Na początek pytanie: czy to możliwe, że czasami udaje się nam zobaczyć inną, równoległą do naszej rzeczywistość? Mamy sporo relacji od ludzi, którzy widzieli coś, czego potem nijak znaleźć nie byli w stanie. Roztargnienie i chwilowa dekoncentracja? Ich zdaniem to zupełnie co innego i nie ma nic wspólnego ze zwykłym chwilowym zagubieniem. Poniżej prezentujemy dwie różne historie z naszego Archiwum FN.
OPOWIEŚĆ nr 1
Serdecznie witam :)
Chciałam się z Wami podzielić swoją historią, która chociaż ma już 10 lat nadal wzbudza we mnie naprawdę spore emocje. Po prostu, tak zwyczajnie przeniosło mnie w czasie i przestrzeni. A było to tak:
Mieszkam w Zabrzu, w tym czasie sporo jeździłam na rowerze. Pewnego letniego dnia pojechałam na wycieczkę do lasu przy Kąpielisku Leśnym (dzielnica Maciejów). Dodam, że nie był to pierwszy raz gdy tam pojechałam. Jechałam jak zwykle w stronę Żernik (taka wioska przed Gliwicami) gdy po jakimś czasie zauważyłam, że po mojej prawej stronie znajduje się kolejne kąpielisko. Byłam mocno zdziwiona faktem, że do tej pory go nie zauważyłam. Nie tylko to mnie zdziwiło - kąpielisko wyglądało jak z lat 60, 70. Byli tam ludzie, gwar, woda ale całość sprawiała wrażenie jakby zatrzymał się tam czas. Patrzyłam na to wszystko i wtedy myślałam, że to po prostu stary basen, który jakimś cudem tak długo ukrywał się przed moim wzrokiem. Chwilę tam postałam patrząc przez siatkę na ludzi leżących na ręcznikach, na takich rzadko już spotykanych ośmiokątnych płytkach chodnikowych. Oprócz zdziwienia nie czułam nic więcej a ponieważ całość sprawiała takie a nie inne wrażenie, to po prostu wsiadłam na rower i pojechałam dalej obiecując sobie, że jeszcze się temu przyjrzę w drodze powrotnej. Niestety, wracając po ok. godzinie dokładnie tą samą drogą w miejscu mojego kąpieliska był...las. Wtedy się naprawdę mocno zdziwiłam. Jeździłam tam jeszcze wielokrotnie ale historia już nigdy się nie powtórzyła. Śladów tego basenu szukałam też na mapach ale wygląda na to, że tam zawsze były tereny zielone typu pola, łąki, lasy. Gdzie więc byłam? Może przeczyta to ktoś kto ma jakieś wiadomości w tym temacie? Chciałabym dowiedzieć się gdzie mnie wtedy przeniosło.
Taka historia...
Pozdrawiam!
[dane do wiad. FN]
OPOWIEŚĆ nr 2
Sent: Tuesday, September 30, 2014 6:18 PM
To: FN
Subject: rzeczywistosc równoległa-jak sie w niej znalazłam
Witam.
Zanim jeszcze miałam jakąkolwiek wiedzę na temat istneinia rzeczywistości równoległych, uczestniczyłam w przeniesieniu się do takowej, raz sama, drugi raz z moją mamą.
Otóż na początku mojej pracy zawodowej, 15lat temu, idąc szkolnym korytarzem, w trakcie lekcji, zobaczyłam chlopaka bez rąk(odcięte nieco powyżej łokci). Doskonale pamiętam jego twarz, fryzurę, kolor koszulki, posturę. Próbował otworzyć drzwi do pracowni polonistycznej, więc podeszłam, zeby pomóc. Wyciągnęłam rękę i uslyszałam, ze nie trzeba, ze sam sobie poradzi. Wrociłam do klasy, a na przerwie zapytałam jedną z kolezanek o chłopaka. Byłam nowa w pracy i nei znalam jeszcze wszystkich uczniów. Kolezanka objasnila ze szczegołami, ze chłopak jest w ósmej klasie, jest bardzo zdolny,w szystko zapamiętuje z lekcji, więc nie ma problemu, ze nei moze pisac, do tego jest bardzo aktywnym działaczem Samorządu Uczniowskiego. pamiętam, jak opowiadałam mamie po pracy, ze szkoda, bo taki atrakcyjny chlopak, ale ze taki przyjemny, sympatyczny mimo wszystko...W pracy do tematu nei wracałam. zapomnialam o nim az do kolejnego spotkania, kilka tygodni później, kiedy chłopaka razem z matką spotkałam będąc z moją mamą na zakupach w rynku. obie wzróciłyśmy uwagę na kobietę, bo byla bardzo zadbana, elegancko ubrana...syn szedł obok. Oboje byli kilka metrów przed nami.
Poniewaz nie miałam pojęcia, ze jest to dziwne, zapomniałam o temacie i wróciłam do niego dopiero po kilkunastu miesiącach, juz w kolejnym roku szkolnym. Zapytałam kolezanki, z którą wówczas rozmawialam, czy pamięta tego chłopaka. Jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy powiedziała, ze nigdy kogos takiego nei bylo w szkole!!! Nie dowierzając, popytalam jeszcze kilka osób, łącznie z dyrekcją. Kazdy zaprzeczył. Pamiętam sytuację bardzo dokładnie. Nie było zadnych zalamań powietrza, zadnych fal, żadnej mgły-zwyczajny dzien, chlopak bez rąk na korytarzu, potem z matką na mieście...Kto się przeniósł? Chyba ja, potem my(razem z mamą), skoro w mojej rzeczywistosci nikt go nei znał...Zadziwiające...
Oceńcie sami, bo dla mnie sprawa jest juz jasna:) Pozdrawiam!
Monika [dane do wiad. FN]