[...] Przesyłam kilka zdjęć z opuszczonego kościoła koło Płocka (Nowy Wiączemin). Jakiś czas temu w internecie pojawił się artykuł na jego temat, było to chyba na stronie "Na Progu Nieznanego", ale nie jestem pewien. Po dłuższym czasie udało się nam dowiedzieć w jakim rejonie ów kościół się znajduje. Pojechaliśmy tam we trójkę samochodem, lecz jak się okazało, nie łatwo było go znaleźć.
Po prawie dwugodzinnej jeździe przez błotniste drogi, różne zagajniki i wioski, których nie ma na mapie udało nam się dojechać do naszego celu. Kościół stoi na totalnym odludziu po między polami, a prowadzi do niego jedynie wąska, błotnista dróżka (na której, niestety, przebiliśmy miskę olejową). Gdy do niego weszliśmy było już dość ciemno, ale na szczęście uzbroiliśmy się w aparat z flashem. Warto jeszcze nadmienić, iż w samym kościele odczuwało się spokój, można nawet powiedzieć, że cmentarny. Co dziwne, na zewnątrz każde z nas miało wrażenie, że jest coś nie tak.
Zaparkowaliśmy dość blisko, więc niby czuliśmy się pewnie, ale, choć była to praktycznie bezwietrzna noc, cały czas niepokoiły nas dziwne dźwięki, tak jakby szmer jaki się słyszy, gdy dużo ludzi stara się mówić szeptem. Dochodził z pobliskiego zagajnika. Wszyscy czuliśmy jakby ktoś nas obserwował. Nie wiem, czy jest coś nadzwyczajnego w tym wszystkim, ale gdy z ciekawości zrobiłem zdjęcie miejscu, z którego te dźwięki dochodziły (były to jakby kroki, potem szepty, ogólnie jakby huczący wiatr między drzewami, ale wtedy żadnego wiatru nie było) okazało się że wszędzie na nim pojawiło się mnóstwo orbsów. Dla porównania zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć na zewnątrz, nie koniecznie tam skąd dochodził cały ten "szmer". Sami oceńcie, czy warto jeszcze raz odwiedzić to miejsce, a może spędzić tam noc?
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN] z Płocka - "załogant " od 2007 ;D