Jestem waszym stałym czytelnikiem od ładnych paru lat, mimo, iż nie udzielam się na forum itp itd, a konto założyłem stosunkowo niedawno. Chcę się z wami podzielić doświadczeniem ( nie do końca własnym), z jakim spotkała się moja siostra. Ale najpierw napiszę, to co spotkało mnie, a poskładałem to w większą całość po tym wszystkim co opiszę pod koniec. Byłem przez prawie 20 lat praktykującym katolikiem ( od 6 do 18 roku życia byłem ministrantem). Po pewnym czasie praktyka zeszła na drugi plan jak nie trzeci( imprezy alkohol itp) i tak było do 2015 roku.
Z zapamiętywaniem snów jak to większość,raz pamiętam, a bywają dni gdy budzę się z myślą czy coś mi się śniło. Zapamiętałem i będę pamiętał do końca zycia 2 sny. W pierwszym śnie wysiadam z autokaru na skrzyżowaniu dróg, po lewej i prawej pola urodzajnego zboża, na wprost gęsty las, a przy drodze stara wiejska chata z drewna. Zanim wszedłem to spojrzałem w niebo, było słonecznie i zero chmur. Po wejściu nagle znalazłem się w łóżku, nade mną Mama odmawiała zdrowaśkę, po chwili włączyłem się do modlitwy.
Każde kolejne słowo zaczęło sprawiac mi trudności w wymowie, a mój głos się zmieniał i w tym śnie czułem potworne przerażenie, spojrzałem w oczy mamy i miała je czarne jak węgiel. Obudziłem się zlany potem. Drugi sen miałem podobny, z tym, że byłem ministrantem podczas mszy w kościele i tutaj identycznie miałem problemy z wymawianiem modlitwy... Obudziłem się wystraszony( te sny były w większym odstępie czasowym.Trzecie doświadczenie, które ułożyłem do kupy to było wrażenie mocnego pukania, albo uderzenia pięścią w drzwi mojego pokoku na 1-2 godziny przed wstaniem do pracy( oczywiście zrywałem się z łóżka wystraszony.Miałem też wrażenie jakby ktoś kładł się obok mnie.
Dlaczego to piszę??
Po powrocie do domu z nocnej zmiany ( siostra często jest z dziećmi u nas- mieszkam z rodzicami) siostra zapłakana prosi mnie, żebym poszedł z nią do kościoła, bo jest opętana, obudził ją w nocy smród zgniłego mięsa, widziała nad swoim łóżkiem cień postaci i zaczął ja przyduszać tak,że nie mogła się poruszyć. Gdy zaczęła się modlić to przeszło.Rozmowa trwała kilka minut ( ja po kilku minutach znalazłem sobie wytłumaczenie na to i pod nosem się zaśmiałem i poszedłem do siebie, bo przecież spała ze swoimi dziećmi w pokoju)
Na szczęście wpadła tego samego dnia moja kuzynka, która wzięła to na poważnie i poszła do księdza, który jeszcze tego samego dnia był u nas w domu. Ja miałem prace na 18 więc nie było mnie juz w domu. Gdy wróciłem rano , rodzice opowiedzieli mi co się działo. Moja siostra zaczęła mówić w innym języku. Ksiądz kazał przyjść za kilka dni całej najbliżeszej rodzinie do kościoła ( moi rodzice, ja, siostra, brat) Cała rodzina byliśmy na mszy w ostatni piątek miesiąca ( w mojej parafii w ten właśnie dzień jest msza z udziałem egzorcysty i zjeżdza się duzo osób), po jej zakończeniu ksiądz poprosił nas wszystkich o pozostanie. Nad każdym z nas odprawił egzorcyzm, poza siostrą. Nam kazał wejść na zachrystię i nas zamknął. Siostra w asyście osób pomocniczych została jako ostatnia. Trwało to 30-40 minut.
Na początku czuliśmy ulgę, aż usłyszeliśmy to potworne wycie i niezrozumiałe wyrazy-słowa.Tego nie da się opisać, tego tonu-tonów głosu!!! Nigdy tego nie zapomnę, każdy z nas płakał jak dziecko słysząc to wszystko. Przed samym końcem egzorcyzmu, wszedł ksiądz i prawie krzycząc do nas powiedział : Boże, co wyście narobili ?? Podczas rozmowy z rodzicami, dowiedziałem się, że w dzieciństwie mój brat i siostra bawili sie w wywoływanie duchów ( teraz mają ponad 40 lat), ja sam również bawiłem się z kolegą w dzieciństwie (mam 32 lata). Od tamtego czasu moja siostra była jeszcze 3 razy. Zaznaczyłem wszystkim, że nie chcę nic więcej wiedzieć ponad to co sam doświadczyłem. Ksiądz był kilka razy od tamtego czasu u nas, a na moje zapytanie o snach, odpowiedział spokojnie, że to była próba wiary. Zdałem sobie sprawe, że moim przypadku te właśnie sny mogły byc czymś więcej. Od tamtego czasu, dzięki Bogu jest wszystko okej, z moimi snami również. Teraz jestem bardziej otwarty na zewnętrzny świat.
Pozdrawiam redakcję.