UFO NAD ZGIERZEM - niezwykła manifestacja Niezidentyfikowanego Obiektu Latającego w 1997 roku
Droga Fundacjo i wszyscy czytelnicy strony FN! Do napisania mojego listu zbierałam się od bardzo dawna…
Te wszystkie artykuły, które czytam na Waszej stronie „zmobilizowały” mnie w końcu do napisania. Pragnę opowiedzieć Wam historię, która miał miejsce ponad 20 lat temu, której świadkami poza mną była znaczna część mojej rodziny. Poza tym pragnę przytoczyć tu opis moich doświadczeń, przeżyć z lat jeszcze wcześniejszych, lat mojego dzieciństwa.
Pochodzę ze Zgierza, miasta sąsiadującego z Łodzią, miasta, które, jak się okazuje, nie raz było odwiedzane przez trudnych do zidentyfikowania przybyszów . Gdy byłam małą dziewczynką, może 5-6-letnią miałam dziwne „sny”, w których odwiedzały mnie postacie, teraz patrząc z perspektywy czasu nazwę je „bajkowymi”- dziwne „smoki”.
Pamiętam pewne zdarzenie, gdy po którymś z kolei moim „śnie” napisałam list do „moich przyjaciół” i przed snem położyłam go na zewnętrznym parapecie, wiedząc, że „oni” go odczytają. Pamiętam tę sytuację jak dziś, gdy mama zapytała mnie, do kogo piszę (w bardzo wczesnym wieku opanowałam umiejętność pisania), a ja jej opowiedziałam o moich „nocnych spotkaniach z przyjaciółmi”. Wydaję mi się, że u mamy malowało się na twarzy zaskoczenie, ale chyba odebrała to jako przejaw dziecięcej fantazji…
W każdym razie obraz tamtych wydarzeń pozostał bardzo żywo zapisany w mej pamięci. Kilka lat później, gdy byłam nastolatką, wpadła mi w ręce książka Johannesa Fiebaga „Kontakt. Uprowadzenia do UFO w Niemczech, Austrii i Szwajcarii” z biblioteki Ericha von Dänikena. W niej przeczytałam o zjawiskach takich jak bedroom visitor czy screen memories, historie ludzi, którzy doświadczyli niesamowitych przeżyć…
Natrafiłam na opis przeżyć pewnego chłopca, który też widział „w snach bajkowe postacie”, a później, podczas regresji hipnotycznych okazało się, że miały miejsce uprowadzenia do UFO. Był moment, że gdy bardzo interesowałam się tematyką UFO, chciałam i na sobie wypróbować regresję, ale pewien lęk, który zagościł we mnie, może lęk przed prawdą, sprawił, że pozostawiłam tą sprawę nie do końca wyjaśnioną.
A wracając do wydarzeń sprzed 12 lat- miało miejsce zdarzenie, które na zawsze ugruntowało we mnie świadomość tego, że nie jesteśmy sami i że odwiedzają nas pozaziemscy goście .Zdarzenie miało miejsce dokładnie dnia 7 lipca 1997 roku, w moim mieście. Jak na załączonych zdjęciach widać, zaobserwowany obiekt „latał” w okolicy kościoła, który znajduje się w centrum miasta, a którego szczyt widzę dokładnie z mojego balkonu. Dochodziłam godzina 23-cia, upalna noc wyciągnęła mnie na balkon. Jak zawsze patrzę w różne strony, tak i wtedy spojrzałam w stronę kościoła , na zachód i wtedy tuż obok kościoła zobaczyłam „ten obiekt”. Przyleciał jakby zza kościoła, ale skąd dokładnie- nie wiem. Po moim „ o Boże, co TO jest?” na balkon wbiegły moja siostra, mama i babcia i we cztery przez ok. 5 minut, nie mówiąc nic, obserwowałyśmy tor lotu tego obiektu. Obiekt przypominał „okrzemkę”(mając w pamięci lekcje biologii tak właśnie skojarzył mi się kształt tego obiektu z tym jednokomórkowym glonem). Przez nas widziany, był takiej mniej więcej wielkości, jak go narysowałam na załączonych ilustracjach; nie jestem jednak w stanie stwierdzić, w jakiej odległości od kościoła się on znajdował i czy wydawał jakieś dźwięki, nie wiem też gdzie później odleciał, poza tym, że za kościół, tam skąd wydaje mi się przyleciał. Po prostu –przyleciał, wykonał parę manewrów i odleciał zostawiając nas zaskoczone.
Niezmiernie ubolewam, że nie miałam wówczas pod ręką aparatu fotograficznego, nie mówiąc już o kamerze, by móc zarejestrować to niesamowite zdarzenie i mieć namacalny dowód na jego prawdziwość… Dziś owe zdarzenie mogą potwierdzić jedynie moja mama i siostra.
Aby łatwiej było przyjąć każdemu czytelnikowi moje „przeżycie”, w tym momencie mogłam tylko sfotografować widok kościoła, i dzięki „Paint’owi” dorysować ów obiekt, a dzięki ponumerowaniu kolejnych ilustracji i oczytaniu ich w niżej przedstawionym porządku, każdy będzie mógł zobaczyć tor lotu i manewry wykonywane przez obiekt :
1-2-3-2-3-2-3-2-4-5-4-5-4-5-4-2-1
( gdzie 1-obiekt pojawił się; 2 i 3 –pulsując żółto - pomarańczowym światłem, zdawał się maleć i rosnąć, co odebrałam jako oddalanie się i przybliżanie;4- następnie przeleciał z drugiej strony wieży i tam wykonywał ruchy „przechylania się” pod pewnym kątem, w tę i z powrotem -5; następnie powrócił do pozycji z ilustracji nr 2 i po chwili zniknął-odleciał -1 )
Mam nadzieję, że dobrze to wytłumaczyłam i dla nikogo nie będzie problemem odczytanie całości mego listu.
Wracając do owej chwili, pamiętam jak moja mama powiedziała- „To pewnie UFO, lubi tu przylatywać ?…” i wtedy opowiedziała mi swoją historię, jak będąc nastolatką (tj. ok. roku 1980 ) widziała w okolicy zakładów „Boruta” (nie tak daleko zresztą od kościoła ), kilka „dziwnych”, podobnych do TEGO obiektów. Owe zdarzenie zachowała w pamięci, z nikim się nim nie dzieląc, do momentu, gdy właśnie około roku 1997 , gdy w całym województwie łódzkim głośno się zrobiło o „odwiedzinach UFO”, i wówczas , będąc na jakimś spotkaniu wśród znajomych, gdy jeden z jego uczestników powiedział: „ A ja widziałem będąc młodym chłopakiem dziwne obiekty koło „Boruty”…” odżyło w Niej to wspomnienie; wtedy, po ustaleniu bliższej daty, okazało się, że moja mama i owy mężczyzna mogli widzieć te same obiekty!
Hmmm… teraz nie mam co do tego wątpliwości- nie jesteśmy sami, a coraz częściej, coraz więcej osób ma do czynienia z jakimiś obserwacjami, czy to w postaci świateł na niebie, czy poprzez niewytłumaczalne sny, może owi przybysze kontaktują się z nami. Czy będąc małą dziewczynką mogłam doświadczyć bliskiego spotkania –nie wiem i na ten czas nie chcę wiedzieć, może to jakiś strach przed nieznanym, może jeszcze nie jestem gotowa na to co pewnie za jakiś czas stanie się ogólnie wiadomym. Staram się zachować spokój i patrząc w niebo myślę sobie „Byśmy tylko nie pożałowali tej ZNAJOMOŚCI…”
Pozdrawiam wszystkich patrzących w niebo. Zarówno wierzących, jak i niewierzących .
Irmina
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
P.S.
Jeśli Załoga Nautilusa będzie w okolicy Łodzi zapraszam do odwiedzenia Zgierza. Poza tym jestem dostępna pod podanym adresem e-mailowym i chętnie udzielę odpowiedzi na ewentualne pytania. Pozdrawiam . Irmina