Pierwszą historie opowiedziała babcia mojego męża. Wydarzyło się to około dwóch lat temu. Babcia mieszka w bloku w mieście L. Miała sąsiadkę mniej więcej w swoim wieku, tzn ok 80 lat, która z rok przed wydarzeniem została wdową. Mieszkała ona sama. Pewnej nocy ni stąd ni zowąd babcia słyszy przez ścianę ( ściany w tym bloku są dosyć cienkie tak że większy hałas i wszystko słychać), że jej samotna sąsiadka prowadzi dialog z jakimś mężczyzną.
Nazajutrz zaciekawiona pyta się jej: " co to za mężczyzna był u ciebie w nocy, z którym tak gadałaś?". Na to sąsiadka, że to jej mąż (zmarły przecież jakiś czas wcześniej) ją odwiedził i to z nim rozmawiała. Niedługo po tym sąsiadka zmarła.
Drugą historie słyszałam od C., kumpla mojej siostry. Pewnego dnia ( około 2012 ) dzień jak co dzień wyszedł na przystanek, aby dojechać do pracy. Kiedy stał na przystanku zauważył swojego znajomego X (nie pamiętam imienia) jadącego na rowerze. Ten przejeżdżając obok zatrzymał się cześć- cześć, podali sobie ręce. -co u ciebie słychać itp. Kolega mówi że no dobra już musi jechać do roboty.
Za jakieś 3 miesiące C. ma spotkanie w gronie kolegów. Od słowa do słowa i C. wspomina, że spotkał X jak jechał do pracy ze 3 mies temu. Wszyscy obecni postawili oczy ze zdumienia, bo jak się okazuje ich wspólny znajomy X powiesił się 1,5 roku wcześniej (czego C, nie wiedział)
Jeszcze mam ciekawą historyjkę, którą chce zaprezentować ale to z innej beczki. Moi teściowie mają działke w miejscowości Z. Gdy tylko pogoda robi się cieplejsza często tam wyjeżdżają. Teść jest stałym czytelnikiem gazety wyborczej, wiec w domu zawsze jest świeże wydanie. Na pewno większość ludzi kojarzy nekrologi z wyborczej.
Około dwóch tygodni przed wydarzeniem, zmarł ich sąsiad z tej miejscowości. Tego dnia przyjechali do Z. Wchodzą do mieszkania a na stole w pokoju leży rozłożona gazeta za stroną z nekrologami, na której to wymieniony jest nekrolog owego niedawno zmarłego sąsiada.
Dla rozmycia wątpliwości wspomnę że obydwoje zarzekają się że tej gazety tak nie zostawili
Pozdrawiam, Monika.