Cześć.
Mam 16 lat. Kiedyś usłyszałem od mojej babci o objawiających się jej
duchach osób z rodziny. Miała wiele objawienia lecz wszystkich nie
pamięta. Babcia myła naczynia po obiedzie, wszyscy domownicy wyszli na
powietrze.
Babcia została sama w domu gdy nagle usłyszała odgłos
otwierających się drzwi wejściowych. Myślała ,że to ktoś z domowników.
Poczuła ,że ktoś za nią stoi odwróciła się i zobaczyła czarną
postać(Babcia porównała postać do czarnej mgły). Gdy spojrzała na ducha
ten szybkim krokiem przeszedł przez całą kuchnię i znikł.
Babcia wyszła opowiedzieć zdarzenie mojej mamie. Babcia sądziła że przyszedł jej
zmarły mąż. Na drugi dzień poszła do swojej kuzynki mieszkającej po
sąsiedzku i usłyszała od niej podobną wersje. Kuzynka powiedziała jej
również że dostała informację z Francji że ich wujek nie żyje.
Drugie objawienie miało miejsce parę lat później. Babcia piła kawę na
ganku. Drzwi się otworzyły ale pomyślała że to wiatr (i w dodatku
zepsuta klamka). Drzwi się zamknęły ,lecz klamka została podciągnięta do
góry. Jak to opisała usłyszała kroki. Zjawa weszła do kuchni i znikła.
Dwie godziny później dowiedzieliśmy się ,że koleżanka babci zmarła w
szpitalu.
Trzecie objawienie było inne od poprzednich gdyż wydarzyło się w nocy.
Było dwie minuty po pierwszej w nocy. Gdy moja babcia obudziła się z
potrzebą. Usiadła o ciemku na tapczanie i spostrzegła w ciemności postać
stojącą jakieś półtora metra od tapczanu. Babcia zaświeciła światło i
zobaczyła człowieka lecz nie mogła rozpoznać twarzy. Postać była
elegancko ubrana. Wpatrywały se w siebie jakieś 3 minuty gdy nagle owa
postać zaczęła znikać (jak to babcia opisała "zaczęła mi ginąć w
oczach"), najpierw nogi, tułów i na końcu głowa. Trzy dni później zmarła
bliska osoba z rodziny po paru dniach śpiączki. Napisałem tak jak
opowiedziała mi babcia. [..]