Moje spotkanie z UFO i.. z duchami!
Witam całą załogę! Pierwszy raz kiedy zdarzyło się coś dziwnego w moim życiu było jak miałem około 12 lat. Bawiłem się z kuzynem na podwórku i nagle dostrzegliśmy pojazd ufo w oddali. Był to klasyczny spodek oddalający się i bujający się na boki. Zawołaliśmy rodziców ale ci nawet nie spoglądając na ufo i nie wychodząc na zewnątrz stwierdzili jednogłośnie, że to samolot, jednak my z kuzynem widzieliśmy coś innego...
Kiedyś z kuzynem obserwowaliśmy nocne niebo i nagle jedna z gwiazd rozbłysła tak mocno, że wydawała się wielka jak księżyc po czym zmniejszyła się i zaczęła lecieć...
W późniejszym wieku kiedy wracałem ze spaceru z jeziora a było strasznie ciemno, tylko w oddali było widać latarnie coś siedziało na drzewie. Usłyszałem jak to schodzi, łamią się gałęzie i tupot na trawę. Nagle słyszę jakieś dziwne dźwięki jakie wydaje i biegnie prosto na mnie, było aż słychać jakby koń na mnie biegł jakiś. Spanikowałem ale się nie dałem, darłem się i stroszyłem żeby to przestraszyć i podziałało bo zamiast na mnie pobiegło obok. Po chwili znów ruszyło to znów udawałem większego niż jestem. Pamiętam trzymało się gdzieś z 3 metry przede mną a ja cofałem się pomału w stronę latarni. Po chwili wyciągnąłem telefon i chciałem zaświecić w to miejsce gdzie to powinno stać ale już niczego tam nie było. Nogi jak z waty... Pamiętam tylko, że wydawało mi się to coś dużego koloru białego.
Inna historia jest taka, że kiedy siedziałem sobie na polanie z dziewczyną (teraz moją żoną) nagle pomarańczowa kula zeszła z chmur, zatrzymała się i poleciała z powrotem do góry. Takie niby nic ale moją dziewczynę to mocno wystraszyło więc trzeba było się zmywać.
Najświeższą historię już kiedyś przedstawiałem ale opowiem jeszcze raz.
Siedzimy raz ze szwagrem i jego dziewczyną u niego w domu. Wszystko fajnie ładnie, rozmowa przebiegała normalnie, śmiechy kawały te sprawy. Nagle poczuliśmy bardzo mocny smród... Śmierdziało takimi jakby starymi siuśkami i to bardzo intensywnie. Nie znaleźliśmy "epicentrum" tego smrodu, po prostu nagle się pojawił obok nas i trwał z nami około 5 minut. Był tylko tam gdzie siedzieliśmy, kilka metrów dalej już nic nie śmierdziało. Najciekawsze w tym wszystkim było jednak to, że ten intensywny smród czułem tylko ja i Sławek, a Ania nic... kompletnie nic... myślała, że sobie z niej żartujemy (nie miała kataru jak coś :P)
Smród jednak był bardzo wyraźny po czym nagle zniknął tak szybko jak się pojawił. Spokój był na jakieś pół godziny kiedy znów się pojawił ale tym razem na około 30 sekund. Znów dla mnie i Sławka był bardzo intensywny a Ania go w ogóle nie czuła. Dodam może, że dom w którym mieszka Sławek został przez niego kupiony i wyremontowany jakieś 4 lata temu. Przedtem mieszkała tam jakaś patologiczna rodzina i ktoś tam zmarł (ponoć jakiś pijak co go znaleźli po paru dniach) tyle wiem. Sławek opowiadał także że nieraz jego pies wariował, bał się, gapił się w jedno miejsce itp. Podczas gdy u niego spałem sam słyszałem kroki na poddaszu, trzaskania drzwiami oknami jakieś skrzypienia i to mocno słyszalne aż się w nocy budziłem. Teraz mieszkamy na piętrze z żoną ale nic się nie dzieje...
Teraz kilka ciekawszych historii moich znajomych i rodziny.
Kiedyś moja siostra wraz z kuzynką siedziały same w domu, nagle usłyszały dzwonek do drzwi ale nikogo nie było. Później znów dzwonek i schodzą na dół, otwierają drzwi a tam za betonowym płotem stoi... kostucha :D (przynajmniej tak cały czas mówią), mało tego to coś szło w ich kierunku, może ktoś pomyśleć sobie, że to ktoś sobie jaja robił i chciał je przestraszyć ale myk jest taki, że ta kostucha przeszła przez płot jakby go tam nie było... Przeniknęła przez niego. Te się wystraszyły szybko drzwi na klucz i uciekły do kuchni skąd widać kto stoi w drzwiach. Nagle znów dzwonek do drzwi i to coś tam było pod drzwiami. Uciekły na górę i dopiero po kilku godzinach zeszły kiedy to coś odeszło.
Druga jest historia związana z moim znajomym wydarzyła się z 15 lat temu. Umarła jego ciotka, nie poszedł na pogrzeb. Po kilku dniach jego rodzice poszli na przeciwko do znajomych a on został sam i grał na kompie. Usłyszał, że ktoś go woła "Michałek" zszedł na dół by myślał, że rodzice już wrócili, ale zamiast tego zobaczył swoją zmarłą ciotkę od pasa w górę... Pozostała dolna część była niewidoczna. Tak się przestraszył, że wybiegł w skarpetach na przeciwko do rodziców gdzie był w histerycznym płaczu i szoku, dopiero po kilkunastu minutach był zdolny żeby powiedzieć co się stało.
Następna historia jest mojej mamy. Kiedy była mała spała ze swoją mamą w pokoju, obudziła się a tam jakiś cień w kapeluszu stoi przy drzwiach i się na nią patrzy. Przestraszyła się i schowała się pod kołdrę, po czasie zerknęła ale upiór nadal tam był no to znów myk pod kołdrę. Po około 30 minutach znów patrzy ale już nikogo nie było.
Kiedyś mój kuzyn wraz z kolegą siedzieli na dachu garażu i patrzyli w gwiazdy. Nagle z nieba zleciały dwie kule i zaczęły bardzo żwawo kręcić się w okół wieży ciśnień która była nieopodal. Później poleciały do góry i zniknęły.
Innym razem mój drugi kuzyn na rybach w nocy spojrzał w niebo a tam statek kosmiczny z setkami światełek cicho porusza się nie wiele wyżej od linii lasu, patrzył się na niego aż drzewa go przysłoniły.
Mojej mamy koleżanka z pracy kiedyś jej opowiadała, że kiedyś szli z kolegami i koleżankami drogą, mijały lasek w którym kiedyś się ktoś powiesił. Coś tam świeciło stanęli zainteresowani co to i nagle wyłoniła się trumna z której coś wyszło i szło w ich kierunku. Wszyscy byli przerażeni, niektórzy od razu uciekli innych sparalizował strach i stali w miejscu. Ale w ostatniej chwili jakoś udało się wszystkim uciec. Do dzisiaj z całej załogi (chyba 7 sztuk ich tam było) żyje tylko koleżanka mojej mamy, wszyscy pomarli w dziwnych okolicznościach w przeciągu kilkunastu lat.
Moja mama kiedyś siedziała sama w pokoju, obok stała gitara. Tylko pomyślała sobie coś w stylu "ciekawe co by było gdyby nagle zgasło światło i ktoś szarpnął o struny" zanim zaczęła myśleć do końca to się stało, wybiegła z pokoju z krzykiem do rodziców. Dom jest przedwojenny, poniemiecki.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]