siebie. Przez cały czas nie zmienił prędkości poruszania się i szedł bardzo szybko. Szedł cały czas środkiem chodnika (po linii prostej). Światło pozostawało cały czas za nim trochę z tyłu. Przypomniałam sobie, że miał jasną, gładką twarz, regularne rysy i ciemne, ale nie czarne włosy. Zapamiętałam również (nie wiem dlaczego zwróciłam na to uwagę) że miał na kurtce z przodu dużo kieszeni.
"Film" z tego zdarzenia co jakiś czas do mnie powraca. Ciągle też powracają wątpliwości. Jestem pewna, że światło nie było na pewno żadnym samolotem, dronem, helikopterem , latawcem ani tp. Nie mam jednak pewności, czy ten człowiek miał z nim jakiś związek. Nie przyjrzałam mu się dobrze, bo moją uwagę przykuwało światło, ale kiedy myślę o tym zdarzeniu odczuwam dziwny niepokój.
Pozdrawiam
B. [...]
PS. Dane adresowe i osobowe pozostawiam tylko do wiadomości redakcji.