Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie





CZYTELNIK SERWISU TAKSÓWKARZ Z NOWEGO JORKU O NIEZWYKŁYCH PRZECZUCIACH
Sob, 19 gru 2015 07:12 | komentarze: brak czytany: 1083x

Bardzo ciekawy opis "niezwykłych momentów z życia", kiedy nagle otrzymuje się sygnał/ostrzeżenie o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Treść wiadomość prezentujemy bez korekty "znaków i składni", gdyż po prostu w okresie przedświątecznym brakuje na to czasu. ;)

Kochany Nautiliusie,
Zdarzylo sie to na poczatku lat 90atych. Pracowalem wowczas jako taksowkarz w Nowym Jorku. Rzecz zdarzyla sie w nocy. Jechalaem wtedy taksowka. Gdy zblizalem sie do skrzyzowania, zaznaczam ze mialem zielone swiatla. Zbliajac sie do skrzyzownai poczulem idacy od skrzyzowania starch (inaczej nie moge tego opisac). Czym blizej tym starch narastal. Gdy znajdowalem sie 10/20 metrow od skrzyzowania starch byl tak wielki ze doslownie mnie sparalizowal, zatrzymalem samochod. W tym momencie zobaczylem olbrzmia ciezerowke przejezdzajaca na czerwonym swietle. GDybym sie nie zatrzymal zderzenie byloby nieuniknione. Nie mialbym najmniejszych szans ujsc z zyciem z tego wypadku. Tym bardziej ze ciezarowka wjechala na skrzyzowanie od strony kierowcy. Ja natomiast moze pol metra od szyby poczulem obecnosc kogos lub czegos. Pomyslalem ze byc moze jest  moj zmarly ojciec albo Aniol Stroz. Przez sekunde bylem przekonany ze to sie zmaterjalizuje I zobacze go na wlasne oczy. W tym momencie poczulem od nazwijmy to energia’ jakby wielkie “uffffffff” udalo sie I po prostu splynela po szybie samochodu,  miala konsystencje oleju. Nie widzialem tego w sensie doslownym ale czulem to. Gdy enegria splynela, wszystko minelo I spokojnie pojechalem dalej.

Nastepna historia zdarzyla sie pol roku pozniej. Prace konczylem wowczas o piatej rano. Bylo to prawdopodobnie marzec. Pamietam ze o tej godzinie bylo jeszcze ciemno. Siedzialem za kierownica mojego samochodu. W pewnym momencie pomyslalaem “dobrze ze juz jade do domu” . Gdy przecieralem rekoma zmeczona twarz w tym momencie w glowie powstal  obraz w ktorym zobaczylem moj samochod zatrzymajacy sie bardzo blisko od w poprzek stajacego samochodu. Do przejechania mialem doslownie kilka skrzyzowan I jakies 5 km autostrada.  Obraz, nauczony juz doswiadczeniem, potraktowalem jako ostrzenzenie. W zwiazku z tym postanowilem jechac ostroznie. Zapialem pasy (czego nigdy nie robilem). Postanowilem ze skrzyzowania bede przezedzal wolno I po uprzednim upewnieniu sie. Jak wspominalem mialem jeszcze do przejchania jeszcze 5 km autostrada. Zawsze jezdzilem srodkowym pasem. Prosze sobie wyobrazic ze gdzies w polowie drogi na srodkowym pasie stal, jakby porzycony, w poprzek stojacy samochod, przed ktorym udalo mi sie doslownie w ostatniej chwili zatrzymyac tylko daltego ze naprawde jechalem wyjatkowo wolno I ostroznie.     


Dwie nastepne historie dotycza nazwijmy to zjawiska ktore towarzyszy mi przez cale zycie. Nie mam pojecia skad to sie bierze.
Ktos albo cos ostrzega mnie lub podobowida mi co mam zrobic. Podpowiedz przychodzi zawsze w formie mysli, kotra absolutnie nie jest wynikiem mojego wysilku . Mam wrazenie ze przychodzi z zewnatrz, jest po prostu wtlaczana do mojej glowy. 
Bylo to kilka lat. Spedzilem dzien z przyjaciolmi na plazy. odwiozlem ich do domu I pozna pora wracalem do siebie. Ktos kto troche pomieszkal w Nowym Jorku wie ze sa dzielnice gdzie zaparkowanie samochodu poznym wieczorem jest w zasadzie niemozliwe I to w drodze powrotniej zaprzatalo moja glowe. Bylem juz przygotowany na to ze bede musial kilka godzin spedzic w samochodzie czekajac az zwolni sie jakies miejsce. Co niestety w Nowym Jorku jest niczym szczegolnym. Pocieszalem sie tylko tym ze nastepnego dnia mialem wolne wiec moglem zerwac noc.  Po drodze zajechalem jeszcze na stacje benzynowa aby kupic kawe. Mialem zamiar kupic kawe, wsiasc do samochodu I kontynuowac podroz. Gdy juz z kawa mialem wsiadac do samochodu zostala jakby wtloczona do mojej glowie mysl “nie jedz, wypij spokojnie kawe na miejscu, odpocznij, o samochod sie nie martw, zaparkujesz”. Tak tez uczynilem. Postalem 10/15 min w cieplo-letnia noc, wypilem kawe I kontynuowalem podroz. Prosze sobie wyobrazic gdy juz skrecilem w moja ulice gdzies w polowie zobaczylem zloty migacz wyjezdzajacego samochodu. Wygladalo to tak jak gdyby ktos celowo czekal na mnie. Tym sposobem zaparkowalem samochod.

Druga historia zwiazana jest rowniez z samochodem a glownym bohaterem jest kluczyk do samochodu. Jezdzilem wtedy saturnem. Samochod jak samochod, ale kluczyk do niego roznil sie od typowego kluczyka . Byl mianowicie znacznie dluzszy I cienki niczym blacha.
A bylo to tak. Odwozac  znajomego zatrzymalem sie na przystanku autobusowym zeby go wysadzic. Wyszedelm jeszcze na zewnatrz aby sie z nim pozegnac. Nieopatrznie zatrzasnalem drzwi, na wlaczonym silniku. Powstal klopot; jak tu wejsc do srodka. Moj niezawodny przyjaciel podpowiedzial mi abym uzyl najdluzszego klucza od mieszkania ktory mialem przy sobie. Tym sposobem bez najwiekszego problem otworzylem drzwi od samochodu I spokojnie wrocilem do domu. Najciekawszy byl ranek nastepnego dnia. Zaczalem sie zastanawiac jak to mozliwe, ze kluczem o zupelnie innym gabarytach otworzylem drzwi od samochodu? Poszedlem do samochodu I sprobowalem ponownie uzywajac tego samogo klucza. Udalo mi sie go wlozyc do polowy zamka, ale o przekreceniu juz nie bylo mowy. Czyzby fizyka I mechaniaka kierowala sie innymi zasadami rana a innymi wieczorem? Czy po prostu to wszystko wyglada inaczej niz nam ludziom sie wydaje?

Sen ktory sie spelnil.
Mialem wtedy 9, 10 lat. Byly wakacje I cale dnie spedzalismy nad jeziorem. Ktoregos ranka obudzilem sie troche za wczesnie by wstac. Nie wstajac jeszcze z lozka zasnalem jeszcze raz na krotko.  Snilo mi sie ze bawie sie z dwoma moimi kolegami w chowanego nad jeziorem.Pamietam ze w snie chowalem sie za duzym debem a oni usilowali mnie znalesc. Zabawie tej towarzyszyla atmosfera beztroskiej dzieciecej radosci, ktora byla najistotniejsza w tym snie. Dwa lub trzy dni pozniej ta scenka chowania sie przed dwoma kolegami za drzewem I ta sama atmosfera wydarzyla sie naprawde.    

Spotkanie z duchem?

BYlo to kilka lat temu. Bardzo czesto chodzilem na basen I korzystalem z sauny, ktora byla obok basenu. Sauna miala oszkolone drzwi przed ktore dobrze bylo widac co dzieje sie na basenie. Po obydwu stronach byly natryski. Tego dnia wybralem sie na basen z rana, w zwiazku z tym bylo zaledwie kilka osob. Gdy wchodzilem do saunywidzialem, ze nikt nie korzystal z prysznicy, byly uste. Gdy tylko polozylem sie w saunie uslyszalem, ze lecaca wode z prysznica po lewej stronie. Troche sie zdziwilem,ze ktos zdazyl tak szybko wejsc pod prysznic. Minela dluzsza chwila i szum  lecacej wody z prysznica zaczal mnie denerwowac.Nie zastanawiajac sie poszedlem I wylaczylem prysznic. Gdy wrocilem do sauny, ulozylem sie, znowu uslyszalem lecaca wode z prysznica. I tym razem zaczalem sie zastanawiac co sie satlo.. Prysznic nie sprawial wrazenia uszkodzonego, wiec pomyslalem, ze to duch byc moze zmarlej osoby ktora lubila przychodzic na basen tak sobie dokazuje. Nie poszedelm od razu aby zakrecic prysznic lecz pomodlilem sie za dusze a nawet zaczalem z domniemana dusza rozmawiac. Po prostu poprosilem ja aby sobie poszla I mnie nie niepokoila. Dopiero potem poszedlem zakrecic kurek. Oczywiscie sprawdzilem czy dziala prawidlowo. Wszystko bylo w jak najlepszym porzadku. Byl duch czy nie byl, tego nie wiem.. Ale sprawny prysznic dwa razy sam z siebie na pewno sie nie wlaczyl.

Moi rodzice
Moj tata zmarl tragicznie gdy mialem 13 lat. Dwa / trzy miesioca przed jego smiercia wiedzialem, ze wkrotce umrze. Pamietam szlismy  z ojcem droga przez las bylo juz ciemno. Ojciec szedl przodem ja z tylu niego w pewnym momencie nagle poczulem niesamowity zal. Pamietam ze pomyslalem “Taki mlody I bedzie musial umrzec” mial wtedy 42 lata. Przypominam sobie ze przez chwile szedlem za nim przygladajac mu sie jakby zaciekawiony jak to sie stanie. Po chwili wszystko minelo, a z czasem zapomnialem o tym, jak to dziecko. Z nikim wtedy o tym nie rozmawialem.  Gdy dowiedzialem sie ze moj tata nie zyje. Pierwsza mysl ktora przyszla mi do glowy byla “przeciez ja o tym wiedzialem”.


Moja mama dozyla sedziwego wieku 80 lat. Ja przez cale zycie wiezialem ze nie bede na jej pogrzebie. Nawet nieraz juz jako dorosly czlowiek zastanawialem sie jak to sie stanie ze syn nie bedzie na pogrzebie matki, ale wiedzialem ze nie bede. Za to bylo mi dane spedzic z mama dwa tygodinie tuz przed smiercia. Przyjechalem do Polski sam nie wiem dlaczego. W tak dziwnym miesiacu, jak marzec. Zatrzymalem sie u niej. Mama mimo podeszlego wieku byla absolutnie sprawna fizycznie I umyslowo. Snulismy nawet plany na przyszlosc. Gdy po 2 tygodniach wyjezdzalem bylem absolutnie pewny ze jeszcze sie zobaczymy. Niestety po tygodniu niespodziewanie zmarla. Nie pojechalem juz na jej pogrzeb.  


Rods
Mialem w swoim zyciu okres, dwoch lat, w ktorym pisalem wiersze. Byl to piekny czas w moim zyciu. Nie wiem czy wiersze byly dobre czy zle, ale najwiekszay complement uslyszalem od mojej znajomej, ktora powiedziala “Kris gdybym nie wiedziala, ze to Ty je pisales to myslalabym, ze napisal je prawdziwy poeta”.  W zwiazku z tym nieobce mi sa uniesienia poetyckie, natchnienia, jak I niemoc tworcza. Czyli te wszystkie stany, ktore przezywaja I prawdziwi poeci. Jednakoz sadze, ze nawet najbardziej natchniony poeta nie mysli o tworzeniu gdy o 7:00 rano wyjezdza do pracy. Przynajmniej mi nie zdarzylo sie to nigdy. A jednak przydarzylo mi sie cos takiego. Gdy wyjezdzalem do pracy, myslami bedac juz w pracy, a nie przy moich wierszach, zobaczylem jak w moim kierunku pedzi strzala, “przebija moja glowe” zostawiajac w niej strofe wiersza, ktora wykorzystalem pozniej w jednym z wierszy.Nie potrafie stwierdzic czy widzialem to “zywymi oczyma” czy oczyma wyobrazni, ale na pewno mialo to miejsce.  Faktem jest ze w tym momencie ta strofa w mojej glowie powstala I z cala pewnoscia zostala w ten wlasnie sposob dostarczona do mojej glowy. Na pewno nie powstala z mojej inicjatywy. Zdarzenie to skojarzylem ze zjawiskiem   RODS  . Czy Rods nie sa po prostu nosnikami informacji. Pozwalam sobie zalaczyc jeden z moich wierszy, ktory jest, jak mysle w temacie.

Po drugiej stronie swiec

Czasami w duszy Ci cos gra
Chcialbys to opowiedziec
I nie wiesz, czy mysl ta w Twoim sercu jest
Czy moze mieszka w glowie

Jesli w Twym sercu jest
To pewnie bedzie o milosci
A jesli w glowie mieszka Twej
To pewnie bedzie o przyszlosci

Serce I rozum, czucie I dotyk
Zamkniete w jednym ciele..

Stworca dal rozum nam
Bys mogl swiat zawojowac
Serce abys byl piekniejszy
I jeszcze dusze dodal nam
By czlowiek byl pelniejszy

Rozumem mozna wszystko miezyc
Badac, kalkulowac
Choc nie we wszystko trzeba wierzyc
BO przeciez rownie dobrze
Swiat mozna sercem mierzyc

I chocbys mysla przebiegl wzdluz I wszerz
NIebianskie konstelacje to bez ducha
Nie pojmiesz w pelni go
Tak wszechswiat jest zlozony

Rozdarci miedzy czuciem I dotykiem
Zyjemy tu na Ziemi

Czasami gdy zamnkiesz oczy
Jest cisza I taki spokoj w Tobie
W duszy zaczyna Ci cos grac
Czujesz ze moglbys opowiedziec o tym
Co widac po drugiej stronie swiec.


[autor: dane do wiadomości FN]





* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.