Atak zmory nocnej i pomoc... świetlistej postaci!
Witam załoge Nautilusa, ostatnio na waszej stronie zawidniał temat odnoszący się do ataków dziwnych zmor nocnych atakujących człowieka podczas snu. Zainteresowało mnie to poniewaz sam przeżyłem kiedyś taki atak i miałem wielką chęc się tym kimś podzielić kimś kto mnie zrozumie a nie wysmieje.
Otóż zdarzyło się to kilka dobrych lat temu kiedy jeszcze chodziłem do technikum, jak co wieczór szykowałem się do snu.. pamiętam jedynie że byłem tego dnia bardzo przygnębiony i smutny z powodu pewnych przykrych okoliczności, ale mimo to chwile później już pochłonął mnie sen. Gdy nagle obudził mnie niesamowity ucisk na szyi, miałem wrażenie jakby ktoś mnie dusił, wręcz czułem na sobie czyjeś łapy.
Niestety nie mogłem nic zrobić byłem przerażony i sparaliżowany czułem jakby moje kończyny byly zdrętwiałe jak po zbyt długim spaniu ja jednym boku i nie miałem mocy nimi nawet drgnąć. Nie mogłem równiez nic wykrzyczeć czy nawet szepnąć bo coś blokowało mi gardło, chciałem krzyknąć i obudzić kogos z domowników aby przybył mi na ratunek. Niestety nie widziałem postaci która mnie zaatakowała była późna noc coś około 3 nad ranem..
Zacząłem w myślach krzyczeć imie Jezu Jezu.. tylko to mi przychodziło na myśl. Gdy nagle z odrętwienia odzyskałem władze w prawej dłoni złapałem się za gardło próbując odgonić dłonie intruza ale jedyne co czułem to niesamowicie napięte mięśnie szyi i ani śladu jakichkolwiek dłoni a duszenie nie ustawało, mimo to dalej w myślach wołałem imie imie Jezu.. i nagle na środku ciemnego pokoju ujrzałem bardzo jasna postać kobiety która nie miała nóg biło od Niej swego rodzaju swiatło miała niebieskie odzienie bił od niej niesamowity spokój.
Kobieta ta nie poruszała sie ukazywała się jak przebłyski swiatła mniej wiecej trzy razy cały czas w tej samej pozycji trzymając prawą reke na sercu a lewą skierwana ku dołowi w stronę lustra które miałem w pokoju w tamtym czasie.. znikała się i pojawiała zbliżając sie do lustra aż znikneła a wraz z Nią minęło dziwne i przerażające uczucie duszenia i sćisku na gardle.
Nagle w tym samym czasie odzyskałem wladze nad ciałem i głos, całe moje ciało przeszywały ciarki.. wystraszony i zmieszany tym przeżyciem powróciłem do snu z dziwnym spokojem wiedząc że ta Kobieta mnie uratowała i że tutaj jest.. Następnego dnia uświadomiłem sobie że to była Matka Boża, czy to możliwe że pomogła mi wtedy gdy byłem przez cos atakowany ? być może demona czy jakiegoś złego ducha gdy wzywałem imie Pana Jezusa a Ona po prostu się pojawiła i mi pomogła.
Jestem katolikiem staram się dbać o swoje życie duchowe i kontakt z Bogiem ale czy takie ingerencje są możliwe i dlaczego mi się to przytrafiło?.. nie mówie o tym nikomu a jakie jakie kolwiek próby rozmowy o tym z kimkolwiek kończą się na ironicznym śmiechu, bo kto by uwierzył że w środku nocy sama Matka Boża przybyła i przepędziła "coś" złego i w net znikneła.
Mam nadzieje że powyższa historia okaże się pomocna dla załogi Nautilusa i ręczę że jest w 100% prawdziwa
Pozdrawiam załogę nautilusa
Zbyszek