Dzień dobry, Około 3 lat temu, do mojego pokoju wszedł zapłakany starszy brat i poinformował, że jego przyszły teść targnął się na swoje życie w stodole nieopodal domu. Dzwoniła do brata jego narzeczona. W momencie służyłem pomocą i ruszyłem samochodem wraz z bratem po moją przyszłą bratową za granicę, gdyż tam przebywała. Dzień wcześniej lub dwa wyjechała z domu.
Z opowiadań brata wiedziałem, że już wcześniej jego przyszły teść próbował targnąć się na życie.
I dziś bratowa opowiedziała, że przez około tydzień przed swoim wyjazdem codziennie (nie powiedziała i nie pytałem o jakiej porze dnia lub nocy) słyszała hałas wywoływany przez jakieś łańcuchy. Mają psa, który jest przypięty łańcuchem, ale ogniwa są niewielkie i nie wywołuje taki łańcuch ostrego, hałaśliwego dźwięku.
Według mnie jest to potwierdzenie tez, iż zło czyha na zbłąkane dusze.
Znam też inną historię osoby, która słyszałem od ciotki. Dana osoba chciała popełnić samobójstwo. Była to kobieta trochę opóźniona w rozwoju w stosunku do rówieśników, o mniejszej inteligencji, ale nie upośledzona, pracowała, miała przyjaciółki.
Pewnego dnia znajomy znalazł ją nieprzytomną, po próbie samobójczej (sznur wokół szyi), przeżyła.
Po tym wydarzeniu stwierdziła, że już nigdy tego nie zrobi. Opowiadała, że jak założyła pętle, to pojawiły się "diabły" i widłami ją tak straszyły, żeby straciła równowagę itd.
Od razu dziwne wizje powiązane zostały z opóźnieniem umysłowym, bądź z "niedotleniami mózgu itp". Jednak przybliżyłem najbliższym w dwóch zdaniach Państwa pogląd, iż wszystkie wielkie religia przestrzegają przez samobójstwem.
Pozdrawiam