...Działo się to 5-6 lat temu w okolicach Częstochowy. Pan, który zadzwonił nie podał nazwy miejscowości ani swojego nazwiska. W każdym razie był wtedy na nocnym dyżurze w firmie. Obiekt zamknięty, dozorowany - nikt obcy nie ma prawa tam być. Około północy spacerował po terenie i nagle zobaczył, że zza jednego z urządzeń wychodzi niezwykle wysoka postać. Mężczyzna w kapeluszu. Twarz była całkowicie zasłonięta rondem kapelusza i szalikiem. Nasz świadek patrzył przestraszony przez chwilę, a gdy na moment spuścił wzrok na ziemię i spojrzał znowu to postaci już nie było. Nie było żadnej możliwości, żeby w tym czasie gdzieś się skrył za drzewem czy też innym elementem krajobrazu. Po prostu zniknął.
Sprawa jest tym bardziej dziwna, że jakieś dwa dni później znowu ktoś zauważył tę postać na tym terenie. A kilka tygodni później pokazała się kilku mieszkańcom miejscowości. Na pewno chodzi o tę samą istotę - niezwykle wysoka, w kapeluszu i szaliku zasłaniającym twarz.
Na terenie tego zakładu/fabryki nie wydarzyły się przedtem żadne dramatyczne historie. Nikt nie został zamordowany, nie było żadnego przerażającego wypadku.