Szanowni Państwo.
Od kilku lat jestem stałym czytelnikiem Waszego serwisu internetowego. Zbieram się od dłuższego już czasu (od 2004 roku) z napisaniem tego e-mail'a. ------------------------------------------------------------
W lutym 2004 roku jechałem wraz z moim kolegą na pogrzeb naszego wspólnego znajomego do Konina.
Pogoda była nieprzyjemna. Droga pokryta była bruzdami zamrożonego śniegu. Jechaliśmy bardzo wolno.
W odległości ok. 20 - 30 km od celu podróży zauważyłem, że z lewej strony drogi czeka duży czarny
samochód terenowy z zamiarem włączenia się do ruchu. Po chwili go minęliśmy.
Nagle w lusterku zobaczyłem, że ten pojazd bardzo szybko zbliża się do naszego samochodu.
Po chwili poczułem silne centralne uderzenie w tylni zderzak. Strasznie mnie to zdenerwowało, ponieważ był to nowy Ford Mondeo, którego kupiłem cztery miesiące wcześniej. Spojrzałem ponownie w lusterko i miałem już siarczyście zakląć, ale wtedy zamarłem. Zobaczyłem w lusterku, że ten dziwny pojazd zaczął się jakby oddalać od nas na wstecznym biegu.
Szybkość cofania tego pojazdu była nieprawdopodobna!!!. Sekundę później zobaczyłem w lusterku drogę dwupasmową,
a na niej w oddali naszego "prześladowcę" poruszającego się wśród wielu innych pojazdów
w normalnym ruchu drogowym.
TAM NIE MA I NIGDY NIE BYŁO DWUPASMÓWKI !!! DROGA, KTÓRĄ SIĘ PORUSZALIŚMY BYŁA NORMALNĄ PODRZĘDNĄ DROGĄ ASFALTOWĄ. Nie wiem na ile sekund straciłem jakby świadomość. Mój kolega był blady i nic nie komentował.
Dojechaliśmy do Konina. Zatrzymałem pojazd na pierwszym napotkanym parkingu. Wyszedłem, aby sprawdzić szkody.
I tu kolejny szok: NIC NIE ZOSTAŁO USZKODZONE!!!
Byłem tym faktem bardzo poruszony. Nie byłem w stanie dalej prowadzić samochodu. Poprosiłem więc mojego towarzysza o dalszą jazdę. Nie rozmawialiśmy wcale o tym zdarzeniu. Baliśmy się o tym mówić, aby nie wyjść przed sobą na idiotów.
Po roku na imprezie firmowej przełamałem się i nawiązałem w rozmowie z moim kolegą do owego zdarzenia.
Wszystko potwierdziliśmy i postanowiliśmy zachować to w tajemnicy.
Czy były to nasze halucynacje?
Może ktoś inny przeżył podobną sytuację?
Co o tym sądzicie?
z poważaniem
[dane do wiad. FN]