[...] Dzień dobry, Jestem stałym czytelnikiem Państwa portalu. Nie ukrywam, że swego czasu bardzo interesowałem się reinkarnacją, była to dla mnie dość optymistyczna hipoteza dotyczącą dalszych losów każdego człowieka po jego fizycznej śmierci. Jestem praktykującym katolikiem, w związku z tym miewam szereg wątpliwości związanych z "wędrówką dusz".
Kilka lat temu miałem ciekawy sen. Przyśniła mi się moja zmarła babcia, z która miałem bardzo dobry kontakt i którą do dzisiaj wspominam bardzo ciepło. W tym śnie Babcia i ja siedzieliśmy,jak miało to miejsce, kiedy byłem małym chłopcem, przed kuchennym stołem położonym tuż przy bardzo nasłonecznionym oknie. Graliśmy w karty - Babcia nauczyła mnie gry w w "wojnę" i stawiania pasjansa. Była uśmiechnięta, a ja "zatopiony" w błogiej szczęśliwości jaką zapamiętałem z moich szczenięcych lat, w momentach pobytu u Niej. Pamiętam, że kiedy spędzałem ferie lub dni wolne od szkoły u Babci to właśnie stół w kuchni, przed oknem był najczęstszym miejscem, w którym spędzaliśmy razem czas.
W moim śnie znowu tam siedziałem, jednak blask z okna był zdecydowanie jaśniejszy i cieplejszy. W pewnym momencie - nie pamiętam już dokładnie, poczułem jakby tęsknotę za Nią, za wspólnie minionym czasem, pamiętam smutek, który się u mnie wówczas pojawił. Wtedy Babcia, nie przestając się uśmiechać wstała od stołu i przeszła do pokoju obok, następnie zbliżyła się do regału z książkami (co mnie zdziwiło, bo w rzeczywistości w tym pokoju nie trzymała książek) i , wciąż uśmiechając się sięgnęła po książkę , na obwolucie której zdążyłem zauważyć tytuł, czy też napis (wyraźny, z wielkich liter) - "reinkarnacja". Niestety, w tym momencie sen się skończył.
Czytam tu często niezwykłe opowieści czytelników, zdaję sobie sprawę, że w porównaniu z nimi moja historia wydaje się mało niezwykła... mimo wszystko dla mnie samego do dzisiaj stanowi sporą zagwozdkę. Często zastanawiałem się, czy sen był wynikiem mojej podświadomości i próby ustosunkowania się do tematyki, która mnie od zawsze ciekawiła. Czy też może... podpowiedzią ukochanej Osoby, która chciała bym uzyskał odpowiedź na własne pytania i wątpliwości. Sen pamiętam mimo upływających lat i bardzo serdecznie wspominam jako możliwość ponownego ujrzenia mojej Kochanej Babci i powrotu do sielankowych chwil, które mogłem z Nią spędzić.
Pozdrawiam serdecznie całą Załogę Nautilusa oraz Czytelników Państwa Portalu :)
M. [dane do wiadomości FN]
Bardzo dziękujemy za przysłanie nam tego jakże ciekawego opisu snu. Cieszymy się, że jest Pan z nami i także z tego, że określa się Pan jako katolik i także odwiedza pokład okrętu Nautilus. W sprawie reinkarnacji stawiamy sprawę jasno, gdyż nasza pewność w tej sprawie przekroczyła granice Układu Słonecznego... Jest bardzo dużo materiałów, które ze stu tysięcy powodów nigdy nie ukażą się w tym serwisie, gdyż są tylko i wyłącznie do naszej wiadomości. Proszę nam wierzyć - one pozbawiają ostatnich złudzeń co do istnienia "wędrówki dusz". Fundacja Nautilus zamieniła się w gigantyczną bazę danych dotyczącą śladów i poszlak o tym, jak jest "po tamtej stronie". Sprawa reinkarnacji jest na tyle istotna, że postanowiliśmy nie zawracać sobie i naszych czytelników głowy udawaną obiektywnością, i mówieniem, że "jest wiele teorii", a w ogóle to nikt nie wie, co jest po śmierci... Tak mogą mówić ludzie, którzy nie mają dostępu do takiego archiwum jak nasze. W każdym razie ten etap mamy za sobą.
A teraz sprawa Pana snu - oczywiście nie był przypadkiem. Jest zbyt dziwny, aby można go było określić jako przypadek. Sny z osobami zmarlymi, wyraźne i przejmująco realne - nie są przypadkiem. Babcia podała Panu książkę ze słowem reinkarnacja? Radzimy dokładnie przypomnieć sobie rok, kiedy był ten sen. A potem zastanowić się, czy gdzieś w bliskiej Pana rodzinie (ale także wśród bliskich znajomych) nie urodziło się dziecko, a zwłaszcza dziewczynka... I - proszę wybaczyć - tu stawiamy kropkę. ;)