Przeżyłeś / przeżyłaś kiedyś efekt Déjà vu? Jeśli tak - koniecznie przeczytaj tę relację z XXI PIĘTRA!
Przeżyłam trzy dziwne historie. które chciałabym opisać. Gdyby nie Wasze strony prawdopodobnie nie myślałabym o tym. Zdarzyły się wiele lat temu ale dość dokładnie je pamiętam ze względu na niesamowity i niewytłumaczalny dla mnie charakter.
Pierwsza z nich przydarzyła mi się podczas harcerskiego obozu na Mazurach w I lub II klasie liceum. Któregoś dnia nasz zastęp miał w planie podchody.W tym celu wybraliśmy się w głąb lasu.Na pięknej dość dużej polanie ustaliliśmy drzewo,do którego będziemy zmierzać i rozpoczęliśmy zabawę.
Schowałam się niedaleko polany i w dość krótkim czasie udało mi się prawie dotrzeć do wyznaczonego punktu. Przycupnęłam za niewielkim krzewem i czekałam na dogodny moment.Na brzegu pustej polany stała koleżanka i wypatrywała nas.Nagle stało się coś dziwnego.Na środku polany zobaczyłam siedzące dwie młode kobiety i małą 5-6 cio letnią dziewczynkę.
Kobiety o czymś rozmawiały a dziewczynka wyciągała z koszyka grzyby. Byłam bardzo zaskoczona dlatego, że wcześniej tych osób na pewno tam nie było.Nie mogły też wejść na polanę nie zauważone.To trwało ułamki sekund i znów widziałam tylko koleżankę i pustą polanę. Byłam na tyle tym poruszona,że zdradziłam swoją kryjówkę i wyszłam do koleżanki pytając czy widziała te siedzące kobiety na polanie ale odparła,że nikogo nie było,bo musiałaby zauważyć.
Tu cała historia mogłaby się zakończyć i w pewnym sensie się zakończyła,bo szybko o niej zapomniałam ale......miała związek z inną sytuacją po kilkunastu latach. Tym razem wybrałam się z moją 6-cio letnią już córką i dwoma koleżankami na grzyby. Był to las niedaleko Otwocka gdzie wówczas mieszkałyśmy. Po jakimś czasie usiadłyśmy na polanie,żeby odpocząc. Koleżanki rozmawiały a ja odeszłam obok,bo wydawało mi się,że widzę pięknego podgrzybka. Podniosłam go, odwróciłam się w stronę siedzących koleżanek i wtedy doznałam uczucia,że to już kiedyś było.
Wiem,że wiele osób doznaje takiego uczucia. Mnie też zdarzało się to i wcześniej i pózniej ale nigdy nie udało mi się w takich momentach czegokolwiek kojarzyć prócz tego doznania,że to już było.Wtedy na tej polanie nie tylko czułam,że to już było ale przypomniała mi się tamta polana z Mazur i obraz jaki wówczas widziałam. Byłam pewna,że widziałam ten właśnie fragment z mojego przyszłego życia. Obraz był taki sam -dwie kobiety i dziewczynka wyciągająca grzyby z koszyka.Do dziś jest to dla mnie niesamowita historia,której nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć.
Autorka tej pięknej relacji przysłała nam dwie kolejne, które przedstawiamy poniżej.
[..] Moje dwie następne, nie mniej dziwne przygody, były do siebie podobne. Nie pamiętam który to był rok,mniej więcej koniec lat 90-tych. Pierwsza z nich wydarzyła się jesienią. Przycinałam krzewy malin przygotowując je do zimy. Wycięte gałązki układałam na kupkę z zamiarem pózniejszego spalenia. Gałązek było bardzo dużo i po jakimś czasie urosła mi spora sterta.
Postanowiłam ją trochę przydeptać, a właściwie uleżeć,bo położyłam się po prostu na niej na plecach. Spojrzałam odruchowo w niebo,bo moją uwagę zwrócił odgłos lecących żurawi. Zaczęłam je obserwować z zainteresowaniem. Nie leciały spokojnie.Widocznie tam górą wiał silny wiatr,bo rozrywał uformowany klucz i odrzucał pojedyncze ptaki daleko od niego. Słychać było ogromny hałas,bo ptaki walcząc z wiatrem głośno się nawoływały. Bardzo było mi ich żal,prawie namacalnie czułam ich strach i wysiłek. W tym momencie zorientowałam się,że leżę w taki sam sposób ale na stosie liści i obserwuję lecące ptaki-tym razem bociany.
Ich lotu nic nie zakłóca. Wiem,że mam 9 lat i bardzo cieszę się na myśl o przyjezdzie wuja z rodziną. Ocknęłam się znów na malinach i zauważyłam jak spokojny już klucz żurawi znika za horyzontem.To wszystko było bardzo dziwne,niby z pogranicza snu ale jestem pewna,że nie zasnęłam. Byłam zbyt zainteresowana tym co się dzieje na niebie by zasnąć. Byłam ciekawa jak ptaki sobie poradzą z wiatrem.W takich chwilach trudno o sen.Stwierdzam to dziś z dystansu,bo wtedy choć wydawało mi się to dziwne przestałam się nad tym zastanawiać dochodząc do wniosku,że musiałam zasnąć. Nie wracałabym do tej historii gdyby nie inny,bardzo podobny przypadek.
To było latem niestety nie pamiętam w którym roku-też lata 90-te.Wybraliśmy się z mężem na ryby nad jezioro. Mąż jakieś 2m odemnie rozplątywał żyłkę z wodorostów a ja obserwowałam naszego wówczas szczeniaka psa,który gonił ważki brodząc przy brzegu. W pewnym momencie ważka zaczęła oddalać się od brzegu i wypłynęła na pełne jezioro. Pies popłynął za nią. Wstałam,bo zaczęłam się denerwować,że to już niebezpiecznie za daleko i nie będzie może miał siły wrócić. Zaczęłam go nawoływać.
Odwrócił się a ja poczułam prawie jego strach. W tym momencie zdałam sobie sprawę,że jestem nad jeziorem ale zupełnie innym.Też stoję nad brzegiem i obserwuję dwie małe dziewczynki brodzące w wodzie .Wiem,że to moja córka z koleżanką,obok mnie siedzi moja koleżanka a nasi mężowie przygotowują ognisko. To tak jakbym się cofnęła w czasie. Kiedy wracam do rzeczywistości mój pies dopływa do brzegu i wychodzi zziajany.. Sen? Nie sen,bo znów byłam zbyt pochłonięta obserwowaniem psa.
Poza tym stałam i nie upadłam,bo chyba zauważyłby to mój mąż Po tej przygodzie zastanawiałam się jakiś czas zarówno nad tą jak i poprzednią sytuacją ale obydwie były tak niedorzeczne,że w końcu przestałam o nich myśleć .Wróciłam do tych niecodziennych przygód dopiero po przeczytaniu Państwa stron i postanowiłam napisać. Jestem przekonana,że istnieje możliwość przemieszczania się w czasie i przestrzeni,bo chyba coś w tym rodzaju przeżyłam ,choć bez świadomego działania.
Pozdrawiam całą załogę Krystyna
OD FN
Czas,a raczej czasoprzestrzeń (tak twierdzą obce cywilizacje odwiedzające ziemię) przypomina zwoje popularnej zabawki w postaci spirali (zdjęcie poniżej)... I zachowuje się podobnie. Można go zwijać, rozwijać, łączyć różne elementy ze sobą, a nawet zaplatać na siebie. Efekty deja-vu mogą być jedynie konsekwencją tej właściwości czasu...