[...] Postanowiłem do Was napisać po ostatnim zdarzeniu które miało miejsce w moim miejscu pracy. Jako że jest to bardzo znany i uczęszczany przez ludzi w moim mieście obiekt nie podam jego nazwy. Otóż dnia 13 kwietnia o godzinie 22 przypadła moja nocna zmiana. Obiekt jest zamykany na święta tak więc i tym razem stał pusty przez 2 dni świąt Wielkiej Nocy.
O 22 w poniedziałek udałem sie na wspomnianą nocną zmiane. Byłem pierwszą osobą która ma zmianę po tej świątecznej przerwie. Jako że obiekt stał pusty udałem się do pracy z moją dziewczyną by posiedziała ze mną chwilę. Otworzyliśmy więc obiekt po czym jak to mam w zwyczaju zapaliłem wszystkie światła w pomieszczeniach.
Następnie sprawdzałem stan urządzeń i wszystko co należy do moich obowiązków. Sprawdziłem również wszystkie drzwi wejściowe i okna.... Oczywiście jak zawsze wszystkie były zamknięte. Jako że w tym dniu tak jak wspomniałem nie bylo ludzi tak więc i zakres moich obowiązków był minimalny.
Postanowilem więc oprowadzić moją dziewczynę po obiekcie i pokazać jej wszystkie urządzenia i przyrządy. I kolejno zwiedzaliśmy pomieszczenia aż doszliśmy na drugie piętro. Jako że na drugim piętrze mieszczą sie przyrządy do ćwiczeń - czyli to co kobiety lubią najbardziej - moja dziewczyna podeszła do jednego z nich i spytała jak ono działa....
W tym momencie stało się coś co zapamiętamy na zawsze. Gdy chciałem odpowiedzieć na zadane przez nią pytanie cos mnie uprzedziło i nagle dosłownie między nami ( dzieliła nas odległość około 1,5 metra ) pojawił się głos....Zapoczątkowany był głosem jaki jest słyszalny przez rozmowę w krótkofalówce "szczczczcz" . Po tym szumie odezwał się głos około 40 letniego męższczyzny. Udało mi sie wychwycić dwa pierwsze wyrazy które według mnie brzmiały "zapalone światło". Następnie był słyszalny dość głośny i wyraźny przekaz ktory trwał do 15 sekund. Głos, ton wypowiedzi, szybkość, oraz szumy w tle można porównać do rozmowy przez krótkofalówke strażaków lub policjantow.
Przekaz ten był krótki jednak głos był bardzo wyraźny, głośny i wypowiedział tyle słów w tak szybkim tempie że niestety nie pamiętam dalszych wyrazów. Jednak jestem pewien że były to polskie zdania. Tak jakby ten ktoś się śpieszył.
Całość tego była zakończona dźwiękiem mniej więcej takim jak zakańcza się rozmowę w telefonie.
Gdy głos sie skończył staliśmy około 5 sekund w ciszy po czym oboje spytaliśmy siebie co to było ? Wtedy ja odpowiedziałem : Strażak. Nie wiem czemu tak powiedziałem, może dlatego że przekaz był ten bardzo podobny do rozmowy strazakow przez krotkofalowke. Dopiero w domu doszliśmy do tego że własnie w tym dniu wydarzyła się tragedia w Kamieniu Pomorskim.
Moja dziewczyna była w takim szoku że nie zrozumiała nic z tych słów. Za jej namową opuściliśmy czym
prędzej ten obiekt. Tak więc opuściłem miejsce pracy.... Niestety jutro znowu kolejna zmiana nocna...
Dodam tylko że na 100 % nikogo nie bylo na obiekcie po za nami. Nie ma tam żadnych glośników, i innego sprzetu. Nie był to również głos z dworu, lub innego budynku. Wszędzie była cisza...jedynym dzwiekiem były wskazówki zegara. Pracuje tam juz rok czasu i wiem jak w tym budynku rozchodzi sie glos, poniewaz tak jak mowilem jest tam codziennie duzo ludzi.
Oboje jesteśmy zgodni że głos ten był słyszalny dokładnie między nami. Na początku bliżej mnie a przy końcu bardziej przy mojej dziewczynie.
Tak jakby któs chodził między nami.
Czy spotkaliście się kiedyś z głosem znikąd ? skąd pochodził ten głos ? Co oznaczał ?
[historia z 2009 roku - Archiwum FN]